Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tukaszwili

Użytkownik
  • Postów

    966
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Tukaszwili

  1. No dla mnie piski nie są normalne. Nigdy tego nie miałem. Mój pisk przypomina dźwięk, jaki wydają stare telewizory kineskopowe.
  2. Poszedłem do laryngologa 2,5 h temu. Zrobili mi audiogram, pani lekarka zajrzała gdzie się da. Laryngologicznie jestem czysty jak łza. Rozważam wykupienie na Grouponie reznonansu głowy, bo jest oferta za 369 złotych w Gdyni. Spróbuję najpierw jednak tych leków, które dziś mi zapisała lekarka. Może się powiedzie.
  3. Hej Teksas bracie w niedoli. Dzięki za słowa otuchy. Dziś w nocy dwie pobudki, jedna po 3h snu - było mi gorąco jak cholera i pisk miałem wrażenie, że się zwiększył. Zacząłem więc spokojnie oddychać i starać się opanować skołatane nerwy. Pomogło. Druga pobudka jakieś 1,5 później, tym razem było mi zimno, pisk jakby lżejszy. Rano nawet mi sie jeść nie chciało, mimo że wczoraj przebiegłem 6 kilometrów, tak pod wieczór. W trakcie biegu czułem się doskonale, żadnego bólu głowy, żadnych pisków. Wróciłem, rozpocząłem rozciąganie i nagle zdałem sobie sprawę, że jednak w uchu mi coś piszczy. Zacząłem się nakręcać, rozważać wszystkie najgorsze choroby głowy. Mam świadomość faktu, że mój kręgosłup jest zryty, mięśnie karku spięte, zwyrodnienia na kręgach, ogólnie kicha, co niewątpliwie wpływa na funkcjonowanie organizmu. Mimo wszystko i tak wciąż doszukuję się najgorszego. Wiem, że psychikę mam w stanie opłakanym, że wystarczy mały bodziec, aby rozpętała się we łbie wojna, ale świadomość nie idzie w parze ze zdrowym rozsądkiem. Jak zawsze. Oczywiście tak jak w poprzednich rzutach nerwicy całą swoją uwagę skupiam na jednym problemie, czyli mam wrażenie, że moim życiem kieruje teraz ucho. Lewe ucho. Kiedy wkręcałem sobie raka jelita, to cały czas byłem sfokusowany na prawej, dolnej części mojego brzucha, bowiem nerwica przekonywała mnie, że tam umiejscowił się guz. Wiadomo, bo prawej są rzadziej spotykane i bardziej niebezpieczne. Siedzę teraz w robocie, przed kompem, czuję lekki ból głowy, radio jest włączone, lampy chodzą, okno otwarte, więc w nawet nie wiem, czy ten pisk teraz funkcjonuje. Natomiast, jeśli choć na chwilę robi się ciszej... od razu nasłuchuję. A czy Ty Teksasie piski masz non stop?
  4. Niepotrzebnie się chwaliłem ostatnio, jak mi dobrze. Piski w uszach ostatnio doprowadzają mnie do szału. Dodatkowo mam tak spięty kark i mięśnie pleców, że oszleć idzie. Oczywiście doszły także uciski głowy. W poniedziałek poszedłem do neurologa, babeczka zbadała odruchy (wszystko w porządku), zleciła RTG odcinka szyjnego i USG Doppler tętnic szyjnych. RTG zrobione, mam umiarkowane zmiany zwyrodnieniowe i tworzące się zwapnienia. Ehhh kurde, dopiero 27 lat mi stuknęło w kwietniu, a kręgosłup zryty. Niby coś ćwiczę, ruszam się, ale jednak praca biurowa daje znać o sobie, siedzenie 8 godzin przed kompem nie sprzyja mojemu zdrowiu. USG mam dopiero 8 listopada, zatem wizytę kontrolną z wynikami za miesiąc, bo wcześniej miejsc nie było. Może się zwolnią jakimś cudem. Pisk w uchu najabrdziej uciążliwy jest, rzecz jasna, wieczorem. Poza tym zrobiłem się tak czuły na różne dźwięki, że właściwie momentami nie wiem czy piszczy mi w uchu, czy to pyrkająca lampka w pracy, bądź włączony stary telewizor kineskopwy. Nie wpadłem wszak w szajbę i nie wyobrażam sobie najgorszego, aczkolwiek jestem już zmęczony, tak bardzo zmęczony
