
zujzuj
Użytkownik-
Postów
1 822 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez zujzuj
-
To czy mógł, czy nie mógł to nie ma znaczenia, to nie śledztwo, ani nie zagadka logiczna...Znaczenie ma czy tam mowił, czy nie. A fakt jest taki, że tak mówił. Tak samo jak mówił, że dopiero za 2 pokolenia bedzie szansa na normalnośc, ponieważ teraz wszyscy sa wychowywani w kulcie zysku, egozimu, pieniądza itd... Mówił o elitach i ich niskiej jakości. No przecież mówił wyrażnie że w dobie kryzysu lat 70 prezes zarabiał 40 razy więcej niz srędnia a teraz zarabia 440 razy więcej...i że to prowadzi do wypaczeń w dziedzinie zarzadzania sektorem finansowym itd...itp...Musisz przeczytac wywiad w wszystko tam znajdziesz. On przez cały wywiad pośrednia srał na reke która go karmi choć mówił, że Xelionnieinwestujew instrumenty pochodne itd... Co domydlenia oczy. To chyba nie masz racji. Poza tym troche spłaszczasz wszystko do kwestii pensji prezesa. Chcesz przez to wszystko co piszesz napisać, że najlepiej dla gospodarki będzie jeśli prezes bedzie zarabiał 40 tyś więcej niz srednia? No bez jaj. Poza tym. Stan gospodarki nie ma wiele współnego z tym ile zarabia prezes nominalnie fizycznych pieniędzy. Ma za to wiele współnego z jego(ogólnie) pazernością, chciwością i brakiem odpowiedzialności. Bo prezes banku zarobi ile zarobi i prawie bez znaczenia czy bank będzie prosperował, czy doprowadzi do światowego kryzysu Obejrzyj filmy o dzisiejszym kryzysie. Co go wywołało i w co banki inwestowały, w jaki sposób itd... Jak udzielały kredytów, potem instrumentami pochodnymi tych kredytów grały itd... itp...Jak podobno wszystko sie zaczęło kiedy znisiono deregulacje rynków finansowych. Jak ... i nie zawsze jak jeden bank traci to drugi zyskuje.
-
Ja nic nie czaje z tego co ty piszesz...ale mam wrażenie że nie masz racji . Czemu? Kuczyński mówił mniej więcej(tak przynajmniej zrozumiałem). Dzisiaj prezes może zarobić kase której nie będzie potrafił wydać(chyba że sie uprze) do końca życia w 1 rok pracy. Więc gówno go obchodzi "dobre" zarzadzanie bankiem. Ponieważ kondycja finansowa banku, nie jest skorelowana w wystarczający sposób z jego osobistą kondycją finansową... Jeśli prezes zarobi duże pieniądze po 10 latach pracy...a nadal będzie chciał rzeczywiście zarobić więcej, to wtedy bedzie brał większą odpowiedzialność za decyzje podejmowane dziś i które mają wpływ na jutro i na za 10 lat. Dzisiaj prezes nie musi brac za to odpowiedzialności, ponieważ za 1 rok zarobi tyle że zrobi wszystko żeby tyle własnie zarobić i nie obchodzą go zbytnio skutki dzisiajszych decyzji za 10 lat....obchodzi go właśnie to za rok. To sprzyja spekulacji, ryzyku, braku odpowiedzialności i krótkowzroczności. Kuczyński nie mówił w kontekście pensji możnych sektora finansowego sensu stricte o pięniądzach i ich wpływie na gospodarkę. On mówił o ich bezpośrednim wpływem na mentalność prezesów i pośrednio na jakość zarządzania. Jeśli chodzi o ograniczenie dochodów banków to tez nie mówił o tym jak o recepcie samej w sobie. Mówił raczej o mechanizmach ograniczających spekulacje, mówił o regulacjach ograniczających sztuczne pompowanie zysków, kapitału. On chyba mówił o podatku torbina, czyli de facto podatku antyspekulacyjnym.
