Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tukaszwili

Użytkownik
  • Postów

    966
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Tukaszwili

  1. Powrót do roboty, a ja przeziębiony, z nosa cieknie mi jak z nieszczelnego kranu. Jestem cholernie niewyspany, czuję niepokój, uświadomiłem sobie, że już za 10 dni mam gastroskopię, co oczywiście przeraża. Lekka kula w gardle, która pojawiła się podczas jazdy do pracy, ale chyba zaczynam się przyzwyczajać do tego objawu, bo nie wyprowadza mnie aż tak z równowagi.
  2. Nie tylko ja, ale Pholler również pisał o lęku wolnopłynącym :). W sumie tego dziadostwa chyba najtrudniej się pozbyć. Właściwie to nawet czasem nie jest lęk, lecz jakiś niepokój. Gdzieś tam lawiruje nieopodal i ciągle o sobie przypomina.
  3. No właśnie. To że przewianie, że zimno- tego już pod uwagę się nie bierze. Ja sobie uświadomiłem ze te bóle szyi zaczęły sie jak wychodziłem we wietrzną pogode na dwór na samej koszuli czy bluzie. Tukaszwili - szal, isla czy fiorda na gardło i po kłopocie. Ciesz się swoim pięknym miastem. Równo rok temu byłem tam z rodziną. P.S. Jaki człowiek mądry w nie swojej sprawie :) W nie swojej sprawie, to zawsze jestem najmądrzejszy wziąłem Strepsils Intense i ból zmalał zdecydowanie, tak więc jestem spokojniejszy.
  4. Jak mnie dziś gardło naparza już zdążyłem sobie wkręcić, że to nie jest przeziębienie tylko przerzut lub początek poważnej choroby. Co z tego, że ostatnie 3 dni wystawiałem swoje ciało na zimno regularnie, to takie tłumaczenie nie zdaje rezultatu.
  5. Teraz udało mi się trochę uspokoić pod wieczór, choć coś mnie kuje po lewej stronie piersi. Dodatkowo chyba będę chory, bo gardło drapie, w sam raz na sylwestra. Właśnie zażyłem 3 Perseny Forte, ciekawe czy zdadzą egzamin. Wątpię, aby zadziałały chociaż z 1/5 siły Lorafenu, ale kiedyś nawet udawał im się mnie uspokoić.
  6. Właśnie wracam z Kielc do Gdyni, bo na weselu byłem. Oczywiście alkohol zredukował lęki, ale teraz się podwoiły, kac i nerwica to najgorsze połączenie. Kula w gardle pojawia się i znika. Sam już nie wiem, czy to refluks czy globus histerikus. Myślę, że hybryda, trochę tego i tego. Dziś już ze sto chorób sobie wkręciłem. Oddając mocz cały czas zastanawiałem się czy piecze mnie cewka. Jakiś absurd. Potem, nie wiem czemu, ale poczułem mocne ukłucie w odbycie, trwało może maksymalnie minutę. Nie wiem co się dziś ze mną dzieje, ale jestem psychicznym wrakiem. Lorafenu nie mam już od 3 dni, więc nawet nie dam rady poratować mej psyche.
  7. Pamiętaj, że nerwica to specjalistka w wyszukiwaniu chorób. Tak jak mówi Pholler - objawy zawsze się łączą. Tak jak pisałem wcześniej, u nas wszystkie kłopoty pojawiają się nagle, czyli jeśli wkręcasz sobie przykładowo raka jelita, to wygląda mniej więcej tak: 1 dzień - zauważasz krew na papierze toaletowym, olewasz stwierdzając, że te hemoroidy. Jednak już ziarno zostaje zasiane. 2 dzień - krew pojawia się znowu. Myśl: cholera, coś jest nie tak, sprawdzę w necie. Oczywiście diagnoz jest pełno, ale Twoja to rak jelita. Starasz się jeszcze racjonalizować. 3 dzień - po wysraniu dokładnie oglądasz swój stolec, sprawdzasz czy nie ma na nim krwi. Zauważasz coś co wydaje ci się czerwonym kolorem. Serce bije już mocniej. ZACZĘŁO SIĘ - spokój się skończył, gonitwa myśli gna przez połacie ziemskie mózgu. Dalsze diagnozy w necie. 4 dzień - boli cię brzuch, bo tak przecież jest przy raku. Defekując jesteś spięty jak cholera, więc stolec wychodzi ołówkowaty, bo dupa się ścisnęła. Teraz już jesteś pewien, że masz raka. Zapisujesz się za chore pieniądze do proktologa/gastrologa. 5 dzień - czujesz kłucie w wątrobie, czasem promieniuje do pleców. Czyli przerzuty, jasne jak słońce. Umierasz, nie masz apetytu, pora się żegnać. 6 dzień - wizyta u lekarza, który wyśmiewa Twoje jazdy i tłumaczy Ci, że masz piękne hemoroidy i każe brać Ruscorex. I teraz są dwie opcje: albo się uspokajasz i zaczynasz srać normalnie, lęki odchodzą, albo nie ufasz mu i wykonujesz za 800 złotych kolonoskopię. Tak w skrócie
