Skocz do zawartości
Nerwica.com

ekspert_abcZdrowie

Użytkownik
  • Postów

    11 374
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ekspert_abcZdrowie

  1. Owszem, geny i mózg są ważne i tego się nie wypieram, ale proszę nie nadinterpretować moich słów. Napisałam wcześniej, że człowieka nie da się sprowadzić do samej biologii. Nigdy nie wolno przypisywać cech psychicznych tylko genetyce. Psycholodzy i psychiatrzy długo nie zgadzali się co do najlepszej formy terapii zaburzeń psychicznych - kto ma leczyć osoby z zaburzeniami psychicznymi? Duże firmy farmaceutyczne, obracające ciężkimi pieniędzmi, również odgrywają w tym sporze ogromną rolę. Chociaż w przypadku leczenie niektórych (ale nie wszystkich) zaburzeń psychicznych połączenie terapii psychologicznej i medycznej jest lepsze niż stosowanie którejkolwiek z nich z osobna, większości ludzi cierpiących z powodu niespecyficznych problemów życiowych najlepiej służy sama terapia psychologiczna. Mówiąc prościej - osoba może nie mieć diagnozy z ICD-10, a jednak potrzebować poradnictwa lub terapii psychologicznej, aby przejść przez trudne okresy w życiu. Co jest lepsze w leczeniu depresji - psychoterapia czy leki? Fluoksetyna (Prozac) jest najczęściej przepisywanym lekiem na naszej planecie. Wraz z innymi lekami typu SSRI, reprezentuje wart 10 miliardów dolarów ogólnoświatowy przemysł. Prozac może być jednak wart każdej ceny, jeśli jest skuteczny w leczeniu depresji, uważanej za najbardziej powszechne zaburzenie na świecie. Do jakiego stopnia jest skuteczny? Jak wygląda jego skuteczność w porównaniu ze skutecznością terapii psychologicznych? Badania (DeRubeis i inni, 1999; Hollon, 1996; Hollon i inni, 2002) pokazują, że leki antydepresyjne i terapia poznawczo-behawioralna (CBT) - terapia, dla której mamy najwięcej dowodów skuteczności - są równie skutecznymi sposobami leczenia depresji, przynajmniej w krótkiej perspektywie czasowej. Stwierdzono jednak, że długofalowo CBT może mieć przewagę nad farmakoterapią. Podczas gdy w obu programach leczenia u 58% pacjentów odnotowano poprawę, to w grupie leczonej CBT tylko u jednej czwartej nastąpił nawrót depresji w badaniu kontrolnym po dwóch latach od zakończenia terapii, natomiast w grupie otrzymującej leki nawrotu doświadczyła połowa pacjentów. Co się jednak dzieje, gdy pacjenci depresyjni otrzymują antydepresanty i CBT? Badania (Keller i inni, 2000; Thase i inni, 1997) pokazują, że generalnie radzą sobie nawet lepiej niż w przypadku którejkolwiek z terapii stosowanej z osobna. Coraz większa wiedza dotycząca mózgowego podłoża depresji sugeruje teraz, dlaczego stosowanie terapii łączonej wydaje się najlepsze. Neurobiolog Helen Mayberg pokazała, że CBT i antydepresanty czynią swoje cuda, oddziałując na różne części mózgu. Antydepresanty wydają się działać poprzez system limbiczny, który zawiera główne emocjonalne szlaki w mózgu. W przeciwieństwie do tego, CBT oddziałuje na część kory czołowej związanej z rozumowaniem. Wspólnym elementem obu podejść jest "przycisk alarmowy", który zostaje wyłączony - albo przez wpływ leków na "szybki" szlak emocjonalny układu limbicznego, albo też przez wpływ CBT na "wolny" emocjonalny obwód elektryczny w korze. Gdy zbierzemy razem badania z kliniki i z laboratorium, wielu klinicystów przychyla się do stosowania w odniesieniu do depresji podejścia polegającego na terapii łączonej, z zastosowaniem leków i CBT.
  2. ekspert_abcZdrowie

    Skojarzenia

    karta płatnicza - PayPass
  3. ekspert_abcZdrowie

    Skojarzenia

    pieniądze - bankomat
  4. ekspert_abcZdrowie

    X czy Y?