-
Przeczytałem cały wątek i musze przyznać że troche mnie zszokowały niektóre podejścia...Zwłaszcza Midasa piszącego że kryzys został wywołany przez socjalizm(cokolwiek przez to rozumiał) Mógłbyś to wyjaśnić? On chyba nie mówił o zmniejszeniu zysku banków, tylko zmianach w zarządzaniu bankami i zmianach na rynkach finansowych....
-
fachowo to sie nazywa "zbyt intensywne rozmyslanie o swojej psychice i funkcjonowaniu" Co do zdania. Sprowadziłbym to do zatracenia umiejętności bycia sobą, nieumiejętności bycia spontanicznym... Jak człowiek boi sie przejawu swoich emocji to zaczyna je blokować, wtedy zaczyna sie intelektualizacja i chęć kontrolowania ich świadomie/intelektualnie... niemożność bycia w terażniejszości=nieumiejętność bycia w ogóle(w sensie emocjonalnym)=wszelkie zatracenie spontaniczności..w sensie emocjonalnym. Wzmagane jest to stanem lękowym, który to powoduje że człowiek własnie nie potrafi być w terazniejszności.... Emocjonalną terażniejszość/lekkośc/swobodę bytu przenosi się na "bycie"lękowe, opresywne intelektualnie. Intelektualnie(intelekt napędzany strachem) ciągle interpretuje swoje zachowania(przeszłość), ocenia co sie zrobiło(przeszłość), co inni pomyśleli(przeszłość), czy sie właśnie skompromitowałem(przeszłość) itd... jednocześnie chcąc dostrzec i przewidzieć zagrożenie, umysł wybiega profilaktycznie w przyszłość...niejako stara sie przewidzieć wydarzenia i zaczyna o nich myślec i sie na nich koncentrować jako na ewentualnych zapalnikach lęku którego chce sie uniknąć... Intelekt ma ustrzec nas przed nieprzyjemnymi sytuacjami(lęk przed lękiem)...jednocześnie jednak prowadzi ocenę sytuacji juz zakończonych, lub na bierząco ocenia(często krytycznie)... W ten sposób czowiek zatraca umiejętnośc bycia sobą i zamienia ją na myślenie o sobie.... Umiejętność bycia sobą jest skorelowana z terazniejszym spontanicznym byciem, które jest zamieniane na intelektualne myślenie o sobie w formie oceny przeszłości i chęci uniknięcie przykrej przyszłości
-
Niepojęte?? U nas żaden więzień, podkreślam- ZDROWY i FIZYCZNIE i PSYCHICZNIE nie pracuje na swoje utrzymanie - a czemu? Bo nie musi i już widzę ilu by się dobrowolnie do takiej roboty zgłosiło...... a po co, w końcu podatnicy, ludzie uczciwie pracujący oddadzą 1/3 swojej pensji i im zafundują życie.... To nie prawda. Więzień który ma siedzieć w celi całe dnie i nic nie robić z wielką przyjemnością podejmie się w zasadzie kazdej pracy i nie sądzie żeby wymagał umowy o pracę...w zasadzie to pewnie mógłby pracować nawet za free i nawet by słowa nie powiedział... Druga sprawa, to fakt że stworzenie takich sterylnych warunków bezczynności, w których jest ograniczony kontakt z drugim człowiekiem to tortura sama w sobie
-
Cytując klasyka można napisać, że brak kary śmierci to powinna być oczywista oczywistość. Czemu? Bo tak. Czemu bo tak? Bo tak... i do tego sie sprowadza cała dyskusja na ten temat. "Kara śmierci to barbarzyństwo" Czemu? Bo tak. "Brak kary śmierci świadczy o wyższości cywilizacyjnej" Czemu? Bo tak itd... itp... W USA kara śmierci jest, ale zupełnie nie słychać jakichkolwiek protestów, oburzeń . Ciężko mi to wszusyko zrozumieć. Ja nie jestem za karą śmierci. Po prostu trochę mnie dziwi podejście do tego zagadnienia. Dodatkowo zupełnie odrzucam jakiekolwiek tłumaczenia, że brak kary śmierci o czymkolwiek świadczy i jakoby jest to miernik cywilizowanego społeczeństwa... To sa dla mnie bzdury, których w ogóle nie potrafię zrozumieć.
