-
Postów
14 806 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Lord Cappuccino
-
depresja,lęki a niedobór witaminy B12
Lord Cappuccino odpowiedział(a) na margarita200 temat w Nerwica lękowa
Dobra, przejrzałem pobieżnie wykład, facet gada z sensem. Ale chyba jeszcze długo nie będzie zgody w środowiskach naukowych co do witaminy B12, bo to dość kontrowersyjny temat, jeden doktór powie tak, inny doktór powie inaczej, i każdy dysponuje stosownymi badaniami na poparcie swojej tezy, nierzadko sprzecznymi. Jedyne co jest pewne, to że witamina B12 jest istotna dla funkcjonowania układu nerwowego i wielu procesów zachodzących w organizmie, a jej niedobór objawia się w niezbyt przyjemny sposób. Jeżeli interesują Cię naukowe źródła dotyczące B12 i dobrze znasz angielski to łap link (przejdź na zakładkę scientific research i zjedź niżej)- http://examine.com/supplements/vitamin-b12/ -
depresja,lęki a niedobór witaminy B12
Lord Cappuccino odpowiedział(a) na margarita200 temat w Nerwica lękowa
Kuchwa, coś się zbugowało na servie i najpierw posty zeeeda były zduplikowane a teraz nie ma wcale ostatniego. ;/ W każdym razem zwracałem się do bedzielepiej, to , że Ty zeeeda robiłeś badania to przecież przeczytałem. No nie żartuj. Ale i tak nadal jestem zdania, że przed jakąkolwiek suplementacją należy porobić badania. Co do dziennego zapotrzebowania to różne agencje różnie podają. Dla B12 jest to przeciętnie 2,4µg dla dorosłego człowieka, 2,5µg dla ciężarnej kobiety, 2,8µg dla kobiety karmiącej piersią, a dla D3 od 15 do 25µg (600-1000 UI), ale są to płynne granice (0,025µg = 1 UI). Oczywiście do celów terapeutycznych stosuje się znacznie wyższe dawki. D3 zazwyczaj sprzedają w kapsułkach miękkich z jakimś olejem po 400IU, 1000IU, 2000IU, 5000IU, 10000IU, a nawet widziałem 12000IU i więcej. D3 jest witaminą rozpuszczalną w tłuszczach, więc trzeba pamiętać, żeby przyjmować ją wraz z posiłkiem. B12 najczęściej występuje w wersjach 500µg(0,5mg), 1000µg(1mg), 2500µg(2,5mg) czy nawet 5000µg(5mg), w normalnych kapsułkach lub peletkach podjęzykowych. Nie ma tutaj zgodności badaczy. Jedni twierdzą, że podjęzykowa B12 lepiej się wchłania, inni twierdzą, że absolutnie się nie wchłania, bo receptor odpowiedzialny za absorpcję B12 występuje tylko w krańcowym odcinku jelit. Tak samo nie ma zgodności co do formy. Niektórzy twierdzą, że cyjanokobalamina jest tak samo dobra jak inne formy, inni wskazują na przewagę metylokobalaminy lub adenozylokobalaminy. Cyjanokobalaminy na pewno nie powinni przyjmować ludziom z pewnymi specyficznymi podtypami polimorfizmu MTHFR (gen odpowiedzialny za metylację), który ponoć(polimorfizm) jest bardzo rozpowszechniony w populacji i przyczynia się w dużej mierze do depresji, takie osoby powinny przyjmować metylokobalaminę. Tak samo nie powinny przyjmować witaminy B9/B11(kwas foliowy) w formie kwasu foliowego tylko metylofolianu. Cyjanokobalamina i kwas foliowy mogą tylko pogorszyć sprawę. Co do dawki w środowiskach naukowych też nie ma zgody. Niektórzy zalecają ultra-dawki, ale organizm posiada mechanizmy kompensacyjne dotyczące absorpcji witaminy B12, im więcej będziemy jej spożywać, tym coraz mniej organizm będzie wchłaniał. Choć nie jest to przesądzone, bo czytałem na pubmedzie badania kliniczne, gdzie delikwentom podawano ultrawysokie dawki B12 przez długi okres czasu i z tego co pamiętam w znaczącym stopniu nasiliła im się neurogeneza i synaptogeneza. Najpewniejszą metodą są zastrzyki z B12, ale z tym to trzeba dygać do rodzinnego, bo są na receptę. (wykładu nie oglądalem, obejrzę później). -