  8. Gdyby hipochondria dawała rację bytu dobrym scenariuszom, to by nie była hipochondrią . Ona łączy się tylko z dramatem, chorobami śmiertelnymi i końcem życia. Innych opcji nie ma. Skoro boli Cię głowa, to masz ostatnie stadium raka, a nie zwykły przemęczenie, bo mało spałeś. Co do Twojego drugiego myślnika - 100% prawdy, nawet o tym swego czasu rozmawiałem z panią psychiatrą. Nerwica to taki złośliwy krasnoludek, który skacze po całym ciele. Jeśli wypieprzysz go z wątroby, to zawita w przełyku, następnie przedostanie się podstępem do mózgu i będzie dalej stroił swoje żarty, proponując nowa choroby. Straszny skurwiel. Wielokrotnie jedzenie drażniło mi przełyk, oczywiście nie raz i nie dwa rozważałem opcję udławienia się z tegoż powodu. W kwestii ucha Ci nie odpowiem, ale ja mam np. katar od urodzenia non stop codziennie budzę się z gównem w gardle pod postacią śluzu, śliny i innych syfów. Dziś natomiast pobudkę miałem z kulą w gardle. Już rozważałem wzięcie Lorafenu, ale udało mi się to zwalczyć. Coś tam zjadłem i ruszyłem do barbera, aby się wystrzyc przed weselem przyjaciela. Cały czas myślałem o przełyku. Po skończeniu wizyty u golibrody zaszedłem opierdzielić ogromnego hamburgera z frytkami i... kawą. A chuj tam, skoro to refluks to najwyżej uczucie ucisku się zwiększy. Zjadłem wszystko ze smakiem i problem ustąpił . Teraz wpadłem w jakiś zbyt pozytywny nastrój, chyba Seronil działa, pobudza serotoninę, aby trochę rozruszała moje styki w mózgownicy.
  9. Też uwielbiam ten motyw z przechodzeniem objawów, które nagle wracają, gdy sobie o nich przypomnę. Ileż razy miałem taką akcję z gulą w gardle. Nagle ni stąd, ni zowąd wpadała mi do głowy myśl: ejjj, nie czuję blokady w gardle. Mijała chwila i zaraz się objawiała.
  10. TSunaMI1914, jakbyś miał raka żołądka, to objawy byłyby bardzo charakterystyczne i bolesne. Ten nowotwór od razu daje się poznać, więc na pewno nic Ci nie dolega. Jesteś, tak samo jak my, chory na głowę i w niej leżą podwaliny wszelkich problemów.
  11. Czołem, wracam po dwóch dniach odwyku od forum, jak i Lorafenu. Dziś jednak wymiękłem i przed chwilą łyknąłem moje ukochane benzo. Teraz czekam na efekt, wręcz nie mogę się doczekać rejonów 16:00, gdy działanie będzie najmocniejsze. Pholler - fikołki, jak to nazywasz, też miewałem i do dziś potrafię mieć. U mnie objawia się to uczuciem, jakbym nabrał za dużo powietrza do płuc, ewentualnie jakby ktoś mi pompkę podłączył do serca i na chwilę ją włączył. Właściwie czasem jak czuję, że nadchodzi, to potrafię temu przeciwdziałać. Jakoś spinam mięśnie brzucha i nie dochodzi do fikołka. Dziś mam kulę w gardle, od rana. Sam już nie wiem czy z nerwów, czy od refluksu. Chociaż zgagi nie ma, podchodzenia żarcia do przełyku też nie. Połykając czuję nadal lekki ból pod lewą łopatką, ale wszystko zależy od ułożenia pleców. Jeśli odegnę rękę w tył, idealnie prostując plery, to ból znika. Teraz w trakcie jedzenie czegokolwiek mam wszystkie mięśnie klaty i pleców spięte i jak tu kurwa normalnie funkcjonować?! Życzę Wam wesołych świąt, obyście byli szczęśliwi.
  12. Tym się właśnie przede wszystkim różnimy od ludzi normalnych. Dla nas jakakolwiek niedogodność, dziwny objaw, dyskomfort to od razu zagrożenie życia. Zawsze, innych opcji nie ma. Umysł po prostu nie daje się przekonać, że być może to po prostu jakaś pierdółka. Człowiek zdrowy psychicznie, gdy go kuje pod lewym bokiem, czeka cierpliwie aż przejdzie. Jeśli przez jakiś czas bóle się nasilają, to idzie na spokojnie do lekarza. W naszym wypadku od razu rozważamy raka trzustki.
