Skocz do zawartości
Nerwica.com

uht

Użytkownik
  • Postów

    298
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez uht

  1. Kazdy postep jest dobry. Ja niestety obecnie ine czuje zadnego. Jakos dziwnie sie czuje... Dokladnie tak jak pare miesiecy temu - chce siedziec na forum i tylko czytac o chorobach i zaburzeniach, na nic innego nie mam ochoty. Nie wierze, ze to mi przyniesie odpowiedzi jakies, ale jakos do niczego innego nie mam sily. Chcialbym sobie umrzec, tak spokojnie, gdzies poza tym swiatem, ktorym cieszylem sie zaledwie chwile, a pozniej tylko meczylem nim przez wiele lat. Nie jest to silne pragnienie smierci, raczej spokoju - a tym mi sie w tej chwili wydaje smierc. To dziwne, bo czasem mam tak, ze mysle sobie, ze smierc jest przerazajaca i wyparuje, znikne z tego swiata TAK NAPRAWDE znikne, ja jako osoba, a innym razem nie mysle o tym aspekcie smierci, tej pustce i nicosci, tylko o przyjemnej ciszy, spokoju jaki mnie po niej czeka. -- 10 maja 2011, 19:41 -- Heh, wlasnie sobie poczytalem pierwsze strony tego tematu. W kolko gadamy o tym samym przez 172 strony. Smiesznie... Zaraz na poczatku znalazlem tam link do tematu miko84 na temat Ropinirolu - agonisty dopaminy. To co on opisywal, to dokladnie to czego mi brakuje, jak chcialbym sie czuc bedac zdrowym. Czy ktos z was tego probowal? A jesli tak to jak w ogole dostac recepte na lek na Parkinsona? :/
  2. Nie, nie. Ja mowilem osobowosc dysocjacyjna, czyli inaczej mowiac rozdwojenie jazni. Ze na pewno go nie mam. Tam jest tak, ze jedna osobowsc przejmuje stery, a druga jest czesto uspiona i nawet nie pamieta, co robila ta pierwsza. Mi chodzi o to, ze ja czuje, ze gdybym mial uczucia, to zachowywalbym sie inaczej itd. itp., ale nie potrafie. I prowadzi mnie przez zycie moja racjonalna strona, a ta ktora miala dostep do emocji jest gdzies zamknieta.
  3. Ja z kolei wczoraj sie polozylem o 23 i nie moglem zasnac chyba do 1 albo 2. Mialem jakies takie przeblyski swiadomosci, ciezko to opisac. Ale z dystansu jakos na siebie spojrzalem i stwierdzilem, ze czuje sie jakb kierowala mna jakas druga osoba. Tzn. ja jestem tylko obserwatorem, a wykonuje wszystko ktos inny, tez ja, ale 'zly'. Ze ja 'prawdziwy' nie mam w ogole dostepu do zycia, tylko daje sie sterowac caly czas. I probowalem jakos wylaczyc to ja, ktore mnie prowadzi, ale tylko mnie glowa zaczela bolec i zmeczylem sie. Taki napor w glowie czulem. Rozplakalem sie pozniej, nie jakos bardzo, tak sobie pochlipalem, ale zadnej ulgi mi to nie dalo. W koncu zaprzestalem tej 'walki' ze soba i zasnalem wreszcie. Dziwne to wszystko. Nie chce tutaj nikogo w blad wprowadzac, ze mam jakas osobowsc dysocjcyjna, tylko po prostu chcialem to jakos obrazowo przedstawic. Ten 'zly' ja to jakby moja racjonalna strona, a ja ktory jest wylaczony, obserwuje, to emocje. Chyba...
  4. Wlasnie czytam ksiazke polecona przez jednego z uzytkownikow w innym temacie: Potega Terazniejszosci, Eckharta Tolle. Wlasnie mniej wiecej o tym jest ta ksiazka. Ze zyjemy za bardzo 'swiadomie' skupieni glownie na przyszlosci i przeszlosci, zamiast po prostu byc. Polecam ludziom, ktorzy maja wrazenie, ze juz sa zmeczeni soba. Dla innych pewnie ksiazka pozostanie banialukiem pseudomedrca.