    pomidor łyżwy czy sanki?
  5. ekspert_abcZdrowie

    X czy Y?

    nie oglądam żadnego z tych filmów parasol czy płaszcz przeciwdeszczowy?
  6. ekspert_abcZdrowie

    Skojarzenia

    mój terapeuta - psychoterapia
  7. kieliszek, zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne trudno wyleczyć na własną rękę, gdyż myśli natrętne i kompulsje (czynności przymusowe) mają tendencje do nasilania się. Więcej o nerwicy natręctw możesz przeczytać tutaj: http://portal.abczdrowie.pl/co-to-jest-nerwica-natrectw, http://portal.abczdrowie.pl/nerwica-natrectw.
  8. ktoś77, nie jesteśmy w stanie się dogadać, bo nawet nasze płaszczyzny pojęciowe się nie zazębiają. Dla Ciebie uraz psychiczny nie jest chorobą, tak jak katar. Katar (nieżyt nosa) może być osobną dolegliwością (np. u małych dzieci) albo objawem towarzyszącym innym chorobom. Katar to zapalenie błony śluzowej nosa, to choroba albo objaw chorobowy i to się leczy. Nie na każdej terapii dochodzi się do wniosku, że winni są rodzice. Używasz skrótów myślowych. Nie twierdzę, że Karta praw pacjenta jest spisem nic nieznaczących zasad, nie jest sztuką dla sztuki, ale to nie dlatego terapeuci używają słowa "klient", a nie "pacjent", by ominąć zapisy Karty praw pacjenta, jak wcześniej próbowałeś sugerować. Dlaczego lekarz stwierdza zgon, a nie psycholog? Bo psycholog nie ma takich uprawnień, podobnie, jak nie może przepisywać leków. Jeśli chodzi natomiast o ciało i psychikę, to dotykamy tu kwestii związanych z dualizmem, kwestii filozoficznych.
  9. ekspert_abcZdrowie

    X czy Y?

