Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lord Cappuccino

Użytkownik
  • Postów

    14 806
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Lord Cappuccino

  1. Czyli papież pozwolił gwałcicielom używać prezerwatyw? LOL Ściślej to pozwolił gwałcicielom zakonnic używać prezerwatyw. Ale zwalam to na poczet tego, że Franciszek nie przywykł do tak wysokich temperatur.
  2. No to w końcu jest nieomylny, czy jest omylny? Pastor aeternus z soboru watykańskiego I zakłada, że papież ex cathedra jest NIEOMYLNY w kwestiach wiary i obyczajowych. Czyli gdy np. Jan Paweł II, który chorował na postępującą chorobę Parkinsona od roku ogłoszenia KKK (1992r.) odmówił przyjmowania lewodopy (i to nawet chyba za namową swojego lekarza Renato Buzzonettiego), która mogła nie tyle zahamować postęp choroby co pomóc w leczeniu objawowym/paliatywnym, nie oznacza, że pacjenci z ch. Parkinsona nie powinni przyjmować lewodopy, bo to nie jest kwestia ani wiary ani obyczajowa.
  3. Bo to są tylko ludzie. To że otrzymali nominację na papieża nie sprawia, że automatycznie stają się innym gatunkiem. Są nadal ludźmi. Pozostają "skalani" światopoglądem, prywatnymi przekonaniami, przeszłymi doświadczeniami, zobowiązaniami wobec środowisk i struktur, które ich wypromowały i wepchały na to stanowisko. Dlatego każdy spośród ostatnich trzech papieży miał inne podejście do spraw światopoglądowych, norm obyczajowych, kwestii ukrywania pedofilii wśród kapłanów na łonie Krk itp. Rozbrajało mnie, tak samo jak carlosa, gdy Kraśko relacjonował ostatnie dwa konklawe i cały czas sypał z rękawa wstawkami w stylu "Duch Święty to...", "Duch Święty tamto...". Hola. Papieża wybierają kardynałowie (ludzie...). Kardynałowie Ci wywodzą się z różnych środowisk i reprezentują różne stronnictwa w obrębie Krk (ultrakonserwatywne/ortodoksyjne, konserwatywne, bardziej liberalne, postępowe itp.). Chyba najlepiej było to widać na paru ostatnich synodach gdzie poszczególni hierarchowie skakali sobie do gardeł, nawet metaforycznie 'podnosili rękę na papieża'. Tam bytują różne środowiska, które w kuluarach, bardziej jawnie lub zakulisowo realizują swoje prywatne interesy. Jest Wielki Post, więc można zarzucić klasykiem jak to swojego czasu dwóch hierarchów kościelnych spierało się czy można w Wielki Piątek spożywać stek z krokodyla. Niby to mięso, ale Pismo Święte ustosunkowuje się jedynie do zwierząt lądowych w tej kwestii, a krokodyl to teoretycznie zwierzę wodne. Anyway, jeden twierdził, że można, drugi twierdził, że nie można, a ja powiem tak - jeżeli jedynym zmartwieniem tych rozpasanych pasibrzuchów jest czy w dzień męki Chrystusa mogą sobie zamówić w ekskluzywnej restauracji aligatora, to ja wymiękam, zatrzymuję tę kolejkę i wysiadam.
  4. Lenistwo, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu... Ostatni bastion kato na forum zmierza ku zatraceniu.
  5. O, to to, to drugie właśnie. No nie bardzo. Tylko powiedziałaś, że napisał go Stwórca, a nie ludzie. A ja Ci powtórzę, że jednak ludzie - KKK, opublikowany w 1992 r., spisany przez ówczesnych członków Kongregacji Nauki Wiary, prefektem był wtedy Joseph Ratzinger(brzmi znajomo?), a sekretarzem Alberto Bovone, finalna wersja dokumentu została zatwierdzona przez KW/JPII. Wysoko postawieni hierarchowie Krk, jeden ówczesny papież, jeden przyszły papież, ale ludzie, nadal ludzie. Z tego wynika, że bierzesz na klatę, bez zająknięcia, dogmat o nieomylności papieża z soboru watykańskiego I. Papież jest bezbłędny i *nigdy* się nie myli, bo dostaje podszepty z info od samego Boga. Ale przecież... papież wciąż jest człowiekiem. Z wszystkimi związanymi z tym konsekwencjami. Człowiek jest istotą niedoskonałą, omylną, grzeszną. Jak dla mnie to stoi w sprzeczności, ale co ja tam wiem. Taaa. Czytałem publikacje ks. Posackiego, jednego ze zdaje się bardziej znamienitych rodaków-egzorcystów. Z jego wywodów można wynieść w zasadzie jedną konkluzję- "90% lekarzy to idiotów bo lecą z pigułką (przez pigułkę ma pogardliwie na myśli leki i interwencje medyczne szeroko pojęte) na ducha". Ja mam inne do tego podsumowanie- "co za cymbał leci z kropidłem i wodą święconą na *zwykłych* schizofreników". Zapewniam Cię, że zmienia bardzo wiele. Gdybyś poszła na psychoterapię to doszłabyś do podobnych wniosków.
