Skocz do zawartości
Nerwica.com

zujzuj

Użytkownik
  • Postów

    1 822
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zujzuj

  1. z resztą ja nie jestem specjalistą tutaj jest o tym mowa 1:07:00
  2. nie wiem co powiedzieć...chyba w zasadzie zupelnie nic, bo ja nie napisalem ze morale decyduje o zwyciestwie w wojnie Rosjanie przegrali wojnę z Finlandią. W tym linku który podałem jest mowa o tym, że byli oceniani jako zbieranina. Przeciez rosyjscy żołnierze idąc na zachód kradli krany ze zlewów i wpieprzali paste do zębów. To w wiekszości byli pół-jaskiniowcy co byli traktowani jak mięso. Nie bez powodów NKWD musiało stac na tyłach i grozić rozstrzelaniem każdego kto sie cofnie. Ich morale nawet prąc na zachód i wygrywając wojnę było po prostu mizerne... ...Do tego Rosyjskie lotnictwo ustępowało pod względem technologicznym w zasadzie wszystkim...Mieli czołgi, działa...ale reszta była na miernym poziomie. Ich jedynym pomysłem na walkę który potrafili wprowadzić w życie to szturm. Wstajemy i zapierdalamy...zobaczcie jak ogromne ilości żołnierzy sowieckich były brane do niewoli. To były setki tysięcy ludzi którzy zupełnie nie wytrzymywali walki
  3. Chodzi głownie o morale i samych żołnierzy...podejście oficerów do podwładnych...Jeśli chodzi o sprzęt to pewnie tacy słabi nie byli. Niemcy generalnie uważali armię rosyjską za bardzo słabą armię i bardzo niskim morale
  4. To Polska pokrzyżowała plany Hitlera(no przynajmniej w teorii, bo planował wojnę inaczej)... Choć sama kampania wojenna nie zajęła wiele czasu, to jednak taka sytuacja bardzo utrudniła wiele spraw...Hitler przegrał wojnę na wschodzie. Wojnę którą chciał rozegrać zupełnie inaczej...Rosyjska armia to było zupełne dno. O ile polskie wojska nie wiele mogły zrobic ze względu na przewagę technologiczną Niemice, o tyle w konfrontacji na wschodzie byliby na pewno bardziej skuteczni...Myślę że możemy zakładać, że wraz z PL Hitler Rosje by pokonał...ale jak by sie to wszystko potoczyło dalej? tutaj jest dyskusja na ten temat i na temat książki mówiącej o ew. sojuszu z Hitlerem
  5. no jasne, że pewnie byłoby lepiej...tak na pewno można 10-ki rzeczy wypunktować. Tylko że to nie był symulator powstania. Gdzie siedzisz sobie przed kompem o decydujesz kto gdzie pojdzie i co będziemy robić. My teraz sobie siedzimy i "podejmujemy" decyzje jakbyśmy mogli sterować całym powstaniem z góry. Mamy wiedze czysto zewnętrzną, wiedze historyczną...i pewnie w nieskończoność można by dywagowac co można było zrobic inaczej...
  6. Co ma znaczyć że wiedzieli że mają amunicji na 5 dni? Atakujemy skład broni i mamy na 60...Po prostu nie możemy tego wszystkiego tak oceniać...że to nie logiczne, że tu trzeba było inaczej. Pewnie że tak...ale to wszystko jest juz po fakcie i w zasadzie jest oceną bardzo powierzchowną...http://www.youtube.com/watch?v=3jM5G8t8dng Tutaj Linda mówi o powstańcach... Teraz jest łatwo wszystko oceniać, bo mamy wiedzę, ogólną. Wiemy co sie stało, jak sie inne państwa zachowały itd...Ale zapominamy zupełnie o ludziach, o atmosferze tamtych dni. Przeciez nie było tak, że wszyscy chcieli siedzieć cicho a dowódca powiedział że jednak ruszymy. Hitler chciał wojny bo potrzebował poligonu?...no tak. A możesz podac jakies zródła, lub skąd to sie wzięło?...Hitler zabiegał do samego końca (nie do ostatniego dnia oczywiście) Mówienie o poligonie jest śmieszne. Był nawet na pogrzebie Piłsudskiego, którego uważał za naturalnego sojusznika, antykomunistę...trzeba też brać poprawkę na nasze postrzeganie Niemiec Hitlera...wtedy był on w miarę normalnym przywódcą. Nie był uważany za szaleńca, czy zbrodniarza....Wszystko było do dogadania. Oczywiście kiedy juz Polska odrzuciła ofertę sojuszu i związała sie z Francją i Anglią...Hitler sie związał z Rosją...Mówienie o poligonie jest nie poważne. Oczywiście jak już musiało dojśc do wojny to do niej doszło i wyciągamy z tego jak najwiecej korzysci...ale nie było tak, że Hitler mógł sie sprzymierzyć z PL ale potrzebował poligonu więc wybuchła wojna
  7. No pewnie że nikomu takie cyrki chwały nie przynoszą, choc sam prawnik na bank wśród ortodoksów właśnie został bohaterem...tylko wyciąganie z tego jakichś ogólnych wniosków...to trochę tak jakbym wszedł do przedszkola, wypytał dziewczynki z tabliczki mnożenia i potem uznał że kobiety są głupsze od mężczyzn bo nic nie wiedziały...to jest troche zbyt łatwe, znależć sobie głupka i po nim jechać...nadaje sie na joe monstera koles i nic więcej
  8. Nie wiem, ale mi sie wydaje że nikt nie sądził że będą masowe bombardowania. Było jasne i oczywiste że Niemcy przegrali. Przegrali wojnę i nic juz ich nie uratuje...Jeśli sie wie coś takiego i jesli sie wie że Niemcy tez to wiedzą, to ja bym zakładał, że oni sie wycofają bez względu na to kto będzie z nimi walczył. Jeśli powstanie było takie głupie i bezzasadne, to jak określić postawę Niemców? No przecież to zupełne uposledzenie umysłowe. Czego oni bronili? Czy ktoś potrafi mi odpowiedzieć na to pytanie? Co do przezywania, to ja na przykład zupełnie inaczej to oceniam niz ty. Ja nie widzę tutaj żadnego mechanizmu...Ja widze człowieka przygniecionego lękiem, terrorem, strachem, śmiercią, upokorzonego itd,któremu jakaś świnia sie do domu wali. Wprowadza swoje porządki i oświadcza że może z toba zrobic co chce, bo jestes ścierwem. Czy poważnie w takiej sytuacji jest aż tak wiele misjca na real politik w głowach 20 letnich ludzi? W oparciu o co oni to real politik mieli robić?...Człowiek w dniu wybuchu powstania z tym wszystkim kończy i zaczyna odczuwać coś przeciwnego. To jest pewnie wręcz ekstaza...Ty piszesz o mechanizmie mitologizującym. A ja uwazam że ta kobieta czuła to rzeczywiście i jest to zupełnie uzasadnione i inni tez to czuli. Oni juz nie musieli malować PW, bo w tym momencie i w tych miejscach Polska była wolna Pewnie byłaby wolna Polska, ale może to powstanie ma dużą wagę jełśi chodzi o taką narodową świadomość, jesli chodzi o to co Jung nazywał nieświadomością zbiorową...i może jest czyms pozytywnym. W końcu jeśli wezmiemy pod uwagę sytuację to jest to godne podziwu. Nawet w tak trudnej sytuacji ludzie potrafili walczyć o swoje i sie przeciwstawić. Duch nie umarł...
  9. Tylko że to jest jedna wersja. Są szacunki mówiące o 6,10,17 tysiącach...Samych powstańców tez zginęło koło 18 tysięcy...reszta to cywile. bombardowania, głód, choroby, egzekucje, walki ... Teraz obejrzałem dziennik i jedna z kobiet biorących udział w powstaniu powiedziała, że był to najsczęśliwszy dzień w jej życiu...Czy jestes w stanie to ocenić? W jakich warunkach ci ludzie podejmowali decyzje życiowe? ...chyba nie. Więc takie strategiczne rozmowy z perspektywy 70 lat to jedno, a rzeczywistość to drugie...
  10. On nie zmieniał zdania podczas wojny. On już przed wojną wiedział, że nie chce wojny z Polską i lepiej ją mieć poa swojej stronie...przed wojną mówił "dajcie mi polską piechotę a zdobedę cały świat"...ciężko jednak określić ile w tym rzeczywistej oceny sytuacji a ile gry politycznej, bo on strasznie zabiegał o przychylność Polski i do końca był pewny że Polska przystąpi do wojny z Rosją u boku Niemców...taki miał plan i nie wiadomo co by było gdyby
  11. Bo odniosłem wrażenie, że jak to okresliłeś" nie możesz" ... nie ma sie co spinać. Hitlerem to on nie będzie... Mało to dziwaków na świecie?
  12. deaderwyluzuj...to tylko dziwny koleś. Jest jeszcze 7 999 999 999 ...co do afryki to nie mówię o kolonializmie. Ja mówie o tym że oni sa wciągani w świat zależności w którym mogą być tylko łajzami.... Oni sie do tego nie nadają. Afryka zawsze będzie biedna. Pytanie czy bedą nędzarzami, czy po prostu kolesiami w gaciach z trawy żyjącymi swoim rytmem
  13. A według mnie Afryce potrzebne jest tyko jedno...brak obecności Europejczyków, Chińczyków, Usa itd...brak nowych religii, systemów wartości, interesów do załatwienia i tyle...oni nie potrzebują pomocy...tzn teraz już potrzebują. Bo nasze firmy muszą zarabiać sprzedając im karabiny i musza tworzyć państwa w państwach które wysysają wszelkie dobra naturalne i zostawiają miejscowych z palcem w dupie...to w zasadzie jest wspaniały system. Zabierzemy wam wszystko i wpieprzymy w nędze...a potem przyślemy takich co będa was z niej wyciagać. Genialne
  14. Jeszcze raz mówię...wy to oceniacie z pkt widzenia dzisiejszego człowieka...Czy na prawdę myślicie że oni wtedy byli pewni re Rosjanie sie zatrzymają?To jest gledzenie...co do pamięci o powstaniu to moim zdaniem nie dzieje sie nic złego. Ja nie widzę czczenia tego wydarzenia jak zwycięstwa...ono przez lata w zasadzie w ogóle nie było traktowane od strony strategicznej, czy zasadności tego czy tamtego...Było bardziej przedstawiane od strony ludzkiej, jako powstanie ludzkiej i od strony ludzkich losów...Zgadzam się że nie powinno sie wpadać w ten patos i dumę, bo walczyliśmy iles dni a mieliśmy mniej...ale nie popadajmy w skrajność Co do Becka to znowu to samo. Przedostała sie do świadomości informacja, że była opcja pójść na Rosję w Niemcami i nagle okazuje sie że to jest jakas genialna strategia, której nie wiadomo czemu nie wprowadzono w życie...no błagam. Te sprawy nie są czarno-białe, tylko skomplikowane. Sojusz z Hitlerem miałby sie dla nas dobrze skończyć? Ja nie rozumiem za bardzo po co Niemcy mieliby pokonywać z nami Rosję, skoro między Niemcami a Rosją nadal byłaby Polska? Oni chcieli Rosję pokonać z pobudek altruistycznych?Bo zagrażała PL? Taka taktyka miałaby sens tylko...tylko i wyłącznie jeśli byśmy zakładali pożniejszą zdradę Niemiec...jednak ta zdrada musiałaby nastąpić w momencie kiedy Francja jest pokonana i zostaje Anglia? Bezpieczna na swojej wyspie? Bo przecież Hitler nia miał planów osiedlac sie w Anglii...Jak niby mialibyśmy planować pokonanie Niemiec którym nikt juz na kontynencie nie zagraża, od których jesteśmy słabsi 10 krotnie?
  15. anonus...krzywdzisz średniowiecze Wiara w czary się rozwinęła wraz z nadejściem baroku i potem... Sredniowiecze rzeczywiste nie było takim znowu średniowieczem jak sie wydaje...choć ciekawe rzeczy sie zdarzały...Mnie zawsze bawi historia koguta spalonego na stosie, za siedzenie na jajkach. Wiadomo że kogut ich nie wysiaduje...więc był proces i kogut został skazany na spalenie na stosie
  16. A mi sie wydaje, że zapominacie o jednym...o tym że wy nie jesteście w stanie tego ocenić. Zyjecie w innym świecie, inaczej byliście wychowywani a o takich czasach, sytuacjach możecie tylko myśleć...Gadanie że nie mieliśmy szans... To jest głupie gadanie, bo abslitnie nikt wtedy tak nie myślał. Nikt nie myślał "dobra, to idziemy przegrać powstanie"...Przecież oni mieli nadzieje, na zrzuty, broni, jedzenia, na pomoc kogoś...W takich sprawach należy sie uzbroić w zdrowy rozsądek...Należy docenić tych ludzi i ich postawę...Nalezy jednak też ocenić sytuację, wyciągnąć wnioski i nauczyć się realności... Jak to ktoś napisał. trzeba sie nauczyć real politik
  17. Najlepsze jest to, że on chce dobrze...a z teologicznego pkt. widzenia to nie wiem czy najbardziej zażenowani nie powinni byc hierarchowie kościelni...bo w zasadzie o co chodzi? Koleś został ukrzyżowany jak wielu innych. Nie jestem specjalistą ale ta śmierć jest przedstawiana jako śmierć za nasze grzechy, która przyczynia się do naszego zbawienia...więc chyba Włochy i Izrael powinny dostać medale za udział w planie Bożym... Ciężko sie w tym wszystkim połapać. Ale trzeba przyznać, że pomysł orginalny. Tyle lat, typu ludzi a jeszcze można zaskoczyć w tych kwestiach...może jednak z drugiej strony to właśnie dobrze świadczy o chrześcijanach jako ogóle
  18. Chce sprostować, że nigdy podczas wojny Polscy żołnierze nie rzucali sie na czołgi czy to z kosami,czy szablami...To wszystko wymyśliła propaganda Niemiecka, a potem podchwyciła komunistyczna w celu zochydzenia nam nas samych i pokazania jacy to jesteśmy bneznadziejni..niestety zabory, wojna i komunizm zasiały straszne spustoszenie w naszych głowach(choć nie tylko one)... A co do wyborów to mnie właśnie olśniło Ja skreśle na Korwina... szaleniec, ale przynajmniej pokaże czym rzeczywiście w kwestii ideologicznej jest prawica. Myślę że na tym polu będzie sie bardzo mocno odróżniał na tle całego sejmu, gdzie wszyscy sa w zasadzie tacy sami programowo
  19. Bądzmy szczerzy... Ludzie głosują na ludzi których rozumieją, z którymi sie utożsamiają, których lubią, którzy świat widzą podobnie i podobnie oceniają...Dla mnie sednem jest po prostu postawa małego psa. Mały pies wychodzi i ponieważ jest zesrany po pachy to szczeka na wszystko co sie rusza...Czy on sobie myśli że jest grożny i inne psy sie go boją? Tak...Czy ludzie myślą że jak PiS będzie u władzy to postawimy sie Rosji, Niemcom, UE itd...? Tak. Ale będzie to na takiej samej zasadzie co szczekanie małego psa....Jako naród jesteśmy zakompleksieni po uszy. Tak na prawdę mamy zerowe poczucie wartości, na wszystko narzekamy, wszystko jest beznadziejne i do dupy...Polecam posty urzytkownika co pisał że żyjemy w obozie koncentracyjnym bez płotów..... jako naród to nadal tkwią w nas porażki, komunizmy, wojny, spiski żydowskie itd...To świadczy o tym że ludzie sie boją, są zalęknieni, niepewni. Przecież unia, Rosja, Niemcy mają swoje interesy i je załatwiają...Co sie wtedy robi? To co będzie tobił Jaro...bezmyślnie, bezrefleksyjnie będzie "twardy" "silny" "stanowczy"...Tak samo jak Lech Kaczyński co poleciał walczyć z Rosja i bronić Gruzji...Ta cała akcja jest określana mianem powstrzymania przez niego Rosyjskich czołgów... Rzeczywisty wynik był po prostu kompromitacją...ale tutaj wszystko sie rozgrywało na poziomie emocjonalnym, mentalnym a nie analitycznym i rozumowym. Te wszystkie namiętności, chęci potrzeby biorą góre nad analizą sytuacji...
  20. No wiadomości nie dostałem...i w zasadzie to ja nie czuje się zbytnio na siłach dyskutować na temat psychologicznych koncepcji...bardziej mnie dziwiła twoja postawa...może to ze mną coś nie tak bo czuje silną potrzebę nie ustępowania ci ani na krok. Choć przecież reacjonalne by było robić sobie cos innego, jednak jak zaczynam czytac te twoje posty, to po prostu nie moge sie powstrzymać przed odpowiedzią...nadal uważam że ty tą koncepcję tworzysz dla siebie. Ty jakies procesy chorobowe tym karmisz, nawet nie chodzi o samą einkarnację...ale ok, Koniec offtopa
  21. Trafiłem na ciekawy post opisujący rolę L.K w powstrzymaniu Rosyjskiej interwencji w Gruzji Jak to więc było naprawdę w tym Tbilisi w sierpniu 2008 roku? Żeby nie być posądzony o stronniczość czy tendencyjność, sięgnąłem po opracowanie Ronalda D. Asmusa, nieżyjącego już amerykańskiego analityka i dyplomaty, bardzo dobrze usytuowanego w waszyngtońskim establishmencie. Przed śmiercią wydał książkę pt. „Mała wojna, która wstrząsnęła światem. Gruzja, Rosja i przyszłość Zachodu” (Warszawa, 2010, ss. 450). Mimo sympatii progruzińskich, Asmus napisał bardzo obiektywną monografię tej wojny. W interesującej nas kwestii, znajdziemy wyjaśnienie wszystkich szczegółów i niuansów. Znajdziemy też jasną odpowiedź na pytanie – kto powstrzymał rosyjskie czołgi, oczywiście jeśli w ogóle jest prawdą, że miały one zdobyć Tbilisi. Zacytujemy Asmusa we fragmencie dotyczącym przybycia do Tbilisi prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy`ego, który reprezentował Unię Europejską i miał zgodę USA na prowadzenie rokowań z Moskwą. Jak mówili potem Francuzi, Amerykanie zachowywali się w decydującym momencie wojny całkowicie biernie, co jakiś czas dowiadując się tylko, co załatwił francuski prezydent. A ten najpierw pojechał do Moskwy, ustalił treść porozumienia o zawieszeniu działań i warunkach tego zawieszenia. Z tym dokumentem, eskortowany przez rosyjskie myśliwce – wylądował w Tbilisi. Spotkał się z wystraszonym prezydentem Gruzji Michaelem Saakaszwilim. I tu zaczyna się narracja Asmusa: „Wkrótce po rozpoczęciu spotkania [saakaszwili-Sarkozy] na miejsce przybyli również prezydenci Polski – Lech Kaczyński, Estonii – Toomas Ilves, Litwy – Valdas Adamkus oraz łotewski premier Ivars Godmanis. Zjawili się, by zademonstrować swoją solidarność z Gruzją. Chociaż rosyjskie siły powietrzne umożliwiły Sarkozy’emu bezpieczne przemierzenie gruzińskiej przestrzeni powietrznej, nie pozwoliły przedostać się na miejsce w ten sam sposób polskiej delegacji, w efekcie czego musiała ona lądować awaryjnie w Azerbejdżanie i dopiero stamtąd przedostawać się do Tbilisi samolotem [błąd – w rzeczywistości delegacja przejechała samochodem – JE]. Saakaszwili wyszedł ze spotkania z Sarkozym, aby przywitać gości i zaprowadzić ich na manifestację. Później zaś dosłownie zbiegł ze sceny i pobiegł z powrotem na spotkanie z francuskim prezydentem, zostawiając ich oszołomionych na wprost około stutysięcznego tłumu gruzińskich obywateli. Z pewnością nie był to idealny początek wizyty. W Sarkozym i Kouchnerze Gruzini widzieli, a raczej chcieli widzieć, bliskich przyjaciół, którzy przybyli z pomocą w chwili najcięższej próby. Pragnęli zrozumieć, co właściwie wydarzyło się w Moskwie oraz w jaki sposób i z jakiego powodu dokument podpisany przez nich dwa dni wcześniej został w tak drastyczny sposób zmieniony. Liczyli na to, że podjęty zostanie w tej sprawie dialog oraz ustalone zostaną konkretne działania mające na celu zminimalizowanie negatywnych aspektów dokumentu. Z punktu widzenia Francji zadanie przedstawiało się jednak zupełnie inaczej. Sarkozy nie chciał rozpoczynać żadnych rozmów opartych na transakcji „coś za coś”, na co liczyła strona gruzińska. Pragnął jedynie przekonać swoich rozmówców, że nie mieli innego wyboru, jak zaakceptować dokument, który powstał w wyniku niezwykle trudnych negocjacji i w niezmiernie skomplikowanej sytuacji politycznej. Przylatując bezpośrednio z Moskwy, Sarkozy nie mógł jeszcze wiedzieć, czy zawieszenie broni faktycznie powstrzyma działania rosyjskich armii czy też generałowie mimo wszystko zdecydują się na podjęcie ataku. Zarówno reputacja Francji, jak i jego własna zależały od dalszych wydarzeń. Gdyby zawieszenie broni nie zadziałało, miałoby to głęboko negatywne skutki dla jego własnego wizerunku. Ujmując rzecz w skrócie, Sarkozy oczekiwał, że Tbilisi podpisze dokument zapewniający przetrwanie gruzińskiego państwa oraz doceni jego własną rolę jako faktycznego twórcy pokoju. Psychologiczny rozdźwięk między obydwiema stronami w sposobie, w jaki odbierały dokument mówiący o zawieszeniu broni, bardzo szybko stał się jednak oczywisty. Przesłanie Sarkozy’ego było absolutnie jednoznaczne: musicie podpisać ten dokument w przeciwnym razie rosyjskie czołgi znajdą się w Tbilisi w ciągu kilku najbliższych godzin. Chociaż treść dokumentu była bardzo ogólna, a w wielu miejscach daleka od doskonałości, pozostawał on jedynym sposobem na zakończenie wojny i ocalenie Gruzji. Pozostałymi sprawami można było zająć się później. Gruzini, ze swojej strony, chcieli natomiast stawiać pytania, naciskać na wyjaśnienie brzmienia konkretnych sformułowań, badać możliwości ewentualnej zmiany przedstawionego dokumentu. Sarkozy był już zmęczony po niezwykle ciężkim i obfitym w wydarzenia dniu. Niecierpliwy i poirytowany, wciąż atakował stronę przeciwną i głośno, na wpół krzyczącym głosem pytał swoich gruzińskich rozmówców: „Gdzie jest Bush? Gdzie są Stany Zjednoczone? Nie pojawią się, by was uratować. Europa również się nie pojawi. Jesteście sami. Jeżeli nie podpiszecie tego dokumentu, wkrótce zjawią się tu rosyjskie czołgi”. Gruzini byli przestraszeni, ponieważ doskonale wiedzieli, że Sarkozy mógł mieć rację. Dane dostarczane przez wywiad potwierdzały wciąż niezmienną gotowość Rosjan do przeprowadzenia ataku. Jednocześnie jednak wydawało im się, że francuski prezydent przesadzał. Chciał ogłosić zakończenie swojej misji pełnym sukcesem i wrócić do domu, co było dla nich oczywiste. Zbyt wiele pytań pozostawało jednak bez odpowiedzi. Nie byli pewni, czy Francuzi w pełni rozumieli powikłaną kwestię południowoosetyjskich granic. Nikt nie potrafił również powiedzieć, w jaki dokładnie sposób dokument miał zostać wdrożony w życie. Gruzini obawiali się, że będą zbyt mocno naciskali, Sarkozy wpadnie w furię, stanie po stronie Rosjan i zarzuci im brak woli współpracy”. Kiedy Gruzini próbowali przeciągać rozmowy, zdenerwowany Sarkozy powiedział im otwarcie: „Siedzimy tu teraz razem i staracie się negocjować każde słowo i każdy przecinek w tym porozumieniu. Mogę was jednak zapewnić, że jeżeli go nie zaakceptujecie, Rosjanie zjawią się tutaj w ciągu kilku godzin – jestem o tym przekonany. Tak więc wasz wybór sprowadza się do następującej alternatywy: albo zgadzacie się, by oni zdobyli Tbilisi, albo podpisujecie ten dokument, zapominając o kwestii doboru słów. Tym możemy zająć się później, jeżeli tylko zajdzie taka potrzeba. Nigdy nie uznamy niepodległości Abchazji i Osetii Południowej”. I Gruzini „pękli”, zgadzając się na ułożony w Moskwie i zaakceptowany przez Francję – układ. Tyle Asmus. A jaka była rola Lecha Kaczyńskiego? Żadna. Tuż po przybyciu do Tbilisi, Sarkozy nie zgodził się na pojawienie się na wiecu w centrum stolicy, gdzie w tym czasie Kaczyński i jego koledzy zapewniali zgromadzonych, że przyjechali, „żeby podjąć walkę”. Jak pisze Asmus, Sarkozy nie ufał Saakaszwilemu i obawiał się z jego strony prowokacji. Nie chciał też spotkać się z przybyłymi na „odsiecz” prezydentami. Dopiero, kiedy zakończył sprawę i zmusił Gruzinów do kapitulacji – kurtuazyjnie przywitał się z nimi, ale nie podejmował w ogóle tematu rozmów i szybko wsiadł w samolot i odleciał do Paryża. Cały czas traktował obecność prezydentów Polski, Ukrainy i Litwy jako okoliczność utrudniającą mu jego misję i potraktował ich lekceważąco. Tak jest prawda o „powstrzymaniu” przez Lecha Kaczyńskiego czołgów jadących na Tbilisi. Żeby tego dokonać, należało mieć równie dobre relacje ze stronami konfliktu – czyli z Rosją i Gruzją. Kaczyński tymczasem opowiedział się bezkrytycznie po jednej ze stron, demonstrując przy okazji kompletną polityczną naiwność. Czołgi rosyjskie „powstrzymała” Francja, która była traktowana przez Rosję jako godny do rozmów partner. Sam Saakaszwili, który tej nocy walczył o przetrwanie, szybko zorientował się, z kim musi rozmawiać poważnie, a kogo może użyć jedynie jako ewentualnej tarczy lub jako kiepskich aktorów w tragikomedii granej na centralnym placu Tbilisi.
  22. ale niby czemu? Ty coś piszesz, a ludzie odpisują pytają...a ty potem w żaden konkretny sposób sie nie odnosisz..Zadałem kilka pytań i na żadne nie odpisałes...Wymyślasz sobie że 30% ludzi sie z tobą zgadza, co jest kłamstwem...Ty nie tylko piszesz o swoich teoriach ale tez zakłamujesz rzeczywistość. Czemu po prostu nie podejmiesz rozmowy? Jest pełno sprzeczności, dziwnych rzeczy tylko w twoim ostatnim poscie... Jeśli piszesz takie rzeczy, to chyba powinieneś wykazac to minimum i chociaż sie odnieść do pytań... 1. Czemu zakładasz, że przeciwienstwem twojej teorii jest psychoanaliza? Przeciez nikt tu sie na nią nie powoływał. Ludzie sa skłonni myśleć że narcyzm jest wynikiem naszego życia/wychowania...Twoja koncepcja nie jest przeciwstawna jakiejkolwiek koncepcji naukowej. 2. Czemu starasz sie wmawiać że 30% ludzi sie z tobą zgadza? To jest kłamstwo i doskonale o tym wiesz...Doskonale wiesz że to nie prawda, czemu w taki siłowy sposób to forsujesz? Ty to oświadczyłeś, ale skad to wymysliles? 3. Ty lekceważysz fakt że wraz z rozwojem człowieka rozwija sie jego osobowośc? Przeciez może sie ona uksztaltować prawidlowo, więc czemu nie może nieprawidłowo? Czemu MUSI być reinkarnacja? 4. Nawet koleś co leczy ludzi regresją do poprzednich wcieleń, mówi że jesli nie działa to do lekarza...on nie stworzył teorii wyjaśniającej wszystko. On akceptuje rzeczywistość i lekarzy http://www.youtube.com/watch?v=j1IzkRIp1KA...od 58 minuty jest o narcyzmie.Co o tym sądzisz? Czy to nie jest spójne?
  23. no tak...to wiele nie wyjaśnia,ale widzę że to jakaś większa sprawa światopoglądowa. Rozmawianie z Bogiem to już według psychiatrów sprawa chorobowa
  24. No a czemu nie? Przecież my nie dogoniliśmy zachodu nie dla tego, że to jest trudne, że trzeba sie wykazać wiedzą i poprawić wiele dziedziń życia co jest po prostu skomplikowane i złożone. My tego nie zrobiliśmy, bo jest układ, rządzą przestępcy, agenci Rosji, ubecy, zydzi i inni wrogowie Polski i Polaków. Oni po prostu specjalnie tego nie robią. Jak będzie PiS to po prostu to zrobi...tak po prostu. Oni sa ok i mówią że zrobią więc zrobią
×