Skocz do zawartości
Nerwica.com

ekspert_abcZdrowie

Użytkownik
  • Postów

    11 374
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ekspert_abcZdrowie

  1. bakus, po pierwsze, nie jestem "głosem" wszystkich kobiet, by wypowiadać się na temat zalet i wad bycia z prawiczkiem. Po drugie, to nie jest kwestia tego, jak kobiety patrzą na prawiczków, ale jak sam prawiczek czuje się z faktem, że nie był nigdy z żadną kobietą. To ma większe znaczenie. Przyjmuje się, że średni wiek inicjacji seksualnej w Polsce to 18-19 lat. Nie twierdzę, że późna inicjacja seksualna ma same superlatywy, że to "słodkie" itp. Jedne kobiety lubią super macho, doświadczonych w łóżku, inne - odwrotnie, lepiej będą się czuły przy prawiczku, tym bardziej, jeśli same nie przeżyły dotąd swojego "pierwszego razu". Ciężar problemu to nie samo bycie prawiczkiem, tylko Twoja osobista autopercepcja prawictwa. Masz dopiero 23 lata i nie uważam, byś był bardzo posunięty w latach. Owszem, masz rację, że późna inicjacja może mieć negatywne skutki, np. blokady psychiczne, trudności w kontrolowaniu wytrysku, wytrysk przedwczesny, dyspareunia itp. Znam jednak o wiele starszych mężczyzn, którzy relatywnie późno odbyli swój pierwszy stosunek seksualny i relacjonowali, że odbyło się to bez żadnych większych problemów. Więcej wiary w siebie
  2. patka92, na razie radzę skoncentrować się na swojej kondycji psychicznej i skorzystać z pomocy psychologicznej/ psychiatrycznej. Jeżeli Twój chłopak chce być z Tobą, a Ty z nim, to myślę, że zdanie jego rodziców i tak nie będzie miało większego znaczenia. Wiadomo, że zawsze lepiej czuć się akceptowanym przez rodziców partnera niż nie mieć tej akceptacji, ale relacje rodzinne to skomplikowana sprawa i by były przynajmniej poprawne (nie mówię, że już super świetne) potrzeba dobrej woli z obu stron.
  3. Existenz4, w kontekście tych komunikatów typu "Ja", o których wspomniała Ivaaa, zachęcam Cię, byś zajrzała pod ten link: http://portal.abczdrowie.pl/porozumienie-bez-przemocy. Znajdziesz tam wiadomości o modelu Rosenberga i o tym, jak się konstruktywnie porozumiewać. Nikt nas nie uczy, jak rozmawiać ze sobą, więc może ten artykuł choć trochę pomoże. Trzymam kciuki!
  4. Laima, nic nie szkodzi :) Za co Ty mnie przepraszasz? Głowa do góry Niepotrzebnie przejmujesz się jakimiś drobnostkami :) Link o czerwonej herbacie i jej odchudzających właściwościach zamieściłam, bo może ktoś będzie tym zainteresowany. Szczupła jestem dlatego, że mam szybki metabolizm, trochę ćwiczę i nie jem zbyt dużo
  5. avest, psychologowie czy też psychiatrzy nie diagnozują zespołu Aspergera czy też zaburzeń ze spektrum autyzmu u osób dorosłych, gdyż kryteria diagnostyczne jasno wskazują, że są to całościowe zaburzenia rozwojowe, które pojawiają się we wczesnym dzieciństwie. Jeżeli nikt nie zaobserwował cech autystycznych u małego dziecka (najczęściej w wieku przedszkolnym, kiedy pojawiają się trudności w relacjach z rówieśnikami i problemy w rozwoju mowy) i nie postawił rozpoznania w kierunku zaburzeń autystycznych, to już w wieku dorosłym takiej diagnozy się nie otrzyma. Owszem, można być dorosłym autystą, ale kiedy zostało się zdiagnozowanym w tym kierunku jako dziecko. Wiadomo bowiem, że z autyzmu się nie wyrasta - jest to choroba nieuleczalna. Można natomiast, dzięki terapii i odpowiednio prowadzonego leczenia, znacznie zminimalizować trudności, jaki napotykają w swoim życiu ludzie cierpiący na spektrum autystyczne. Ludzie z ZA całkiem nieźle radzą sobie w życiu - pracują zawodowo, zakładają rodziny i czasem otoczenie nawet nie orientuje się, że ktoś mógłby mieć ZA.
