Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tukaszwili

Użytkownik
  • Postów

    966
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Tukaszwili

  1. Właśnie, czasem odnoszę wrażenie, że nerwicę można jedynie zaleczyć i nauczyć się z nią żyć. Wprowadzić w stan śpiączki i nie starać się obudzić. Nawet gdy funkcjonuję dobrze, to i tak co jakiś czas mam jakieś nerwicowe odruchy. Chociażby ostatnio, gdy przytrafiła mi się ta pieprzona reakcja alergiczna, non stop mam wrażenie jakiejś przeszkody w gardle. Jedząc obiad staram się mielić zębami pokarm na drobne kawałeczki, aby nie dać sobie powodu do wkrętki, że się dławię.
  2. Wiesz jak to jest w robocie: wszystko na szybko. Po powrocie z pracy owszem bywało, że rzucałem się na żarcie jakbym nie jadł tydzień. Od jakichś trzech miesięcy (jak odstawiłem paroksetynę) jednak robię co mogę, żeby to zrównoważyć. Zwłaszcza staram się wieczorami nie napychać. Piję też dużo wody niegazowanej, choć za nią nie przepadam. Zarcia typu fast food, czy innej chemii nie jadam. Wczoraj i dziś znowu czuję się dobrze. Złe myśli odeszły, odruchu wymiotnego brak, nastrój nawet pogodny. Przyznać trzeba, że od soboty, kiedy zaczął się kryzys nie jadłem praktycznie nic. Czyżby rzeczywiście za dużo jedzenia bylo powodem zjazdu? Może faktycznie przegiąłem z jedzeniem, zaczęły się dolegliwości żołądkowe a moja ukochana nerwica dorzuciła czarne myśli, dreszcze, nudności i panikę? Nie wiem co to było ale cieszę się, że odpuściło narazie. Dzięki Tukaszwili za twoją obecność i wsparcie. Kontakt na tym forum zawsze przynosił ulgę. Będę w kontakcie i będę relacjonował jeśli coś się spieprzy znowu. Pozdro. Forum jest chyba podstawowym remedium dla każdego użytkownika tegoż . Kiedy nerwica wkracza na salony, to od razu biegniemy na forum o tym napisać i przeżyć swoiste katharsis. Piszesz, że z tym odżywianiem nie jest perfekcyjnie, więc nie dziwię się, że Twoja wątróbka lekko dała się we znaki. Dobrze jednak, że starasz się zmieniać nawyki, podejrzewam, że wszystko z biegiem czasu się unormuje. Ćwiczysz coś, masz dużo ruchu? Rekreacyjny sport jest niezwykle ważny dla procesu trawienia. Zachęcam Cię ponownie gorąco do zakupu ostropestu plamistego. Myślę, że szybko zauważysz różnicę.
  3. Spoko Teksasie, po to tu jesteśmy, aby się wspierać. A jak u Ciebie wygląda kwestia odżywiania? Pilnujesz diety, starasz się jeść 4-5 posiłków dziennie? Czy klasycznie, jak wielu ludzi w kwiecie wieku, żarcie na szybko, rzadko i dużo, czasem jakaś chemia typu zupka chińska? Bo ja od kiedy skończyłem studia i zacząłem pracę, to pilnuję zbilansowanej diety, jem co 2-3 h w tym jeden solidny obiad. Muszę przyznać, że mój metabolizm działa perfekcyjnie.
  4. Nie ma sensu się martwić (choć wiem, że to niemożliwe w naszym przypadku), poczekaj na wizytę i w międzyczasie kup ostropest plamisty. Łykaj codziennie rano i wieczorem jedną łyżeczkę. Robię tak od jakiegoś roku i uregulowałem metabolizm. Pamiętaj, że wszystkie leki, które łykałeś na pewno mają wpływ na wątrobę i być może troszkę ją uszkodziłeś, ale na szczęście ten organ się regeneruje.
