Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tukaszwili

Użytkownik
  • Postów

    966
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Tukaszwili

  1. laveno, kurde, myślę, że jak się nie wyciszysz to nigdy nie trafisz na to badanie, nawet jak przeziębienie minie. pytasz co u nas, no cóż, u mnie gorzej. od 3 dni czuję ból w plecach podczas przełykania pożywienia, jak i picia. dokładnie w odcinku piersiowym mnie zakłuwa. w poniedziałek jadłem obiad przy otwartym oknie, siedząc plecami do niego. możliwe, że mnie zawiało, tak twierdzi psychiatra, ale ja już zdążyłem pójść do internisty i wziąć skierowanie na gastroskopie. w międzyczasie udałem się także na masaż, szarlatan, który działał na moich plecach stwierdził, że jestem cholernie mocno przewiany, że aż mi krąg się przesunął, bo strzelało, jak ja pierdziele. dokładnie w tym miejscu, gdzie mnie boli. dziś u lekarki pytałem się, czy potrzebuję jakiś prześwietleń, czy cokolwiek. uznała, że nie są potrzebne, dała jakiś lek na rozkurczenie mięśni. nie wiem co o tym wszystkim myśleć, jestem spanikowany.
  2. Właściwie nieważne co wpiszesz w google, jakąkolwiek dolegliwość, to ZAWSZE wyskoczy choć jedna opcja nowotworowa. Po prostu nie ma innej opcji.
  3. Byłem dziś u internistki, która również powiedziała, że moje bóle podczas połykania pożywienia i odbijania, to zapewne przewianie. Jako że mam refluks i co jakiś czas wracam do brania Controlocu, to zachęciła, abym zrobił gastroskopię. Idę 12 stycznia, prawie miesiąc czekania, zesram się ze strachu do tego czasu.
  4. Takie grudki w nosie bardzo często mi się robią. Z reguły po jakimś czasie znikają. Bardzo nieprzyjemnie bolą.
  5. Tak, też się cieszę, że mam panią doktor, która jest prawie non stop pod telefonem. Oczywiście staram się nie wykorzystywać jej zbyt często, ale gdy wkręt jest mocny, to dzwonię. Myślę anko, że nic Ci nie dolega :) też chyba jutro zrobię morfologię przed internistą
  6. No tak, diagnozowanie samego siebie. Skąd ja to znam. Wczoraj zdiagnozowałem sobie raka przełyku. Bo czuję kłucie pleców podczas przełykania w odcinku piersiowym. Co z tego, że dwa dni temu siedziałem z samej bluzie przy otwartym oknie, jedząc potrawę. Przewianie? W życiu. Kule w gardle od razu zaczęła narastać. Jutro idę do internisty. Najlepsza była moja telefoniczna rozmowa z psychiatrą, przedstawiłem jej co mi właśnie dolega i zaczęła mi tłumaczyć, że to przewianie, po czym spytała: - No a co tym razem pan wymyślił? - W sumie to rozważałem raka przełyku. - Rak przełyku? Przecież to strasznie rzadko spotykany rak, z reguły u nałogowych palaczy i alkoholików. Poza tym objawia się inaczej, najpierw byłby problem z przełykaniem (nie mam takowego) dodatkowo zmiana smaku w ustach. Dalej już się pośmialiśmy i powiedziała, że mogę iść do lekarza, ale że raczej muszę te bóle przeczekać. To nie jest jakieś mocne kłucie, zależy oczywiście od tego jak się ułożę. Problemy z plecami mam od lat, ale to mnie nie przekonuje, zbyt mało groźne. Dodatkowo mam refluks, który przecież może dawać różne dziwne objawy. Najchętniej to jeszcze dziś zamknąłbym się w szpitalu i niech wykonują na mnie badania.
  7. Takie zbyt często robienie badań też niepotrzebnie nakręca. Kiedyś mi psychiatra mi zakała robić badania, bo wtedy się za bardzo nakręcam. I chyba miała rację, tydzień temu byłem u internisty i nerwica się nasiliła, a już miałem kilka dni spokoju.
  8. Rozważam zrobienie markerów nowotworowych. Chyba znowu się zaczyna wkrętka. O 17:00 mam rozmowę telefoniczną z moją panią psychiatrą, zobaczymy co mi poleci. Po gadce z nią zawsze się uspakajam.
  9. Krew w moczy to może być zwykłe zapalenie pęcherza ogólnie krew to nic strasznego no ale nam się nie da wytłumaczyć. Moja narzeczona już mi wczoraj zarzuciła, że znowu zaczynam się diagnozować samemu. Kurde, ma rację, jak zawsze. Gdy jej coś jest to olewa, jeśli nie przejdzie to idzie na totalnym luzie do lekarza. Jak ja bym chciał tak umieć. Albo to spokojne czekanie na wyniki badań. Kurwa, dla mnie nie ma nic bardziej stresującego niż wyczekiwanie na wynik.
