-
Postów
8 648 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez monk.2000
-
Trwać dalej w niebycie, tym razem dać sobie luz. Próbowałem zrobić z mózgu superkomputer, skończyło się na tym, że w końcu poczułem zmęczenie i mogę odpocząć. Dużo czytałem, dużo sobie wyobrażałem, aż w końcu nasyciłem potwora.
-
Simple living - proste i oszczędne życie
monk.2000 odpowiedział(a) na Psychoanalepsja_SS temat w Socjologia
Ja ostatnio jestem uzależniony od techniki, więc trudno by mi było wprowadzić simple living. Odróżniłbym jednak simple living od życia w biedzie. Ma ktoś pomysł, żeby wypisać w myślnikach czym się różnią te dwa stany? Bo ja dziś już nie mam siły. -
Piję zieloną herbatę, bo jest słabsza od czarnej. Czarnej mam już dość na dziś, piłem dużo i mocną. Czytam gazetę i słucham muzyki.
-
Simple living - proste i oszczędne życie
monk.2000 odpowiedział(a) na Psychoanalepsja_SS temat w Socjologia
Ja stosuję szare mydło. Całkiem je polubiłem. Ma charakterystyczny zapach i jest w takich wielgachnych kostkach. Poza tym coś czuję, że to simple living to niekiedy bardziej skomplikowane niż common living. Trzeba się więcej nagimnastykować. -
Dobranoc. Ja zostaję. Ale średnio mi się chce pisać, mam objawy PTSD. Chyba nigdy nie zapomnę tego. A jak u was?
-
Ja jakoś nie przepadałem za Latynosami, mieli ten swój język i byli gorący. Taka grupka opalonych cwaniaczków. Okularki, plaża, jakieś ich latynoskie jedzonko i myślą że rządzą. Teraz są mi obojętni, jak z resztą wiele spraw.
-
Cześć. Mam podobny problem. Zjawisko odkryłem już w podstawówce. Mianowicie jak miałem dużo gier na komputerze to nie wiedziałem za którą się zabrać i często nie grałem w nic. To tzw. prawo Dawida-Mateusza. Nie wiem jak to działa, może mózg wyobraża sobie wszystkie możliwości i wtedy pojawia się mur, że można skorzystać tylko z ułamka możliwości. Więc powstaje uczucie zmarnowanej okazji i zniechęcenie. Cieszmy się, że mamy komputery i dobra kultury, bo inaczej w jakiejś wiosce na końcu świata zdechlibyśmy z nudy.
-
Ja już napisałem wiele żalących się postów. Dużo narzekałem rodzicom. Teraz już tego nie robię, znudziło mi się. Ile można narzekać.
-
Trzeba pewnie wyczuć drugą osobę. Nie z każdym pogada się o tym samym. Pierwsze co przychodzi do głowy, to rozmowa o sytuacji, czyli jakiś komentarz do tego co się dzieje. Potem można mówić o czymś ciekawym. Dowiedzieć się, co może być interesującego dla drugiej osoby. Jak lubi słuchać muzykę, to pytać o ulubiony zespół, gatunek. Generalnie widać to na forach i w komentarzach na stronach, że ludzie lubią komentować, oceniać. To ich główny chleb powszedni. Nie tyle chcą znać suche fakty, ile coś ma Mhz czy Watów, KM itd. Ale dopasować jakąś ripostę. Że jak od Samsunga to pewnie szybko się psuje, a jak od Microsoftu, to ile dolarów zarobi na tym Bill Gates.
-
Też czasem mam myśli samobójcze, coś jednak mnie tu trzyma. Sądzę, że przy aktualnej konstrukcji własnej psychiki, samobójstwo byłoby przemyślaną decyzją, umarłbym nie jak szaleniec, a jak ktoś kto współpracuje z naturą. Jednak póki co trzymam się i jest mało prawdopodobne, żebym to zrobił. Jeśli leki mogą coś tu pomóc, ty chyba jedno z ich lepszych zastosowań.
-
Ja żyję, bo trzymają mnie warunki. Jeszcze nie umarłem, a wbudowany program mówi mi co robić i jak. Mam jakieś dążenia, ale i tak to wszystko automatyczne, tak jakby mnie nie było. Zawieszony między światami. To częsty motyw różnych fantastycznych opowieści, typu: duch, który nie może zaznać spokoju, póki. Nie wiem co ja mam do zrobienia, żeby zaznać spokoju i poczucia że żyję.
-
Simple living - proste i oszczędne życie
monk.2000 odpowiedział(a) na Psychoanalepsja_SS temat w Socjologia
No, ja do simple living też zaliczam: nowoczesny komputer, szerokopasmowy internet, sprzęt audio klasy hi-fi, bibliotekę książek, filmotekę i kolekcję płyt z grami i filmami. Simple living! -
Jest ktoś jeszcze? Popisałbym.