  5. Muszę Wam opowiedzieć moją dzisiejszą historię, bo była to niezła jazda dla prawdziwego nerwicowca. Od jakiś 7 lat mam nawracające problemy z krzyżem, bo mając 21 lat wypadł mi dysk, gdy robiłem brzuszki (oczywiście wykonywałem je nieprawidłowo). Zawsze podczas "napadów" dyskopatii staram się leżeć dużo z nogami u góry, aby zredukować napięcie mięśni, to zdecydowanie najlepsza metoda, ale czasem przy naprawdę silnych bólach i ona nie pomaga. Wtedy łykam Mydocalm Forte, lek, który może i trochę ryje wątrobę, ale pomaga niemal od zaraz. Niestety potrafi uczulać i z tego co wiem mieli go wycofać z obiegu. W każdym razie ja jeszcze kilka ampułek tegoż medykamentu posiadam. Dziś napierniczały mnie plecy cholernie, żadne tricki nie pomagały. Uznałem, że trzeba łyknąć Mydocalm, aby przeszło. Jakieś 20 minut po zażyciu leku czuję lekką kulę w gardle, uznałem, że zasugerowałem się ulotką (której kurde nigdy nie czytałem, zrobiłem to pierwszy raz parę dni temu) i już moja psychika pragnie zrobić psikus. Niestety ucisk w gardzieli się nasilał, nie pomagało spokojnie oddychanie oraz picie hektolitrów wody. Niestety diagnoza była dla mnie jasna: wstrząs anafilaktyczny. Chwyciłem dłoń w komórkę i w pośpiechu wybrałem nr 999. Panu na infolinii drżącym głosem dokładnie opisałem moje objawy. Spytał się czy mam jakieś leki na alergię lub wapno. Niestety nie posiadam takich cudów, bo nigdy nie miałem problemów z uczuleniem (nie liczę tu uczulenia na sierść kota, bo nie posiadam takowej zwierzyny). Powiedział, że wysyła do mnie karetkę na sygnale. Przerażony coraz mocniejszym uściskiem zbiegłem przed klatkę schodową. Miałem ubraną na siebie bluzę, krótkie spodnie i adidasy, mieszkam w Gdyni, więc mamy wietrzną pogodę non stop, wiało mocno a ja czułem gorąc, jak na Saharze. Zacząłem chodzić, na przestrzeni 10 metrów, w jedną i drugą stronę czekając na karetkę. Co chwila popijałem wodę. Samochód na sygnalne zajechał w mniej niż 10 min, więc szacun. Wzięli mnie do środka, moja przestraszona dziewczyna czekała na zewnątrz, więc zacząłem się jeszcze o nią martwić. Zerknęli w gardło, spytali raz jeszcze o objawy, zmierzyli puls, ciśnienie, osłuchali. Jakimś cudem ciśnienie miałem 135/80, a puls 75 na minutę. Nie wiem czemu tak "słabo", podejrzewam, że z powodu reakcji alergicznej, bowiem ona zwykła obniżać ciśnienie i powodować bradykardię (tak, tak, wiem, że 75 to nie bradykardia, ale i tak nisko jak na potężne nerwy). Normalnie podczas szajby mam ciśnienie 160/100 i puls ponad 100 na minutę. Ratowniczka powiedziała, że wstrząsu nie mam, bo inaczej nie byłbym w stanie z nimi swobodnie rozmawiać, ale mogła mnie spotkać drobna reakcja alergiczna. Dostałem na wszelki wypadek zastrzyk w dupę i coś w żyłę, co spowodowało, że przez chwilę zajebiście mocno szczypał mnie odbyt choć nie dam sobie ręki odciąć, że lek ten był tego powodem . Długo się zastanawiałem czy przypadkiem nie zasugerowałem się, jak wcześniej pisałem, ulotką oraz atakiem kumpla, który miesiąc temu po wzięciu Mydocalmu wylądował na pogotowiu, choć miał troszkę inne objawy. Jednak jeden argument skłania mnie do diagnozy, że wyjątkowo nie głowa była prowodyrem, mianowicie: gdy karetka się zjawiła i wsiadłem do niej - objawy nie ustąpiły. Za każdym razem, gdy wkręcałem sobie choroby, zawały itp. to sam widok lekarza powodował, że w sekundę się uspakajałem. Po prostu lęk spieprzał przed białym kitlem. Teraz przeszło dopiero, gdy dostałem odpowiednie leki. No, to na tyle dziś, więcej tego ścierwa Mydocalmu do papska nie włożę. Pozdrawiam i życzę spokojnie nocy.
  6. Heheh, dobrze trafiłaś z szumami usznymi. Kiedyś z Teksasem wymienialiśmy się swoimi przygodami związanymi z szumami. No mnie męczą regularnie, szczególnie wieczorem, gdy robi się cicho. Zaczęły się jakoś w listopadzie 2016 roku i z przerwami trwają do dziś. Przypominają odgłos starego, kineskopowego telewizora, który podczas włączania wydawał taki charakterystyczny syk. Przywykłem już. U mnie na pisk w uchu składa się oczywiście nerwica, ale także zwyrodnienia i zesztywnienie w odcinku kręgosłupa szyjnego. Po kilku masażach o kręgarzach szumy potrafiły ustać.