-
Ale jakich błahostek? Mi to w zasadzie wisi...Ten dylemat jest czysto medialny. Gdyby nie media to mało kogo by ta sprawa interesowała...a teraz to przez pryzmat kary śmierci ocenia sie całe ustroje polityczne i kraje w których żyje po kilkadziesiąt mln ludzi... "Kraj w którym stosuje sie karę śmierci" to określenie jest dobre jak sie chce pokazać jakimi to ktoś nie jest jaskiniowcami...i nie ma za tym nic sensownego i żadnych konkretów. A że w USA sie stosuje, to jakoś nie słyszałem żeby jeżdzili do USA dyplomaci walcząc o prawa człowieka
-
Ja musze powiedzieć, że zupełnie nie rozumiem tej całej histerii dotyczącej kary śmierci. W jednych krajach jest, w innych nie ma...a czasem jak czytam na ten temat, to tak jakby kara śmierci to był wyznacznik wszystkiego i coś dogmatycznie niedopuszczalnego
-
Monar. Ty mylisz 2 rzeczy. Nad czym ja mam sie zastanawiać, jeśli ty nie zrozumiałeś nic z tego co ja piszę... Ja nie twierdze że owo dziecko jest z tego faktu szczęśliwe. Ja nie twierdze, że nie nadaje sie na terapie, ja nie twierdze że nie ma problemów związanych z życiem dorosłym, które mają swoje miejsce w realcjach z dzieciństwa... Ja twierdze, że to nie jest DDA. Czy jeśli DDA zniknie jako jednostka kliniczna to cierpienia tego dziecka znikną? To nie będzie mogło ono szukac pomocy? Nie. To są dwie różne sprawy. Można iśc tym tropem i pisać o DDR-dorosłe dzieci rozwodników, DDB-dorosłe dzieci blokowisk, DDŚ-dorosłe dzieci sierocińców, DDS-dorosłe dzieci schizofreników, DDN-dorosłe dzieci nerwicowców itd... itp... Wszystkie te sprawy mogą dawac ten sam efekt, ale sie ich tak nie nazywa. Tak samo nie powinno sie wyodrębniać DDA ponieważ jest to część całości...tylko sucha nazwa Jeśli zbiór A zawiera sie w B, to nie oznacza że istnieje tylko A bo została wymyślona nazwa. A tutaj padają określenia że moi rozice zachowywali sie "jak alkoholicy"... Została wymyślona nazwa na zbiór A i jakoby istniał tylko on, a jest to tylko cześć całości dającej te same objawy. Więc od strony intelektualnej nie ma DDA, choć istnieje problem tysięcy ludzi...jednak ten problem nie został stworzony przez alkohol sam w sobie. Alkoholizm jest przeciez wynikiem emocjonalnych deficytów i potrzeb które to tworzą potem jednostke nieprzystosowaną. Jeden sie napije i sie śmieje inny zostaje alkoholikiem i sytuacja jest zupełnie inna. Jeden swoje problemy emocjonalne(które to tworzą problem) topi w alkoholu, inny nie. Jednak ten inny tez wpływa negatywnie w taki sam sposób na dziecko co ten co po alkohol sięga. Tutaj sprawa kluczową jest alkohol, a powinny byc emocje które wyglądają identycznie w nieporównywalnie większej liczbie podobnych rodzin, co w tych z problemem alkoholowym
-
