Zapalają się reflektory. Czerwona kurtyna rozsuwa na boki. Na scenie pies. Staje na tylnych łapach, ktoś rzuca w jego stronę kolorową plażową piłkę. Pies odbija ją noskiem nad siebie, piłka unosi się pół metra w ogólę, po czym spokojnie spada z powrotem na nosek. Brawo, brawo, cóż za wspaniała sztuczka! Na scenę wbiegają małe białe myszy, zawracają przy psie i zaczynają biegać wokół niego. Teraz z obu stron sceny tanecznym krokiem wkraczają pingwiny, zaraz za nimi foki, rytmicznie uderzając płetwami. Powoli wtacza się też ogromny żółw lądowy, na jego skorupie siedzi kobieta w połyskującej brokatem długiej wieczorowej sukni. Rozcięcie po boku sukni odsłania jej zgrabne, założone na siebie nogi. Włosy ma spięte w duży, wielowartwowy kok. W ręce trzyma mikrofon. Zaczyna śpiewać. Ze środka sceny wyłania się fontanna, nie niej kilkanaście strusi z przyczepionymi do głów wielkimi różowymi piórami tańczy kankana. Pomiędzy nimi wirują pawie. Gołębie przelatują przez scenę, gdy znikają zostają odpalone kolorowe fajerwerki.