  6. Dżeto, dżeto, Tobie to się musi nudzić, co? W takim razie ja postuluję, żeby Rosa26 zmieniła nick, bo jej nick to połowa nazwy handlowej preparatu do higieny intymnej kobiet/irygacji pochwy, który jednocześnie zawiera silny halucynogen i którym odurza się obecnie młodzież w Polsce. Jako, że nick ewidentnie kojarzy się z pochwą oraz z narkotykami, stanowi naruszenie KKK 2284, gdyż budzi zgorszenie i prowadzi forumowiczów na pokuszenie, ku złemu. Ot co! Natomiast jetodik pochodzi z połączenia źródłosłowu 'jęto' (bez polskich znaków diakrytycznych): 1. zacząć, począć; 2. chwycić; wziąć; 3. jąć się: a) zabrać się, wziąć się do czegoś b) chwycić się czegoś. oraz, fonetycznego zapisu dick (z angielskiego 'ku.tas'), co jednoznacznie kojarzy się z handjobem. Spłoniesz za to dżeto, pamiętaj.
  7. Nie chcę Cię zmartwić, ale pisząc tego posta i tworząc na poczekaniu przykład na potrzeby niniejszej dyskusji właśnie pomyślałaś, że "zdradzasz faceta z kimś innym". KKK stworzyli ludzie, a nie Stwórca. Podpowiem- opublikowany w 1992 r., spisany przez ówczesnych członków Kongregacji Nauki Wiary, prefektem był wtedy Joseph Ratzinger(brzmi znajomo?), a sekretarzem Alberto Bovone, finalna wersja dokumentu została zatwierdzona przez KW/JPII. Ludzie, ludzie, wszystko ludzie... Fajny też jest rozdział "Poprawki" w KKK, Bóg nagle stwierdził, że się pomylił i musi re-edytować dokument w Wordzie? Wielu rzeczy zawartych w KKK nie ma w Piśmie Świętym i nigdy nie było. A swoją drogą Pismo Święto również zostało spisane przez ludzi, co prawda natchnionych, zainspirowanych, na podstawie objawienia, ale to wciąż byli ludzie. Obawiam się, że oszukujesz samą siebie. Wyłączając kult maryjny w Krk i paru innych odłamach chrześcijaństwa to brutalna prawda jest taka, że w wielkiej trójce monoteistycznych, Abrahamowych religii patriarchalnych (patriarchalny=odnoszący się do mężczyzny) kobieta jest de facto nic nie znaczącą, za przeproszeniem, szmatą do podłogi. Można by w tym momencie wręcz zasrać wątek przykładami i cytatami z PŚ - choćby takim, że jako kobieta musisz składać dla Pana całopalną ofiarę przebłagalną z gołąbków za to, że masz okres/miesiączkę i jesteś nieczysta, plugawa. Taaak, już widzę jak ksiądz wyjaśnia Ci w jaki sposób dysfunkcja hiposerotoninergiczna w obrębie somatodendrytycznych presynaptycznych autoreceptorów serotoninergicznych i postsynaptycznych receptorów serotoninergicznych 5-HT1a w rejonie jąder podstawnych/ zwojach podstawnych mózgu i dysfunkcja hiperdopaminergiczna w korze przedczołowej na mezokortykalnym szlaku dopaminergicznym i dysregulacja neurotransmisji glutaminergicznej na receptorach NMDA wpływa na poczytalność, osąd sytuacji i czy w związku z tym myśli te są grzechem czy też nie. Szlag by to. Odniosłem wrażenie, że jesteś względnie racjonalną osobą, ale jak zaczęły się gadki-szmatki o tym, że choroba jest wynikiem grzechu, ba!, cudzych grzechów, że w grę