  5. Tez Ci sie dziwie. Jak bym byl na Twoim miejscu, to bym nie ufal tym osobom W TYCH KWESTIACH, bo nie mowie, zeby je skreslac, ale dr Ros, ktory jest szanowanym specjalista z Warszawy i przede wszystkim jego leczenie ma WIDOCZNE rezultaty, chyba zna sie lepiej niz one. Skutkow ubocznych sie nie boj, bo po co? Albo bedziesz sie meczyc tak jak do tej pory albo sprobujesz cos zmienic. Jak juz pisalem w innym temacie: "lepsze znane pieklo, niz nieznane niebo", tak nas kontroluje strach. Trzeba go pokonac. ojciecmateusz, pamietaj, ze mowimy o Twoim zyciu, Twojej egzystencji, a nie o zakupach. Mysle, ze warto wybrac sie do Warszawy, jesli jest taka potrzeba. Wiem, ze Ci trudno, bo w naszym stanie czlowiekowi TAK NAPRAWDE nie zalezy, zeby sie zmieniac, bo nie mamy niczego, wiec tez na niczym nam ni zalezy. Ale tylko zmuszajac sie do pewnych dzialan, mozna bedzie cos zmienic. To ciekawe, co piszesz zawilinski. Okazuje sie, ze wiekszosc z nas miala jakies problemy z radzeniem sobie z rzeczywistoscia. Teraz nie mozna o nas tego powiedziec, bo rzeczywistosc dla nas nie istnieje. Ucieklismy od niej. To znaczy, ze sami dobrowolnie zamknelismy sie w tych wiezieniach? braku uczuc, napisz cos wiecej o tym Coaxilu, bo to tez mnie zainteresowalo.
  6. ojczemateuszu (), czy stalo sie cos konkretnego, co moglo Cie zmienic w taki sposob? Jesli przejrzales ten temat mniej wiecej, to zobaczysz, ze my mamy podobnie. Ja staram sie korzystac z rad Eckharta Tolle i to naprawde dziala w pewnym stopniu. Wyrwac sie spod wladzy umyslu, ktorym wcale nie jestem... Do tego daze. Mam jakies takie przeblyski, ze zaczynam sie jakos odnosic do tego, co powiedzialem. W takim sensie, ze do tej pory slowa jakos same sie pojawialy, ja nie musialem nad tym panowac, moje 'robotyczne' ja zalatwialo to za mnie. A teraz wydaje mi sie, ze jest ociupinka mnie w tym, co mowie.
  7. A jak wygladaja Twoje sesje, Rad? Czy terapeuta jakos aktywnie uczestniczy w procesie, czy raczej siedzi cicho? Ja wlasnie przeczytalem Twojego posta, braku uczuc, z tego tematu Zaburzenia Osobowosci II i sie troche 'zmartwilem', bo moj terapeuta wlasnie taki jest, jak gosciu ktorego opisalas. Siedzi czesto zamyka oczy, malo gada, tylko jakies drobne uwagi wtraca. Myslalem ze to tak ma wygladac, ale moze wlasnie ktos bardziej zaangazowany jest mi potrzebny?
  8. No to teraz bardziej pasuje do tego co odczuwam. Zdecydowanie na pierwszym planie sa mysli, cialo jakby z boku. Nie wiem, czy to jest bezposrednio zwiazane z tym, czy z innymi rzeczami, ale doznania cielesne, a zwlaszcza mam na mysli bol, odczuwam bardzo slabo.