depresja,lęki a niedobór witaminy B12
Lord Cappuccino odpowiedział(a) na margarita200 temat w Nerwica lękowa
A nie prościej odżałować trochę kasy i zbadać sobie prywatnie poziom B12 i metabolitów D3, a nie strzelać ślepakami w suplementacji? Witamina D3 powstaje samoczynnie w organizmie z pochodnej cholesterolu pod wpływem promieniowania UV, a z racji tego, że wiele osób, nazwijmy to tak kolokwialnie, funduje sobie niedostateczną podaż światła słonecznego każdego dnia to niedobory witaminy D w populacji mogą być spore, zwłaszcza w okresie jesiennozimowym. Poza tym D3 występuje w rybach, tranie, żółtkach jaj, wątróbce. Co do B12 to niedobór najczęściej występuje u wegan (nie mylić z wegetarianami, bo uduszę), alkoholików, osób niedożywionych, w podeszłym wieku, albo które mają problemy z prawidłową absorpcją pochodnych kobalaminy z powodu jakichś wewnętrznych/zewnętrznych czynników. B12 jest szeroko rozpowszechniona w mięsie, rybach, jajkach, mleku, nabiale, grzybach(D3 w sumie też)[wegetarianie jedzą jajka, mleko i przetwory mleczne, weganie już nie], poza tym fortyfikuje się nią liczne produkty spożywcze. B12 nie ma natomiast w algach/wodorostach, jest tam jej analog, który nie dość, że nie przynosi żadnych korzyści to hamuje jeszcze wchłanianie tej jedynej słusznej B12, więc u osób narażonych na niedobór B12 wszelkie spiruliny, chlorelle i cuda na kiju bym sobie odpuścił. -
Tak, mam swiadomosc tego... ale nie kazdy wyznawca islamu to dzihadysta.... A wlasnie masz racje, wiesz gdzie sie rodzi? chociazby tu, na tym forum, albo na jakims innym podworku, bo zawsze od czegos sie zaczyna, tylko ze sie tego nie dostrzega gdyby kazdy zaczal od zmieniania swojego podejscia do tematu, swojej postawy, zamiast wyrokowania ocen na temat ogółów (islamisci, katolicy itp. ), narzucania swoich pogladow, moze bylo by inaczej.... Dlatego napisałem dżihadyści, a nie muzułmanie. Może jest tak mówisz. Ale niestety przykład idzie z góry- od ludzi na świeczniku, przywódców religijnych, kapłanów(szeroko pojętych) itp., którzy nierzadko tę agresję podsycają, w niektórych przypadkach "pranie mózgu" jest już zbyt daleko posunięte, aby jednostka mogła zmienić swoją postawę i zacząć myśleć niezależnie.
-
No właśnie. Tak byłoby najlepiej. Ale niestety sporo religii przez swoje zaślepienie, zafiksowanie na "prawdzie", że to właśnie oni wiedzą jaki naprawdę jest Bóg i czego chce, nie pozwalają innym wierzyć w co innego. Tak rodzi się na podłożu religijnym niechęć, niechęć rodzi agresję, agresja rodzi przemoc, a przemoc prowadzi do wojen religijnych. Bo oni mają misję do spełnienia, z nadania Bożego. Patrz: dżihadyści.