wchodzi rogaty, ingerencje i podszepty złego ducha, to niestety czar nieco uleciał. Choroba/ zaburzenie jest wynikiem konkretnej ETIOPATOGENEZY danej jednostki chorobowej. Konkretnych czynników etiologicznych. Wypadkową działalności różnych patogenów (w szerszym rozumieniu). Biorąc pod uwagę specyfikę tego forum będą to czynniki biologiczne, psychologiczne oraz społeczne, bo człowiek jest jednością biopsychospołeczną. Czyli predyspozycje genetyczne, zaburzenia w strukturze anatomicznej mózgu, dysfunkcje czynnościowe (fizjologiczne) mózgu, nieprawidłowości w systemach neuroprzekaźnikowych, hormonalnych, procesy zapalne, autoimmunologiczne, stres oksydacyjny, czynniki środowiskowe, traumatyczne wydarzenia, stres, sytuacja rodzinna, materialna, cechy osobowościowe, nieadaptacyjne wzorce poznawcze i wzorce reagowania, intrapsychiczne konflikty itp. itd. Nie mieszaj religii z medycyną, bo to nigdy dobrze się nie kończy. Jak Twoje dziecko urodzi się z zespołem Downa (czego oczywiście nikomu nie życzę), to będzie oznaczało to tyle co dokładnie oznacza- czyli że ma wadę genetyczną, trisomię chromosomu 21, a nie, że samo zgrzeszyło (ciekawe niby gdzie, jak i czym miałby zgrzeszyć noworodek, poza dziedzicznym grzechem pierworodnym), że zgrzeszyli inni (np. jego rodzice), albo że Szatan smyrał mu uszka w łonie matki. Jak mniemam jesteś DDA? Wcale mnie to nie dziwi w kontekście tego co piszesz. Jeden ojciec/rodzic Cię zawiódł, i to dość konkretnie, więc znalazłaś sobie nowego Ojca/Rodzica, który tym razem "nie chce Cię karać", "nie jesteś dla Niego przegrana", "On na Ciebie czeka", "da Ci nowe ubranie", "pomoże posprzątać bajzel" - zakładam, że w przeciwieństwie do "pierwszego" ojca? Miałoby to nawet jakiś sens. Właśnie dlatego nie można porozumieć się z niektórymi ludźmi, bo nie potrafią tego rozdzielić. Boga jako Konstruktu, Absolutu, od rzeczy, które *rzekomo* nam pozostawił, a w istocie są wytworami ludzkiej ręki. Rozróżnij dwie rzeczy- WIARĘ oraz RELIGIĘ. Nie są to rzeczy tożsame ze sobą. Mogą istnieć niezależnie od siebie. Jeżeli mowa o religii to właśnie dlatego jestem antyteistą (nie mylić z ateistą!), bo to całe hoodoo to dla mnie jakaś obrzydliwa groteska. Natomiast jeżeli chodzi o wiarę to już mówiłem - jestem agnostycznym ateistą albo ateistycznym agnostykiem, tj. istnienie Boga jest niemożliwie do udowodnienia, nie-istnienie Boga jest również niemożliwe do udowodnienia, nie wiem czy Bóg jest czy go nie ma, ale na podstawie obecnego stanu wiedzy, doświadczeń, zapoznania różnych punktów widzenia, wskazówka jest raczej na "nie". Gdybym miał uwierzyć w Boga to bliżej po drodze byłoby mi z Bogiem bezosobowym - tak jak go przedstawia np. deizm czy panteizm. Z Bogiem osobowym byłoby znacznie trudniej, ale tego nie wykluczam, z tym że nie znalazłem jeszcze odpowiedniego dla siebie nurtu filozoficzno-teologicznego, który byłby w stanie mnie przekonać sensownymi postulatami.