  6. Ludzie sami obwarowują się jakimiś wymaganiami. Wyznaczają sobie standardy, do których chcą dążyć albo wydaje im się, że muszą dążyć, bo takie jest "zalecenie społeczne", a kiedy ich nie osiągną, to wpadają w "dołek" - "Nie udało mi się", "Jestem nic nie warty", "Jestem do niczego". I niska samoocena pogłębia się jeszcze bardziej. Niska czy też zaniżona samoocena nigdy nie jest adekwatna, gdyż każdy z nas ma w sobie coś, co jest wartościowe. Pewnie niejeden z nas by się zdziwił, ile cech pozytywnych widzą w nas inni, z których my osobiście nawet nie zdajemy sobie sprawy. Poza tym, gdzie jest napisane, że człowiek po trzydziestce musi mieć rodzinę albo perspektywy na założenie rodziny, nie wiadomo jakie doświadczenie zawodowe itp. Nigdzie! Inna kwestia to to, czy zależy nam na tym, by wkomponować się w "obrazek społeczny". Bo jeżeli zależy mi, żeby po trzydziestce mieć żonę, pracę i własne lokum, a tego nie mam i ten deficyt sprawia, że czuje się gorszy od innych, to wówczas coś trzeba z tym zrobić. Samo użalanie się nad sobą i twierdzenia w stylu "Nic nie osiągnąłem i mam tego świadomość, dlatego moja niska samoocena to nie wymysł, tylko odzwierciedlenie rzeczywistości" na nic się zdadzą. Cóż z tej deklaracji i naszej świadomości, skoro i tak nie robimy nic, by niewygodną dla nas sytuację zmienić. Samo nic się nie zmieni, jeżeli będziemy bierni. Dorosłość to przede wszystkim branie odpowiedzialności za swoje życie.
  7. Takaoo, cieszę się, że masz przynajmniej koleżankę, z którą możesz porozmawiać o swoich problemach telefonicznie. To jednak nie załatwi sprawy. Tym bardziej, że Twój stan trwa od długiego czasu. Jeżeli masz dobre relacje z mężem, on stara Ci się pomóc, ale do końca sam nie wie jak, bo to dla niego nieznana sytuacja, to rozważcie wizytę u psychiatry. Porozmawiaj z mężem o tym, jak się czujesz i o tym, że widzisz, że dla niego Twój nastrój, płacz i smutek też jest przeciążeniem, że to negatywnie wpływa na Wasze małżeństwo. Być może on chce Ci pomóc, tylko najzwyczajniej w świecie nie wie, w jaki sposób. Zazwyczaj rady, jakie udzielają bliskie osoby (tak jak Twoja mama czy siostra) są nieskuteczne - i to nie wynika ze złej woli ludzi, bo oni chcą pomóc, tylko z ich nieporadności i braku wiedzy na temat specyfiki depresji. Opinią ludzi ze wsi się nie martw - ludzie zawsze będą "gadać", nie zamkniesz im ust. Poza tym, nie żyjesz dla ludzi, żyjesz dla siebie i swojej rodziny. Radziłabym porozmawiać z mężem, byście razem pomyśleli o terapii dla Ciebie i wizycie u psychiatry. Przeżycia z dzieciństwa same nie znikną... Farmakoterapia i/lub psychoterapia mogłyby Ci pomóc odzyskać optymizm, co na pewno też lepiej wpłynęłoby na jakość Twojego związku z mężem. Pozdrawiam!
  8. 123huddy123, przez Internet nie da się postawić żadnej diagnozy, ale wydaje mi się, że cierpisz na poważne zaburzenie lękowe o charakterze dysocjacyjnym, które doczekało się wielu nazw, np.: rozdwojenie jaźni, rozdwojenie osobowości, osobowość wieloraka, osobowość naprzemienna. Odsyłam Cię do artykułów pod linkami: http://portal.abczdrowie.pl/osobowosc-wieloraka http://portal.abczdrowie.pl/rozdwojenie-jazni Uważam, że koniecznie powinnaś udać się do lekarza psychiatry i to jak najszybciej.