No tak. Tylko że takie coś to można wymienić chyba u 100% osób tu obecnych mających przeróżne inne problemy Ja mogę sie pod tym co napisała Cady podpisać w 100%. Powiem więcej. U mnie padało nawet określenie o osobowości psychopatycznej mojej matki....ale w życiu bym nie mówił o jakimś syndromie. Ja rozumiem, że ludzie mają problem i akceptuje fakt że na terapi mogą sobie z nim poradzić. Jednak od strony intelektualnej, uprawnione jest twierdzenie że żadne DDA nie istnieje. A nie że DDA istnieje. To nie jest tylko tak, że ludzie u których w rodzinie nie było kłopotu alkoholowego tez mogliby sie pod tym podpisać. To jest tak, że wśród ogółu ludzi którzy by sie pod tym podpisali pewnie koło 10% to osoby gdzie problemy były ogniskowane wokół alkoholu. To nie tak, że ja mówi, że wy nie powinniście chodzić na terapie, albo że nie macie problemów...ale czy określenie syndrom jest poprawne? Czy DDA od strony naukowej ma jakikolwiek sens? ""Zdaniem dr Tomasza Witkowskiego syndromu DDA nie ma i można go opisać jako efekt horoskopowy, gdyż jeżeli przedstawiamy charakterystykę DDA człowiekowi, którego rodzina w ogóle nie miała problemu alkoholowego, to on się zgadza z tym syndromem w takim samym stopniu jak osoby, w których rodzinach problem był"
-
Ale czemu od razu ktoś ma sie zachowywać jak alkoholik, a nie alkoholik jak ktoś? Alkoholik jest wąską grupą, więc czemu kogoś kogo nijak nie można określić, na siłę podpinać pod "alkoholizm"...Nie wiem juz nawet jak to pisać, bo alkoholizm jest jasno skorelowany z nałogowym piciem alkoholu. Jeśli ja pójdę do sklepu to zachowuje sie jak alkoholik(bo on tez chodzi do sklepu) i mam problem? NIE. Jesli ktoś nie pije alkoholu to nie zachowuje sie jak alkoholik, tylko jak ktoś kto alkoholu nie pije. No przeciez to jest jakiś zupełny zamęt. Nagle alkoholik staje sie punktem odniesienia dla wszystkich...i podpina sie innych pod zachowania alkoholika? Może po prostu napisz jak sie zachowuje alkoholik? Bo ja nie mam zbyt dużej wiedzy w tym zakresie
-
Nie no jasne, że to jest największy problem w PL. Przecież nazwa brzmi Dorosłe Dziecko Alkoholika, czyli już samo bycie takim dzieckiem sprawia że jesteś chory...a do tego przecież jak sama piszesz rodzic może sie zachowywać jak typowy alkoholik, nie będąc nim...To jest lekkie kuriozum. Musze powiedzieć że troche irytujące jest co co piszesz, bo piszesz zupełne bzdety...a do tego okraszasz je dogmatemtypu jestto najpowazniejszy problem w PL
-
Cady. Co ty wypisujesz? Co to znaczy zachowywac sie jak rasowy alkoholik? Bo mi sie wydawało, że to znaczy pić...a reszta to już rzeczy wtórne. Teraz sie dowiaduje, że jednak nie? Po prostu brak ci nieładnych określeń na bazie których możesz sie okreslić jako ofiara...i tworzysz tego typu karkołomne konstrukcje...To juz jest lekka przesada... To co piszesz o dostaniu sie na terapie jest także kompromitujące. Czyli na terapie nie można sie dostać z konkretnym osobistym problemem, a tylko wtedy kiedy sie ma jakąkolwiek jednostkę kliniczną? Więc trzeba tych jednostek nawymyślać i sobie coś na siłę zdiagnozować(samemu), a wtedy terapeuta sie zgadza i startujemy z terapią? Może to nie twoja mama zachowywała sie jak rasowy alkoholik, tylko może zachowanie rasowego alkoholika nie jest takie niezwykłe w kontekście innych ludzi? Brzmi grożnie i mocno patologicznie, rasowy alkoholik...tylko co zostaje jak to określenie zniknie?