  13. No bo Święta to z reguły ważne wydarzenie, zjeżdża się rodzina, ludzie się radują, wszyscy są szczęśliwy, a zapewne wielu z nas ma myśli o tym, że to jego ostatnie święta, lub że nie warto się cieszyć, bo straszna choroba atakuje. Nerwica ma pożywkę, dla niej to woda na młyn.
  14. Jeszcze pozwolę się odnieść do tego zdania. To nasz największy problem, każdego użytkownika tego forum. Wszyscy jesteśmy zarażeni googlozą, ćpamy strony lekarskie, walimy je po kablach, jak heroinę, wciągamy niczym kokainę, nasze mózgi jak odkurzacz wchłaniają internetowe diagnozy. Nie potrafimy bez tego żyć. Ileż razy obiecywałem sobie, że nie wpiszę żadnej frazy "chorobowej" w wyszukiwarkę. Szkoda ryja strzępić.
  15. laveno, wykluczanie dla pewności dla nerwicowca to przecież norma. Mnie czasem tak odpieprzało, że dokładnie skupiałem się na tym z jakim wyrazem twarzy bada mnie lekarz. Rok temu na USG jamy brzusznej, babka zaczęła się bardzo dokładnie przyglądać ekranowi, ścisnęła brwi, twarz miała niezwykle poważną. Myślałem, że oszaleję na tej kozetce, w sekundę byłem mokry i przekonany, że właśnie jej oczom objawił się guz wątroby, bądź trzustki. Poprosiła, abym poszedł oddać mocz, wracam, jeździ dalej. Ja już wypompowany, kompletnie straciłem energię, czekam na wyrok, rozważam jak przekazać złe wieści rodzinie. Koniec badania, a lekarka mówi: wszystko w porządku, jest pan zdrowy, dwa małe torbiele na nerkach, ale to klinicznie nieistotne i normalne. Byłem w takim szoku, że prawie zapomniałem jak ubrać na siebie koszulkę. Oczywiście zaraz zacząłem dopytywać CZY NA PEWNO nic mi nie dolega. Powiedziałem jej, że miała taki srogi wyraz twarzy i że mnie to przeraziło. Śmiała się głośno, tyle powiem
  16. Mnie dziś co chwila łapie uczucie kuli w gardle. Miałem rano, potem zniknęło na jakiś czas i przed chwilą powróciło. Bardzo chciałbym mieć szybciej tę gastroskopię, niźli 12 stycznia.
  17. Szalom Pholler, z jednej strony fajnie, że napisałeś, ale jednocześnie też źle, bo to znaczy, że nasza kochana nerwica znowu złapała Cię w sidła. Miewałem podobnie, jeśli w rodzinie ktoś się zmagał z jakimiś chorobami, to dziwnym trafem niedługo potem mnie także łapały różne dziwne objawy. Obecnie jestem skupiony przede wszystkim na przełyku i gardle. W pewnym momencie dostałem kompletnej manii na tym punkcie. Teraz trochę się uspokoiłem, ale doszły jakieś dziwne bóle w plecach, raz są, raz ich nie ma, przy połykaniu i odbijaniu. Gastroskopia 12 stycznia, zrobię ją choćbym miał cierpieć przez te kilka minut badania, nie zrezygnuję. Poza tym lęk wolno płynący, etapami niby ok, ale gdzieś jakaś mara siedzi mi na karku i dokucza, podpowiada szaleństwa, choroby. Chyba ktoś zrobił moją laleczkę Voodoo i robi sobie jaja, abym pocierpiał.
  18. No ale takie rzeczy są normalne w paszczy też mam różne zgrubienia i nierówności wkoło migdałów. Ewidentnie potrzebujesz leków, bo ciężko będzie samą psychoterapią wyleczyć Twój stan.
  19. kurde, anka, Ty ostro jedziesz widzę. Wiesz, ludzie nie są symetryczni, więc migdały mogą być różnej wielkości. Też nie mam jakiś prostych. Dodatkowo moje gardło jest nieżytowe, więc non stop czerwone.