  8. Roztrząsanie przez *ludzi* co jest grzechem, a co nie, ma mniej więcej tyle samo sensu co kontemplowanie drzewa genealogicznego wiewiórki z pobliskiego parku na klopie. Wbrew temu co się mówi w kontekście Biblii, że jest ponadczasowa, że zawiera uniwersalne wartości itd., to była ona spisywana dość... dawno... temu (nawet uwzględniając późniejsze zmiany). Na poczekaniu można wymyślić dziesięć problemów, np. z dziedziny neurobiologii albo cybernetyki, na które Biblia nie jest w stanie odpowiedzieć, bo w tamtych czasach gdy ją spisywano zwyczajnie nie musiano się mierzyć z takimi problemami (choćby z uwagi na stopień rozwoju cywilizacyjnego czy technologicznego) i ich nie roztrząsano. Pewnie ktoś zaraz powie, ale ale, wszechstronność, ponadczasowość, uniwersalność... Owszem, ale to wszystko zależy kto, co, jak, gdzie i na czyją modłę. Zależy to od (nad)interpretacji *ludzi*. Czy to będą księża, czy to będą inni kapłani, to zawsze będą to *ludzie*, którzy sami nie są wolni od grzechu. Jeden Rabin przyjdzie i powie "tak", drugi Rabin powie "nie". Gdzie tu miejsce na obiektywizm? Skoro każdy *człowiek* jest "skalany" jakimś światopoglądem, prywatnymi poglądami, przeszłymi doświadczeniami, wydarzeniami życiowymi, kapłani również. Może sam Bóg powinien wypuścić Dekalog v2.0 na miarę XXIw., podręczną instrukcję obsługi dla przeciętnego grzesznika pt. "10000 i jeszcze jeden grzech", która by opisywała co jest grzechem, co nie jest, kiedy, w jakich okolicznościach, dlaczego. Żydzi zdaje się mają takie fajne książeczki w tym stylu- 500 rzeczy które należy robić, 500 rzeczy których zdecydowanie nie należy robić. Ale to by ułatwiło życie wszystkim wyznawcom... Swoją drogą ciekawym byłoby przeprowadzić kiedyś taki mały eksperyment- oblecieć dajmy na to 100 różnych parafii i każdego proboszcza zapytać o to samo "czy X,Y,Z jest czy nie jest grzechem w myśl mainstreamu jego wyznania". Ciekawe jaki byłby odsetek odpowiedzi "tak" vs. "nie".
  9. Tak. A pupa tam. Równie dobrze można by powiedzieć, że myśli obsesyjne(natrętne) w przebiegu NN/OCD to grzech albo myśli urojeniowe w przebiegu psychoz schizofrenicznych to grzech. Nie wszystkie myśli są grzechem, wszystko zależy od kontekstu, tym bardziej jeżeli są objawem chorobowym/ przejawem zaburzenia. Swojego czasu (jako 9-letnie dziecko) miałem myśli obrazoburcze/bluźniercze pt. "Jezus to ch...", "Maryja to ku...", "Bóg to skurw...", "Boże, chCwd" itp. Myśli te były objawem NN/OCD, a więc zaburzenia psychicznego u którego podstaw leży zaburzona struktura anatomiczna/ dysfunkcja czynnościowa mózgu (wiodąca hipoteza), a więc myśli te nie są do końca zamierzone, w pewnym sensie pojawiają się niezależnie od naszej woli (mimo, iż mamy ich świadomość), i mają charakter kontrastujący. Sprawia to, że nie są grzechem. Wcześniej była mowa o rozsądnych klerykach (bodaj w kontekście życia pozagrobowego zwierząt), więc teraz ja powiem tak- żaden rozsądny kleryk nie powie, iż tego typu myśli są grzechem. Zresztą, gdyby dziecko chciało latać z wszystkimi swoimi "skrupułami" (patrz: skrupulatyzm, nerwica eklezjogenna, NN/OCD na tle religijnym) to ksiądz musiałby zamieszkać 24/7 w konfesjonale i żywić się pizzą na telefon. Szczególnie gdyby trafiło mu się kilku takich parafian. Pewnie - można powiedzieć, że myśli samobójcze