Skocz do zawartości
Nerwica.com

nikttaki

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia nikttaki

  1. nikttaki

    Nic nie czuję

    Nikt1- dzięki.. Również trzymam kciuki za Ciebie!! Chciałam o cos zapytać.. Ostatnio pokłóciłam się z siostrą poszło o jakąs bzdure, własciwie to nie wiem o co jej chodziło- ot tam taka kłótnia. Ona powiedziała ze głupio się zachowuje.. Miałam wtedy straszny czas a ona mnie zostawiła i trochę mialam żal do niej, bo zostałam całkiem sama a ona mnie olała, olała to co mówiłam i kazała się ogarnąc.. "głupio się zachowuje" Pewnie ze głupio. Robie takie głupoty cały czas - czyli olewam wszystko. CHODZI o to, że pokłóciłam się z nią i od tamtej pory się nie widziałysmy. Z dwa tygodnie już. Zawsze byłysmy blisko, zawsze była mi najbliższą osoba, jej wszystko mówiłam, zwierzałam się - była najlepszą przyjaciółką. jedyną. Chodzi o to, że ja nie CZUJE tęsknoty, nie czuję że chce się z nia spotkać, nie czuje ze mi jej brakuje.. Wręcz przeciwnie jest mi tak dobrze, bo nie musze wychodzic z domu do niej, mogę siedzieć w domu, na kompie,.. Czy to jest normalne? Przecież to moja siostra zawsze mi była najbliższa a teraz mam to w dupie. Wszystko mi jedno czy ją zobacze czy nie, czy bedzie czy nie. WSZYSTKO MI JEDNO.. Boże ja nie wiem ale to chyba nei jest normalne.. Nie utrzymuje kontaktu z nikiim, jedyną koleżanke bliższa z mojego miasta też olałam i też mi wisi to.. Nie wiem co się ze mną dzieje.. Czy to jest normalne? Co mam zrobić ?
  2. nikttaki

    Nic nie czuję

    Moja siostra traktuje moje pójscie do psychologa jako ostateczne wyjscie.. tak to widze.. " Jak przez miesiąc ci nie przejdzie to wtedy pójdziemy do psychologa".. tonem jakby pójscie do psychologa bylo nie wiadomo czym.. Jak ja juz nie moge! Kiedy mówie im ze chce sie zabić, ze nie chce mi sie zyc oni mówia no dalej to sie zabij... Nie wierza mi.. Ja tez sobie nie wierze. Tak naprawde nie chce wcale umierać ale tak jest wszystko spieprzone ze nie wiem co mam robic.. Ale nie ma co fajna reakcja.. Nie mam nikogo. Kiedy mówie płacze ze jest zle, ze zle sie czuje ze juz nie moge( a robie to tylko wtedy jak juz naprawdę jest mi zle!) siostrze ona krzyczy i mówi zebym sie ogarneła, ze ona tez nie ma lekko, ze robie to wszystko z lenistwa.. Zresztą i tak teraz sie do mnie nie odzywa.. Bo "głupio robie".. Kiedy teraz mam chyba najgorszy okres w swoim zyciu nie ma nikogo, jej nie ma a tylko jej mówiłam wszystko,A ja nie mam juz nikogo. Nikogo zeby komus sie zwierzyć..wiec piszę tu.. Tata dzis sie napił, (on nie pije nałogowo, ale mówi ze mu zle i zdarza mu sie wypić bo pustka w domu...blabla jakby wszystkim było tak cudownie) A ja nie pije i nie pale zioła jak bracia nie chce być taka! Jest beznadziejnie. Mam tylko głupi internet. NAprawdę nie wiem co ze sobą zrobić.. jestem całkiem sama i nikt nie chce mi pomóc..
  3. nikttaki