-
Dawkins ma fajne książki, trafne argumenty, ale ma jedną piętę Achillesową- słabo się odnajduje w mitologii, wierzeniach i doktrynie religii z wielkiej trójki. Ale to jest właśnie to o czym mówiłem wcześniej. Że o Bogu można przecież rozmawiać jako o *Bogu*, Absolucie, istocie nadprzyrodzonej, na płaszczyźnie stricte ontologicznej, w oderwaniu od całej otoczki teologicznej. A niektórzy ludzie tego nie potrafią zrozumieć. No i zasiada taki Dawkins do jednego stołu z jakimś nawiedzonym kaznodzieją. Ten mu o biologii, fizyce kwantowej, zjawiskach metafizycznych, a tamten mu wyjeżdża- a Sodoma i Gomora to i tamto, a Jerycho pstro, a Św. Faustyna jeszcze co innego, o. Pio to, a tu był archanioł X, a tam był demon Y, opętania, płonące krzaki, tu napisano siak, a tam napisano na wspak. No litości. Poziom takiej rozmowy jest gorszy niż woń wody o poranku w sedesie.
-
I tak najgorsze są stronki przeróżnych grupek religijnych, które opanowały socjotechnikę do perfekcji i próbują manipulować pojedynczymi wypowiedziami, słowami wyrwanymi z kontekstu wielkich uczonych, autorytetów naukowych, przekonując dla swoich korzyści, że oni wierzyli w Boga. Flagowym przykładem właśnie jest chyba Einstein. Na podstawie wielu prywatnych listów, publikacji, wypowiedzi jest jasne jak słońce, że Einstein nie wierzył w Boga. Wmawianie, że było inaczej jest obrazą pamięci o wielkich ludziach i obrazą inteligencji czytelników tychże stronek.
-
Bardziej zastanawiające jest to że tylu naukowców, profesorów, doktorów itd jest wierzących, z tego co kiedyś czytałem to chyba coś koło połowy a w Polsce to pewnie więcej. Nawet znane mi lekarki są nie tylko zwyczajnie wierzące ale takie co latają codziennie do kościoła i często na pielgrzymki, oczywiście to ich wolna wola ale wg mnie to się kłóci. Ja kiedyś czytałem, że istnieje odwrotna korelacja, wprost proporcjonalna, co do posiadanego wykształcenia, stopnia/ tytułu naukowego a wiary w Boga. Im wyższy szczebel edukacji tym coraz więcej niewierzących, a u wybitnych uczonych z najwyższej półki, zasiadających w poważanych gremiach, będących laureatami prestiżowych nagród to ten odsetek wynosi nawet ponad 90% niewierzących. Tak samo jest z pochodzeniem. Najwięcej wierzących oczywiście wywodzi się ze wsi i małych miejscowości.
-
Z religiami jest związany jeden zasadniczy szkopuł. Według różnych szacunków może ich być na świecie nawet około 10 tysięcy (J.Górski Spotkanie z religiami Katowice 2007). Największą jest oczywiście chrześcijaństwo, ale według niektórych szacunków są stawiane odważne tezy, że islam już wyprzedził chrześcijaństwo albo lada chwili wyprzedzi pod względem liczby wyznawców. W każdym razie w obrębie samego tylko chrześcijaństwa istnieje ponad 40 tysięcy odłamów/wyznań .