  7. Dziś miałem małą wkrętkę. Obecnie urlopuję się, trzeci dzień wolności (wziąłem aż 3 tygodnie). Pojechałem do Tesco na drobne zakupy i wykorzystałem okazję, aby wypić kawę w kawiarni Sowa, dość znana sieć. Wracając do mieszkania mojej mamy mieszczącego się na 2 piętrze (bo tymczasowo przebywam w domu rodzinnym) pozwoliłem sobie wbiec na nie. Miałem na uszach słuchawki, słuchałem solidnego metalowego "pierdo*nięcia" i podczas zdejmowania obuwia oraz wykładania zakupionego towaru machałem sobie głową, grałem na powietrznej gitarze i takie tam . Humor dopisywał, jednak chyba przesadziłem z intensywnością, gdyż nagle moje serce zaczęło walić, jakbym przebiegł sprintem 10 kilometrów. Poczułem, takie znane mi z dawnych lat nerwicy, wrażenie podwójnego uderzenia pikawy, jakby serducho napełniało się powietrzem i nagle miało wybuchnąć. Zawsze podczas napadów paniki tak miałem, z reguły połączone z tzw. "połykaniem" serca. Oczywiście natychmiast się uspokoiłem, zacząłem powoli oddychać, wyobrażałem sobie jak padam na podłogę i wzywam karetkę, która przyjeżdża za późno. Rzecz jasna nic mnie w klacie nie bolało, nie miałem problemów z łapaniem powietrza, nie kręciło mi się w głowie. Uznałem, że to na pewno wina mocnej kawy, która wypłukała witaminy. Zaraz rozpuściłem sobie magnez i na wszelki wypadek łyknąłem Lorafen dla spokoju. Serce badane miałem już tyle razy, że szkoda nawet ryja strzępić, zawsze słyszałem, że jest mocne jak dzwon. No nic, ostatnio mam złe przeczucia, że powoli ta szmata nerwica zaczyna się ponownie do mnie zbliżać. Atakuje już ze wszystkich stron, teraz serce, wcześniej miałem jakieś ukłucia w okolicach trzustki, więc myśli orbitowały wokół raka, dodatkowo kwestie egzystencjalne i tanatofobiczne, nie wspominając już o nużących rozważaniach na temat bezsensu egzystowania oraz pytań: kim jestem, czym jest świadomość, czy jestem zwykłym zlepkiem mięsa, kości i wody? Na razie trzymam lejce mocno, ale konie mogą niebawem szarpnąć silnie i po prostu puszczę je po raz kolejny. Trzymajcie kciuki.
  8. a co dziwnego w bólu głowy w nocy? wielokrotnie budziłem się z obolałym łbem.
  9. Wczoraj byłem blisko ataku paniki, ale udało mi się opanować emocje. Przed snem postanowiłem łyknąć sobie dwa Perseny Forte, profilaktycznie raczej, niźli z jakiegokolwiek powodu. Przy przyjmowaniu drugiego odniosłem wrażenie, że popiłem zbyt małą ilością wody i utknął w gardle. Wziąłem kolejny łyk, potężny, ale nie pomogło. Byłem sam w mieszkaniu, zatem w głowie od razu pojawiła się czarna wizja duszącego się mnie, któremu nikt nie może pomóc i znajdą mnie za kilka dni gnijącego na podłodze. Serce zaczęło walić, oddech przyspieszył. Uznałem, że warto zjeść banana, skoro jedzenie przejdzie to znaczy, że wszystko sobie uroiłem. Bez większych problemów pożarłem owoc, gonitwa myśli się wyciszyła, uczucie dławienia ustało. Dawno nie miałem takiej jazdy, od ostatniego ataku paniki minęło kilka lat. Dobrze, że minęło równie szybko jak się zaczęło.
