Skocz do zawartości
Nerwica.com

zujzuj

Użytkownik
  • Postów

    1 822
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zujzuj

  1. Czemu jak sie nawale to czasem czuje sie jakby błogo? Uciekam w jakiś dziwny świat wartości wszystko wygląda jakoś pięknie...i tak jakby po pedalsku? Myślę o jakichś wartościach miłościach w sensie takim ogólnoludzkim i mi odbija... jakby emocje sie odzywały i potrafie płakać 30 minut na zmianę ze śmiechem
  2. Jeszcze to, że dziewczyna rozmawia o takich rzeczach to pół biedy, ale jej reakcja po tymjak sie dowiedziałeś świadczy chyba o tym że jest strasznie egocentryczna. Może i rozumie co możesz czuć(choć wątpię) ale najwyrażniej jej to zupełnie nie obchodzi... Ja mam nadzieje, że w podobnej sytuacji nie stawiał bym żadnych ultimatów tylko po prostu odszedł. ...sry za to ale dziewczyna jest chyba po prostu głupia i nie chodzi o wiek. Jeśli jednak chcesz o to walczyć, to nie wiem czemu nie napiszesz kolesiowi że o wszystkim dowie sie jego żona. Napisz, że masz fragmenty rozmów i prześlesz je dalej. Napisz że w oparciu o takie fragmenty żona jeśli zdecydowała by sie odejść to może go puścić z torbami. Zakładam że jego małżeństwo modelowe nie jest
  3. zujzuj

    Miss=seksizm ?

    Tak. To jest żałosne i to sie oczywiście teraz dzieje. Powinno sie być seksualnie odważnym...Za moich czasów ludzie bawili sie jak chcieli. Miałem znajomych co studiowali na innym wydziale. Kuzyni. Brali laske do domu i "pozwalali" jej sobie tylko za przeproszeniem zrobić i szli spać... Robili też inne głupoty. Ja jednak do dziś jestem prawiczkiem i jedno z drugim sie nie gryzło. Oni robili jak im pasowało i sie dobrze bawili...ini sie bawili inaczej. Teraz to już tak nie da rady, bo teraz odgórnie sie wyznacza linię. MTV imprezy z USA ...no po prostu lol. Niech sobie ludzie robią co chcą, jeśli to wypływa z nich. To co sie teraz dzieje to jest po prostu ża-ło-sne. Ten moment na tej imprezie to po prostu mnie wmurowało. Tam połowa ludzi na parkiecie miała wręcz strach w oczach i nie wiedzieli co sie dzieje. To nie byli zupełnie oni
  4. zujzuj

    Miss=seksizm ?

    Z tego co widziałem te wybory, to dla mnie żenujące. Nie chodzi o lewactwo itd...chodzi o to że to jest kultura amerykańskich uczelni. To są wybory z MTV. Już kiedyś poszedłem do klubu gdzie właściciel postanowił że zrobi imprezy jak w USA, że laski będą świecić cyckami za piwo, że będzie zupełne szaleństwo...Nie jestem jakims ideologiem w tej kwestii, ale wierzcie mi. Jak DJ przerobił jakąś piosenkę w taki sposób że puentą była fraza "I really want to fuck" a potem to wyciszał i ludzie na parkiecie sami to krzyczeli... to to było po prostu żałosne. Byłem pijany i po pijaku robiłem rózne zrzeczy, moi znajomi tez robili przeróżne...ale to było po prostu przykre, żenujące. Te wybory to coś podobnego....chociaż na nich nie byłem, więc może mam zły ogląd