  5. Ło matko, mam tak samo dokładnie identyczny tok myślenia "boję się - będzie dobrze, nie boję się i jestem spokojny jak normalny człowiek - poważna choroba i nagła śmierć". U mnie kolejny dzień bez hipochondrii! Jakiś syf na wewnętrznej stronie policzka mi się zrobił, jakbym się ugryzł, co jakiś czas takie cudeńka się pojawiają w mym ryju, co z tym zrobiłem? Kupiłem Sachol, żadnego wertowania internetu. Sam siebie zaczynam podziwiać
  6. Dobry wieczór, trochę nie pisałem, ale siedzę teraz znudzony czekając na sen i stwierdziłem, że coś sobie poskrobię na forum. Nie wiem jak mi się udało, ale przestałem zwracać uwagę na wszelkie objawy, które mi dokuczają. Olewam szumy uszne, kłucia w piersi, duszności, wszelkie bóle głowy. Nie czytam w ogóle o chorobach u dr Google, jestem obojętny, żyję całkiem spokojnie. Hipochondria nie dokucza mi od jakiś 2 miesięcy. W zamian za to wróciły pewnego rodzaju natręctwa religijne, ale wolę to tysiąckroć niźli przekonanie, że zaraz dostanę zawału lub umrę na raka. Oprócz natręctw wpadam co jakiś czas w lekkie stany depresyjne, czasem nasilają mi się myśli samobójcze, choć jestem w pełni świadom, że nigdy nie targnąłbym się na swoje życie. Czuję się zdołowany i sfrustrowany pracą, jestem przekonany, że nic w życiu nie osiągnę. Ostatnio próbowałem zerkać na inne oferty roboty, ale jak widzę te korporacyjne ogłoszenia to od razu uruchamia się w mojej głowie system obronny "po co aplikujesz i tak się nie nadajesz, nie będzie potrafił wykonywać nowych obowiązków". Momentami odnoszę wrażenie, że jestem jak Adaś Miauczyński w "Dniu Świra", najgorsze, że wielokrotnie słyszałem od przyjaciół, znajomych, że jak oglądają ten film Marka Koterskiego to główny bohater kojarzy im się ze mną. Mimo wszystko wolę to od lęków o zdrowie. Pozdrawiam Was ciepło i trzymajcie się.
  7. nerwa, przed narkozą też się bałem, ale lekarze byli cholernie mili i pomocni. poza tym proces wprowadzania w narkozę jest przyjemny, najpierw podają Ci lek, który totalnie łagodzi wszelkie lęki. czujesz, że odpływasz, jak naćpany a potem zasypiasz i nagle się budzisz, kiedy jest już po.
  8. nerwa, ale z liczb, które widziałem to Wasze poziomy osyclują między 80 a 90, to gdzie tu za niski poziom? Za niski jest poniżej 70. murzynka, miałem kolonoskopię pod narkozą 15minutową. swoją drogą zajebiste uczucie, bardzo mi się podobała narkoza
  9. przecież normy glukozy są do 100, więc czym Wy się martwicie?
  10. murzynka22, nie masz żadnego raka jelit. Zwyczajnie jesteś narkęcona na maksa i teraz już Ci nie przejdzie do kolonoskopii. Po badaniu będziesz szczęśliwa i radosna, żeś zdrowa, ale szybciutko powinnaś udać się do psychiatry bo nerwica zaatakuje z innej strony. Wiem co mówię, że przecież od czasu moich wkrętek na nowotwór jelita przeszedłem już raki kości, mózgu, dręczą mnie natręctwa, zastanawiam się czy nie mam nadciśnienia, podejrzewam tętniaki w głowie. Oczywiście to są delikatne lęki, który właściwie w ciągu dnia potrafią zanikać, dopiero kiedy się kładę spać głowa rozpoczyna tworzyć czarne scenariusze. Obecnie na szyi mam chyba kaszaka, zrobił mi się chyba dobry miesiąc temu, mówiąc szczerze nawet nie wiem, bo mam cholernie długą brodę, która zasłaniała ogląd . na początku myslałem, że to wielki pryszcz, bo bolał cholernie, potem ból ustąpił, guzek się zmniejszył, ale wciąż istnieje, zaraz pod skórą, wycisnąć próbowałem - nie udało się. Wczoraj wieczorem zacząłem się zastanawiać "czy to na pewno kaszak?!" i... zapisałem się do deramtologa na 7 września. Czyli 110 złotych wydatku.