  9. Tak, natretek, ja zyje swoja choroba i to juz dlugi czas. Ale czuje sie jakos lepiej wtedy, bo mam wrazenie, ze robie cos w kierunku wyzdrowienia paradoksalnie. Chociaz podejrzewam, ze to daje mi duzo poczucia bezpieczenstwa. Nie jestem narazaony na nic innego, mysle tylko o jednym, nie pojawiaja sie nowe ryzyka itd. Dzisiaj np. wstalem wkurzony, poirytowany. Dawno mi sie to nie zdarzylo. Ale dzisiaj czeka mnie bardziej pracowity dzien i juz jestem sfrustrowany, ze tak bedzie i nie mam ochoty na nic. Dzisiaj porozmawiam z psychoterapeuta o tej terapii grupowej, moze sie tam spotkamy natretku. Tytul ksiazki juz podawalem chyba, ale jesli nie, to autorem jest Eckhart Tolle, a ksiazka sie nazywa Potega Terazniejszosci. Przez inny watek tutaj sie o niej dowiedzialem. Gosciu jest nauczycielem duchowym nie zwiazanym z zadna religia, ale duzo czerpie z buddyzmu i chrzescijanstwa. Raczej nie ma w niej nic odkrywczego, ale mi jakos pomaga. W szybkim skrocie opowiada o tym, ze jestesmy niewolnikami swojego umyslu, swojego ego. Wszystkie nasze pragnienia, leki, zlosci, nawet te gleboko ukryte, to bol ego, ktore trzeba nauczyc sie obserwowac, a nie utozsamiac z nim. http://www.youtube.com/watch?v=dIyngFN35P0 Tutaj jest wywiad z kolesiem, moze Cie zacheci, moze wrecz przeciwnie. Ja probuje i czuje, ze to dobra droga. Hmmm, ciekawe to brt, ale troche zbyt utopijnie brzmi. I nigdzie nie widze ceny takiego zabiegu, a wlasciwie serii zabiegow. Moglabys wypytac kolege, braku uczuc?
  10. Poza tym unoszeniem sie nad ziemia, to mam wszystko, z tym ze: nie mam silnych stanow emocjonalnych, raczej cos w rodzaju jakiegos niepokoju i bole somatyczne sa niewielkie, glownie czesto odczuwam napiecie i rozdraznienie, takie ze chce zeby wszyscy sie odczepili. Ja nie czuje, ze unosze sie nad ziemia, ALE nie mam poczucia, ze moje cialo nalezy do mnie. Cos w tym stylu...
  11. Ja nie moge pisac, bo moja dziewczyna u mnie mieszka teraz i raczej nie jest zachwycona, jak siedze na forum, ale z uwaga zawsze czytam ten watek. Sprobuje z ta kawa, aczkolwiek ja tez energie mam, tylko brak pomyslow na zycie, brak celow. Ja wlasciwie jestem teraz pchany do przodu przez jakies wybory, ktore kiedys podjalem, albo do ktorych kiedys zosalem zmuszony. Zwlaszcza moja uczelnia. Silownia to mozna powiedziec moj wybor, ale chodze tam tylko po to, zeby utrzymac sie w formie. Co to jest brt, braku uczuc? Ja sie przekonuje coraz bardziej, ze nawet jesli to zaburzenia neuroprzekaznikow, to sami sobie tez szkodzimy. Nie widzisz braku uczuc, ze te negatywne mysli Cie zzeraja? Ty sie stalas tymi myslami, jedyne o czym mozesz myslec, to Twoj ciezki stan. Trzeba sie jakos wyrwac z tego blednego kola. Czytam te ksiazke teraz i bardzo mi sie podoba koncepcja w niej przedstawiona na temat roznych zaburzen, depresji... Bardzo wiele zalezy od naszych mysli.
  12. Wiem, znam to prawie na pamiec. Kiepskie sa te kryteria, bo wiekszosc psychopatow nie ma nigdy konfliktu z prawem, chyba ze mandat za zle parkowanie. Poza tym sa rozne typy, nie tylko agresywni, ale tez kalkulatywni. Duzo by pisac. Mi chodzilo o brak poczucia winy, brak sumienia, brak odpowiedzialnosci, nie uczenie sie na wlasnych bledach, a do tego zamkniecie w 'wiecznej terazniejszosci' <-- to pasuje do wiekszosci nas tutaj.