-
Najlepsza metoda to praktyka. Ja staram się nie nastawiać na cel, a bardziej skupić na samej drodze do celu. Wtedy tak jakby sprawia to większą radość, a efekty są na marginesie. Spróbowałbym więcej spotykać się z ludźmi. W liceum też próbowałem zwiększyć swoje zdolności społeczne. Próbowałem naśladować cechę mojego taty, który umiał dogadać się z każdym człowiekiem. Do tego bardziej interesowałem się sprawami, które dotyczą każdego człowieka. Nie chcę podawać przykładów, ale takie po prostu bycie społecznym człowiekiem. Możesz się zaangażować w jakieś działanie społeczne, jakiś samorząd uczniowski, organizacja pozarządowa, nawet takie forum może coś dać. Pzdr.
-
Cześć. Masz już jakiś pomysł, jakie informacje chciałbyś uzyskać? Bo nie oszukujmy się, internet to głównie informacje, nikt cię tu nie przytuli. A długie siedzenie przy komputerze potrafi nieźle wpłynąć na psychikę, czego sam jestem przykładem.
-
adrianoos966, witam. Też mam coś podobnego. Takie uczucie, że najlepiej gdyby wszyscy byli sobie równi. Z drugiej strony nie raz marzyłem o byciu kimś ważnym w społeczeństwie. Powstaje poczucie winy, że jak ja będę w centrum uwagi, to ucierpią inni. To chyba taka wrodzona potrzeba solidarności. Takie coś musi istnieć, bo inaczej ludzie by nie byli w stanie współpracować. Rada jest taka, że można się wyróżniać, ale trzeba to robić tam, gdzie jest to akceptowane, np. na konkursie, zawodach, w internecie, prowadząc stronę, albo bloga. Wiadomo, że na pogrzeb dziadka nie pójdziesz w stroju gwiazdy rocka.
-
Idę po herbatę Milton. Biedronkowy towar. No nic, prawdziwy herbaciarz zna różne gatunki herbaty, wszedł nawet w najmroczniejsze zakamarki budżetowych towarów.
-
Wolę gg. Ale przydałby mi się kot. Miałbym jakiegoś towarzysza, który nie składa się z obwodów. Przygotowuję się do egzaminu z informatyki i powoli mi się udziela ten cały świat techniki, obliczenia, przewidywania itd. To taka drętwa dziedzina, a z drugiej strony nikt nie zaprzeczy, że prawdziwa.
-
Ferdynand k, a co u ciebie? Wejdziesz pogadać na gg? Mój numer: 3882449.
-
Do, że gdy patrzę na ekran komputera to nie widzę treści, a suche piksele. Forma zwycięża nad treścią.
-
Idziecie dzisiaj spać? Ja mam ochotę trochę posiedzieć w nocy. Tylko nie wiem jeszcze co będę robił.
-
kosmostrada, słodzę. Dwie łyżeczki. W dzieciństwie półtora, dopóki nie odkryłem jak to jest słodzić dwie. Chciałem się nauczyć pić bez, ale nie wyszło.
-
Tak, lubię herbaty, zawsze jakąś piję w ciągu dnia. Ostatnio poszedłem za słowami babci, że trzeba umieć jeść wszystko. No i mniej wybrzydzam, chociaż aktualnie to mi brakuje jakiejś dobrej owocowej z Dilmah albo Ahmad Tea. Pozostaje picie kaukaskiej herbaty z ruskimi literkami, którą przywiozła mama z wakacji.
-
Cześć. Mogę się dołączyć do rozmowy? U mnie kolorowo, bo oglądałem dokument o powstawaniu znanego filmu z lat 80- Purple Rain. Jakbym się mógł cofnąć w czasie, to bym się przeniósł do jakiegoś klubu w tamtych czasach. Dobra analogowa muzyka, pełno kolorów i drinki z palemką.
-
Ja ostatnio mniej smęcę, ale też zadaję sobie to pytanie. Czasami jak mnie kłuje w sercu, albo mam natrętne myśli o śmierci to wtedy się okazuje jaką decydującą rzeczą jest dla mnie śmierć. Chodzą takie myśli: całe życie na to czekałeś, a teraz się boisz. Coś na zasadzie: uważaj na swoje życzenia, bo mogą się spełnić. Ja raczej poddałem się przyzwyczajeniu, taki stan otumanienia. Czekam na coś. Być może na jakiś przeskok w świadomości, który uczyni mnie z powrotem żyjącym człowiekiem, a jak nie na to, to na śmierć. Bardzo przeżywam to, że czuję się jak bez wolnej woli, a raczej jako zespół odruchów. No bo na co się ma wpływ tak na prawdę, życie żyje się samo. Nie urodziłem samego siebie, nie stworzyłem języka w którym mówię, nie mam wpływu na swój nastrój, na swoje pragnienia i lęki. Wszystko się dzieje poza moją interwencją.