    Katarzyna Grochola spacer czy oglądanie telewizji?
  10. ktoś77, ja już dawno przestałam nadążać za Twoimi metaforami i daleko idącymi analogiami. Nigdy nie załapię, jakie jest podobieństwo między chorym człowiekiem a zepsutym autem. I proszę nie czyń analogii na linii człowiek – komputer (software, hardware itd.), bo ja w dziedzinie informatyki jestem totalna „noga”, więc w ogóle nie załapię, o co Ci chodziło. Stres nie wynika tylko z braku zdolności mówienia „nie” i niedostatków w zakresie asertywności. Jeśli stres by wynikał z braków w zakresie asertywności, sprawa byłaby prosta – wszystkich na trening asertywności i po kłopocie. A jednak tak to nie działa… Znowu chcesz sprowadzić człowieka do jakiejś kombinacji 0-1. Dlaczego terapeuci nazywają ludzi klientami, a nie pacjentami? Zmiany w nomenklaturze wynikają ze zmian, jakie da się zaobserwować w wyniku ekonomizacji opieki zdrowotnej. Opieka zdrowotna zaczęła podlegać prawom rynkowym – jest konkurencja, pacjenci/klienci mogą wybrać sobie lekarza (usługodawcę) itp. W ten sposób dochodzi do przesunięć relacji lekarz-pacjent w kierunku usługodawca-usługobiorca. Dlatego terapeuci często stosują zamiennie terminy „klient” i „pacjent”. Co więcej, nie tylko psychologowie i terapeuci nazywają pacjentów klientami. Lekarze również przejawiają taką tendencję w myśl zasady, że pacjent to klient dentysty/ ginekologa/ laryngologa/ dermatologa/ okulisty/ psychiatry itd. Tak naprawdę zmiany w nazewnictwie osoby korzystającej z usług medycznych spowodowały zamieszanie. Nie ma to nic wspólnego z Kartą praw pacjenta, bo karta sama w sobie nie jest aktem o charakterze normatywnym i nie może stanowić podstawy dochodzenia roszczeń. Dlaczego różnicuje się ludzi na klientów i pacjentów? Wynika to też z ich potrzeb. Pacjent kojarzy się często z osobą, która ma bardzo poważne problemy i trudności, które uniemożliwiają jej normalne codzienne funkcjonowanie. Dostrzega to zarówno sam chory, jak i otoczenie. Wiele osób korzystających z pomocy psychologa/terapeuty nie chce być określanych jako pacjenci, gdyż kojarzy im się to z pacjentami psychiatrycznymi. Wolą określenie „klient”, które przywołuje na myśl osobę, która generalnie dość dobrze sobie radzi w życiu, jest zaradna, samodzielna, niezależna, ale trafiła do terapeuty, bo z czymś sobie nie radzi, ma trudność, potrzebuje wsparcia, nie potrafi zidentyfikować swoich mocnych stron itp. W gabinetach psychologów i psychoterapeutów bardzo często pojawiają się przecież osoby o umiarkowanych dolegliwościach lub zupełnie zdrowe, przeżywające okresowe trudności lub po prostu chcące poprawić coś w swoim funkcjonowaniu. Wówczas trudno określić takie osoby jako pacjentów (w sensie chorobowym), lepiej sprawdza się termin „klient”. Zamiana słowa „pacjent” na „klient” wywodzi się też od podejścia Carla Rogersa – psychoterapii zorientowanej na osobę. Jak dobiera się psychoterapię do pacjenta? Jak napisał Lec – i kaftan bezpieczeństwa powinien być skrojony na miarę szaleństwa. A tak poważnie to dobór psychoterapii i jej form zależy od wielu czynników – właściwości pacjenta, jego problemu, tego, jakie objawy prezentuje, od cech osobowości, od tego, czy żyje sam, czy może liczyć na wsparcie ze strony rodziny, czy lepiej sprawdzi się psychoterapia indywidualna, czy grupowa, czy w systemie ambulatoryjnym, czy w zakładzie. Trzeba wziąć pod uwagę wiele zmiennych. Niestety, wiele psychoterapii jest proponowanych z „urzędu”. To jest jeden z mankamentów, z których zdaję sobie sprawę. Zamiast rzeczywiście przeanalizować każdy przypadek i dobrać najlepszy sposób leczenia psychoterapeutycznego, idzie się „na skróty”. Teraz o psychoanalizie. W klasycznym podejściu freudowskim problemy psychologiczne rodzą się z napięcia stworzonego w nieświadomej psychice przez zakazane impulsy i zagrażające wspomnienia. Freudowska terapia – psychoanaliza – bada zatem nieświadomość, usiłując wydobyć te sprawy na „światło dzienne” – czyli do świadomości, gdzie mogą zostać unieszkodliwione. Głównym celem psychoanalizy jest więc odkrywanie i interpretowanie zawartości nieświadomej psychiki. Nie wiem, jak wygląda kompleksowa terapia prowadzona w warunkach klinicznych w każdym szpitalu. Na pewno w każdym trochę inaczej, dlatego trudno generalizować. Dlaczego może być nieskuteczna? Kto jest temu winny – pacjent czy terapeuta? Pewnie po trochu i pacjent, i terapeuta, i przebieg procesu terapeutycznego. W czym może „zawinić” terapeuta i przyczynić się do tego, że terapia nie zadziała? Kiedy jest niechętnie, a nawet wrogo nastawiony wobec klienta, kiedy nie jest ciekawy jego potrzeb, sposobu patrzenia na świat, jego pomysłów na rozwiązanie swoich własnych problemów, motywów jego działań, kiedy próbuje wtłoczyć klienta w kategorie ściśle określonych zaburzeń, kiedy traktuje osobę jako kolejny „przypadek”, kiedy za bardzo intelektualizuje problem klienta, kiedy pracuje zbyt wolno lub zbyt szybko z klientem, kiedy zbyt szybko uznaje pierwsze pojawiające się sygnały poprawy stanu klienta za oznaki definitywnego rozwiązania problemów itp. Jak widać, terapeuta może nawalić. Zwykle jednak sprzęża się to też z brakiem współpracy ze strony pacjenta. Pacjent może oczekiwać natychmiastowych, trwałych i skutecznych zmian po zaledwie kilku spotkaniach, chcieć uzyskać „dobre rady” od terapeuty albo przerzucić odpowiedzialność za zmianę na terapeutę. W takich okolicznościach terapia się nie powiedzie. Zatem skuteczność psychoterapii zależy od współpracy między pacjentem/klientem a psychoterapeutą.
  11. ekspert_abcZdrowie

    X czy Y?

    pączek gofry czy naleśniki?
×