(http://www.pewforum.org/files/2011/12/ChristianityAppendixB.pdf) Mimo, że wciąż jest gadka o zjednoczeniu odłamów chrześcijańskich, wspólnocie, papież próbuje się bratać z prawosławnymi i protestantami to fakty są takie, że wyznawcy tych odłamów w obrębie mogłoby się wydawać jednej religii nierzadko skaczą sobie do gardeł z uwagi na istotne rozbieżności jakie w ich wyznaniach występują. Chyba najprościej wywołać do tablicy Badaczy Pisma Św. (ponad 8mln wyznawców) zdaniem których katolicy to barany, które zstąpiły na złą drogę, w ogóle nie rozumieją Pisma Św., błędnie je interpretują, a księża to zgraja zakłamanych materialistów, w związku z czym wszystkich katoli rozdziobią kruki i wrony, aż im wnętrzności wyjdą na wierzch (i nie jest to nawiązanie do Żeromskiego tylko Apokalipsy Św. Jana). Praktycznie każda religia ma swojego Boga/bogów (wyłączając te pozbawione konceptu Boga), całą otoczkę mitologiczną, swoje wierzenia, świętą księgę (czy to będzie Biblia, Koran, Tora, sutry, Upaniszady, Daodejing, Awesta, Tipitaka czy cokolwiek innego), doktrynę, praktyki, rytuały, ceremonie, objawienia, swoje święte postacie itp. Praktycznie każda twierdzi, że to ich bóg oraz ich wierzenia są prawdziwe, że to co spisano w ich księgach to jest stan faktyczny, że to właśnie oni wiedzą jaki jest bóg i czego oczekuje, jaka jest jego wola, każda ma na to dowody, papiery, zeznania bożych pomazańców którzy doznali objawień i to ich wersja jest prawdziwa, oni pójdą do "raju" jakkolwiek go pojmują, a cała reszta pójdzie do jakiegoś miejsca gdzie będzie cierpieć(nasz odpowiednik piekła). a wszyscy wokół się mylą i koniec kropka, moja religia jest mojsza niż twojsza, a nie bo to właśnie moja religia jest mojsza niż twojsza, a nie bo to właśnie moja religia jest religia najmojsza. I tak w koło Macieju. No nie świadczy to zbytnio o używaniu mózgu. No i jest zwyczajnie nudne i groteskowe. Dlatego jak już mówiłem- "Panie Boże, strzeż mnie przed ludźmi, którzy żyją i działają w przeświadczeniu, że wykonują Twoją wolę". A czy to będą chrześcijanie czy muzułmanie to jeden grzyb. Na pewno pod wieloma względami chrześcijaństwo > islam, ale tak naprawdę to dwie strony tego samego medalu.
-
PIRACETAM (Lucetam, MemoniQ, Memotropil, Nootropil, Piracetam Espefa)
Lord Cappuccino odpowiedział(a) na odnowiciel temat w Leki nootropowe
W sensie? Czy piję, jak dużo piję, jak mocną? Piję kawę normalnie ile chcę, energetyki 1l naraz(320mg kofeiny) i normalnie się czuję. Swoją drogą poza tematem- kawa/energetyk w synergii z phenibutem to coś pięknego. Nie jestem rozdrażniony. Głowa też mnie nie pobolewa. Ale to tak sobie myślałem, że to przez hupercynę A, bo ona jednak zwiększa znacząco pulę Ach, a piracetam jest bardzo "zasobożerny" jeżeli chodzi o Ach. -
PIRACETAM (Lucetam, MemoniQ, Memotropil, Nootropil, Piracetam Espefa)
Lord Cappuccino odpowiedział(a) na odnowiciel temat w Leki nootropowe
9,6g/d robi dobrze na beret, a 14,4g/d ponoć jeszcze lepiej. -
Bardziej jego wąsisków, gdzie były i co w nich siedzi.
-
A ten drugi to nieistotne.
-
Tak między nami psycholami to w Kościele zabytkowym na witrażu w pierwszej chwili pomyliłem scenę headshota z Katynia z lobotomią transorbitalną.
-
No tak. Różaniec i gnat to nigdy nie jest dobre połączenie.
-
ref.... bum?
-
Ja nie jestem pewien czy o tym samym. To co, na trzy, cztery... ?
-
We mnie nawet dwa.
-
Rosa26 niech sobie do obozu dobierze refren, a ja wezmę carlosa i możemy grać w teologiczną siatkówkę plażową albo dubla.