  10. Tak, na początku nerwicy miałem stany osłabienia. Teraz jak mnie łapie, to chyba adrenalina powoduje, że czuję nakręcenie, zamiast zmęczenia. Obecnie mam nowy wkręt. Wczoraj jadłem posiłek w pracy przy otwartym oknie, bo chciałem się pozbyć zapachów spaghetti. Siedziałem tak plecami do okna jakieś 3 minuty, troszkę zawiewało. Po wstaniu, zamknięciu tegoż i pójściu do łazienki celem zmycia naczynia, poczułem ukłucie na wysokości odcinka piersiowego. Trwa to do dziś, boli jak przełykam, czy bekam. Nie jest to jakiś mocny ból, ale istnieje, czuję go, więc szajba się zaczyna. Najgorsze, że nawet nie wiem do jakiego lekarza miałbym pójść. Łyknąłem Lorafen, aby się wyciszyć. Jak próbuję się rozciągać, to rwie mnie w lewej łopatce, właśnie jak przy przewianiu. Dziś idę na masaż do znachora, do którego uczęszczam już od roku, zobaczymy co powie.
  11. Mnie o dziwo zmęczenie przestało dokuczać. Może dlatego, że od dłuższego czasu mam poprawne nawyki żywieniowa, a to pozytywnie wpływa na samopoczucie. Nemcio - nerwica potrafi tak oszukiwać, że ja jebie. Skoro kiedyś od drobnego ukłucia nad jądrem dostałem zawrotów głowy, prawie straciłem przytomność i na moment wzrok (!), to uwierzę we wszystko, serio.
  12. Chyba każdy hipochondryk tak ma. Normalny człowiek nie rozważa każdego zakłucia , czy dyskomfortu, nie zastanawia się czy to rak, czy jakaś inna choroba. Poważna, nie tam jakaś grypka, czy przeziębienie. Hipochondryków nie dotykają zwykłe choroby ludzkie, nas spotykają tylko te śmiertelne, z których praktycznie da się wyjść. Boli głowa - guz, boli brzuch - rak, częste gazy - rak jelita, kula w gardle - guz, drętwienie palców u ręki - ALS, osłabienie - AIDS. Mnie od tygodnia ściska gardło, raz mocniej, raz lżej. Wczoraj dodatkowo jadłem przy otwartym oknie posiłek i zaczęło mnie kłuć po lewej stronie pleców. Oczywiście w trakcie przełykania także boli. Połączyłem obydwie dolegliwości i już rozważam coś strasznego. Tak w koło Macieju.
  13. Siedząc w pracy chwilę przy otwartym oknie poczułem ból w plecach. Bardziej po lewej stronie, troszkę pod łopatką. Nie wiem czemu, ale natychmiastowo się przestraszyłem. Kurwa, każdy normalny człowiek by stwierdził, że go przewiało, czy coś, i jak najszybciej udał się w ciepłe miejsce, a ja rozważam poważne choroby. Nawet kurde nie wiem jakie, myślę o promieniowaniu z trzustki lub wątroby, ale to raczej by szło w lędźwie.
  14. Brałem leki i chodziłem kilka miesięcy na psychoterapię. Nauczyłem się ignorować pewne elementy. Teraz nerwica potrafi wrócić, ale szybciej racjonalizuję objawy, choć i tak jestem dość częstym gościem gabinetów lekarskich. Obecnie najbardziej doskwiera mi pisk w uchu, ale wykonałem już każde możliwe badania i wszystko jest w porządku. Nawet 320 zł dałem na rezonans mózgu i żadnych zmiam nie wykrył.
  15. Tak Suzann, da się wyjść. Oczywiście nerwica może wrócić, jestem tego najlepszym przykładem, ale od 2011 roku, gdy cały koszmar się zaczął, miałem nawet z 3 lata spokoju. Teraz też nie jest najgorzej, w sumie często mam okres, kiedy funkcjonuję zupełnie normalnie i nikt z rodziny, przyjaciół nie wie, że w mojej głowie jest lekki bałagan. Tak naprawdę miałem tylko 2 bardzo silnie hipochondryczne momenty. Na początku, gdy wkręciłem sobie chore serce, wtedy szajba baaaardzo silna trwała jakieś 3-4 miechy oraz na przestrzeni kwietnia-maja 2016, kiedy byłem przekonany o raku jelita. Kolonoskopia w pełni mnie jednak uspokoiła. Ostatnie miewam nastrój sinusoidalny, najgorszy jest lęk wolnopłynący, ale tak jak wspomniałem wcześniej - nie utrudnia życia aż tak bardzo.