  11. murzynka22 moja historia zaczęła się w lutym jak poczułem przy odbycie jakiś guzek, który podczas podcierania po defekacji zostawiał ślad krwi. Nie przestraszyłem się, bo uznałem, że to hemoroid. Poza tym krew na papierze miewałem już jako dzieciak nawet, właściwie towarzyszyła mi całe życie, a wiosen mam 27. Umówiłem się na wizytę u prokotologa, coby dupę zbadał. Na spotkanie z lekarzem czekałem tydzień. W tym czasie wpadłem na "genialny" pomysł, aby poszukać jakiś informacji w internecie na temat mojej dolegliwości. Niestety znalazłem tekst o raku jelita, w którym przeczytałem, iż ten potrafi nie dawać żadnych objawów, a czasem można go pomylić z hemoroidami. Wpadłem w panikę. "Skoro od zawsze miałem krew, to znaczy, że mam raka, ale ignorowałem objawy!" Przerzuciłem się zatem na lektury dotyczące nowotworu jelita. W zaawansowanym stadium potrafi boleć wątroba, trzustka, ogólnie kicha. Nie muszę chyba pisać, że OD RAZU poczułem kłucie w tych rejonach. Totalnie straciłem apetyt, wydawało mi się, że dokuczają mi mdłości. Defekacja przysparzała kłopotu, bo ze stresu tak mi się odbyt zaciskał, że na 3h przed spotkaniem z lekarzem zrobiłem stolec SMOLISTY OŁÓWKOWATY! Czyli diagnoza oczywista. Na wizytę jechałem mając w głowie obraz doktora, który tłumaczy mi, że w tym stanie trzeba załatwić najważniejsze sprawy, pożegnać się z rodziną i przyjaciółmi. W trakcie wizyty proktolog wykonał per rectum, wyśmiał moje obawy, tłumaczył mi dlaczego zrobiłem stolec ołówkowaty (z nerwów odbyt się zaciska i takie rzeczy są normą). Wykonał zabieg gumkowania metodą Barrona i przekazał, że krew na papierze oraz stolcu będzie występować dopóki rana się nie zaleczy. Wszystko miało się, jego zdaniem, zasklepić w przeciągu 4 tygodni. I tu popełnił błąd, bowiem rana w dupsku nawet do pół roku potrafi się goić. Niestety wtedy o tym nie wiedziałem. Dwa dni po zabiegu wykonałem na wszelki wypadek próby wątrobowe, aby wiedzieć, czy z tym organem wszystko ok. Wyniki wzrocowe. Uspokoiłem się w pełni. Sielanka nie trwała zbyt długo, bowiem w połowie kwietnia załatwiając się zauważyłem na stolcu SKRZEP KRWI! Kurwa, 3 tygodnie spokoju, a tu znów krew. Czyli lekarz się pomylił, jednak rak. Panika totalna, kolejna wizyta u proktologa, tym razem u innego. Per rectum ok, nic nie ma. Kazał zrobić rektoskopie. Tydzień czekania, bóle brzucha, kłucia, sraka na zmianę ze stolec ołówkowatym, na którym kilkukrotnie pojawiła się krew. Wizyta na SORze. Kolejne badania krwi, znów idealne wyniki. W trakcie rektoskopii okazało się, że mam jakiś stan zapalny, więc pobrał wycinek. Dla mnie stan zapalny oznaczał raka. 3 tygodnie czekania na wyniki. 3 tygodnie do wyroku. Nie wytrzymałem, uznałem, że muszę wykonać kolonoskopię, aby wiedzieć gdzie mam guza. Umówiłem się prywatnie na badanie z narkozą. 800 złotych w piździet. Wtedy właśnie lekarz wypowiedział te zabawne słowa, które przytaczałem wyżej. Stan zapalny na prostnicy, czyli tzw. proctitis, zapalenie odbytnicy, nic groźnego. Ogólnie to się czasem samo z siebie robi, gastrolog, do którego poszedłem z wynikami powiedział, że mam się zdrowo odżywiać i przyzwyczaić się do faktu, że czasem pojawi się krew. Kolonoskopię mam zrobić za 30 lat następną od tamtej pory bóle minęły, załatwiam się idealnie, krwi nie ma. A i 2-2,5 cm stolec to raczej nie ołówek ja robiłem normalnie psią kupę, która była cienka jak prawdziwy ołówek.
  12. No dobra, dziś jest ok, wczoraj zdałem sobie sprawę, że to jednak był atak paniki. Wieczorem wróciłem do domu, postanowiłem, że wyjątkowo nie będę ćwiczyć. Łyknąłem dwa Perseny Forte, usiadłem przed telewizorem i czułem jak cały stres opada. Dziś się wyspałem, żadnych jazd w nocy ze zbyt mocno bijącym sercem, czy uciskiem w głowie. Znowu udało mi się nastawić pozytywnie do wyjazdu jutrzejszego. Choć dziś idę do laryngologa aczkolwiek głównie po to, aby pokazać mu wyniki badań słuchu, bo mi kazano takie zrobić ze względu na szumy nocne.
