Skocz do zawartości
Nerwica.com

ala1983

Użytkownik
  • Postów

    3 921
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ala1983

  1. A ja w ramach własnej terapii opuszczę dom rodzinny na święta powrót planuję w Sylwestra.
  2. dosc rzadkie zeby psychiatra jednoczesnie byl psychoterapeuta Moja też jest jednak oficjalnie praktykuje to pierwsze. Ale w rozmowie z pacjentem dokłada takie fajne podejście psychologiczne Ja na kolejnej wizycie zapłacę za 2 mimo,że mam swoją terapeutkę.. ale z nią nie wgłębiam się w sprawy farmakologiczne. Z resztek ścierwa (czyt. benzo) czas się już uwolnić.
  3. Masz racje co do mojej mamy. A co do tego symbolu.. tak, bardzo ważne to dla mnie jest, a właściwie było.. czułam sie lepiej w tej relacji. zawsze jak była jakaś przerwa w sesjach to wtedy moją rekę mocniej ściskała, tak jakby chciała powiedzieć "Trzymaj się przez ten czas, ja jestem z Tobą". Nie jestem jeszcze gotowa do takiej zmiany, a co najważniejsze nie przygotowała mnie do tego..... dlatego tak źle to znoszę.
  4. Trafniej byłoby> "Rozumiem, że rezygnujemy już z tej praktyki"? Bo o przyczynach nic się raczej nie dowiem. -- 05 gru 2012, 20:36 -- U mnie też się nie zadaje. Dlatego jak pytam to nie dostaję odpowiedzi. -- 05 gru 2012, 20:36 -- Monar, A co w tym fajnego?
  5. ala1983

    Terapia

    Monar, On chce, żebyś wiedziała, że możesz liczyć na częstsze wizyty, jeśli będziesz tego potrzebować.
  6. Jak już pisałam wcześniej, pytałam, ale zrobię to jeszcze raz, bo niczego się nie dowiedziałam. Natomiast z mówieniem o uczuciach czy okazywaniem ich nigdy nie miałam problemu. I to jest właśnie we mnie ciekawe, nie nauczono mnie tego a potrafię. -- 05 gru 2012, 20:21 -- Nie ma problemu, mogę i to powiedzieć. Tyle, że to i tak nic nie da... Bawi się to raczej ona, bo ja pytam a ona odpowiada pytaniem na pytanie
  7. Trudne pytanie.. nie wiem, ale raczej negatywny. Natomiast moja terapeutka zawsze była dla mnie wzorem idealnej matki. -- 05 gru 2012, 20:08 -- No ok, zostawmy już te ręce.. poinformuję Was co z tego wyszło po kolejnej sesji. Jeszcze zastanawiam się nad jedną kwestią.. otóż po prawie 2 latach znam jej "chwyty", wiem kiedy mnie prowokuje do np. okazywania złości. Czy to jest dobre jeśli mam tę świadomość? Chyba nie, bo blokuję się specjalnie myśląc sobie "nie uda Ci się mnie sprowokować, nie mam ochoty na takie zabawy". Za dużo się naczytałam tej tematyki
  8. Wytłumaczyłam na ostatniej sesji wszystko, jednak na koniec ona pozostała przy swoim. Może dla niej ta sytuacja była na rękę, bo przynajmniej miała pretekst aby skończyć z tym podawaniem dłoni. Pewnie uznała to za swój błąd na pierwszym spotkaniu ze mną. To kolejna moja interpretacja, wkurza mnie już to zgadywanie Dlaczego nie może wyjaśnić otwarcie o co chodzi
  9. kaja123, U mnie DDD. Pewnie przenoszę, ale co to ma do rzeczy?
  10. Ale, ze co? zignorowala Twoja wyciagnieta dlon? Nie. Postawą swojego ciała dała mi do zrozumienia, że nie będzie żadnego podawania dłoni. Więc nawet nie wyciągałam. Co o tym sądzisz?
  11. ala1983

    Terapia

    Kurcze no.. też racja..
  12. Candy14, Pytałam. Powiedziała, że to był mój pomysł. Rzeczywiście kiedy ostatnio byłam zła na nią i na odchodne nie podałam ręki, nie miałam na to ochoty, ale wytłumaczyłam przynajmniej dlaczego. Ku mojemu zdziwieniu na kolejnym spotkaniu ona odwdzięczyła mi się tym samym i na ostatnim również Ogólnie to wszelki kontakt fizyczny nie powinien mieć tutaj miejsca. Ale u nas było to tak, że na 1 spotkaniu ona podała mi rękę a na kolejnych to ja już sama się dopominałam i tak zostało
  13. ala1983