  5. Czytam posty. Ale ty piszesz o tym co zmieniło twoje spojrzenie na sytuacje. Piszesz o tym co cie odmieniło. Ja to zapewniam że rozumiem i mogętylko żałować że mojego nie odmieni Ja wcześniej czytałem o bardzo podobnych momentach w życiu ludzi. Jakas dziewczyna ze schizo, jais koles z zaburzeniami itd... pod wpływem filmu jakby ich olśniewa, czy pod wpływem czegos innego. Coś ktoś im mówił od kilku lat, a oni to zrozumieli tak na prawdę dopiero nagle To jest ta różnica. Ja oczywiście rozumiem, co chcesz powiedzieć...ale z drugiej strony nie rozumiem. No ja chętnie bym sobie znalazł coś co mnie zmieni...wyleczy itd...ale jakoś na razie idzie to powoli. Mógłbym teraz nawet powiedzieć, że u mnie został juz tylko lęk przed tym lękiem. Ze mój problem sie troche przetransformował. Terapetka powiedziała, że jesli to trwa tyle czasu to na pewno zaszły zmiany w osobowości. Mam coś na kształt os. czujnej/ paranoidalnej. Cały czas snuje wyobrażenia. Przeżywam sytuacje w głowie. Byłem ostatnio w sklepie... i koles wyciągnął zgrzewke w taki spos, że inne pospadały. Ja nie tylko sie uśmiecham w rzeczywistości. Ja równolegle snuje inny watek tej sytuacji. Cały czas tworzę sobie tez takie wyobrażeni jakbym był przez kogos obserwowany. Np jade samochodem i słucham muzyki. Nie potrafie tylko słuchać...Tylko wyobrażam sobie że ktoś mnie widzi, widzi że mi sie muzyka podoba...a to jakies gówniane disko i to o mnie zle świadczy....itd... Jakby ktoś mnie oceniał. Ja od razu chce zmienić stacje żeby wyjść w takiej zewn ocenia na lepszego
  6. Pomocy z opieki nie dostaje się bo ma sie dziure w dywanie. Ta rodzina musi mieć niski dochód na głowę i to musi być fakt urzędniczy. To musi być w dokumentach i to jest chyba jasne... Ojciec ma pracę, więc nie jest pijany non stop. Lola. Czy rozmawiałaś z nimi o brudzie w domu? Czy rozmawiałaś o alkoholu, że może byłoby lepiej gdyby sie go lało troche mnie? Czy rodzice widzą jakikolwiek problem w tej sytuacji?...Bo my siedzimy sobie w naszych miastachprzed naszymi kompami i z tej perspektywy łatwo pisać i oceniać. Fakt jest jednak taki, że są ludzie co chleją. Na ścianie wschodniej kultura picia jest zupełnie inna. Mam znajomych z tamtego rejonu. Mam kumpla co jezdził na szkolenia z ludzmi spod Suwałk. Tam sie po prostu pije i nie koniecznie chodzi o takie degradujące pijaństwo. Jeśli po domu walają sie puszki i butelki to pewnie że to nie jest fajnie. Piszesz że widziałaś Marte pijaną kilka razy. Przez 10 lat? To troche słabo. To samych imienin świat urodzin jest z 10 razy więcej. To ona pije za mało Jeśli dzieci żywią batonikami i chipsami...to oczywiście jest dziwne jeśli mają tak malo kasy...ale powiedz może jeśli wiesz. Ile ojciec zarabia na budowie i ile matka dostaje tej renty. A może jest tak, że ludzie sa zupełnie nie zaradni, nie bardzo dziecmi sie interesują...i generalnie nie są przykładem rozsądku odpowiedzialności. Ale mimo to może nie ma mowy o rzeczach które sie w głowie nie mieszczą. Nie ma patologii.