-
No właśnie wiadomo...NIE. Nie da sie. Bardzo wiele osób może być w bardzo podobnym stanie i mieć zupełnie inne doświadczenia życiowe... Zupełnie brak styczności z alko. Jest syndrom DDA..to teraz równie dobrze można zrobić DDA1, DDA2, DDA3 i po prostu jeden od drugiego czymś odróżnić i wymyślać stadia, stopnie itd...itp... Tylko że to nie jest chyba coś rzeczywistego, a tylko i wyłącznie inne spojrzenie na coś co było od zawsze. Tak samo jak jest ostatnio z depresją. Depresja powakacyjna, pourlopowa, sezonowa...przeciez to sie pojawia. Tak sie te rzeczy nazywa, a jest to kuriozum. Kiedyś normalne było że jak ci ukradną samochód to twój stan sie pogarsza(złość, rezygnacja, poczucie straty itd...), a nie długo będzie sie to nazywać depresja pokradzieżowa... kiedyś sioe nazywało życia i człowiek w nim, a teraz będzie odpersonalizowany stan emocjonalny, który podlega ocenie pod miarę...Nikt nie mówi, że tacy ludzie mogą nie miec jakichś konkretnych problemów...ale czy to jest jakies DDA?
-
We wprost jest artykuł właśnie o tym i mówią że jest pełno ludzi zgłaszających sie z syndromem dda na terapie, tylko że ich rodzice nigdy nie pili...że bardzo duża część społeczeństwa mogłaby u siebie zdiagnozować taki syndrom... Rzeczywiście to jest ciekawa sprawa. Bo jeśli ktoś sie zle czuje, z takiego , czy innego powodu to juz sprawa drugorzędna jak to sie nazwie...Jednak z drugiej strony to rzeczywiście świadczy o tym, że ten syndrom nie istnieje... To tak jakbym teraz wymyślił syndrom "tralalala" który sie objawia tym,tym i jeszcze tamtym. To jest raczej wymyślanie, a nie odkrywanie...choć jednocześnie jest możliwa poprawa stanu. Tylko że stanu rzeczywistego, a nie wyleczenie jednostki klinicznej
-
Zdiagnozowani jako schizofrenicy - jesteście zdrowi
zujzuj odpowiedział(a) na pustka0 temat w Schizofrenia
post pijacki... nie moglem juz edytowac -
Zdiagnozowani jako schizofrenicy - jesteście zdrowi
zujzuj odpowiedział(a) na pustka0 temat w Schizofrenia
Jasne..a najlepsza jest ta twoja kwaśnia bużka niby to sugerująca że jest ci "przyyykroo" a tak na prawdę jest to zwykła kwaśna gówniana złośliwość...no ale ty podejrzewasz. To tak samo jak bym powiedział że mo pies srając na trawe podejrzewał że robi ciasto...ty niczego nie podejrzewasz, ty wyrzucasz z siebie emocje, bo jestes zby tępa żeby wyduśić z siebie coś intelektualnie stabilnego, co pozwoliło by sie poczuć stabilnie w dyskusji, więc przeobrażasz swe emocje w mniej lub bardziej wyrafinowany personalny atak... to co napisałaś = "ty huju" to jest to samo -
Tv trwam, to nie jest zupełnie stacja informacyjna. Chodziło mi o to, że wszelakie media mają w zasadzie takie samo założenie...jak przekonać ludzi żeby myśleli tak jak powinni myśleć. Oczywiście trzeba tez kase zarobić itd... Poszczególni dziennikarze mogą mić inne priorytety, ale ogólnie wszystko wygląda właśnie w taki spos.