  10. Ja mam tak samo, ale czasem trudno mi się już oprzeć wrażeniu, że za dużo tego. Codziennie łykam sześć tabletek. Psychotropy, na nadciśnienie, na tarczycę i na wątrobę, bo pewnie te leki jej nie pomagają. Kolega w pracy w takim samym wieku jak ja (40 lat) nieźle się uśmiał jak mu o tym powiedziałem. On nic nie łyka, chociaż gdyby zrobił tyle badań co ja, to na pewno miałby jakieś tabletki zapisane. Ale on badań nie robi i ma dużo więcej radości z życia niż ja. Jebać nerwicę. Zgadzam się, jebać. Ja nadal tkwię w rozważaniach egzystencjalnych, krążę myślami po świecie duchowym, chyba zaraz wyruszę w jakąś podróż, aby odkryć istotę mistycyzmu. Ostatnie moje dni były za mało obfite w sport a zbyt dużo czasu poświęciłem na imprezowanie. Dziś chyba pójdę pobiegać po raz pierwszy od dwóch tygodni, aby wyprodukować trochę endorfin.
  11. Czytam Wasze posty i dostrzegam, że wiele osób boi się brać lekarstwa, które przepisują lekarze. Dziwi mnie to, nigdy nie doświadczyłem podobnego problemu, mimo potężnych wkrętów i lęków o życie. To co powie lekarz zawsze było dla mnie świętością, jeśli jakiś medykament kazał łykać to zgodnie z jego zaleceniami przyjmowałem określoną dawkę. Nigdy nie wpadłem na pomysł, aby może jednak zrezygnować z pigułek, syropów czy innych czopków.
  12. Dokładnie takie same kłucia pod lewym żebrem mam od jakiś 13 lat. Pamiętam, że jak zacząłem liceum to pojawiły się pierwszy raz. Podobnie jak u Ciebie towarzyszą temu wzdęcia i pierdzę jak dzik. Wystarczy jednak, że zacznę się trzymać diety, dużo się ruszać, ćwiczyć i bóle ustają. Wracają np. po mocno zakrapianej imprezie.
  13. Dżizas, wciąż te same nicki na forum nic się nie zmienia, ahhh. Postanowiłem, że sobie napiszę a co mi tam. U mnie całkiem nieźle, za długo trwa ta radość, w sumie od listopada żadnej choroby sobie nie wkręciłem! Były ku temu okazje, sporadyczne bóle pod lewym żebrem (wiadomo - trzustka), jakieś przeskoki serca, bóle w łopatkach (promieniowanie od wątroby i trzustki - to przecież oczywiste) a ja nadal trwam w niezłym humorze i naprawdę solidnym stanie. Żadnych lekarzy, badań, przeszukiwań internetu celem odnalezienia kolejnych symptomów zbliżającego się końca. Jeśli cokolwiek mnie dopada to zwykła tanatofobia, rozważania życia po śmierci, czy w ogóle istnieje coś poza namacalnym, materialnym. Bardziej bym to podpiął pod natręctwa, które czasem nie dają spać, mimo to 85% czasu mija mi spokojnie. Są momenty, gdy dokucza mi "depresja" o ile mogę tak zdefiniować moje odczucia, na które składa się kompletny brak wiary we własne możliwości/umiejętności, lęk przed podjęciem decyzji, uważanie się za człowieka nic niewartego.
  14. Na moją nerwicę lato i wiosna to najlepsze remedium. Wtedy czuję się wyśmienicie, najmocniej "szajby" doskwierają mi jesienią i zimą.
  15. Cześć Tukaszwili. Dawno Cię nie było. Nie udzielasz się, czy nie zaglądasz tutaj w ogóle? Kardiolog nie powiedziała nic konkretnego. Skierowała do szpitala na badania. Wczoraj tylko echo serca zrobili i EKG, a dzisiaj nic się nie dzieje, jak to w sobotę. W poniedziałek mam mieć RTG płuc i Holtera. Samopoczucie takie se. W przyszłym tygodniu mam też psychiatrę i będzie próba odstawienia SSRI. Nie wiem jak to będzie. A jak u Ciebie? Hej, czasem wchodzę, ale jako że nie wkręcam sobie żadnych chorób to staram się unikać wpisów tutaj. Seronil działa, biorę go od stycznia. Czasami dopadają mnie myśli depresyjne, nie widzę celu w życiu, uważam się za cieńkiego bolka, który nigdy nie osiągnie sukcesu, myślę dużo o śmierci.