    Nic nie czuję

    Boję się iść do psychologa czy na jakąs tam terapie.. trudno to wyjaśnić dlaczego.. Chodzi o to że tak mi sie wydaje ze jak powiem komuś o tym co jest, co bylo to strace coś. strace coś co wiem tylko ja. Boję się ze będe sie czuła jak wykorzystana, zużyta, z jeszzcze wiekszym nicością niż do tej pory.. Bo wydaje mi sie ze to co było w jakiś sposób usprawiedliwia ze jestem aż tak beznadziejna przynajmniej w jakimś stopniu.. Chodzi też o to że.. w jakims sensie sama chce sobie pomóc?? Zresztą jak mówie o tym to płaczę. Nie chce płakać przy obcym. To upokarzające. Bo wiem ze on nie zrozumie.. Mam dosyć w ogóle wszystkiego.. tego beznadziejnego zycia.. z jednej strony chcialabym być normalna, z drugiej strony to nie chce zmieniac bo to w jakims sensie jedyne co mam.. wiem brzmi jak bełkot wariatki.. nie wiem. robie same głupoty. Wagaruje. i to strasznie. Olałam szkolę totalnie. Boże nawet nie wiecie jak ja mam dość ludzi! Ja chce tylko siedzieć w pokoju i nigdzie nie wychodzić.. Nie mam przyjaciół. Ale to mi nie przeszkadza. Jestem do tego przyzwyczajona nie chce wcale sie z nimi spotykać.. Tata albo ktos tam z rodziny tak sie martwią , że by było lepiej jakbym z kims posiedziala, pospedzała czas ze milej blablablabla.. Ale ja nie chce. Oni nie wiedza ze to ja odmawiam spotkać,unikam, uciekam. Ja naprawdę nie chce nikogo widzieć! Nie mam ochoty spotykać sie z ludzmi!nie umiem już z nimi rozmawiać.. Oni wszyscy są czegoś warci. A ja nie. Mam jeszcze ich rozczarowywać? Sama jestem sobą tak rozczarowana ze nie chce im dawać powodów do odrzucenia mnie wiec robie to za nich.. Mam dwie koleżanki takie bliższe, jedną olałam.. no i koleżanki z klasy które też olewam.. one chca niby mi pomóć. Ale ja nie chce pomocy. Zreszta one są takie normalne, ucza sie, mają ambicje, wiedzą co bedą robic dalej..zazdroszcze im tego.. Wiem ze nie rozumieją co sie ze mna dzieje. Ja sama tego nie rozumiem!! Nie rozumiem czemu robie tak a nie inaczej.. Nie wiem co mi strzela do głowy ze tak robie.. Może to jakiś głupi bunt mlodzienczy?? Nie wiem. Po prostu to straszne.. coś czego nigdy bym nie robila w przeszlosci, teraz robie. olewam.rozczarowywuje,zawodze. I nie mam z tego powodu zadnych mocniejszych uczuć..
  4. nikttaki

    Nic nie czuję

    Cześć. Nie mogę sobie ze sobą poradzić od dłuższego czasu. Mam 17 lat. W skrócie powiem, że moja mama pila od zawsze, tylko dopiero potem przybrało to bardziej poważny skutek .. Stała się agresywna , straszna codziennie przez ostatnie 5 lat mnie wyzywała od k.., s..., itp.. trzaskala drzwiami, wszystko co robiłam było złe i tak dalej.. Już dawno przestalam żywić do niej jakiekolwiek uczucia. I tak jak kiedyś jej pyskowałam to już potem przestałam w ogóle zwracać uwagę na jej obelgi, nie odzywałam się, robiłam wszystko byle tylko nie miała sie o co przyczepić.. Ale pod koniec tamtego roku sie wyprowadziła. I chyba od tamtej pory ze mną jest coraz gorzej. To straszne bo myślałam ze jak ten koszmar sie skonczy to będe normalna! A jest odwrotnie. I tak jak kiedyś obwiniałam się za wszystko, chciałam być NAJLEPSZA, idealna bo tylko wtedy ktoś mnie pokocha ( dalej tak uważam) ale teraz już mnie to nie obchodzi. NIC mnie nie obchodzi. Nic nie czuję. Olewam wszystko szkołe, ludzi, naukę. Wagaruję. Już nawet nie czuje strachu z tego powodu! Wyrzucą mnie ze szkoły? Co z tego Nie zdam? Co z tego Będe sama do końca zycia? co z tego Tata mnie znienawidzi? Co z tego Jestem nikim? Co z tego Po prostu kompletnie mi na niczym juz nie zależy. I gdy tak sobie mysle ze mnie nie obchodzi co mi w szkole za to zrobia i jeśli to zrobią to myśle sobie ; co z tego? Najwyżej popełnię samobójstwo. I to jest tak jakby rozwiązanie problemu. I mysle tak coraz częsciej. I co jest rowniez bardzo smieszne : mysle czasem sobie ze CHCIAŁABYM ,żeby wróciła. Na prawdę. To chore? Chciałabym żeby wróciła, zeby mnie zwyzywała znowu. Bo wtedy moze znowu miałabym jakąs motywacje do zycia. Cokolwiek bym czuła. Jestem nienormalna chyba już. Pustka straszna. Nie wiem co ze sobą zrobić. Nic nie chce, nic mnie nie obchodzi, nic nie czuje.. Jak mam to zmienić? Co zrobić :(/
×