-
No tak. Tak samo możesz napisać, że będą żreć kiełbasę i bigos i popijać wódką ciągle krzycząc "kurła"... Przecież wy nie wiecie co piszecie... Prawda jest taka, że gdybyśmy mieli spojrzeć na ewentualną konfrontację cywilizacyjną to na "islamska" została by zmiażdżona... Jeśli spojrzeć na społeczeństwa europejskie to one nie wpuściły obcych ze względów altruistycznych, tylko ze względu na konieczność ekonomiczną. Przecież 98% tych przyjezdnych (w Anglii) to ludzie zasymilowani. Zostali wpuszczeni bo taki był interes, tak samo jak Polacy. Jak interes będzie w tym, żeby ich nie wpuszczać a co niektórych "wypuszczać" to sie sytuacja zmieni...Są media które wyolbrzymią X1000 każdą sytuację. Przecież ci terroryści sieją ów terror, dzięki mediom. To media są ich narzędziem i siłą a nie bomby. Uważam, że nawet nasze Europejskie zblazowane społeczeństwa są na tyle silne żeby sie "obronić".
-
Przecież wy nie wiecie o czym wy piszecie...A co do mediów to prosze was . Przecież TVN swego czasu reklamował sie jako najbardziej"OPINIOTWÓRCZA" stacja... Czyli nie żadna informacyjna, tylko taka co najlepiej lepi ludzi jak plastelinę. Opinio twórczość ma po prostu kilka brzydszych sióstr... A co do Koranu... To sie mylicie. To nie koran, to ludzie...
-
Zdiagnozowani jako schizofrenicy - jesteście zdrowi
zujzuj odpowiedział(a) na pustka0 temat w Schizofrenia
No ale jednak troche sie zagrzałeś ...a sam pierwszy post, to muszę powiedzieć, że mało w nim konkretów. Jest tam sama opinia, ale brak jakiegoś głębszego spojrzenia intelektualnego. Tak jakoś mi sie wydaje. To strasznie złożone i ciężkie kwestie...no ale jednak -
Zdiagnozowani jako schizofrenicy - jesteście zdrowi
zujzuj odpowiedział(a) na pustka0 temat w Schizofrenia
Ja musze powiedzieć, że nie słyszałem o tym wypuszczaniu ludzi z psychiatryków...W zasadzie to nie bardzo wiem jak to miałoby wyglądać. Bo przecież nawet jeśli kogoś wypuścili kto powinien być(od strony prawnej) w zamknięciu to przecież powinien wrócić. Jeśli jednak tak zrobili, to pomimo wielu wielu czynników o których nie wiemy, to pewnie zawsze takie coś będzie złe jeśli jest wynikiem tylko jakiegoś dogmatycznego myślenia. Przecież ludzie w więzieniach są zdrowi..a mimo to jeśli siedzieli wiele lat, boją sie wyjść. W szpitalach są ludzie którzy mogliby wyjść, ale w zasadzie nie chcą. Wtedy to jest wyrzucanie a nie wypuszczanie. Jednak sam ruch wydawał mi sie w miarę rozsądny. Nie miałem wrażenia że to jacyś fundamentaliści -
Zdiagnozowani jako schizofrenicy - jesteście zdrowi
zujzuj odpowiedział(a) na pustka0 temat w Schizofrenia
No ja osobiście absolutnie nie jestem zwolennikiem twardego psychiatryzmu. Przecież owa psychiatria niczego nie odkrywa, a tylko tworzy...Tutaj rozmawiamy o schizofrenii, więc już raczej o czymś poważnym...ale faktem jest że obecnie "chory" według psychiatrii to mógłby być każdy. Spójrzcie jak to wygląda w USA w stosunku do dzieci. Nie ma już dzieci niegrzecznych(norma). Te same dzieci co kiedyś były po prostu trudne, krnąbrne, niegrzeczne, zepsute itd...dzisiaj są chore. Chore bo mają z niski poziom czegoś, za wysoki czegoś innego. Każda z emocji ma jakiś odpowiednik jeśli chodzi o stan neuronalny...a więc zmiana owego stanu to leczenie domniemanej "choroby". Nie chce sie uczyć? Chory na zaburzenia