  13. Ja tez mam objawy depresyjne. W socjopatii tez moze byc depresja. Wiesz, moze nie jestes zaburzona antyspolecznie, ale na pewno przejawiasz wiekszosc cech psychopaty. Ja nie chcialem w to wierzyc, ale tak niestety jest. Spac mi sie chce, mimo ze za oknem slonce, radosc, pelnia zycia. Leze w lozku i staram sie nie myslec, ale mi nie wychodzi.
  14. No nie wiem, rozne. Chodze na silownie, analizuje sie, jak jest sposobnosc to uczestnicze w jakichs sytuacjach towarzyskich, jezdze na rowerze, nawet robie cos na uczelnie. I nic. Codziennie rano wstaje w takim samym nastroju, a wlasciwie jak to brak uczuc dobrze ujela - bez nastroju. Nie mam nastroju, bo to nie jest tak, ze mysle sobie: 'o matko, kolejny beznadziejny dzien' ani 'super, wspaniala pogoda, to bedzie piekny dzien'. Po prostu wstaje i po prost jestem. Wszystko po prostu. Nie mam jakiejs wlasnej osobowsci, wiec musze sie do wszystkiego zmuszac, bo np. ktos lubi rysowac, ma depresje i porysuje, to poczuje sie lepiej. Ja nie. Ja nie lubie nic, wiec nie ma nic, do czego by mnie ciagnelo. Jestem zawieszony w prozni. Kazdy normalny czlowiek ma kotwice na nodze, a ja wylatuje gdzies na ksiezyc, bo nic mnie nie trzyma przy ziemi. Tez tak mialem, ze takie mysli mi towarzyszyly. Nawet jakos dyskretnie probowalem to przekazac mojej dziewczynie, ale ona nie chciala o tym slyszec. Chce mi pomoc i w ogole, ale niestety nie pomaga mi to. Gdybym mogl cos czuc to byloby mi pewnie bardzo przykro z tego powodu, bo to naprawde dobra osoba, ktora zasluzyla na duzo wiecej. Nie rozumiem, czemu ludzie chca marnowac na nas czas w ten sposob. Czasem mi leca lzy jak sobie mysle o tym, ze ona moglaby sie cieszyc normalnym zyciem, przezyc jakies piekne chwile, a nie umierac powoli razem ze mna. Nie mam jednak poczucia winy, tylko takie przekonanie, ze moglaby tyle wiecej od zycia miec i to mnie jakos 'zasmuca'. Bo ona chyba liczy, ze mi przejdzie zaraz, ale ja wiem, ze to pewnie jeszcze dlugie lata mina, o ile w ogole. Chce sobie polezec i poplakac, ale tak szczerze, z zalem, zeby napiecie z siebie spuscic, ale nie moge. Juz mam dosc.
  15. Wiem, ze musze te blokade przelamac, ale nie wiem jak. Ty mowisz, ze u Ciebie to bylo spontaniczne, czyli nie planowalas tego. To znaczy, ze ja tez mam czekac na cud az nagle cos we mnie peknie? Co to znaczy stany na pograniczu psychozy? Czym sie to objawialo? Bo ja tez mialem taki ciezki moment. Ciezkie pytanie. Jestem z nia, bo mialem uczucia wzgledem niej (nie nazwalbym tego zakochaniem), jak 3 lata temu zaczelismy ze soba 'chodzic'. Teraz to oslablo, ale wciaz jest jedna z niewielu osob, wzgledem ktorych czuje sympatie. Wlasciwie to jest teraz jedyna mi blizsza osoba poza rodzina. Stracilem wszystkie kontakty, wszystkich znajomych. Gdyby nie ona, to bym nie istnial praktycznie.