  13. murzynka22, jestem specjalistą od jelit ostatnimi czasy na przełomie kwietnia i maja byłem pewny, że mam raka. Ba, nawet kilka razy zrobiłem stolec ołówkowaty z KRWIĄ! Po kolonoskopii okazało się, że mam mam lekki stan zapalny na prostnicy spowodowany zabiegiem na hemoroida, który przechodziłem w marcu tego roku. Możesz poczytać moje posty ostatnie, sporo o tym pisałem. Lekarz oglądając mój wynik kolonki stwierdził: panie Mateuszu, te stolce cieńkie to nie z dupy, lecz z głowy. Na drugi dzień defekowałem tak pięknie, że aż się napatrzeć na własne dzieło nie mogłem . A kolonoskopia to najlepsze badanie celem wykrycia jakiś syfów w jelitach. Swoją drogą wszedłem tu po to, bo chciałem się pochwalić, że od 4 tygodni jest u mnie super, ale paręnaście minut temu w pracy złapało mnie uderzenie ciśnienia w głowie, zawroty głowy i mocne bicie serca. Myślałem, że stracę przytomność. Trwało kilka sekund. Oczywiście teraz siedzę przed kompem spanikowany i rozważam jakie badania wykonać w ciągu najbliższych dni. Najgorzej, że w weekend jadę do Wrocławia na festiwal, zatem już wiem, że wydarzenie, na które tak czekałem będzie nieudane, bo zamiast skupić się na muzyce będę myślał o zdrowiu.
  14. Cieszę się Agusko, że jesteś cała :) bo już miałem czarne myśli związne z Twoją absencją może sobie tylko uroiłaś, że Cię boli? mnie dziś też coś kłuje na wysokości mostka. poszedłem na spacer szybkim tempem, oczywiście w trakcie chodzenia zapomniałem o bólu. wróciłem do pracy i nagle sobie przypomniałem, że powinno mnie przecież kłuć. oczywiście od zaraz poczułem ucisk
  15. Demona, na pewno nie masz raka. Tak jak pisały osoby powyżej - musisz przestać macać węzły. Widzisz, ja miałem prawie każdy objaw raka jelita, łącznie z ołkowatym stolcem z krwią a po kolonoskopii okazało się, że nic mi nie jest. Mi ostatnio znów dokucza nocą szum uszny, ale jeszcze nie spanikowałem
  16. Tak, znam go, prowadził moją mamę. Dobry koleś. bedzielepiej, po 3 miesiącach było już ze mną okej, dlatego ustaliliśmy, że nie muszę chodzić
  17. a mnie bolą ścięgna szyjne z prawej strony 3 dzień, nic spuchniętego nie mam, żadnych guzków nie wyczuwam, ale gdy mocniej otworzę usta, zacznę ziewać, bądź odegnę mocno głowę w lewo, to odczuwam ból. irytujące, jakby coś mi się zerwało. daje sobie czas do piątku, jak nic nie przejdzie to idę do lekarza
  18. Trzebiatowska ma dobre opinie wśród osób, które leczyły się u niej prywatnie ( w tym ja ), natomiast widziałem w Internecie, że ludzie, którzy przychodzili do niej do ZUSu (bo pracuje też w ZUSie jako psychiatra, która stwierdza czy dana osoba nadaje się np. na dalsze zwolenieni lekarskie czy może pracować) nie byli zadowoleni
  19. Mnie od wczoraj zakuło jakieś 4 razy pod lewym żebrem. Oczywiście również zastanawiałem się nad chorą trzustką, ale miałem USG w kwietniu oraz próby wątrobowe, a wyniki tychże były idealne, więc nie będe siać paniki. Jeśli za 2 tygodnie nadal będę coś czuł, to pójdę do lekarza
  20. Chodziłem do Joanny Walczak i złego słowa nie powiem. Brała 100 złotych za wizytę, siedziałem z nią godzinę za każdym razem. Nie zdiagnozowała mnie po 1 wizycie, wszystko trwało jakieś 3 miesiące, które przyniosły dużą ulgę. Dała mi wiele rad, robiliśmy ciekawe ćwiczenia, które powodowały, że potrafiłem się uspokoić. Moim zdaniem jest świetnym psychologiem.
  21. Na NFZ niestety nie, natomiast prywatnie znam dwie świetne panie, które mnie prowadziły. Psychiatra doktor Trzebiatowska i psycholog Joanna Walczak. Dzięki nim teraz potrafię zupełnie normalnie funkcjonować, nawet kiedy dopadają mnie lekkie obawy o stan zdrowia.
  22. Jesteś zdrowa, nic Ci nie jest.
  23. nerwa w trakcie mojej największej szajby, która miała miejsce 5 lat, regularnie dopadały mnie cholernie silne duszności. czasem byłem przekonany, że jeszcze chwila i zabraknie mi powietrza. najlepsze, że przechodziły po wysiłku fizycznym :)
×