A ja będę oryginalna i nie opowiem Wam o swoim dzisiejszym dniu, tylko przedwczorajszym.
Kuzyn mój, pan po 40-tce, wyprawił urodziny na niemal 100 osób, w tym większość to rodzina, a ja i tak rozpoznałam ledwo kilka osób. Tańce, hulanka, swawola, czyli okropne miejsce dla takich świrów jak my. Ale nie w tym rzecz. Rzecz w samej osobie kuzyna... Otóż, jest to człowiek, który brnie ciągle naprzód. Ciągle próbuje czegoś nowego. W młodości miał wypadek, przez co przez wiele, naprawdę wiele lat chodził o kulach (dopiero niedawno przestał). Znam go tylko połowę jego życia, a w tym czasie zdążył założyć wiele działalności, w tym ranczo (które swoją drogą spłonęło, więc... więc je odbudował...) oraz zwiedzić pół świata. Aktualnie zabrał się za zwiedzanie głębin morskich...
Chciałabym być choć w 1/10 taka jak on...