Skocz do zawartości
Nerwica.com

ala1983

Użytkownik
  • Postów

    3 921
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ala1983

  1. tahela, Ale tekst Tak czy inaczej przykro mi.
  2. tahela, Nie płacz, tylko ucz się na błędach rodziców. I bądź dumna z tego, że widzisz te błędy. Wiele osób powtarza to samo, a my tutaj mamy świadomość tego zła. Ja jestem mimo wszystko z siebie dumna.
  3. No wiadomo -- 09 mar 2012, 23:37 -- Nie tylko przyłożyło się ale było główną przyczyną naszych dzisiejszych problemów.
  4. No niszczą, ale ja to zatrzymam. Po moim trupie Zatrzymam i zniszczę tę chorą patologię w mojej rodzinie. Tak mi dopomóż Bóg !
  5. Mam to samo, już prawie 30 lat. Na moich nic nie działa, dosłownie nic, żadne słowa i czyny, nawet moja choroba... -- 09 mar 2012, 23:27 -- Midas, Ja to nazywam nieudolność wychowawcza.
  6. kornelia_lilia, Do biura nie przychodzą, bardziej dzwonią. Mam trochę problem z komunikacją to jedna sprawa a druga to chyba jakiś lęk przed zamkniętymi pomieszczeniami. W tym biurze okna są w suficie i jak byłam na rozmowie kwalifikacyjnej to było strasznie duszno
  7. Racja, nie spojrzałam na czas.
  8. arhol, Ostatnie podejście, zbyt wiele ich już było. Zobaczymy.. bedę się starać a jak nie da rady to znaczy, że nie nadaje się do życia w społeczeństwie i niech mnie zamkną najlepiej dożywotnio. -- 09 mar 2012, 23:06 -- kornelia_lilia, chodzi Ci o tego, co mnie wyprosił z gabinetu i powiedział, że nie chce mnie już leczyć? Trochę moja wina, bo czytam dużo o lekach i się w miarę orientuję, na dodatek znam mój organizm lepiej niż lekarz. No i on to tak odebrał, zresztą nie tylko on, że podważam jego kompetencje. W sumie tak to wygląda i nie dziwię się im, że się wkurzają. -- 09 mar 2012, 23:08 -- kornelia_lilia, Czy chodzi i o tego co zbagatelizował sprawę
  9. kornelia_lilia, Mam pracę tzn. zaczynam około 19 marca. I stąd moje samopoczucie bo mam takie silne napady lęku, że na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie usiedzenia 8 godzin. Mówiłam lekarzowi ale zbagatelizował sprawę, idę znowu we wtorek i musi mi coś przepisać bo inaczej zamist w pracy wyląduję w szpitalu
  10. Nie chcę was straszyć ale jak wracam pamięcią do czasów szkolnych to był pikuś w porównaniu z dorosłym życiem.
  11. ala1983

    Niechęc do pracy

    wujekEgonDaCiKlapsa, Dla mnie ciekawa, ale mój stan nieciekawy, właściwie tragiczny .. zapieprzam we wtorek do lekarza, ostatnio zbagatelizował sprawę ale teraz go przycisnę
  12. ala1983

    Samotność

    ladywind, Dla mnie też i cieszę się, że ja postępuję inaczej.
  13. ala1983

    Niechęc do pracy

    ladywind, Jestem w takiej samej sytuacji, z tą różnicą, że pracę mam zacząć za tydzień, góra za dwa. Ciekawi mnie, co tym razem z tego wyjdzie..
  14. ala1983

    Samotność

    ladywind, A wielu ludzi tak robi, ze strachu przed samotnością. Np. moja matka. I jak ja mam mieć do niej szacunek, kiedy ona sama siebie nie szanuje?
  15. ala1983

    Samotność

    idle, To straszne co piszesz, ja nigdy nie dałabym się traktować jak śmiecia. Trochę szacunku do siebie.. nawet kosztem samotności.
  16. ala1983

    Skojarzenia

    woda - jezioro
  17. ala1983

    Co teraz robisz?

    Heh. Paradoks jest taki, że jak się opanuje zaburzenia to dopiero dostaje się kopa w ryj od rzeczywistości. Bo wtedy człowiek ''na trzeźwo'' widzi, w jakim bagnie przez te zaburzenia się znalazł. Wyzdrowienie to nie koniec... Nie trzeba być trzeźwym aby to zobaczyć.
  18. ala1983

    Co teraz robisz?

    Ja jestem właśnie w tej fazie. Życie z zaburzeniami to piekło
  19. ala1983

    Skojarzenia

    zieleń - trawnik
  20. ala1983

    Niechęc do pracy

    rav71, No cóż.. wychodzi na to, że Twoje "zaburzenia" są dość łatwe do pokonania. Przy pierwszym poście wyglądało to zupełnie inaczej. Zrobiłeś po prostu z igły widły. Wiedz, że Twoje "zalecenia" w ostatnim poście dla ludzi prawdziwie zaburzonych są często wręcz niewykonalne.
  21. Dlaczego u mnie jest inaczej? Odczuwam ból na maksa i odczuwam już któryś rok z rzędu a nic się nie zmienia. Jakoś nie mogę zmienić postrzegania świata. Ktoś wie o co chodzi? Czytałam w jednej książce, że to się nie zmieni, dopóki ktoś nie da mi tego, co nie zostało zaspokojone w dzieciństwie. Dopiero wtedy będę mogła stać się dorosłą osobą. Hmm.. Natomiast moja terapeutka uważa, że nie da się tego zaspokoić, bo tego co powinno wydarzyć się w dzieciństwie nie da się już nadrobić, tzn. nie mogę stać się na nowo dzieckiem a nikt nie będzie robił mi 24/h za rodzica. O co w tym k.... chodzi?
×