-
Proszę na mnie nie uskuteczniać swoich przeniesień i projekcji. To Ty 3 posty temu pisałaś o piętnastolatku, nie ja. Letnich i niedzielnych, tak jak większość z nich. Większość nawet w życiu nie miała w ręku Pisma Świętego, nie wspominając o jego przeczytaniu. Jak wspominam o jakichś cytatach biblijnych to napotykam miny jakby pierwszy raz w życiu o czymś takim słyszeli. Ale co się dziwić. Według pewnych szacunków w Polsce jest około 98% katolików. Wow. Godne podziwu. Szkoda tylko, że do tych statystyk liczą się również apostaci (bo apostazja niestety =/= wykreślenie z ksiąg parafialnych i tym samym spisu wiernych), zdeklarowani ateiści, katolicy niepraktykujący, katolicy wybierający to co im się podoba, a odrzucający to co nie w swojej religii, katolicy z dziada pradziada, którzy niespecjalnie wierzą, ale nie chce im się wypisywać z Kościoła (zresztą przynosi to właściwie żaden skutek na polu statystyki o czym już wcześniej wspomniałem).
-
Rosa26, To nie było żadne wyolbrzymienie. Mówiłem na poważnie. Zapraszam więc do hospicjum. Będziesz tłumaczyć to konającym dzieciom, skoro wszystko da się jakoś wytłumaczyć. Że muszą cierpieć i umierać, bo to konsekwencja tego, że ktoś gdzieś kiedyś, jakiś ich praprapraprzodek "zerwał jabłko" i wykazał się nieposłuszeństwem wobec Kogoś kogo nigdy w życiu nie widziały na oczy. I tak jak dawniej pochodzenie, rodowód, to z jakiej kasty człowiek się wywodził i co zawinili jego przodkowie ciągnęło się przez człowiekiem za całe życie, tak samo one cierpią, bo grzech dwójki ludzi automatycznie spada na setki, tysiące pokoleń naprzód. Dlatego pan doktór za chwilę odłączy aparaturę podtrzymującą życie. Gwarantuję, że nie wytrzymasz tygodnia.
-
Ty tak na poważnie? Wiesz co to jest chronologia zdarzeń? W chwili gdy Jezus wypowiadał te słowa jego Ojciec zdążył już zabić ~2,4 mln ludzi. Czas przeszły, dokonany, jest już po fakcie, po ptokach. Wspomniałem o tym, bo wielu katolików się wypiera, że Stary Testament to w sumie takie nic, to już się przeterminowało, przedawniło, tylko Żydzi na tym bazują (przynajmniej na pięciu księgach, które stanowią Torę), a my mamy Nowy Testament, który dał nam Jezus, a tamten zniósł. A guzik. Stary Testament jest w kanonie Pisma Świętego, a Jezus jak sam powiedział wcale nie przyszedł znieść obowiązującego do tamtej pory prawa. Przy każdym zgonie/zgonach masz w tabelce taki ładny odnośnik do konkretnego cytatu w Pismie Świętym, żeby na własne oczy się przekonać, że jest to zawarte w Biblii. Albo Bóg robił to osobiście, albo jakiś Boży wojownik, tzn. anioł Go w tym wyręczał, ale robił to z Jego rozkazu, albo jakiś człowiek, któremu Bóg udzielił część Swej Boskiej mocy (e.g. Mojżesz, Samson) dokonał masakry przy pomocy Bożego czary-mary.
-
Rosa26, Zapraszam do hospicjum albo na onkologię, wyjaśnisz małym umierającym dzieciom, że muszą cierpieć i umierać w katuszach, bo to konsekwencja grzechu pierworodnego (ktoś gdzieś kiedyś "zerwał jabłko" i wykazał się nieposłuszeństwem) i teraz cały gatunek, w tym one, musi za to cierpieć, powiesz im, żeby nie marudziły gdy wymiotują krwią, robią pod siebie, schodzi im skóra płatami, wypluwają sobie płuca, czują potworny ból którego nie uśmierza morfina, bo Jezus to generalnie wycierpiał dużo gorsze rzeczy i nie skarżył się, że zostały pogwałcone jego prawa, więc niech nie przesadzają i nie wyolbrzymiają, ale przy tym Bóg jest miłosierny i je kocha. Może będziesz miała swoje dzieci, albo już je masz. Oby ich nigdy coś takiego nie spotkało. Chociaż pewnie gdyby je spotkało to jako dobra chrześcijanka byś z radością to przyjęła, za dar od Boga, każdy dzień w chorobie(czy w zdrowiu), bo cierpienie uszlachetnia, ma sens, jest celowe, to próba wiary.
