-
Postów
8 648 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez monk.2000
-
leaslie, nie wiem skąd ta moda na słupki wydajności. Może dzięki temu mamy komputery i szansę na sieć autostrad. Czasem tylko trzeba spojrzeć na to czy koszt wielu nieszczęśliwych ludzi jest tego wart. Dla mnie proces zdrowienia to także wolność od chorego systemu, który u nas panuje. I to żadna wysoka filozofia, wystarczy włączyć Wiadomości, żeby wiedzieć, że to nie kraj miodem i mlekiem płynącym a jakieś zacofane peryferia. Problem jest taki, że nie tak łatwo zmienić siebie, tym bardziej jak się nie wie co zmienić. Na razie słucham głosu swego serca. AnYa88, rzadko patrze na czas, z reguły jest u mnie chwila teraźniejsza. Wypiłem parę herbat, zrobiłem rano rozgrzewkę, zadłużyłem się na 1,50 w spożywczaku. Tyle. amelia83, myślałaś nad wycieczką za granicę do jakiś innych społeczności? Ja myślę, że to też może być metoda, bo można odpocząć od tego co się dzieje w Polsce i spojrzeć z dalszej perspektywy. Ech...
-
wykończony, możliwe, że tak jesteśmy wychowani. Od małego się nam wmawia, że wszystko co istnieje to wiedza i dobre wychowanie. Takie wartości rządzą tym światem, pragmatyzm, utylitaryzm. I jak się nie dziwić, że jak ktoś choruje to się czuje jak niepotrzebna część do zezłomowania. Zdobyłem książkę z PZWL o żywieniu. Zamierzam trochę poczytać, żeby zmienić dietę i nauczyć się gotować.
-
brum, czyli być może masz potrzebę ludzkiego traktowania. To normalne w tym zbiurokratyzowanym świecie rządzonym przez pokręcone teorie. Taki lekarz, który łączy intelekt i ludzką twarz to skarb. Stąd niekoniecznie ufam terapeutom. Nikt nie zaprzeczy, że istnieją ogniska zepsucia w społeczeństwie. Patologie, itd. Skąd taka wiara, że jakaś część jest od tego wolna. To choroba całościowa. Jak masz raka nerek to mózg sam sobie nie poradzi, bez tego organu. Ot wiara w pojęcie pracy u podstaw i tego jak tam, czegoś tam. Stąd moje zdanie, że pomóc możemy sobie przede wszystkim sami, albo znajdując kompetentne osoby. A nie psychiatrę, który nawołuje jak żyć a w domu ma za przeproszeniem burdel. To tak nie działa.
-
Jednak jestem. Zanudziłbym się bez bodźców. To chyba nie czas na rekolekcje ciszy.
-
Zastanawiam się nad społeczną gloryfikacją robienia z człowieka chodzącej encyklopedii PWN. Quo vadis człowieku?
-
socorro, daj na priv adres konta to pogadamy. Możliwe, że jutro mnie nie będzie (świat się wali ). Zamierzam zrobić jedno/dwu-dniową abstynencję od zajęć umysłowych. Zero gazet, radia, internetu, książek. Zastanawiam się czy będzie muzyka. Wszystko po to by badać niezgłębione warstwy własnej psychiki.
-
socorro, to forumowiczki jednej.
-
score0 boli głowa itd. ale jakoś daję radę. Próbowałem na Facebooku zagadywać do ludzi, ale chyba męczące tematy poruszam.
-
socorro, co tam?
-
socorro, wysoka częstotliwość odtwarzania wykryta!
-
Ja już znałem te emotikonki, lubię je. No nic, to herbatka ziołowa, a potem coś będę czytał. :)
-
wykończony, wysyła paczkę żywnościową do Etiopii. Pasuje?
-
wykończony, gra w Rome Total War i stosuję opcję palenia miast po ich podbiciu, żeby nie było buntów.
-
19Marcin87, wspomina zwycięstwo z 1683 roku.
-
Duke Nukem Ta postać trochę żartem, tym bardziej z moimi mnisimi zwyczajami, typu wstrzemięźliwość od nadmiaru bodźców, niechęć do odurzania się i przemocy. Ale jakiś czas temu, dokładnie dwa lata, inspirowała mnie do tworzenia szaty graficznej bloga. Duke to atomowy książę. Nie jest jakimś wymoczkiem z Marvella. To 100% postać z pikseli, stworzony na bazie systemu MS-DOS w 1996 roku, Duke w 3d to gra, którą pamiętam z dzieciństwa. Cała otoczka budziła wokół mnie atmosferę grozy. Potwory, mroczna muzyka w MIDI. Co mogę u niego lubić? Chyba wysokie ego. Teksty typu: "Damn I'm looking good", gdy spojrzy się w lustro. Niezachwiana pewność siebie. Czasem inteligentne teksty (kontrowersyjna sprawa), wszyscy wrogowie się go boją. Jego bazooki, shotguny stanowią zagrożenie dla nawet największego twardziela. Wybrałem Duka dlatego, że życie wydaje mi się pełne niebezpieczeństw, zagrożeń, nawet wrogów. Wiem, że przemoc niczego nie rozwiązuje, ale czasem chciałbym żeby to wszystko tak po mnie spływało, jak plazma po muskularnej piersi "radioaktywnego".
