Skocz do zawartości
Nerwica.com

ekspert_abcZdrowie

Użytkownik
  • Postów

    11 374
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ekspert_abcZdrowie

  1. ekspert_abcZdrowie

    Skojarzenia

    będę brał cię, w aucie - Franek Kimono
  2. ekspert_abcZdrowie

    X czy Y?

    kochanie rower czy rolki?
  3. generacja_nic, polecam zajrzeć pod linki: http://portal.abczdrowie.pl/psychologia-wywierania-wplywu - znajdziesz tutaj informacje, czym różni się manipulacja od wpływu społecznego czy perswazji, o centralnej i peryferyjnej drodze perswazji oraz o regułach Cialdiniego http://portal.abczdrowie.pl/techniki-manipulacji http://portal.abczdrowie.pl/techniki-wywierania-wplywu http://portal.abczdrowie.pl/perswazja-jezykowa http://portal.abczdrowie.pl/ukryta-perswazja http://portal.abczdrowie.pl/wywieranie-wplywu Pozdrawiam!
  4. Czytam te posty zamieszczone przez Was i tak, jak stwierdził carlosbueno – ani jako kobieta, ani jako psycholog nie jestem chyba w stanie zrozumieć facetów w tej kwestii. A już w ogóle nie rozumiem słów ajajaj89: Nie równałabym lęku społecznego i nieśmiałości czy milczenia z obawy przed kompromitacją w oczach innych z tym, że ktoś nie przeżył inicjacji seksualnej i próbuje szukać uzasadnienia dla samego siebie. bakus, czyli zaliczam się do grona "podejrzanych" :) Nie ma żadnych wytycznych, kiedy „najlepiej” stracić cnotę. Bez sensu, kiedy ktoś sobie wyznacza jakieś ramy czasowe "do kiedy muszę pozbyć się brzemienia prawictwa/dziewictwa", a których przekroczenie świadczy już o patologii w sferze seksu. A dlaczego od razu tak radykalnie? W tym stwierdzeniu byłabym ostrożna. Nie prowadzę statystyk, a badaniom socjologicznym w sparwie seks też do końca nie ufam, bo wyniki nie do końca są prawdziwe. Ludzie zaznaczają odpowiedzi, że przeżyli inicjację seksualną wcześniej, bo "głupio" inaczej, a w rezultacie nie odbyli stosunku seksualnego z partnerką. Chyba w którymś miejscu pisał o tym carlosbueno - kobiety zawyżają wiek inicjacji seksualnej, a mężczyźni mają tendencję zaniżać. Owszem, spora część osób po 20 roku życia na pewno ma jakieś doświadczenia seksualne typu petting, seks oralny, ale byłabym ostrożna w szafowaniu stwierdzeniami, że większość ma za sobą stosunek seksualny. W ogóle zgadzam się ze SadSlav - nie wiem, skąd wynika przekonanie, że przeżycie pierwszego razu przyczyni się od razu do ogromnego wzrostu samooceny. Nie jestem mężczyzną - być może dlatego nie jestem w stanie tego pojąć. Na pewno sfera seksualna to istotne kryterium wartościowania własnej osoby u facetów. bakus, nie próbuję wmówić, że utrata prawictwa nie może być OK. Nigdzie tak nie napisałam. Może być bardzo na plus. Chodzi mi o to, żeby z kolei nie przeginać w drugą stronę i myśleć o sobie w kategoriach "Jestem do bani, bo w wieku 23 lat nie bzyknąłem żadnej laski". Mam wrażenie, że niektórzy Panowie w tym wątku za bardzo koncentrują się na samym seksie, zamiast wysiłki skierować bardziej na poznanie wartościowej kobiety, z którą można stworzyć związek - seks pojawia się z czasem. Rzadko który związek zaczyna się od seksu. A jeżeli komuś zależy tylko na samej penetracji bez uczucia, to może sugestia carlosbueno jest do rozważenia - Chyba nie umiem "udźwignąć" tego wątku. Po prostu mam inne zdanie i świadomość, że chyba moje poglądy w sprawie seksu są staroświeckie i mało "modne". Czekam na zarzuty o brak profesjonalizmu... :)
  5. bakus, tak na dobrą sprawę nie musiałam niczego obracać, bo w dużej mierze jesteśmy zbieżni w poglądach. Nie wiem, dlaczego jakoś na mnie próbujesz "naskakiwać". To jest rodzaj jakiegoś testu, któremu chcesz mnie poddać? salvatore, przykro mi, że zostałeś potraktowany w taki sposób i że zignorowano Twój problem. Ech... Nie ma to jak nasz polski system zdrowia - trzeba być zdrowym, żeby chorować...Stark, trudno na podstawie dość enigmatycznych informacji o Tobie napisać coś konkretnego. Niewątpliwie do Twojej niskiej samooceny przyczyniło się środowisko, w którym się wychowałeś. Jednak zrzucanie całej "winy" na nich, obwinianie ich za wszystko, kierowanie na nich swojej agresji, frustracji i nienawiści do niczego nie doprowadzi. attack12, być może Twoja niska samoocena wkomponowuje się w syndrom DDA? Jeżeli niewygodnie Ci w Twoim życiu, może pomyśl, co w pierwszej kolejności chciałbyś zmienić. Jeżeli chodzi o kwestie pracy, to pomyśl, w czym jesteś najlepszy, co umiesz robić, może pomyśl o jakimś kursie, zapytaj w lokalnym urzędzie pracy, na co możesz liczyć z ich strony. Z Twojego wpisu wynika, że jesteś młodym chłopakiem - jeszcze wszystko przed Tobą! Trzymam kciuki!
  6. avest, pytasz pod co można "podpiąć" Twoje "dziwactwa". Po pierwsze, nie do końca rozumiem, co masz na myśli, pisząc "dziwactwa". Po drugie, przez Internet nie mogę Cię zdiagnozować. Być może to ma związek z Twoją schizofrenią paranoidalną, na którą cierpisz, a o której wspominałeś wcześniej. PS. Podpisuję się pod propozycją tych, którzy zachęcali do obejrzenia filmu "Adam". Sama widziałam ten film - bardzo dobry, według mnie. Film dobrze oddaje specyfikę zespołu Aspergera.
  7. ekspert_abcZdrowie