-
Bóg wysłał Syna Bożego na śmierć, aby ten odkupił grzechy ludzkości. Niby sprawa oczywista, Jezus zrobił to dla nas. Ale Jezus przecież sam miał wątpliwości przed śmiercią na krzyżu i ewidentnie bał się, gdy zwracał się do Ojca w modlitwie w ogrójcu- "Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!". Wola Jezusa nie zawsze jest wolą Boga? To w końcu Jezus= Bóg czy Jezus =/= Bóg? Bo Bóg jest Jeden, ale w Trzech Osobach, a Jezus jest współistotny Ojcu. Ale załóżmy, że Jezus dobrowolnie (choć z rozkazu Ojca) oddał się w ręce Rzymian i pospólstwa, aby go ukrzyżowali i mógł odkupić grzechy całej ludzkości, przychylić nam życia wiecznego, umożliwić zmartwychwstanie. Czy ten akt wielkiego poświęcenia nie jest zarazem eutanazją albo samobójstwem wspomaganym? Jezus de facto DAŁ się zabić. Bo tak chciał, bo tak chciał jego Ojciec, bo oboje tego chcieli, bo to był jedyny sposób, aby zbawić ludzkość. Ale pomińmy ten jeden zgon, co masz do powiedzenia na temat pozostałych 2 400 172?
-
Ilu ludzi Bóg zabił osobiście/z jego bezpośredniego rozkazu? W Starym Testamencie udokumentowanych zgonów z ręki Boga jest blisko 2,5 miliona, w Nowym Testamencie już tylko trzy sztuki. Dla porównania Szatan zabił raptem dziesięć osób. Jeżeli ktoś jest zdania, że Stary Testament już się nieco "przeterminował" to co na ten temat ma do powodzenia Jezus w NT: Mt, 5, 17-20 "Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę. bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim. Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego." . Gdyby natomiast do twardych faktów dodać jeszcze szacunki (ilość osób która zginęła w Potopie, w Sodomie i Gomorze, w Jerychu, w przeróżnych najeżdżanych przez izraelitów miastach itp.) to liczba ta z 2,5mln wzrasta do ponad 30 milionów trupów. Oczywiście za każdy inny zgon też pośrednio odpowiada Bóg- stworzenie przezeń Śmierci, wolna wola, tworzenie duszy każdego człowieka przy poczęciu na obraz swój i podobieństwo (KKK), w tym duszy największych zbrodniarzy i ludobójców w historii, ich miejsce w Bożym Planie itp. A nie, czekaj... to przecież nie wina Boga, tylko wina grzechu pierworodnego. Że jego nieposłuszny, rozwydrzony bachor Lucuś wlazł w dupę węża, skusił włochatą małpkę na dwóch nogach płci żeńskiej, ta skusiła swojego lovelasa, też dwunożną włochatą małpę płci męskiej i voila, Bóg się odgrywa teraz na ich dzieciach, kilkaset pokoleń naprzód. Jest tak małostkowy, zawistny i pamiętliwy, że miliony biednych dzieciaczków w tej chwili cierpią pośrednio przez niego w hospicjach i na oddziałach szpitalnych, bo jakaś laska kiedyś zerwała jabłko z drzewa. Ale to doszliśmy do jednej z najbardziej spornych kwestii w tych teologicznych debatach- sensu i znaczenia cierpienia w życiu człowieka. Napisano już na ten temat chyba wszystko co można było napisać. Więc ja tylko powiem tak- nie ma czegoś takiego jak godna śmierć, godne umieranie. Godnie można co najwyżej żyć. A kiedy leżysz sparaliżowany pogrążony w fekaliach, urynie, krwi, plwocinie, przeraźliwym bólu i jękach nie ma w tym nic godnego. Lista zgonów: