
Vian
Użytkownik-
Postów
2 280 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Vian
-
A potem będziesz chlał, ćpał i bzykał wszystko co się rusza na orgiach i w następnym wcieleniu skończysz jako langusta.
-
Prawda? Uwielbiam Malkovicha... ^^
-
*HIC!*
-
Ekstra! O to dokładnie chodzi. :) Ech, nie wiem... Może jestem za stara..? Ja mówiąc szczerze nie do końca czaję te wszystkie fejsbukowe zaczepki czy tam jakie znaczenie ma ilość komentarzy i lajków od osoby X na mojej tablicy dla naszej znajomości... Może faktycznie po prostu źle zainwestowałaś zainteresowanie, no ale cóż - trudno. :) Nie ten to inny. Noo... powiedzmy łagodnie, że dobrze byłoby zmienić to myślenie. ;-) Ja nie znam osoby, którą bym uważała za IDEAŁ, WSZYSTKO by mi się w niej podobało, zwykle jest coś co jednak nie pasuje i tu przydaje się umiejętność oceny sytuacji i dojścia do jakiegoś konsensusu - czy ja może pomimo wszystko mogę to zaakceptować, a jeśli już naprawdę nijak nie mogę, czy on może to zmienić. Noo... własnie w sumie do tego piłam - sama stałaś się nietolerancyjna, a ja mam biegunowo przeciwne poglądy do tych obowiązujących w Twoim domu. Ale może to dobra opcja, żeby trochę potrenować otwartość..? :) W każdym razie z Twoim tatą pewnie byśmy się zwyzywali i pobili w 3 minuty. Nic dziwnego, że nie jesteś z nich zadowolona, bo sukcesy osiągałaś nie tyle dla siebie, co dla Twojego ojca - żeby zasłużyć na jego aprobatę. Oczywiście niekoniecznie robiłaś to świadomie, ale sama widzisz - on jest nastawiony na namacalny sukces i Ty dość mocno też. On jest mało elastyczny (łagodnie mówiąc) w kwestii poglądów i Ty też. To naturalne, że takimi rzeczami się nasiąka w domu, bo nikt nie ma większego wpływu na kształtowanie się osobowości niż rodzina. No ale jak już sobie uświadomiłaś, że Ty sama z siebie niekoniecznie jesteś zadowolona - może warto pomyśleć, co byś chciała zmienić? :)
-
Pójście do agencji towarzyskiej a niska samoocena
Vian odpowiedział(a) na hasacz temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Ale ja pytam - co z tego, że coś tam jest jakieś tam dla iluś osób? Jak ludzie masowo zaczną się smarować kupą po twarzy, bo uznają, że to strasznie pozytywne, to też miałabym się wysmarować, bo dla większości to ekstra? "Seks w środę-sobotę, tylko w łóżku i przy zgaszonym świetle byłby dla mnie nudny, nie byłabym zadowolona z takiego współżycia." "Ludzie, którzy uprawiają seks w środę i sobotę tylko w łóżku i przy zgaszonym świetle to nudne prymitywy, które gówno wiedzą o erotyce!" Widzisz różnicę między tymi dwoma zdaniami? No pewnie, że inny, bo zamiast wielu klientów ma się jednego i zamiast mieć z nim uczciwy układ, zwykle się go okłamuje. -
[videoyoutube=jDAu-jdXd_c][/videoyoutube] -- 03 gru 2012, 00:52 -- [videoyoutube=ccVC5MjZEfs][/videoyoutube] -- 03 gru 2012, 01:05 -- [videoyoutube=qs3gnk1dq60][/videoyoutube]
-
Wiesz, nie o takie stawianie się do końca mi chodziło... Raczej o spokojne, konsekwentne "nie zrobię tego". Ja Cię nie namawiam do takich konfrontacji teraz, ale musisz wiedzieć, że prawdopodobnie w przyszłości będzie konieczna, wszystko jedno w kwestii czego - wyboru studiów, miejsca zamieszkania, wyboru pracy, decyzji do do wspólnego życia z chłopakiem etc etc. Bez konfrontacji i postawienia na swoim całe Twoje życie będzie podporządkowane woli ojca. Na Twoim miejscu wykorzystałabym fakt, że jesteś ambitna i inteligentna - a nawet ładna, to też się liczy ;-) - i parła do jak najszybszego usamodzielnienia się gdzies z dala od jego wpływów. Zastanawiam się, co na to odpowiedzieli Twoi znajomi i chłopak... Widzisz, ja też robię podobnie. Siedzę przed kompem, rozmawiam przez telefon z przyjaciółką, patrzę, ktoś