uwagi. Przeszkadza? Chory na zaburzenia koncentracji. Teraz w szkole dzieci sie nie nudzą. One są chore na zaburzenia koncentracji... No przecież do dotyczy coraz większej grp ludzi, coraz to nowszych chorób.... Psychiatria nie dostrzega prawie żadnych pozytywów w niektórych odmiennych stanach świadomości. Jest matryca, wedłóg której człowieka sie kroi i wszystko poza nią jest chorobą... A przeciez owe choroby zostały "stworzone" przez społeczeństwo. Gdyby społeczeństwo w sekundę zmieniło sie na rolnicze z czasów średniowiecza to w mgnieniu oka liczba chorych by spadał drastycznie... Po prostu potrafili by sie w miarę dostosować do niewymagających warunków społecznych. Czyli byliby w normie. Dzisiaj życie jest dużo bardziej skomplikowane, trudne itd... więc duzo więcej ludzi z przeróżnymi problemami nie potrafi funkcjonować. Więc coś trzeba z nimi zrobić i niejako na przeciw temu problemowi przychodzi psychiatria z "chorobami". Ale często owa choroba to sztuczny twór. To bardziej społeczeństwo (w ogólnym abstrakcyjnym sensie) uznaje cie za "chorego" nie mogącego sprostać wymogom współczesnego życia, a nie ty jesteś chory sam w sobie. No przecież jest tutaj na forum link do filmu na temat osobowości wielorakiej...czyli czegoś bardzo powaznego. Jednak czy owa osoba jest chora? Jeśli jej sie tak żyje prawdopodobnie lepiej, niż kiedy by jej sie żyło gdyby została z tego "wyleczona"? No niby jest choroba, ale jeśli sie weżmie pod uwagę, że ona sama nie chce owej integracji, że psychika mogłaby nie wytrzymać, że obecnie funkcjonuje jako tako...to gdzie tu choroba? Gdzie tu leczenie? Jest człowiek, który radzi sobie jak potrafi z trudną sytuacją i na nią reaguje, a reszta słówek to już sztuczna próba porządkowania, kwalifikowania...Oczywiście często bardzo pomagająca, ale nie wyczerpująca problemu, a raczej mocno redukcjonistyczna Jeszcze nie tak dawno w wątku "psychoterapia nie działa" brylował WDR. On napisał jasno. Jego mózg jest chory, ponieważ nie wytrzymuje permanentnego konfliktu z przełożonym i innymi. Jego mózg powinien potrafić ów stres znosić, a jeśli tak nie jest to ma za mało czegoś tam i trzeba to podkręcić chemicznie. To jest absurd... Jeśli chodzi o schizofreników, to ja osobiście nie wiem czym to sie tak na prawdę je. Ale wydaje mi sie, że stygmatyzacja jest czymś rzeczywiście negatywnym i bardzo szkodliwym. Tu nie chodzi tylko o słowo choroba. Tu chodzi o szereg innych określeń, które mówią ci że jesteś taki, do tego nie zdolny itd... Zajmują sie określaniem, z którego nic nie wynika. Sama choroba jest też ciężka do diagnozy. -
Zdiagnozowani jako schizofrenicy - jesteście zdrowi
zujzuj odpowiedział(a) na pustka0 temat w Schizofrenia
Ja nie widzę w tym poście nic niezwykłego. Niestety nie jest on też żadną iskrą filozoficzną mogącą rozpalić czyjąś świadomość. W zasadzie to jest tylko opinia... i jestem zdziwiony że komentarze są jakie są...Dla mnie podejście psychiatrii jest w wielu przypadkach zbyt redukcjonistyczne -- 22 maja 2013, 15:43 -- tutaj dziewczyna opowiada o schizo i z tego co rozumiem zmiany na lepsze sie zaczęły jak uświadomiła sobie że to co przeżywa jest chorobą -
Czym w zasadzie jest nerwica lękowa? Bo jest to oddzielone on nerwicy natręctw i w zasadzie są tu same fobie... czyli fobia to nerwica lękowa? To jest to samo?