  16. Teksasie, a co Ci powiedział kardiolog? Jakieś przypuszczenia chociać wysnuł, czy po prostu kazał zrobić EKG?
  17. Pewnie, że skóra na dupsku jest delikatna. Ostatnio również w pracy defekowałem i podcierałem się tym tanim, szarym papierem. Po kilkunastu machnięciach również pojawiła się krew bardzo jasna i szczypało jak cholera. Norma, kompletnie olałem. Po powrocie do domu od razu umyłem się, nasmarowałem odbyt Posterisanem i na drugi dzień wszystko wróciło do normy :)
  18. Tak, wielokrotnie miałem sny o ciężkich chorobach, które mnie dopadały w swoje sidła. Często miewam dejavu i wtedy wpadam w lekką panikę, bo staram sobie przypomnieć czego dotyczyła sytuacja, która zdaniem mojej głowy, już się kiedyś wydarzyła. Oczywiście zawsze wtedy zastanawiam się, czy przypadkiem nie śmierci.
  19. Gratuluję, jak można taką głupotę napisać? Chłopak ma problem, a Ty robisz z igły widły i niepotrzebnie pogarszasz jego stan. Z przykrością stwierdzam, że jesteś kretynem. Zawroty głowy mogą być spowodowane tysiącem przyczyn. Nawet problem z kręgosłupem wpływają na głowę. Trzeba się przebadać, proste.
  20. błonnik jest w wielu rzeczach. poza tym nie tylko błonnik zmiękcza kakę, duża ilość warzyw również . na pocieszenie powiem Ci, że wczoraj oddałem 2 stolce, jeden rano, drugi wieczorem. Pierwszy był taki trochę na siłę wyciskany, OŁÓKOWATY i odbarwiony. nawet się nie przejąłem. wieczorem już normalnego krakena uwolniłem, pięknego i grubego . niestety musisz przestać panikować siadając na stolec. obawiam się, że bez pomocy specjalisty Ci się jednak może nie udać.
  21. błonnik jest w wielu rzeczach. poza tym nie tylko błonnik zmiękcza kakę, duża ilość warzyw również . na pocieszenie powiem Ci, że wczoraj oddałem 2 stolce, jeden rano, drugi wieczorem. Pierwszy był taki trochę na siłę wyciskany, OŁÓKOWATY i odbarwiony. nawet się nie przejąłem. wieczorem już normalnego krakena uwolniłem, pięknego i grubego . niestety musisz przestać panikować siadając na stolec. obawiam się, że bez pomocy specjalisty Ci się jednak może nie udać.
  22. Kupa po buraczkach mmmmm cudeńko wygląda jak zaawansowany rak 4 stopnia . Już Ci mówiłem leniek, że jak żresz ciągle masę błonnika i "zmiękczaczy" stolca oraz dodatkowo masz nerwicę, to sruta murowana. Poza tym skoro dodatkowo łykasz piguły na włosie, które mogą powodować bóle brzucha, to co się dziwisz swoim objawom?
  23. HIV raczej nie masz, bo musiałby tych igieł wcześniej używac na kimś kto ten wirus posiada we krwi . Jak już dostałbyś zakażenia, ale skoro minęło sporo czasu to możemy wykluczyć. Jeśli dziarałeś się profesjonalnym studio, to nie wydaje mi się, abyś się czymkolwiek mógł zarazić. Sam mam całą rękę wytatuowaną i żadnych problemów nigdy nie miałem.
  24. minou, dzięki za miłe słowo :) we wtorek poszedłem do psychiatry po raz pierwszy od półtora roku. gadaliśmy z 40 minut. dostałem Seronil, dziś trzeci dzień. nastrój poprawny, wkrętek nie ma, choć znów zaczęło mi piszczeć w uchu, ale teraz już wiem, że to od kręgosłupa, zatem lęku nie ma. 24.01. zaczynam terapię, która ma mi pomóc uporać się z wejściem do samolotu , bo tego też się boję, choć nigdy nie leciałem, wszędzie statkiem, pociągiem albo samochodem.
  25. Wraz z nadejściem nowego roku postanowiłem wrócić do psychiatry, wizyta w przyszłą środę. Muszę ponownie łykać Seronil, bo tylko wtedy jestem w pełni normalny. Teraz niby funkcjonuję nieźle, ale wiem, że zza każdego rogu wystaje nerwica i tylko czeka na moje potknięcie. Widzę że radziliście, aby nie sprawdzać u naczelnego onkologa świata - doktora Google, objawów. Tak, to dobre posunięcie, ale np. w moim przypadku problem polega na tym, że już tylu chorób szukałem, iż nie potrzebuję sprawdzać kolejny raz, gdyż większość potencjalnych objawów znam na pamięć
×