U mnie to właśnie wygląda odwrotnie... W którymś momencie byłam już tak zestresowana szkołą, sytuacją domową i wszystkim wokół, że zaczęłam powtarzać sobie "nic nie muszę". Wszystko, co robię, robię dlatego, bo CHCĘ. Chcę dostać dobrą ocenę, chcę posprzątać pokój, itp. I przez jakiś czas to działało, wyluzowałam, poczułam się lepiej. Tylko że w którymś momencie zabrakło mi tego "chcenia"... Na niczym już mi nie zależy.
A mój dzisiejszy dzień minął sympatycznie. Zgodnie z przewidywaniem mam teraz bardzo duże skoki nastrojów, raz płaczę, raz się uśmiecham. Chwilowo się uśmiecham. Mina mi zrzędnie jak będę musiała oddać pieniądze, które dziś pożyczyłam Byłam na zakupach, jeszcze kilka drobiazgów i może w końcu nie będę wyglądała jak lump...