-
anna.anakaia (jakoś tak) To fajna praca, też bym chciał. Ale jedynie takie ekskluzywne, obsługiwanie nałogowych piwkowiczów to nie to samo co doradzanie wśród gatunków win itd.
-
Rozdwojenie między światem szybkich potrzeb, a światem wartości.
-
Partner nadmiernie flirtuje wzrokiem z kobietami
monk.2000 odpowiedział(a) na marelis temat w Problemy w związkach i w rodzinie
marelis, to podobny problem jest z facetem pijącym piwko z kolegami i nie widzącym problemu. Przecież to tylko piwko, kochanie. Albo facet spluwający na ulicę, co w tym takiego. Proponuję niczym Ozyrys, postawić na jednej szali twoje wymagania, a na drugiej jego. Możliwe, że już ograniczyłaś jego wolność w innych kwestiach i zabraknie tobie dalszych "żetonów". Po drugie to kwestia panowania nad popędami, nie każdy potrafi. Dla niektórego popęd to prawo. Nie uwłaczając nikomu, bo nie znam twojego chłopaka. -
obrażanie Boga w myślach przez nerwicę?
monk.2000 odpowiedział(a) na znerwicowana92 temat w Nerwica natręctw
refren, zabrzmiałaś trochę jak JP II. On dużo pisał o wolności, odpowiedzialności, itd. Dla mnie wierzący i niewierzący to jak dwa rodzaje ludzi. Zupełnie inaczej widzą świat. To taki sposób na życie. To zaskakujące, że ludzie biologicznie tak podobni potrafią się tak różnić. A wracając do tematu, trudno mi sobie wyobrazić taką sytuację jak tutaj. Dlatego, że moja choroba zaczęła się w tej samej milisekundzie co strata wiary. Jakbym miał dwa życia w jednym. Taki Vanish Power 2 in 1. Podejrzewam, że wielu świętych można potraktować jako osoby nadto oskarżające samych siebie. Przykładowo św. Faustyna potrafiła codziennie chodzić do konfesjonału. Ten świat jest pełen skrajności. Powtórzę się, można zmienić wizerunek Boga w swojej głowie, na kogoś kto kocha bez względu na dogmat i literę. Ale jeśli dla was to niemożliwe, to chyba opcja z ignorowaniem myśli jest wyjściem. Sam miałem natrętne myśli i pomógł sposób nr 1, wspierany własnie przez przykładowo skupienie świadomości na dłoniach w czasie większego natężenia problemu. -
Partner nadmiernie flirtuje wzrokiem z kobietami
monk.2000 odpowiedział(a) na marelis temat w Problemy w związkach i w rodzinie
A co on twierdzi jak zwracasz mu uwagę? Mówi: liberum veto, czy co? Na złość może tobie robi. -
Hans, może pomyślę kiedyś o tym filmie. Czytałem recenzję na filmwebie. Dla każdego coś miłego, żal mi tylko tych osób, które zostały zmuszone to tego całego wojennego procesu. Ostatnio oglądałem dwa filmy wojenne. Jeden był ostatnio w miesięczniku historycznym i opowiadał o powstaniu warszawskim, tam nie było widać typowego odczłowieczenia. Ludzie spełniali swój patriotyczny obowiązek i to wyglądało jakby system wartości nie rozbił się, a raczej ich działania były z nim zgodne. Obrona ojczyzny, odwaga, itd. Drugi film to jakaś mniej znana niemiecka produkcja "Stalingrad". Tam pokazane może w sposób lekko przerysowany, a może autentyczny, nie wiem, jak wojna zmienia ludzi. Do tego istotne wątki historyczne. Pierwsza rzecz, która zwróciła moją uwagę to szpital bojowy, gdzie setki ciężko rannych wiło się z bólu. Totalny absurd, czynić sobie taką krzywdę. Niech takie filmy uświadomią ludziom z zaburzeniami, że szaleństwo nie jedno ma imię. Czasem ktoś, kto nie zmaga się z codziennością okazuje się maszyną do zabijania, a ten przewrażliwiony gotowy jest to poświęceń. Wojna na terenie polski pełna była takich przykładów, do których można się dostać.
-
Zastanawiam się czy dopić herbatę, bo jakaś skiśnięta jest. Słucham Nu Shooz.
-
Ja jestem pacyfistą wiec popieram bukę. Jakby nikt nie bał się ataku i nikt nie miał armii to nie miałby się kto z kim zabijać. Wojsko to bardziej metoda utrzymywania władzy za pomocą psychicznego terroru, podobna do policji, służb specjalnych, itd. Jakby wokół prezydenta albo papieża nie chodziło tylu ochroniarzy to by się nie czuło respektu. Nadmierna władza wojska w państwie prawie zawsze łączy się z jakimś totalitaryzmem i przemocą. Bo od czego są żołnierze, od przemocy właśnie.
-
wykończony, z kotem były lepsze, bo od razu było wiadomo, że to ty.
-
k123, cześć, leki to jak karta Szansy w Monopoly. Statystycznie trzeba się spodziewać dobrego, ale nie jest powiedziane, że jedyne czego zaznasz to skutki uboczne. Na mnie przykładowo nigdy nie działały antydepresanty, a kilka efektów ubocznych miałem. Chyba wiesz, że współczesna psychiatria w połowie opiera się na zasadzie: chybił, trafił?