  16. U mnie bywa różnie, zależy od nasilenia nerwicy i objawów. Parę razy wystarczyło, że lekarz mnie uświadomił i lęki odchodziły, ale zdarzało się, że drążyłem dalej, np. gdy wkręciłem sobie raka jelita. Musiałem wykonać kolonoskopię, to było silniejsze ode mnie, wizyty u proktologa i rektoskopia nie wystarczały. Teraz w sumie nawet nie wiem czego się boję, chyba najbardziej reakcji alergicznych, mimo że z profilu pokarmowego nic nie wyszło, zatem przykład, że mimo dobrego wyniku dalej potrafię mieć jazdę. Krewetek nie przełknę.
  17. Lorafen właśnie osiągnął swoją największą moc i czuję się wybawiony, coś wspaniałego, mógłbym góry zdobywać
  18. Po 36 h łyknąłem Lorafen. Uznałem, że należy mi się nagroda, skoro tak długo wytrzymałem teraz odczekać 2 h na cudowne działanie.
  19. Piszczenie w uszach przy nerwicy często występuje. U mnie właściwie trwa non-stop, musi być spowodowane nerwicą, bo zdecydowanie się nasila, gdy mam nawroty choroby. Pisząc te słowa siedzę w salonie mojego mieszkania, słyszę jedynie tykający zegar na ścianie i kineskopowy telewizor w uchu, bo tak właśnie objawiają mi się szumy. Robiłem rezonans głowy, USG tętnic szyjnych, prześwietlenie kręgosłupa szyjnego, kilka razy audiometr i tympanometrię, wszyscy na nic, same dobre wyniki. Ciśnienie w normie, 120/80, wczoraj mierzone. Od ponad 48 godzin mam detoks od Lorafenu, bo przez kilka dnia łykałem jedną tabletkę na wieczór. Nie jest łatwo, czuję ściśnięte gardło i pisk w lewym uchu się nasilił, ale walczę. Ty też walcz i wygrasz, bo nerwicę da się pobić.
  20. Haha, to tak jak ja po afobamie:) Ja dziś mam szósty dzień Velaxinu, wczoraj było niezbyt ciekawie, dzis na razie ok:) Co za życie...przynajmniej słońce dziś świeci u mnie, bo ta ciemność codzienna działa na mnie fatalnie Niestety w Trójmieście ciemno, nienawidzę tych okresów jesień-zima, wtedy prawie zawsze mam nawroty nerwicy. Latem jest ok, nie wkręcam sobie nic. Cały czas rozważam wzięcie Lorafenu, choć w sumie nic mi się nie dzieje. Potem, jak się skończy lek, będzie ciężko wytrzymać.
  21. Skoro czujesz, że potrzebujesz terapii, to nie ma co się zastanawiać. Myślę, że od nowego roku również wrócę do psychologa, bo na razie jadę tylko na lekach. Dziś jakiś spięty jestem, gardło mi się zaciska, czuję niepokój. Wczoraj po raz pierwszy od kilku dni nie wziąłem Lorafenu wieczorem. Pewnie dlatego zaczyna mi odpierdzielać, ale staram się być twardy i nie sięgać po magiczną tabletkę, choć 2 h po zażyciu bezno jestem w niebie. Wtedy każdy lęk wydaje się absurdalny.
  22. hemoroidy nie zawsze są widoczne. istnieje takie coś jak hemoroidy wewnętrzne, które wyczuje tylko lekarz podczas badania per rectum. takiego jednego miałem, dość spory. do dziś czasem mam krew na papierze, ale wtedy kupuję Ruscorex w czopku i ładuję w rzopsko z reguły po paru dniach przechodzi. niestety jeśli hemoroidy wystąpią choć raz, to później uwielbiają regularnie nawracać.
  23. cześć anka00, pamiętam Cię, bo rejestrowałaś się mniej więcej w tym samym czasie, co ja :). czytałem Twoje wpisy podczas mojego pierwszego epizodu z nerwicą. przykro mi, że podobnie jak ja, musisz wracać na to forum, aby szukać ukojenia. teraz bierzesz jakieś leki? Ja od 20 dni łykam Seronil, czuję, że powoli zaczynam odżywać, ale do pełni szczęście jeszcze trochę brakuje. właściwie w ciągu dnia normalnie funkcjonuję, ale wieczorami somaty się nasilają, skanuję organizm i wyszukuję kłuć, bóli, nietypowych zachowań ciała. teraz regularnie skupiam się na przełykaniu, rozważam czy się nie uduszę, jeśli spożyję jakiś produkt (mimo że zrobiłem profil pokarmowy i wyszło, że jestem czysty od alergii). w kwestii krwawienia z odbytu - nie martw się, to bankowo hemoroidy, mam ten sam problem. oczywiście i tak wykonałem kolonoskopię, mimo że mam dopiero 28 lat chyba nie muszę mówić, że jelito zdrowiutke.
  24. No ale to i tak durny pomysł, bo wiadomo, że alergii nie dostaniesz.
  25. Amertil nie jest na receptę, to zwykły lek na alergię, 9 zł kosztuje chyba. No jak go łykniesz, to na pewno skurczu nie dostaniesz :)
×