Dokładnie. Napisałaś to, czego ja nie potrafiłabym ubrać w słowa.
(choć kiedyś byłam w szkole prymuską i swoją przyszłość wiązałam właśnie ze słowami, teraz mam problem ze składnym napisaniem zdania, a co dopiero wyrażeniem myśli i emocji...)
samara22, to nie jest tak, że tego nie potrafiłyśmy. Że ja tego nie potrafiłam, jeżeli mam mówić tylko za siebie. Dlatego to tak bardzo boli. Kiedyś byłam ambitna, miałam marzenia, radziłąm sobie. Wiem, że są ludzie, którzy mają gorzej niż ja, a są zadowoleni. Ale przynajmniej część z nich nigdy nawet nie miało ambicji, żeby było lepiej. Ludzie, dla których liczy się tylko tyle, że w danym miejscu zarobią parę groszy więcej. Bo i tak nie myśleli nigdy o zawodzie, w którym mogliby się spełnić. A ja nie potrafię nawet wywlec się z łóżka. Nie, nie będę cieszyła się z tego, że raz na tydzień uda mi się zmusić do tego, żeby np. pozmywać naczynia, albo użyć w kąpieli gąbki, a nie tylko położyć się bezwładnie na pół godziny. To nie są powody do radości. To nie jest radzenie sobie z życiem.