  9. nikttaki, nie jesteś nienormalna - przejawiasz typowe zachowania charakterystyczne dla dzieci alkoholików (syndrom DDA). Dzieci z domów, w których panował alkohol, z jednej strony, nienawidzą rodzica alkoholika, który zafundował im piekło na ziemi, a z drugiej strony, nie potrafią się od niego uwolnić, łączą ich z rodzicem silne więzi. Jakie zachowania cechują DDA? Oto niektóre z nich: - Próba zgadywania w relacjach z ludźmi, co jest „normalne”. - Trudności z doprowadzeniem zaczętych czynności do końca. - Uciekanie się do kłamstw i pół-prawdy. - Bezlitosne osądzanie samego siebie (Jestem do niczego, beznadziejny, do niczego się nie nadaję). - Kłopoty z przeżywaniem radości i zabawy. - Traktowanie siebie zbyt poważnie. - Trudności w nawiązywaniu bliskich relacji. - Przesadne reagowanie na zmiany, na które nie ma się wpływu. - Poszukiwanie uznania w oczach innych. - Poczucie bycia „inny”, „gorszym”, „niedostosowanym”. - Poczucie nadodpowiedzialności za wszystko i wszystkich. - Łatwe uleganie impulsom. - Poczucie bycia winnym, gdy staje się w obronie własnych praw. - Obawa i lęk przed ludźmi, zwłaszcza autorytetami. - Wchodzenie w rolę ofiary. - Lęk przed okazywaniem uczuć. - Strach przed utratą i porzuceniem ze strony bliskich osób. - Skłonność do nadużywania substancji psychoaktywnych. To tylko niektóre cechy DDA. Twoje myśli i zachowania bardzo mocno korespondują też z zaburzeniami depresyjnymi. Radziłabym Ci skorzystać z pomocy psychologa, np. psychologa szkolnego. Jeżeli masz dobre relacje z ojcem, porozmawiaj z nim o wizycie u psychiatry.
  10. bob51x, zespół Aspergera uważa się za łagodną postać zaburzeń ze spektrum autyzmu. Osoby o cechach autystycznych mają trudności w relacjach społecznych, unikają kontaktu wzrokowego, pojmują słowa w sposób dosłowny, nie umieją uchwycić sensu metafor, sugestii, aluzji i podtekstów. Preferują samotność, zamykają się w swoim świecie, mają problem ze znalezieniem pracy i kontynuowaniem aktywności zawodowej. Zwykle rozwój mowy i rozwój poznawczy w odniesieniu do osób z zespołem Aspergera nie jest aż tak bardzo zaburzony, jak w przypadku osób dotkniętych autyzmem głębokim. Jeśli chodzi o lek Depakine Chrono, jest to lek o działaniu przeciwdrgawkowym, stosowany głównie w leczeniu padaczki. Szczegóły zażywania leku i terminu ewentualnego jego odstawienia powinny być ustalone z Twoim lekarzem. Nie możesz na własną rękę rezygnować z przyjmowania leku. Więcej o zespole Aspergera możesz przeczytać tutaj: http://portal.abczdrowie.pl/co-to-jest-zespol-aspergera http://portal.abczdrowie.pl/zespol-aspergera http://portal.abczdrowie.pl/objawy-zespolu-aspergera Pozdrawiam!