do mnie pisze na gg, a ja pół żartem rzucam w eter - "aaa, spaadaj, za chwilę ci odpiszę", bo w tym momencie ważniejsza jest dla mnie rozmowa przez telefon, a gg może zaczekać. Na zdrowy rozum chłopak zachowując się w ten sposób pokazał, że Twoje towarzystwo jest dla niego istotniejsze niż jakieś tam fejsbukowe zaczepki od koleżanek, czyli ogólnie dobrze dla Ciebie. Ale u Ciebie doszły do głosu Twoje lęki przed odrzuceniem, dodałaś to sobie do tego wcześniejszego wykręcenia się z wieczoru filmowego i bach! - już sobie pewnie wyobraziłaś, że Ty też masz się walić, bo skoro one są nieistotne, to czemu Ty miałabyś być. Zauważyłaś, że masz też tendencję do pochodzenia do życia na zasadzie "wszystko albo nic"..? Nad tym też warto pracować, próbować podejść do znajomości... spokojniej. Na zasadzie "spróbujmy, co komu to szkodzi, zobaczymy, co z tego wyjdzie". No i znajomości nie musisz nawiązywać osobiście w szkole, możesz przez internet czy gdzieś na jakichś pozaszkolnych zajęciach o ile na takie chodzisz. Tak czy siak najważniejsze w relacjach jest podchodzenie do ludzi spokojnie i pamiętanie, że nie muszą się z Tobą zgadzać we wszystkim, żebyście dobrze się dogadywali. Ale ogólnie bardzo pozytywnie, że w ogóle zależy Ci na nowych znajomościach, a nie zamykasz się w swoim prywatnym, hermetycznym świecie. To mało komu pomogło. Musisz wiedzieć jedno - ja reprezentuję sobą wszystko, czym gardzi Twój ojciec, a ja z kolei gardzę wszystkim, co reprezentuje on - autokratyczne rządy twardej ręki, wychowywanie przez nakazy i zakazy, a nie tłumaczenie, miłość warunkowa, fasadowa moralność i religijność, pęd do statusu zamiast do wewnętrznego rozwoju, ograniczone horyzonty myślowe. Ja z kolei byłabym dla niego najprawdopodobniej całkowicie zepsuta, zboczona, amoralna i zwyczajnie zła. Jakby wiedział, z kim rozmawiasz, to byś dostała szlaban do 2052. ;-)
-
*Wiola*, wracamy w kółko do plemnika i jajeczka. ;-)
-
Lilith, jak powiedziałam: No a mało kto ma np. kilkaset dzieci, nie? ;-) Btw - jakby ktoś mnie chciał złapać za słówko: "do różnych osób", chodziło mi oczywiście o "do WIELU różnych osób". A co do tego "chociaż chyba trochę też" - jak słyszysz, nawet od mamy "kocham cię" powiedzmy 100 razy każdego dnia, co 15 min, to 101 raz wywiera na Tobie jakieś szczególne emocjonalne wrażenie? ;-) No może trochę, ale jak słyszysz to raz czy 2 razy w ciągu dnia to pewnie większe. Ja ogólnie jestem zwolenniczką zdrowego umiaru w tym "kocham cię", jak ktoś to mówi od wielkiego dzwonu kilka razy w życiu to źle, ale jak mówi dziesiątki razy dziennie to też jakoś nieszczególnie... ;-)
-
Czy jeśli masz w sobie powiedzmy setkę komórek serca to masz serce? Nie masz serca, nie spełnia ono swojej funkcji bo nie może, bo to dopiero jakieś komórki. Więc raczej Ty mnie złapałaś za słowo "zaczyna mieć", wydawało mi się, że każdy zrozumie, że chodzi mi o to, kiedy ten układ zacznie spełniać swoją funkcję, czyli dziecko zacznie CZUĆ. Kiedy człowiek jest człowiekiem? Co różni Ciebie albo mnie od kalafiora? Rodzaj komórek? DNA? A może właśnie świadomość? Dlaczego człowieka uznaje się za martwego kiedy umiera mózg, a nie kiedy np. ciało zgnije i odpadnie od kości a komórki się zdegenerują? Bo w takim ciele nie ma świadomości. Nie ma mózgu. Nie ma świadomości. Nie ma człowieka. A że MOŻE BYĆ to wiecie... ;-)
-
*Wiola*, no dobra, dla Ciebie, dla mnie. Nie wnikam dlaczego tak jest dla Ciebie, nie przekonuję, na nic nie namawiam... Ale dlaczego ci, którzy jednak myślą bardziej jak ja, nie mogą usuwac zarodków? A mogą używać postinor! Dla mnie polskie prawo w tej kwestii jest w ogóle jakieś nonsensowne, zero logiki, tylko bogu świeczkę i diabłu ogarek.