  16. Kuuuurwaaaa mac. Jestem juz strasznie zmeczony soba. Na dodatek rano zrozumialem, ze nic sie we mnie nie zmienilo, chyba ze na gorsze. Az glowa mnie od tego boli. Ja nie chce taki byc, naprawde nie chce. Ostatnio jak jezdze na rowerze, to przypominam sobie, jak sie czulem jezdzac te 10 lat temu. Ten wiatr na skorze, zapach wiosny, przygoda, nieznane. Nic z tego nie zostalo. Ja mam ochote rzygnac z powodu wlasnej bezradnosci wzgledem tego, co sie ze mna dzieje. Czemu nie zauwazylem tego wczesniej? Moze ktos umialby mi lepiej pomoc... Teraz czuje, ze tylko coraz bardziej sie zapadam w swoim wycofaniu, odemocjonowaniu. Nie radze sobie z tym sam, a nikt mnie nie zrozumie. Zaden zdrowy czlowiek mnie nie zrozumie. A zaden chory czlowiek mi nie pomoze. Zmeczenie - tylko to mi zostalo.
  17. zawilinski, ja nie rozumiem, co mialaby mi dac wieksza dawka energii. Nawet jak mam energie, to nie wiem, co ze soba zrobic, bo nic nie interesuje, nie cieszy. Biegalbym po domu? Chyba juz wole sobie polezec. Ja rozumiem, co brak uczuc chce powiedziec. Przynajmniej w moim wypadku, to zmeczenie, cierpienie jest jakby intelektualne, nie emocjonalne. Ciezko to opisac komus, kto ma uczucia... Wlasciwie to nie wiem nawet jak sie za to zabrac. Ja wiem, ze brakuje mi czegos waznego, bez czego czlowiek nie moze istniec, nie czuje sie czlowiekiem. I to mi sprawia jakis umyslowy bol. Bo ciezko tu mowic o emocjach - pamietam je jak przez mgle jak bylem maly i daleko temu co czuje do emocji. Hmm, mysle, ze mysli, ktore mi towarzysza sa podobne do mysli towarzyszacym jakiejs wielkiej rozpaczy, ale nie znajduja zadnego ujscia w emocjach. Zdrowy czlowiek by sie poplakal, te mysli wywolalyby strach, a u mnie one po prostu sa i nie zamieniaja sie w lzy chociaz wiem, ze sa zle.
  18. Przeczytalem, faktycznie sensowna dyskusja. Ale rozumiem tez punkt widzenia tej uzytkowniczki, ktora pisala, ze diagnoza wreszcie pozwolila jej zagladnac w siebie. Bo ja nie mam zadnej diagnozy, fakt, ale osobobiscie uwazam, ze najblizej mi do psychopaty. I dopiero wtedy jak to zrozumialem, ze pasuje do tej osobowosci antyspolecznej, to zaczalem analizowac, w ktorych momentach jestem antyspoleczny i dlaczego i dzieki temu moge sie starac jakos to zmieniac. Ja myslalem, ze jestem dobrym czlowiekiem, zylem w takim przeswiadczeniu przez 21 lat, podczas gdy tak naprawde jestem totalnym nieudacznikiem bez wlasnej tozsamosci. W tym sensie ta pseudodiagnoza mi pomogla. Ale teraz juz staram sie o tym nie myslec, nie wpedza mnie to w poczucie beznadziei (chociaz mialem taki okres mocno depresyjny, poprzedzony atakiem leku, jak sie 'zdiagnozowalem'). Moge cos zmieniac powoli w sobie.