  11. Existenz4, przez Internet trudno cokolwiek radzić w sprawach damsko-męskich. Poza tym, znamy tylko Twoją wersję i sposób percepcji całej sytuacji. Ciekawe, jak widzi to Twój partner? Zdaję sobie sprawę, że czujesz się kiepsko w sytuacji, kiedy Ty myślisz już o wspólnej przyszłości z mężczyzną, a Twój mężczyzna pozostaje bierny i wydaje się nie przejawiać żadnej inicjatywy, by coś zmienić, ulepszyć, udoskonalić... Dobrze mu jest tak, jak jest... Widać, że chyba Tobie bardziej zależy na tym, by Wasz związek wszedł na "wyższy poziom". Przeprowadziłaś się nawet, by być bliżej swojego partnera. Być może Twój partner nie ma zbyt dużo czasu z racji studiów i pracy? Nie chcę go usprawiedliwiać ani nie próbuję mu szukać alibi - po prostu, zastanawiam się nad przyczynami jego zachowania. Być może faktycznie jest maminsynkiem, który przedkłada wygodę i domowe obiadki u mamy nad samodzielne i co więcej, odpowiedzialne życie z partnerką... Nie wiem... Może obawia się, czy podołacie wszystkim wyzwaniom, mieszkając pod jednym dachem? Wspólne mieszkanie to przecież nie tylko więcej okazji na wspólny seks, ale też sztuka kompromisów, konieczność przedyskutowania budżetu, opłat, codziennych obowiązków, jak gotowanie, sprzątanie, pranie czy wynoszenie śmieci. Może trywialne, ale życiowe... Osobiście, zachęcałabym Was do szczerej rozmowy, bez pretensji, żalów i oskarżycielskiego tonu. Po prostu, musicie sobie powiedzieć, jak każde z Was wyobraża sobie Wasz związek za miesiąc, za pół roku, za rok. Czego pragniecie, czego od siebie wzajemnie oczekujecie, o czym marzycie? Może Wasze priorytety się rozmijają? Może Twój partner się czegoś boi, np. czy da radę utrzymać rodzinę, i wstydzi się przyznać do swoich obaw i wątpliwości, myśląc, że mówiąc prawdę, Cię skrzywdzi? Niech uczciwa rozmowa będzie Waszym wspólnym krokiem, by coś zacząć zmieniać w Waszym związku. A może Twój partner nie jest gotowy do zmian albo w ogóle ich nie chce? To też kwestia do dyskusji. Pozdrawiam!
  12. Takaoo, twierdzisz, że problem tkwi wyłącznie w Tobie, z czym się nie zgadzam. Bez wątpienia masz skrajnie niskie poczucie własnej wartości, ale ono samo w Tobie się nie ukształtowało. Ktoś Ci w tym niestety pomógł – rodzice, rówieśnicy, nauczyciele… Uzależniłaś swoją samoocenę od oceny i opinii innych osób na temat Ciebie. Bierzesz do siebie każdy komentarz wygłoszony pod Twoim adresem, boisz się ludzi, że mogą Cię skrzywdzić, stajesz się nieufna i coraz bardziej zamykasz się w sobie. Czujesz strach przed potencjalną porażką. Nie wierzysz, że cokolwiek może Ci się udać. Negatywne emocje, które się w Tobie kumulują, sprawiają, że czasem nie potrafisz nad sobą zapanować i „wybuchasz”. Wiele zachowań i reakcji przez Ciebie opisanych bardzo mocno koresponduje z obrazem klinicznym depresji. Nie wiem, na ile Twoje samopoczucie jest warunkowane sytuacją w domu i koniecznością mieszkania z teściami. Sugerowałabym wizytę u psychiatry bądź psychologa, np. w ramach NFZ, by nie płacić, skoro masz trudną sytuację finansową. Istotna kwestia to Twoje relacje z mężem, o których nic nie napisałaś. Wspomniałaś tylko, że macie synka. Jak Twój mąż reaguje na Twoje problemy ze snem, płaczliwość, smutek i lęki? Wspiera Cię czy ignoruje problem? Więcej na temat depresji i niskiej samooceny oraz relacji z teściami przeczytasz tutaj: http://portal.abczdrowie.pl/diagnozowanie-depresji http://portal.abczdrowie.pl/czy-cierpisz-na-depresje http://portal.abczdrowie.pl/niska-samoocena http://portal.abczdrowie.pl/relacje-z-tesciami Pozdrawiam!
  13. Laima, nie jestem zwolenniczką czerwonej herbaty. Po prostu mi nie smakuje :) Zatem moja postura to nie efekt picia czerwonej herbaty. Ale nie pogardzę zwykłą czarną z cytryną albo zieloną
×