  7. Czyli co? Pytałaś co my sadzimy o tej sytuacji. A co ty sądzisz? Jakie widzisz wyjście? Coś robiłaś w tej sprawie?...w zasadzie to o co ci chodzi? Sytuacja tej rodziny musi być bardzo ciężka. Sama pisałaś że matka była w porządku i sie starała i z czasem zaczęła pić. Ty sie oburzasz że oni piją, czy że dostają talony? Chodzi o to, że twoim zdaniem nie powinni dostawać talonów, kasy na opał i na lekarstwa dzieci? Mówisz że sytuacja trwa 10 lat, że tyle czasu masz ty i twoja rodzina bezpośredni kontakt z tymi osobami. Jednak najlepsza relacja na pokazanie ich pijaństwa to relacja sklepowej. Sama nigdy nie widziałaś matki pijanej? pijącej? Może nie jest tak zle? Skąd wiesz że wcale nie sprząta i nie gotuje?
  8. Masz racje. Chyba pozostało juz tylko ich wszystkich zastrzelić... Co ty chcesz zgłaszać? Jeśli interesuje sie nimi pomoc społeczna i są pod nadzorem władz? Co masz zamiar zgłosić i czemu? chcesz zgłosić koniecznośc odebrania im dzieci? Może to dobry pomysł. Wy bierzecie dzieci. Opieka na pewno jakos wam pomoże finasowo, a rodzice mogliby wszystko przemyśleć i ogarnąć i potem dzieci mogłyby wrócić pod opieke rodziców. Piszesz, że jesteście daleką rodziną, ale chyba to nie ma wielkiego znaczenia skoro jesteście u nich na bieżąco. Musisz z rodzicami rozmawaić, skoro wiesz że matka nie sprząta wcale, nie goruje...a mimo to dajesz relacje sklepowej z drugiej ręki. Co na ten temat myślą rodzice? Musieliście z nimi rozmawiać.
  9. "Then, there is a fear of being seen and a shamefacedness, which one sees in asylums. [...] We called it scopophobia — a morbid dread of being seen. In minor degree, it is morbid shamefacedness, and the patient covers the face with his or her hands. In greater degree, the patient will shun the visitor and escape from his or her sight where this is possible. Scopophobia is more often manifest among women than among men" Tutaj jest opisane to co mam ja. Ja nie mam lęku przed zaczerwienieniem. Mam lęk przed zawstydzeniem. Tutaj pisze, że jest to w zasadzie lęk przed byciem widzianym. Tylko że ten lęk jest dość silny. Piałem, że miałem myśli paranoidalne i mi terapeutka powiedziała, że prawdopodobnie gdybym sobie tych myśli nie wykreował to bym zwariował. Więc nie mówimy tylko o czymś uprzykrzającym życie. Opinie innych, prawda o sobie. Jasne, że macie racje. Tylko co z tego skoro ja na poziomie ciała funkcjonuje inaczej? Dla mnie "prawda" o mnie tez jest tylko jedna...że jestem maksymalnie straszny, zły, beznadziejny i do dupy. Mam do czynienia z tą "prawdą" tylko kiedy dochodzi o reakcji wstydu. Inni tez moga wtedy dostrzec ta "prawdę" o mnie. Co do wzorców. Jedyne czego chciałem to nie byc moim ojcem w kontakcie z moją matką. Tylko co z tego? To chyba Shopenhauer powiedział, że dzieci są dużo bardziej tym czym żyją rodzice, niż tym czym rodzic chce by bylii. Tak samo można powiedzieć o wzorcach. Nie moge sobie wymyślić że będę inny i być. Nikt nie może.
  10. No nie wiem czy to takie proste... to wszystko to jest zaburzenie psychiczne. Czy jeśli schizofrenik popełni samobójstwo bo słyszy głosy to napiszesz "glos diabła był dla niego ważniejszy niz jego zycie " albo "chalucynacje były dla niego wazniejsze niżzycie" ktos z depresją" smutek był dla niego ważniejszy niż jego zycie ". Ty przede wszystkim nie masz zielonego pojęcia co piszesz. Tak samo ja, nie wiem co koleś czuł. Myslisz, że mi na poziomie intelektualnym łatwo to wszystko zrozumieć? Ze z byle gówna robi sie największy problem w życiu? Jak se człowiek pomysli, to przeciez to takie proste. To z podkładem to jasne. Sa nawet operacje podczas których przecina sie jakiś nerw pod pachą.
  11. tutaj jest o kolesiu co skoczył z 11 piętra ze względu na lęk przed zaczerwienieniem, które występuje w kontakcie z ludzmi. Z windy uciec nie można i mnie też to stresuje. Zamknieta przestrzeń w której nie będę mógł ukryć swojej twarzy.... Chodzi jednak tylko o kwestie tego lęku....Nikt nie mówi. Boje sie ludzi, boje sie występować publicznie itd... boje sie tylko że to wystąpi i mnie skomromituje Czytałem strony angielskie. Ludzie pisali, że bez problemu mogłiby występować w TV przed milionami ludzi, gdyby tylko nie lęk przed zaczerwienieniem, czy tym co mam ja. Ja czułem sie absolutnie ektsrawertykiem, lubiącym zwracac na siebie uwagę, byc w centrum itd... aż tu nagle startuje lęk i wszystko sie odwraca o 180 stopni. Co do tej socjofobii, to oczywiście ona tez wystepuje. Wzasadzie teraz to jest w moim przypadku głównie ona. Jednak jest to lęk przed lekiem, a nie sytuacją. Ja nie boje sie sytuacji, tylko że w sytuacji zacznie sie moja reakcja. Monk. Oczywiście masz rację w pewnym sensie. Ja np: mógłbym chyba pozabijać pewien rodzaj ludzi. Kiedyś przechodziłem przez ulicę. I jeden z samochodów chciał sie włączyć do ruchu, myśląc że ten drugi go wpuszcza. Tamten jednak nie miał takiego zamiaru i na chwile oba samochody sie zatrzymały...i spojrzałem na twarz tego drugiego. Powiedział tylko pełne złości i takiej dziecięcej buty "spierdalaj". Obaj siedzą z dziewczyną i koleś zupełnie bez sensu rzuca takie coś. On nawet nie musiał gwałtownie hamować. Ciężko oddać charakter tego zajścia. Są ludzie czerpiący satysfakcje z bycia nad innym. Takich to bym wiązał. Wywoził i tak długo nad nim pracował, gnoił aż bym wypuścił ślimaka i bym tylko zapytał "jak sie teraz czujesz?"... Boje sie takich ludzi. Nie potrafię walczyć w takich bezsensownych podszytych kompleksami walkach. Oczywiście mam złe zdanie o współczesnej męskości. Mam złe zdanie o współczesnym wzorze męskości, także o tych co to za twardzieli sie uwazają. Kilka razy byłem w takich sytuacjach, kiedy to koks czuł sie w obowiązku do uspokajania...chodzi jednak o to, że na wierzchu widać siłę, która przysłania kurczaczka. itd... itp... Oczywiście irytuje mnie ta powierzchowna racjonalność. Ta neurotyczna wyższość "racjonalistów". Im z kolesia wiekszy impotent intelektualny, tym chętniej utożsami sie ze swoim światopoglądem i z poniżania pomniejszania przeciwników będzie czerpał moc... Chodzi jednak o to, że ja troche ze względu na swoje zaburzenia nie lubię egocentrycznego zadufania. Lubie ludzi szczerych, a tacy sa jednak ci biedni. Są prawdziwi, co nie oznacza że nie lubie bogatych. Sam z domu jestem raczej bogaty. Pewnie coś tu jeszcze bym napisał....Na bank strasznie sie boje kontaktów z kobietami. Uwazam że w tych kontaktach moge byc tylko łajzą...ale to nie oznacza, że mam na ich temat jednoznacznie zły pogląd. Wręcz przeciwnie...choć tych co muszą sobie faceta wychować, to raczej nie oceniam pozytywnie.
  12. Ale ty już zboczyłeś i to bardzo. Ja mam zupełnie inne spojrzenie na ludzi i świat. "lubię" przebywać wśród ludzi...czy może chciałbym być lubiany, akceptowany... Ja jestem ekstrawertykiem. Zawsze grałem w reprezentacji szkoły, czy w piłkę czy kosza. Miałem pełno kumpli, także tych łobuzów:) i czułem sie świetnie włócząc się i robiąc głupoty. Zawsze byłem aktywny i byłem swego rodzaju liderem klasowym. Byłem lubiany itd... W podstawówce po prostu było sie głupkiem i interesowało cie tylko robienie sobie jaj...potem to sie zmieniło i w liceum było wino itd... Mam do każdego człowieka stosunek pozytywny. Nawet gadki z bezdomnymi lubiłem jak sie czasem popijało w plenerze itd...itp... Chodzi o to, że ja jestem jak zamknięty w słoiku. Myślę, że jest tyle ciekawych dziewczyn...tyle ciekawych rzeczy do robienia. Tyle rzeczy z których możesz mieć satysfakcję. Mi zupełnie nie przeszkadza to że ludzie puszczają bąki. wręcz przeciwnie. Ja jestem tym który chętnie swojego bąka puści. Jednak z drugiej strony pojawiły sie te lęki. Ja sie nie boje ludzi. Tylko bardziej sie boje, że odkryja jaki jestem beznadziejny, słaby bezkresnie do dupy...a nie moge tego ukryć. Nie mogę tego ukryć, bo mam ten objaw. Skopofobia to lęk przed wstydem, przed tym że inni ten wstyd dojrzą. Nie chodzi jednak o normalny wstyd. Tak samo jak w zaburzeniach lekowych nie chodzi o normalny lęk. Jak to widzą, to maja okazje dojrzeć jaki w rzeczywistości jestem beznadziejny itd... Całe moje życie od tego momentu polega na uciekaniu przed lekiem, który pojawia sie przy ludziach. Ja mam pozytywny stos. do ludzi, ale jednocześnie jest lęk, który mnie zmusza do izolacji. Wszystko to kim jestem musze trzymać zamknięte. Całą swoja osobowość muszę schować, bo pojawi sie lek. A przecież sobą jest sie w kontakcie z ludzmi. Tylko że ja mam wrażenie że w tych kontaktach moge byc tylko łajzą, cieniasem, pizdą, pośmiewiskiem itd...Dla tego ludzi unikam i jednoczesnie ukrywam to kim jestem, czy sie czuje
  13. Antropofobia to lęk przed ludzmi.Coś podobnego do fobii społecznej. Jednak fobia społeczna to głównie lek przed sytuacjami i kontaktem z ludzmi. Antropofobia to lek przed ludzmi, także członkami własnej rodziny. Składa sie na to erytrofobia, skopofobia, dusmorfobia...czyli lęk przyjmuje formę/ objaw związany z samym sobą...i sam nie wiem czemu to piszę. Chodzi jednak, że mam takie gówno i sie staczam i nie wiem jak to pokonać. Czy jestem skazany na odczuwanie tego leku zawsze? Czy ktos sie wyleczył z tych fobii? Nie koniecznie z tych wymienionych tutaj. Bo jednak z lekiem przed myszami chyba łatwiej sobie radzić, niż z lekiem przed ludzmi... Generalnie ludzie z tymi fobiami dązą do jednego. Zero jakichkolwiek kontaktów z innymi.
  14. 100% prawdy. Deklaratywnie oczywiście wszyscy "raz sierpem, raz młotem..." ale w sensie mentalnym to jest czysty socjalizm. Styl wypowiedzi, czego oczekuja od panstwa itd... To jest strasznie schizofreniczne
  15. To rzeczywiście tak jest, że ludzie nieambitni w dzisiejszych czasach mają ciężej...ale generalnie kapitalizm sprzyja rozwojowi ego, komunizm raczej rozwojowi w szerszym sensie. W sensie kolektywnym itd... gdzies o tym ktos pisał pod katem psychologicznego rozwoju. Czytałem wywiad z lekarzem pracującym ponad 40 lat na iazbie wytrzeżwień i on własnie porównywał czasy komuny i dzisiejsze. To co sie rzuca na pierwszy plan, to dzisiaj ludzie są dużo bardziej agresywni, nerwowi, bezczelni itd. To samo z dzieciakami(i nie chodzi o bezstresowe wychowanie), nawet Polki są najagresywniejsze:):)...Za komuny sie piło ale ludzie byli zdecydowanie bardziej spokojni. Generalnie kiedyś ktoś porównywał czasy dzisiejsze z minionymi(jeszcze przed komuną) to wyszło, że dzisiaj człowiek podejmuje w dzień tyle decyzji co kiedys rok. Kiedyś generalnie życie było dużo prostsze. Teraz nie dośc że nie masz zielonego pojęcia jak wszystko w koło działa, to jeszcze nie potrafisz w zasadzie w żaden bezpośredni sposób zadbac o swoje otoczenie. To także efekt zupełnie niemoralnego, nieetycznego kapitalizmu jaki stworzyliśmy. Mowiło sie, że rynek wszystko załatwi...i załatwił tyle że teraz świat sprzyja świniom, chamom, cwaniakom...kiedyś będąc cwaniakiem można było całkiem godnie żyć. Dzisiaj nie będąc wielkim cwaniakiem nie masz szans, dostac sie na szczyt. Gdzieś tam uda ci sie osiągnąć jakis normalny poziom, ale nad soba bedziesz miał z 5 psycholi. Teraz ciągle sie trąbi, że prokuratura zniszczyła tego, że zabrała dorobek życia tamtemu, że urzędnicy to , że tamto...ale to jest wina braku lustracji. Ludzie z minioną mentalnością zostali przy władzy w pewnych resortach i mamy co mamy. Może z czasem będzie lepiej w tym sensie, bo widać że elity powoli wyciagają rękę z nocnika i chyba juz wiedzą że to nie jest czekolada... Trzeba tez pamietac, że dzisiejszy czas daje nam wiele, wiele więcej możlwiości. Chociażby można za 10 tysięcy zł z pół roku spokojnie w komforcie przeżyć w słonecznej tajlandii, czy podróżując po Azji, czy innych miejscach. Możliwości rozwoju na pewno tez są większe
  16. zujzuj

    Jakie studia ?

    Jeśli studia to tylko dzienne. Jeśli chcesz coś z tych studiów wyciagnąć to tylko erasmus, różnego typu kółka inkubatory itd...generalnie inicjatywa własna. Prestiż uczelni to kwestia nie tak ważna. Dodam że wyjazdy zagraniczne można sobie nawet samemu zorganizować i mieć wszystko to co inni jesli chodzi o dofinansowanie uczelni...Jeśli prace sie ma na pół etatu to na bank na uczelni niema kłopotów z uzyskaniem indywidualnego studiów.
  17. Komentarz jest super jeśli odpowiada ci jego subiektywny wydzwięk. Kali jak kradł to kradzież tez była dla niego super. Jednak chyba nie o to tu chodzi. A komentarz w swojej treści jest wyjątkowo słaby...słaby podwójnie. Bo juz czuje jak zaraz sie zagrzebiemy w jakiś emocjonalnych podejściach do tematu...tak na szybko czuje złośliwość i ironię. 1.Zaglądam do encyklopedii i...rzeczywiście definicja jest nie precyzyjna 1:0 2.Kobiety biegle mówiące w Londynie po PL....czy zamieszkujące pobocza dróg?... rozumiem że chcesz ruszyć w drogę wyznaczania precyzyjnej definicji. Wymień wszystko i dopiero wtedy sie poddam. Na razie dogrywka 1:0 nadal 3.Nie wiem według jakich kryteriów 2:0 4. Tutaj sie potknąłeś/aś bo wiedzy nie ma w poście żadnej(także rzetelnej) więc poprzez emocjonalne zaslepienie pkt dla mnie 2:1 przegrałem. ...ale chwilka. Siegam do składu cd-ików. Wgrywam sobie moją osobistą, niedostępną dla nikogo aplikację pod tytułem "google". Wpisuje "polki najagresywniejsze" i czary mary, hokus pokus wyskakuje pełno linków http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/polki-najagresywniejsze-na-swiecie,73815.html http://forum.gazeta.pl/forum/w,210,141012942,141012942,Polki_najagresywniejsze_na_swiecie.html
  18. zujzuj

    Jakie studia ?

    Przepracuj rok. Po roku pojedz na turne po azji(małe koszty) i potem na studia. A co do meritum, to chyba żle widzisz studia. Jak powiedział pewien profesor w kontekście zawieruchy, że uczelnie nie przygotowują do zawodu. "Studia nie przygotowują pracownika, tylko obywatela". Jeśli myślisz że jakies studia dadza ci coś konkretnego to sie mylisz(może prawo, ale to trzeba jeszcze aplikacje i może jeszcze pare kierunków)
  19. Nie wiem czy nawyki to dobre okreslenie...i tak na prawdę to nie da sie napisac przepisu na zmianę. To sa kwestie indywidualne
  20. No osobowość nieprawidłowa to inaczej psychopatia...więc chyba tutaj nie ma za bardzo pola manewru. Najwyrażniej zrobis złe wrazenie na klinicystach...a dekompensacja to forma załamania pod wpływem sytuacji zbyt trudnej, ale nie koniecznie traumatycznej
  21. O kurcze. To w takim razie sry, ale nie masz wyjścia. Będziesz musiał sie jeszcze raz spiać...sam rozumiesz, że ważą sie losy czowieka...a kto wie czy ten właśnie komentarz nie przechyli szali zachęcam do drugiego podejścia
  22. zujzuj

    Bąbel

    Witam. Chce napisać o czyms co chyba nazywa sie lęk przed lękiem. Lub może o czymś co jest tego lęku przed lękiem wynikiem. Niedawno zaraz po obudzeniu kiedy człowiek jest jeszcze niby we śnie, ale już jakby świadomy przyszło mi cos do głowy...Nie myśl, ciężko to jakoś jasno wyjaśnić. Chodzi o to, że pojawił sie taki "impuls" i taka mała refleksja na uniwersalnym mało konkretnym poziomie. Mianowicie: Czasem dzieje sie tak, że życie człowieka jest czyms zdominowane. Jakaś jedna kwestia jakby wyznaczała rytm życia i absorbowała całą uwagę. Niby życie toczy sie dalej, ale wszystko jest podporządkowane tej jednej kwestii, która dominuje wszystko i na wszystko ma swój wpływ....Z czasem jakby człowiek przyzwyczaja sie do tego, że to coś gdzieś tak jest. Chodzi o to, że możliwe jest zdominowanie życia do tego stopnia, że kiedy ta częśc zniknie to nawet sie tego ie zwuważy. Człowiek jest jakby otulony kołdrą....Pojawiło sie coś takiego w mojej głowie w jakiejś intuicyjnej formie i od razu potem świadoma juz myśl " O kurwa to ja własnie tak mam" Bo ja właśnie tak mam. Chodzi mi o lęk i lęk przed lękiem i próby uniknięcia go. Od początku moich kłopotów miałem problem z lękiem. Pewną specyficzna formą http://pl.wikipedia.org/wiki/Skopofobia http://pl.wikipedia.org/wiki/Skopofobia nie będę sie zagłębiał. Napomnę może jednak, że lek w moim przypadku był jednak dośc spory i pojawiły sie myśli paranoidalne. Generalnie może brzmi dość niewinnie i nie robi wrażenia, ale jednak zdominowało moje życie w 100%. Pamiętam, że myślałem tylko o jednym "Niech to zniknie". Moje leciec na marsa, mogę być straznikiem w obozie...tylko żebym mógł żyć emocjonalnie swoim życiem... Generalnie zrobiłbym wszystko żeby ten lek zlikwidować. Człowiek zaczyna zachowywać sie inaczej. Zaczyna mysleć i funkcjonować zupełnie inaczej. Tak jakby nigdy nie mógł byc w terażniejszości. Jakby był jednoczesnie kilka sekund przed sytuacją i jednocześnie kilka sekund po sytuacji. Jakby jednocześnie zamist spontanicznie być, to przenosi działanie w intelekt i stara sie wyszukiwać zagrożeń i jednoczesnie siebie trzymac na smyczy. A z drugiej strony ciągle ocenia samego siebie i to jak wypadł. Taka lekka paranoja, generlanie chodzi o to żeby nie dopuścić do sytuacji kiedy może pojawic sie lek. Wb końcu mogę powiedzieć, że ten pierwotny lęk mi nie towarzyszy, jednak towarzyszy mi ciągle obecny lęk przed owym lekiem. w zasadzie kazda sytuacja gdzie sa ludzie, to sytuacja zagrożenia. Co ciekawe wydaje mi sie, że ów lek ludzie tez dostrzegają i z jego powodu tez czuje dyskomfort...W zasadzie naroiło sie pełno mechanizmów i przez nie w zasadzie nie zauwazam że tego lęku przed którym pierwotnie uciekałem juz nie ma. Chodze na terapie i czuje, że potrzebuje pomocy. Myśle tylko o tym żeby ten lek zlikwidować...jednak jednocześnie nie mam o czym mówić. Okazuje sie, że ten lek w zasadzie nie wystepuje a ja to jakby przegapiałem. Jestem tak oblepiony tymi mechanizmami obronymi, tak one we mnie wrosły, tak automatycznie funkcjonują że w zasadzie to to przed czym chronią jest nadal rzeczywiste, pomimo tego że już obiektywnie rzecz ujmując nie wystepuje to przed czym miały chronić... Poszedłem do kolesia i mu tlumacze, opowiadam. a on zupełnie mnie nie zrozumiał, on zupełnie nie wiedział o co mi chodzi i mnie strasznie wpienił. Tylko że ja jakby nie zauwazylem, że to coś juz nie ma miejsca. Czuje sie jakbym był w bąblu. Otuliłem sie czymś co nabrało autonomii i ja nawet tego nie widzę. Lek przed lekiem jest nadal silny, poczucie zagrożenia itd...jednak jest to w zasadzie tylko ułuda. Mój mózg sie tego nauczył i trzyma a ja w tym tkwie...Nie wiem czy to co napisałem jest zrozumiałe. Ale tez ciekawe jest to, że dopiero to zaczynam rozumieć na bazie takich dziwnych intuicyjnych sygnalów. Tak z codziennej perspektywy cieżko do dostrzec
  23. dla tego zawsze najpierw przed wysłaniem trzeba zaznaczyć z skopiować:)
  24. To lęk sie wypala? U mnie raczej sie rozpalał. Jak kula sniegowa. coraz więcej, częściej i silniej
  25. Nie wiem czy to co piszesz, ma coś wspólnego z mentalnością zwycięzcy. To określenie dotyczy raczej czegoś bardzo konkretnego To o czym piszesz, to lęk. Ale nie wiem czy lęk przed zwycięstwem. Paradoksalnie to może być lęk przed porażką i w zasadzie juz na starcie postawienie sie w sytuacji w której w zasadzie tej rywalizacji sie nie podejmuje. Jak sam przyznajesz. Ty w zasadzie nie wygrywasz, ale także nie przegrywasz(w taki standardowy sposób). Jesli to miało miejsce już w przedszkolu, to nie wiem czy mozna mówic o lęku przed porazką, czy lęku przed zwycięstwem....to chyba by było troche zbyt naciagane.
×