Skocz do zawartości
Nerwica.com

Vicki512

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Vicki512

  1. Vicki512

    Cześć

    No właśnie, tylko idąc na nfz nie mam takiej możliwości żeby sobie znalezć akurat w takim nurcie. Mogę pewnie chodzić, zmieniać i znaleźć w końcu ale na to nie mam czasu ani siły. Tak się w ogóle zastanawiam, bo ten lekarz dał mi skierowanie i napisał mi na nim tą konkretną panią psycholog, ale przyjmuje tam też inna psycholog, która jest i klinicznym i psychoterapeutą. Może lepiej do niej?
  2. Vicki512

    Cześć

    Czy ktoś mi może podpowiedzieć jaka jest różnica między psychoterapeutą a psychologiem klinicznym? Do kogo lepiej się udać? Byłam u psychiatry na nfz bo chciałam dostać skierowanie do psychologa i polecił mi psychologa klinicznego, konkretną osobę z przychodni. Z kolei moja psychiatra do której chodzę prywatnie mówiła żebym poszukała sobie psychoterapeuty w nurcie poznawczo-behawioralnym.
  3. Prywatnie to mam bardzo dobrą panią psychiatrę, psychoterapeutę ale niestety na psychoterapię prywatnie mnie nie stac. A ktoś słyszał coś o psychiatrze Piotrze Stefanowiczu? Zapisałam się do niego na NFZ w Sopocie bo chcę uzyskac skierowanie do psychologa, takie są u nich procedury
  4. Cześć. Od wielu lat cierpię na nerwicę lękową, a teraz myślę że i stany depresyjne mnie dopadają Do tej pory leczyłam się lekami u psychiatry, ale po odstawieniu łapałam większego doła. Chcę spróbować psychoterapii żeby raz na zawsze uporać się z tym. Czy jest ktoś z Trójmiasta kto mógłby mi polecić dobrego psychologa na NFZ?
  5. Mam podobnie. Też się boję że xachoruję, umrę a mam dzieci i co będzie dalej. Nie wiem skąd to się bierze. Tylko ja mam całe mnóstwo lęków i obniżony nastrój jeszcze. Co do twojej straty to cię rozumiem bo sama też straciłam dziecko w połowie ciąży. Ale miałam już synka więc było o tyle łatwiej. Po roku byłam w kolejnej ciąży i urodziłam zdrowego chłopaka. Choć nie powiem że się nie stresowałam. Zrób porządek z głową ( może inny lek, psycholog ) i spróbuj ponownie. Głowa do góry
  6. Vicki512

    Cześć

    Hej. Miałam dłuższą przerwę bo trochę urlopowaliśmy z rodziną. Miesiąc minał odkąd przestałam brać seroxat i niestety dopadł mnie kryzys Jeszcze podczas pobytu nad jeziorem było spoko. Póżniej pojechaliśmy do rodziców i tam ostatniego dnia lipa. Znów myśli, lęk, zawroty głowy. Wróciliśmy do siebie i cały czas jest do bani. Czyli dokładnie od 4 dni czuje się okropnie. Cały czas jestem poddenerwowana, ciągle myśli krążą mi po głowie, serce wali, mam ciężkie nogi. Już jak się budzę to zaczynam myśleć jak to będzie. Dziś starszy syn wyjechał na obóz a mąż wraca do pracy i zostaję sama z młodszym synem w domu. Mężowi nie mówię nawet jak się czuję bo on tego nie rozumie. i tak naprawdę nie mam z kim porozmawiać i duszę wszystko w sobie Nie wiem już co mi jest. Czy to nerwica czy depresja czy to i to. Kiedyś bałam się pewnych sytuacji a teraz mam ciagle jakiś lęk w sobie. Nawet siedzac w domu czuję niepokój. Nawet nie wiem czemu. Nie potrafię też cieszyć się z życia. Jestem często złośliwa. Nie potrafię rozmawiać o wszystkim i o niczym. Nie mam jakiegoś celu w życiu, zajęcia. Jestem zła na siebie, jestem smutna i nie wiem co robić. Jesteśmy tu sami z mężem ( chodzi mi o miasto ), nie mam koleżanek z którymi mogłabym pogadać. Ja nie pracuję, dużo siedzę w domu. Dziś znów wzięłam seroxat, 1/4 tabletki na razie. Ale ciągle brać leki? Ja chcę normalnie żyć i cieszyć się życiem. Czy to tak dużo?Tak się zastanawiam czy alkohol ma jakiś związek z samopoczuciem? Nie chodzi mi o to jak się pije bo wiadomo, ale póżniej. Czy potęguje głupie myśli i nastrój? Poradźcie mi co robić. Jak wstać rano i cieszyć się życiem? Jak nie mysleć o głupotach? Zna ktoś może ( osoby z Trójmiasta) dobrego psychologa?
  7. Vicki512

    Cześć

    Pewnie masz rację, tylko nie lubię opowiadac o swoich problemach. Mam wrażenie że zaraz ktoś mi powie że wymyslam. Pójście do psychiatry było wyzwaniem dla mnie. Opowiedziec wszystko. No ale może rzeczywiście będę musiała pomyślec nad tym.
  8. Vicki512