  19. Tylko o co jeszcze? Interpretacje? Uff, jakos sie zebralem na te silownie, mimo ze nie bylem juz tydzien i strasznie mi sie nie chcialo. Ale dziewczyna mnie zmusila. Dobrze ze ona mnie popedza do dzialania jakiegos. Ja nie powiedzialem, ze mi to sprawi przyjemnosc, bo na pewno nie sprawi. Tylko wole te ksiazke poczytac w jakims spokojnym miejscu na odludziu. Jak mam sie uwolnic od siebie, to napierw chce sie uwolnic od innych, Ja juz sie wyleczylem z tego SPECT, bo stwierdzilem, ze i tak mi to nic nie da. Dowiem sie, ze jestem socjopatyczny i co? Juz to wiem. Teraz mysle nad tym jak to zmienic. SPECT pokaze mi tylko, ze te procesy emocjonalne u mnie nie zachodza i to wszystko. Wole pomyslec jak rozbudzic w sobie chociaz jakas namiastke emocji. Pewnie wszystkim nam z tego tematu, to badanie by udowodnilo tylko to, co juz wiemy, czyli - nic nie czuje. No ja tez tak mam, ze mam jakby zablokowany dostep do emocji. Im bardziej chcialbym je poczuc, to tym gorzej mi to idzie. Tez cos rozmawialem z rodzicami i tak samo mialem, ze z jeszcze wiekszym chlodem i wyrachowaniem mowilem o tym. Emocji - zero.
  20. No wlasnie. Ja tez czuje, ze we mnie jest takie 'prawdziwe ja', ktore chce sie uwolnic, ale te schematy zyciowe, w ktore wpadlem sa jak narkotyk. Poza tym daja poczucie bezpieczenstwa. Lepsze znane pieklo, niz nieznane niebo. A prawda jest taka, ze trzeba zdzierac te warstwy, ktorymi sie przykrylismy i dochodzic do siebie, krok po kroku. Masz racje, ze diagnoza jest niewazna. Teraz troche bardziej to rozumiem.
  21. Co mnie wkurza? Ty? Wrecz przeciwnie. Slucham Twoich rad bardzo uwaznie. Dziekuje Ci za nie bardzo. Ostatnio tez o tym rozmawialem z psychoterapeuta. Doszlismy do takich wnioskow, ze ja zawsze mialem tak, ze musialem sie poswiecic dla innych. Np. bedac w grupie kolegow, widzac, ze jeden nie bawi sie dobrze, tez sie dla niego nie czulem dobrze, zeby nie bylo mu przykro. Zamiast go jakos wciagnac do zabawy. Do dzisiaj tak mam, w kazdej sytuacji, ze czuje, ze jestem jakos zobowiazany pomoc ludziom, kiedy tego potrzebuja, ale nie wynika to z mojego dobrego serca, tylko to jest jakis przymus, bo inaczej sie beda zle czul. Nie robiac nic dla siebie przez cale zycie, teraz czuje, ze nie mam zadnej tozsamosci. Nie czuje sie soba. Tzn. nie wiem kim jestem, ten 'ja', ktorym mialbym sie czuc. Tak, teraz te slowa wydaja mi sie bardzo odlegle, ale kiedy patrze, jak bylem mlodszy, to faktycznie radzenie sobie z emocjami bylo dla mnie strasznie ciezkie. Juz o tym pisalem, ale duzo bylo we mnie strachu, leku przed innymi. A z drugiej strnoy musialem bc silny i zaradny, bo pelnilem troche role ojca dla mojej siostry. Taka mieszanka mogla dac efekt, z ktorym do dzisiaj sobie nie radze - odcialem sie nie tylko od strachu i zlosci, ale od wszystkiego. Ja naprawde nie potrafie sie na nia zloscic. Caly czas ja usprawiedliwiam, nie widze nic zlego w tym, co robila. A nawet jak cos takiego bylo, to w dobrej wierze. Nie bylbym fair, gdybym byl na nia zly o bledy, ktore popelnia kazdy. A moj psychoterpaeuta twierdzi, ze niewazne czy robila to w dobrej wierze czy nie, wazny jest moje stosunek do tego, jak to na mnie wplynelo. Ale czy gdyby kazdy myslal o rzeczach w ten sposob to swiat nie bylby brutalniejszym miesjcem?