  20. Wcale nie jest sporo za niskie. Jakbyś miała z 4,3 to by było źle. Reszta w normie, więc nic Ci nie jest, bez obaw. Kiedyś miałem bodajże bazofile obniżone o 12 jednostek i nic mi się nie stało. Moje bóle odcinka piersiowego przy przełykaniu troszkę osłabły, właściwie dwa dni temu już prawie nic nie czułem, więc w przypływie odwagi zrobiłem 400 brzuszków. Oczywiście po ćwiczeniach znowu zaczęło boleć więc odpuszczam sport na kilka dni i chyba widzę efekty. Mięśnie na plecach mam spięte, jakby mi ktoś jakąś wielką klamrę nałożył. Dziś idę na masaż, zobaczymy na ile na pomoże. Lorefenu nie brałem prawie od 48-godzin, całkiem niezły wynik, jak na ostatnie czasy. Dziś też spróbuję wytrwać cały dzień, choć nie będzie łatwo, bo widmo niepokoju ciągle za mną łazi i odczepić się nie chce. Jeszcze coś w drapie w gardle, chyba koleżanka z pracy mnie zaraziła. A chciałem zrobić sobie prewencyjnie morfologię, oczywiście będąc przeziębiony nie wykonam badania, bo wyjdą z 3 gorsze wyniki i zacznę sobie wkręcać kolejne choroby. Najbardziej absurdalne w moim zachowaniu jest to, że posiadam lek Sirdulad 6 mg, która działa rozluźniająco na mięśniowo-kostne kwestie, ale boję się go zażyć. Wszystko przez jebaną przeprawę z Mydocalmem sprzed 2 miesięcy. Zabawne, bo lekarka specjalnie przepisała mi Sirdulad, gdyż po Mydocalmie miałem reakcję alergiczną. Sirdalud ma zupełnie inny skład, ale co tam, moja mózgownica tego nie przyjmuje.
  21. no ale też bez przesady, nie każdy guz jest nowotworem. sam mam od kilku lat guzka za uchem oraz powiększony węzeł na szyi od 12 lat. normalni ludzie, czyli nie my , nie zwracają uwagi na każdą pierdołę. my, nerwicowcy, jesteśmy zaprogramowani na wyczuwanie pewnych niedociągnięć organizmu. wykryjemy każdy szczegół, który w sekundę urasta do poważnej choroby. zauważmy, że praktycznie każdy z nas, gdy już samodzielnie zdiagnozuje sobie nowotwór, to wszystkie pasujące do niego objawy pojawiają się w przeciągu paru dni. miałem tak między innymi z rakiem jelita, od momentu gdy sobie go wkręciłem, do wystąpienia WSZYSTKICH możliwych objawów minęło może maksymalnie 5 dni.
  22. Dziś jestem w Opolu na imprezie świątecznej firmowej. Będzie to party łączone - nasz klient i my, mała agencja rekrutacyjna. Najpierw spotkaliśmy się w naszym gronie w opolskim biurze. Musiałem ukryć atak paniki, bo jedząc winogrona byłem pewny, że utknęły mi w przełyku. Szybko zażyłem niepostrzenie Lorafen i teraz wracam do żywych w pokoju hotelowym, bo mamy chwilę dla siebie przed imprezą. Fatalny moment na wyjazd, ale trudno, jakoś przetrwam, jutro z rana powrót do Gdyni, do domu, do mojego bezpiecznego gniazda.
  23. Dzięki laveno, Twoje słowa to balsam :) może nie zadziała na długo, ale kiedy mam świadomość, że nie jestem jakimś odosobnionym przypadkiem przy tej dolegliwości, to czuję się lżej. BrakPomysluNaNick01, oczywiście, że każdy nerwicowiec tak miał. Ileż razy miałem nadzieję, że może mam boleriozę. Mimo że nigdy mnie kleszcz nie ugryzł.
  24. Dzięki za odpowiedź, mam dokładnie to samo. Pomyśleć, że przeciętny człowiek by sobie spokojnie przeczekał aż samo przejdzie, ewentualnie poszedł do lekarza po jakimś tygodniu, totalnie na luzaku. Jak wpadnę w ostrą panikę, to moja narzeczona chyba się wyprowadzi. Bo jak ja jej mam wytłumaczyć, że boję się jakiś śmiertelnych chorób, skoro nie mam nawet jakiś zaawansowanych objawów, a to co mam może świadczyć o wielu różnorakich dolegliwościach
  25. laveno, przeżywasz klasyczny okres wiru nerwicowego. jak wielu na tym forum, w tym ja. u Ciebie sytuacja jest o tyle posrana, że ciężko zbadać cukier, skoro jesteś w stałym stresie. stres powoduje wyższą glukozę i tak w kółko. a próbowałaś mierzyć cukier po wzięciu jakiegoś benzo? ja tam kiedyś z ciśnieniem robiłem, łyknąłem Lorafen i 2 h później mierzyłem. różnice były znaczne. też nie mam jeszcze 30-stki, w kwietniu skończę 29 lat. ŻADEN z moich kumpli, ŻADNA z moich koleżanek nie jest tak przebadane, jak ja. w moim granie masa żartów na mój temat chodzi, oczywiście sam tez jestem ich twórcą :). na jedne urodziny chcieli mi przenośny apart EKG kupić kiedyś . Laveno, a powiedz mi, czy te bóle były na wysokości odcinka piersiowego? Czy jak Ci się odbijało, to także je miewałaś?
×