nie zawsze są wynikiem depresji (lub innego zaburzenia psychicznego) tylko przejawem fanaberii, że "się w dupie poprzewracało", "że ktoś piwa sobie naważył to teraz musi je wypić"- w stylu przeyebał majątek w kasynie (Hmmmm, ciekawe czy przypadkiem nie miał fazy maniakalnej w przebiegu ChAD?) i teraz ma myśli samobójcze, to grzeszy. Ale to sprowadzanie tejże problematyki i realnego cierpienia ludzkiego do poziomu rynsztoka. Punkt widzenia zależy też od punktu siedzenia, bo to przeyebanie majątku w kasynie mogło być przysłowiowym gwoździem do trumny, który przyczynił się do objawienia depresji reaktywnej. Oczywiście można odwrócić kota ogonem i powiedzieć, że w takim razie jest to bardzo wygodne, bo psychobuble mają immunitet na wszelkie myśli o zabarwieniu grzesznym, bo zawsze można wszystko zwalić na poczet objawów chorobowych. Ale nawet w ziemskim (w tym wypadku akurat polskim, ale jedno drugiego nie wyklucza) prawie istnieje taka ładna definicja niepoczytalności. Art. 31 KK Nie popełnia przestępstwa, kto z powodu choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego lub innego zakłócenia czynności psychicznych, nie mógł w czasie czynu rozpoznać jego znaczenia lub pokierować swoim postępowaniem. Traktowanie, ekhm, Boga jako bardziej skretyniałego od ziemskich sędziów raczej nie jest przejawem wyższego poznania o Nim. refren to by coś pewnie tam zaraz dorzuciła o zdeformowanym obrazie Boga i postrzeganiu Go jako zwichrowanego Sędziego albo boski odpowiednik Detektywa Rutkowskiego, coś w ten deseń.
  10. Panie, tu nie Guantanamo, tutaj jest Apokalipszyn. Mają rozmach skurw...
  11. Są kreatywniejsze sposoby niż podtapianie w kiblu napełnionym wodą święconą, np. lewatywa z wody święconej, zastrzyki i.v./i.m. z wody święconej, wlewanie wody święconej do gardzioła przez lejek itp.
  12. Ale miałem dzisiaj piękny sen w nocy... Śniło mi się, że sprzątałem mieszkanie, odkurzałem, ścierałem kurze, robiłem przemeblowanie, i zajrzałem do takiej starodawnej komody, a tam był cały karton metylofenidatu. Tak patrzę z niedowierzaniem (w tym śnie chyba wyszło, że to dostałem od kogoś w prezencie), ale data przydatności do stycznia 2016. No nic, nieco przeterminowane, ale tragedii nie ma. Ale zdarłem taki niebieski papier upominkowy i pod spodem była inna data - marzec 2016. A no to spoko. Zacząłem tak się zajadać tabsami po 36mg ER jak m&msami.
  13. Lord Cappuccino

    Opinie o lekarzach.

    Kiedyś o tym pisałem w innym temacie- post2199067.html
  14. Macie zestaw zrób-to-sam z mojej wycieczki do niemieckiego miasta na ziemiach polskich-
  15. Kto napina tego wina, gdy pęknie sprężyna, i spłynie nań zaświatów kurtyna. Ot co.
  16. Nie bez powodu ten temat jest w dziale leki. Nie dotyczy on też Saurona, Voldemorta, Jaffara ani Cruelli Demon.
  17. No tak, ale co tam jacyś herosi z książeczek kolorowych i holiłud prodakszyns, wymiękają przy proszkach.
  18. Czy z Tobą to nie wiem, ale ogólnie to może... phen u niektórych wywołuje hiperseksualność. A nie sądzisz, że to wątpliwe z etycznego punktu widzenia, prawie jak funkcjonalna pigułka gwałtu.
  19. Poprawnie językowo liczba mnoga od "antagonista" to antagonisty, nie antagoniści. Język polski być zrypany. Ja dalej zamierzam używać niepoprawnej formy, bo antagonisty to mi się kojarzą z rozwolnieniem.