  22. braku uczuc, ja bym skorzystal z rady Rada. :) Musisz tak poeksperymentowac. Ja nie powiem, ze jestem zadowolony ze swojego zycia i swojego stanu, ale cos robie i przynajmniej nie tarzam sie w tej beznadziei. Ja nie widze zmiany, jak patrze na siebie teraz, ale jak czytam swoje posty z przed paru miesiecy, to widze, ze wtedy duzo bardziej CIERPIALEM. Teraz nic mnie nie cieszy, ale nie musze przezywac tego cierpienia i moge myslec nad tym, co ze soba zrobic. Wczoraj kup[ilem sobie ksiazke Eckharta Tolle i bede sie staral dostosowac do niej, bo moim najwiekszym problemem jest wlasnie to, ze ja mam juz dosc siebie, dosc tego ciaglego myslenia, czasami jestem nim tak zmeczony, ze mi sie chce wymiotowac. Rano wstaje i mozg juz na pelnych obrotach. Zero chwili relaksu umyslowego od wielu, wielu lat. Zrobilem tez USG tarczycy. Wszystko w normie, chociaz lekarz powiedzial, ze jestem bardzo rzadkim przypadkiem, ktory ma zastawki w zylach gornych. Normalnie znajduja sie tylko w zylach ponizej serca podobno. Planuje tez jak najszybsze zrobienie innych badan - na pasozyty, na borelioze. Wiem, ze to strasznie hipochondrycznie brzmi, ale uwierzcie mi, ze chce tylko wykluczyc fizyczne dolegliwosci. Naczytalem sie duzo na temat, ze ludzie leczyli sie dekady na zaburzenia, choroby psychiczne, podczas gdy mieli tak naprawde jakies bakterie albo pasozyty. No dobra, robie sobie koktajl i spadam na silownie. Jesli dalej bedzie taka ladna pogoda, to zamierzam pojechac sobie na jakies odludzie i tam zanurzyc sie w ksiazke i kontemplowac istnienie.
  23. To jaka masz wlasciwie diagnoze? Niezaleznie od tego wydajesz sie byc super inteligentna i miec calkiem niezle pojecie na te tematy. Zazdroszcze Ci, ze tak dobrze widzisz siebie. Kupilem sobie dzisiaj te ksiazke, nie wiem czy to byl dobry zakup, ale po slowach Tolle pomyslalem, ze moze to cos dla mnie. 'Juz nie moge z soba wytrzymac', zreszta tych samych slow uzylem u psychoterapeuty juz wczesniej. Ja nie moge z soba wytrzymac i chce znalezc chociaz chwile spokoju.
  24. A ja przez Ciebie, Moniko tez wpadlem w taki tryb analizy i zastanawiam sie wlasnie, czemu odebralas pytanie braku uczuc jako atak na siebie. Kiedy ja je przeczytalem od razu wiedzialem, ze pyta z ciekawosci. Raczej nie warte czasu, ale tak wspominam tylko, bo zdziwilem sie mocno, ze tak zareagowalas na jej posta. Tez uwazam, ze bylabys niezla terapeutka, a na pewno dobra konsultantka internetowa, czy kims takim. Jakis taki spokoj od Ciebie bije i chce Ci sie zaufac. Gdzie sa inni ludzie z tego watku? Korat?
  25. Tego clonazepamu. Przeczytalem, ze to jest lek przeciwpadaczkowy. To ciekawe, ze w naszym przypadku najlepiej dzialaja leki na padaczke. Ten sam uklad w mozgu musimy miec uszkodzony. Kurde, ja dzisiaj wstalem w strasznie beznadziejnym stanie. Wszystko, co robie to sa dzialania chwilowe, na chwile sie lepiej poczuje, ale widze, ze w perspektywie czasu w ogole mnie to nie zmienia. Nie chce mi sie nigdzie wychodzic, chcialbym sobie polezec i poplakac, ale nie moge.
×