    Cześć

    Sailorka tylko ja chodzę prywatnie do psychiatry więc skierowania mi nie da. W moim mieście jest Poradnia Zdrowia Psychicznego, pewnie mogłabym się tam udać, ale to jest trochę daleko a ja nie jestem w stanie sama się poruszać tak daleko A i pewnie terminy jak na nfz to odległe.
  9. Vicki512

    Cześć

    Przestałam brac bo nie chcę ciągle brac leków. Psychiatra też mówiła żeby odstawic. Hormony tarczycy badam regularnie. Wyniki mam dobre. Na razie piję zioła. Staram się tłumaczyć sobie i wbijac do głowy mądrości pani psychiatry:) ale przez te nerwy ręce i nogi mi się pocą a dodatkowo trzęsą mi się ręce. Nie wiem jak dam radę z tymi rękoma u kosmetyczki :)
  10. Vicki512

    Cześć

    Hej. W końcu przemogłam się i zarejestrowałam na forum. Muszę w końcu się wygadać komuś kto mnie zrozumie, kto pomoże, napisze coś budującego. Ale zacznę od początku. Mam 35 lat i nerwicę lękową Nawet nie pamiętam już kiedy to się zaczęło. Już pod koniec podstawówki miałam problemy żeby pójść do kościoła. Kiedyś zrobiło mi się słabo, raz zemdlałam i tak już zaczęłam kombinować i unikać przebywania tam. Liceum jakoś przeszłam, choć stresowałam się jak musiałam wyjść na środek klasy. Potem studia. Tam siadałam na końcu sali zawsze, gdyż tam czułam się bezpieczniej. Zaczęłam stresować się w tłocznych miejscach. Jak chodziłam na imprezy to musiałam sobie zawsze najpierw trochę wypić. Generalnie jakoś wszystko szło do przodu. Później zaczęłam pracować, poznałam swojego przyszłego męża no i zaczęła się przygoda z tarczycą. Źle się czułam, serce mi waliło, schudłam, ręce mi się trzęsły. Przez 2 lata chodziłam do lekarza , który nic nie robił w tej sprawie. Aż w końcu poszłam prywatnie do endokrynologa i jak zrobiłam badania to lekarka aż się za głowę złapała i dała mi 2 tygodnie zwolnienia. Moje wyniki były fatalne. Myślę że przez to moja nerwica się nasiliła. Pierwszego ataku dostałam jak mieszkałam już z przyszłym mężem. To była masakra. Nie wiedziałam co się dzieje. Zadzwoniłam po mamę. Wtedy zaczęłam się bać wychodzić z domu. Jako poszłam o sklepu to potrafiłam zostawić koszyk na środku i uciec. Do pracy nie chodziłam bo miałam operację tarczycy i na zwolnieniu siedziałam. Dużo bym tu piać jeszcze mogła ale w skrócie wygląda to tak, że miałam epizod brania seroxatu, krótko. Pomógł mi, pracowałam, urodziłam pierwsze dziecko, potem znów lęki. Zaczęłam się też leczyć masażami i ziołami. Pomagało mi to. Obecnie od prawie 4 lat mieszkam w innym mieście. Jesteśmy tu sami z mężem i 2 dzieci. W pewnym momencie powiedziałam mężowi że nie dam rady tak żyć i muszę iść do lekarza. Trafiłam do fajnej psychiatry. Dostałam seroxat i zaczęłam normalnie żyć w końcu. Mogłam jeździć autobusami, chodzić po sklepach itd. Już nawet nie pamiętam ile czasu brałam seroxat, ale ze 3 lata na pewno. Niestety jego działanie później już osłabło, albo mój organizm się przyzwyczaił? Co prawda w trakcie kuracji nie "trenowałam" sytuacji stresujących, nie próbowałam przezwyciężać sytuacji które mnie stresują. Od tygodnia nie biorę już seroxatu, a mój organizm znów w rozsypce Co prawda wychodzę z domu, bo muszę zrobić zakupy, dzieciaki poodprowadzać, ale poza swoje osiedle się nie ruszam. Nawet siedząc w domu jestem podminowana, ciągle myśli krąża mi po głowie. Stresuję się dziś tym co będzie jutro. Boję że coś mi się stanie jak wyjdę domu, że zemdleję, że umrę, że dzieci będą same z mężem. mam już lęk przed lękiem. Jestem załamana tym. Nie potrafię cieszyć się życiem. Życie przelatuje mi a ja z niego nie korzystam. A najgorsze jest w tym to , że nikt mnie nie rozumie. Mąż twierdzi, że miałam i mam za dobrze. Że powinnam się wziąść za robotę a nie wymyślam. Mama niby rozumie, ale tak naprawdę też ma swoje złote rady... Jestem sama w obcym mieście, nie mam przyjaciółki. Mogłabym tyle rzeczy robić bo przecież siedzę w domu, ale nie mogę. Poszłabym na terapię najchętniej ale mnie teraz nie stać. czytam różne książki i informacje na necie. niby wiem jak się powinnam zachować, co trzeba robić, tylko że tak bardzo ciężko to zrobić. To chyba by było na tyle. mam nadzieje że tu na forum znajdę bratnie dusze, które pomogą mi pokonać to cholerstwo.
×