-
I się wyciera. Może nie tyle przez częste używanie do jednej osoby (chociaż chyba trochę też), ile do różnych osób. Jak słyszę "kocham cię" od kogoś, kto kochał setki osób przede mną to ja dziękuję, co w tym wyjątkowego...
-
*Wiola*, nie, to dla mnie nie morderstwo. Tak samo jak ktoś nie miałby mózgu, sprawnego układu nerwowego, świadomości ani niczego i byłby tylko ciałem utrzymywanym przy życiu przez maszyny, to odłączenie tego ciała od tej maszyny to nie żadne morderstwo. Nie ma świadomości, nie ma mózgu, nie ma człowieka. "Ale będzie." Co to za argument - ale będzie. Z plemnika i jajka też będzie. No nie. Jak nie przeszkodzisz plemnikowi i jajeczku wredną gumą na przykład, to też się może połączyć i powstanie człowiek.
-
Mnie się pytasz? Ja wierzę facetowi, który jest ekspertem w swojej dziedzinie.
-
kaja123, a pewien profesor ginekologii stwierdził, że zarodek nie czuje, czuć zaczyna dopiero ok 2 miesiąca ciąży. Nazwisko na pw na życzenie. -- 02 gru 2012, 18:46 -- No ale ja jestem zlepkiem świadomym i czującym. A blastula nie jest bardziej świadoma ani czująca niż mój paznokieć, który obetnę i wywalę do śmietnika zupełnie nie bacząc na to, że to ludzkie komórki. ;-)
-
kaja123, zarodek to też komórki, tyle że pozlepiane razem. ekspert_abcZdrowie, proste pytanie - czy 12-dniowy zarodek czuje?
-
kaja123, ojej, no ja wiem, że to co innego jak krzesło to co innego niż stół albo kot co innego niż pies (zaraz się ktoś pewnie oburzy... ), ale dlaczego w jednym przypadku można plemniki i jajeczka spuszczać do klozetu bez żenady, a w drugim nie mozna usunąć zarodka, skoro jedno i drugie jest - jak sobie powiedzieliśmy - POTENCJALNYM człowiekiem. ;-)
-
ZjemCie, przyjdź może na jakieś forumowe spotkanie w swoim mieście ;-) miasta-f13.html -- 02 gru 2012, 18:28 -- PS. Btw - fajny nick.
-
*Wiola*, dlaczego co innego (abstrahując od duszy i kwestii religijnych)?
-
Ja np. w grudniu też się boję deszczu, bo mi będzie zimno (a jak mi jest zimno to mi jest źle) i się przeziębię. Dla mnie to dość logiczne...
-
*Wiola*, teraz piszesz jak przeciwnicy antykoncepcji - "Zgoda, mówimy o plemnikach i jajeczkach, ale z nich będą dzieci - jakim prawem możemy zadecydować, żeby się nie urodziły". Prawem matki jak dla mnie. Mam prawo zadecydować, czy chcę dopuścić do poczęcia i - w wypadku jeśli plemnik się już jakoś wepchnął do jajeczka - czy chcę, żeby z mojego zarodka wyrosło dziecko.
-
Pójście do agencji towarzyskiej a niska samoocena
Vian odpowiedział(a) na hasacz temat w Problemy w związkach i w rodzinie
No i co z tego, że dla większości? Widać dla prostytutek nie. Ponownie - widać dla prostytutek nieszczególnie. Albo mniej niż jakaś alternatywa. I ja nigdzie nie napisałam, że niczyje podejście jest pruderyjne. Ja uważam, że osoby, którym coś takiego nie odpowiada nie powinny próbować swojego poglądu narzucić albo się wcinać w wybory osób, które mają jednak inne zdanie. Zapytałam się, co z osobami, które wiążą się dla pieniędzy albo statusu partnera i chyba nikt mi nie odpowiedział... Albo zostają w związku tylko dlatego, że to bardziej opłacalna alternatywa. -
Mąż podniósł na mnie rękę...
Vian odpowiedział(a) na kasiaania temat w Problemy w związkach i w rodzinie
kasiaania, jak po tym wszystkim jeszcze nie wiesz, to marnie... -
No ale nie mówimy o usuwaniu wyrośniętego i myślącego człowieka, tylko zarodka, który jeszcze jednak nie myśli i nie czuje, bo nie ma czym.
-
[videoyoutube=bWe6f9uR7qk][/videoyoutube] Uwielbiam głos Ironsa ^^