  20. Dżeto, pójdziesz do piekła za dokarmianie dziewic radzieckimi środkami dla astronautów!
  21. Wiem niestety. Patrzyłem po zagranicznych sklepach, to wydrenowałoby to nieźle moją kieszeń, ale byłbym w stanie się poświęcić. Jedyny negatywny efekt to chyba drenaż kieszeni, bo biorę apteczny piracetam od naszych południowo-zachodnich sąsiadów(OTC), a nie proszek marki RC. Ale zapewne nie to miałeś na myśli. Z negatywnych efektów... w zasadzie brak. Wiele osób się uskarża po racetamach na ból głowy(wprost proporcjonalny do dawki), jest kopa podań i legend, że trzeba brać piracetam ze źródłem choliny (cytykolina, alpha-GPC itp.). Ja nie biorę żadnego źródła choliny i nie odczuwam w ogóle bólu głowy. Powiem więcej- mam wrażenie, że piracetam całkowicie wyeliminował mi normalne bóle głowy. Ale to może wynikać stąd, że jakby nie patrzeć biorę też inhibitor AchE (hupercyna A), który zwiększa pulę Ach. Ogólnie mam subiektywne wrażenie, że to dobrze wpływa mi na głowę, wydaje mi się, że mój mózg jest bardziej "zdrowy" (ale to może autosugestia związana z tym całym poprawianiem mikrokrążenia, zwiększonym wykorzystaniem glukozy, O2, produkcją ATP itp.). Mam wrażenie synergistycznego wzmocnienia efektu przeciwdepresyjnego, co jest o tyle ciekawe, że depresję wymienia się w kontekście piracetamu jako skutek uboczny. Ja mam odwrotnie. Ktoś pisał na forum, że trzeba uważać z racetamami, czy nootropami ogólnie, bo poprzez wpływ na LTP mogą(ale nie muszą) zabetonować człowieka w depresji. Ale nie zawsze. Bo wzmacniają wpływ czynników zewnętrznych. Jeżeli te są korzystne- to wpływ jest korzystny. Jak nie- to nie. Poza tym niesamowite przywrócenie/ intensyfikacja(?) emocji, chyba najsilniej spośród legalnie dostępnych środków. Ale to raczej zwalam na poczet hupercyny A niż piracetamu. Poza tym wybitnie podkręcona prospołeczność, spontaniczność, gadatliwość (ale nie jakaś patologiczna), tam gdzie wcześniej byłem mrukiem("mhm", "taa", "aha") to teraz normalnie gadam i gadam. Też jakiś wzrost życzliwości, pozytywnego nastawienia do ludzi, świata. Poza tym po hupercynie A wizyty na kiblu stały się przyjemnością, są regularne (wcześniej bywały problemy z obstrukcją), spadło mi tętno (wcześniej tachykardia), a nie biorę betablokerów, pomogła mi na sprawy pseudo-miasteniczne, mięśnie szkieletowe są zdecydowanie silniejsze, ale to wszystko można zwalić na poczet działania Ach na obwodzie. Z ośrodkowych spraw wzrost kreatywności, poprawiona pamięć długotrwała i krótkotrwała , podkręcenie wyobraźni , nastawienie na odkrywanie/doświadczanie/poznawanie nowych rzeczy(bardziej niż 'normalnie')- wcześniej nie lubiłem zmian(skutek OCD?) i chciałem za wszelką cenę zachować status quo. -- 26 lut 2016, o 13:01 -- Aha- jeszcze wzrost fluencji słownej. Nie mówię, że wcześniej miałem ubogi zasób słownictwa, ale teraz to sypię jak z rękawa. I zwiększona odporność na zimno. Niby to domena fenylopiracetamu, bo wg. sowietów miał zwiększać odporność astronautów na niskie temperatury w przestrzeni kosmicznej, ale fenylopiracetam to tak naprawdę piracetam z grupą fenylową, co zwiększyło jego przechadzalność przez BBB i dodało właściwości psychostymulujące, ale fenylo jest aktywny w znacznie niższych dawkach, więc może taka dawka piracetamu jest ekwiwalentem. Mógłbym śmiało zostać morsem. Ogólnie mam wrażenie, że stan jakiego doświadczam teraz jest najbardziej zbliżony do 'normalności'. Jakbym wcześniej był pogrążony w jakimś autystycznym/aspergerowskim sosie, a teraz wiem na czym polega życie, rozumiem ludzi(nie na płaszczyźnie poznawczej, bo to ogarniałem wcześniej, ale tak po ludzku- emocjonalnie). Mam zapał, motywację, wiem co chcę robić. Jeszcze zniesienie astenii! Teraz po wysiłku czuję zmęczenie, ale jest to normalne zmęczenie mięśniowe, a nie tak jak kiedyś nerwowe/asteniczne. Zachwycam się drobnymi rzeczami, ale jest to zupełnie inny rodzaj 'wrażliwości' niż przy zajawkach hipomaniakalnych. Taki normalny.
×