    Skojarzenia

    kłótnia kochanków - awantura
  8. To skoro subiektywnie jest Ci źle z tym faktem, carlosbueno, to trzeba zacząć działać, by zmienić swoją niewygodną sytuację. Od konstatacji typu "Jest mi z tym źle" trzeba przejść do praktyki...
  9. bakus, jeśli masz na myśli wątek dotyczący "prawiczków", to odpowiedziałam na pytania tam przez Ciebie zawarte. bakus, niska samoocena jest zazwyczaj chwiejna, gdyż zależy od tego, jak ocenią nas inni, a nie my sami. Skoro opinię koleżanki czy sąsiada na mój własny temat przedkładam nad własne zdanie, to wówczas pojawia się ryzyko, że moje poczucie własnej wartości będzie niestabilne, bo zależne od innych, nie ode mnie samego. Nie zgadzam się jednak, że musimy podporządkować się temu, co rzekomo narzuca nam "kultura", "wymogi społeczne" - zwał, jak zwał. Widzisz bakus, Ty uwierzyłeś, że ideałem faceta, który próbują nam wmówić media i nie tylko one, jest Brad Pitt. A ja np. nie ulegam takiej iluzji. To nie jest mój ideał faceta i nie sądzę, by Brad Pitt był przykładem, do którego chcieliby aspirować wszyscy faceci. Poza tym, chyba za bardzo zawężasz pojęcie samooceny do kwestii aparycji - wcześniej pisałeś o włosach, zębach, uśmiechu, sylwetce. Samoocena to znacznie szersze pojęcie. Jeśli chodzi o kwestię pracy, to chodziło mi o to, że jeżeli ktoś narzeka, że jest do niczego, bo nigdy nie pracował albo ma nikłe doświadczenie zawodowe i przez to jest nieatrakcyjny na rynku pracy, co następnie przekłada się na jego kiepską sytuację finansową i złe mniemanie o sobie, bo zaczyna myśleć o sobie jak o nieudaczniku życiowym - to zamiast biadolić, niech lepiej podniesie cztery litery i zacznie działać, np. zapisze się na jakiś kurs, przekwalifikuje się itp. Niektórzy nie pracują i nie mają doświadczenia zawodowego, ale nie leci im przez to samoocena w dół, bo kwestie zawodowe nie są ich kryterium wartościowania siebie. Zresztą mogą np. pozwolić sobie na komfort niepracowania, bo odziedziczyli po babci pokaźny majątek albo żyją cały czas na rachunek bogatych rodziców, którzy też nie specjalnie gnają pociechę do roboty. Znam realia rynku pracy, ale to nie same realia powodują, że spada nam samoocena. Nasza samoocena zależy od tego, jakie standardy sobie wyznaczymy, jakie kryteria wartościowania przyjmiemy, co jest dla nas ważne w ocenie. Chłopak, dla którego ważna będzie dobrze płatna praca, a który nie będzie mógł jej osiągnąć (z różnych względów), na pewno poczuje się mniej wartościowy. Inny facet, nie pracując, może czuć się świetnie w swojej skórze, bo dla niego praca/brak pracy nie jest ważny i na pewno nie stanowi powodu, dla którego on musiałby myśleć o sobie w gorszych kategoriach. Samoocena to kwestia autopercepcji...
×