    Terapia

    Kocham Twoje posty :-* Już wiem dlaczego nie mam częstszych spotkań, niż raz w tygodniu. Nawet o nie prosiłam, ale bez skutku.
  14. Kaja, najprawdopodobniej i o to chodzi. Tylko ja w sytuacji kiedy mam "czekać i zobaczyć co z tego wyjdzie" nie ufam w 100%. Każdą zmianę odczytuję jako zagrożenie (takie mam doświadczenia z ludzmi). A kiedy znowu się nie ufa bezgranicznie to terapia nie ma takiego efektu jak mieć powinna. Z drugiej strony to takie czekanie jest też częścią procesu terapeutycznego Najbardziej zabolało mnie kiedy zrezygnowała z podawania ręki. Na początku nie wiedziałam o co chodzi, myślałam, że tym sposobem chce całkowicie się wycofać z tej relacji (takie pierwsze skojarzenie) ale po głębszym zastanowieniu się uznałam, że chyba chodzi o unikanie sytuacji, które sprzyjaja zbliżaniu się do terapeuty. Zapewne chodzi jej o to, żebym nie skupiała się tak na naszej relacji tylko na sobie. A że w żaden sposób to do mnie nie dociera i ciągle próbuję się na niej opierać, postanowiła zastosować inne sposoby. W każdym bądź razie po prawie 2 latach takie zmiany to dla mnie duże przeżycie. Jest jeszcze kilka nowych sposobów, które wprowadziła, ale z tą ręką najbardziej mnie zdziwiło. Nie spodziewałam się... Teraz jak idę to cała w obawach i niepewności, bo nie wiem, czego znowu mogę się spodziewać.
  15. Moja koleżanka stwierdziła, że nie ma czasu na psychoterapię i najlepszym rozwiązaniem będzie psychiatra. Ręce mi opadły... Jak była dzieckiem, nowy facet jej matki próbował ją wykorzystywać seksualnie. Tłumiła wszystko w sobie, z tego powstała nerwica. Później jak już sama rozpoczęła współżycie było już tylko gorzej.. No nie no.. na takie rzeczy brać prochy.. ludzie no.. -- 05 gru 2012, 18:21 -- A tak na marginesie.. co to właściwie jest ta pochwica?
  16. Chorobowe na dzisiaj i na jutro. Dzięki temu mogę posiedzieć trochę na forum
  17. Dlatego, że ona nie stosuje takiej praktyki (przechodzenie z leczenia państwowego na prywatne i odwrotnie), uważa, że to "nieetyczne". Dlatego napisalam "dla wyjątku". Bo na NFZ mogę jeszcze niecały rok chodzić i tak już zrobiono dla mnie wyjątek i raz przedłużono. Normalnie to 1,5 roku i do widzenia. Taka umowa poradni z NFZ.
  18. Candy14, Muszę lecieć, bądź proszę dzisiaj na tym wątku, będę później..
  19. Candy14, No tak, ale co jeśli terapeuta zmienia podejście po 2 latach terapii.. trochę to długi czas, może dopiero teraz uznała, że nadszedł ten moment aby pokierować mnie w inny sposób, też na pewno sama rozwija się zawodowo, może superwizor tak nakierunkował? Ciężko mi ocenić co się za tym kryje, ale na pewno nie czuję się z tym dobrze i oczywiście rozmawiamy o tym, ale moge mówić tylko o swoich odczuciach, od niej nic się nie dowiem. Jedynie mówi, że kiedyś to było kiedyś, i to co uznawała kiedyś za właściwe na dzień dzisiejszy nie ma już zastosowania. Ale jak ufać i czuć się bezpiecznie w takiej sytuacji? -- 05 gru 2012, 13:35 -- Całkiem prawdopodobne.
  20. ala1983

    Witam wszystkich :-)

    Metro, Witaj na forum
  21. Candy14, Kaju, czy mogłabyś się odnieść do mojego postu? Opisałam po krótce w wątku, "terapia działa". Ale wpis wymaga jeszcze rozwinięcia. -- 05 gru 2012, 12:29 -- Natomiast początek jest w tym wątku.. tak wyszło..
  22. Mariposa28, No ok, ale co w sytuacji, którą opisałam w wątku "przemyslenia post- terapeutyczne"? To raczej nie sprzyja budowaniu zaufania -- 05 gru 2012, 11:33 -- Jeżeli pacjent/klient widzi zmiany w zachowaniu terapeuty, może to jak najbardziej oznaczać coś dobrego dla procesu terapeutycznego. Ale z drugiej strony nie da się wtedy czuć bezpiecznie, żyje się w niepewności. Bo terapeuta nie wyjaśni bezpośrednio po co coś robi. No przynajmniej moja nie mówi. Przypomina mi się jedna z wielu sytuacji z przeszłości, dajmy na to, kiedy miałam wyjść za mąż, chłopakowi nagle się "odwidziało". Tak samo "odwidziało" się terapeutce, chociażby głupie podawanie ręki. Takie przeniesienie, ale dla mnie znak> Uważaj, zagrożenie A co kiedy nagle powie "nie będę Ci już mogła dalej pomagać", mimo, że wcześniej obiecała coś innego. (kiedy skończą mi się wizyty na NFZ mówiła, że weźmie mnie dla wyjątku do swojego prywatnego gabinetu) I jak tu ufać ludziom
  23. Mieliście taką sytuację w trakcie Waszej terapii, że terapeuta z biegiem czasu zmieniał podejcie do Was, zaczął stosować inne metody terapeutyczne, inne zachowania, wręcz zmieniał swoje zdanie? Jak się z tym czuliście? Jakie uczucia Wam towarzyszyły? Zapraszam do dyskusji szczególnie tych, którzy uczęszczają na terapię długoterminową.
×