Skocz do zawartości
Nerwica.com

uht

Użytkownik
  • Postów

    298
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez uht

  1. Nie chce powtarzac po innych, ale jestes strasznie zaabsorbowana soba. Nie zebym ja nie byl, ale u Ciebie to siega granic mozliwosci. Prezentujesz sie jako meczennica i chyba wymagasz od innych, zeby zwracali na Ciebie uwage i interesowali sie Toba. Nie wiem po co myslisz znowu o tej schizofrenii prostej. Co Ci da myslenie o tym? Juz to przerabialas milion razy i w kolko wracasz do punktu wyjscia, a bylas juz u tylu lekarzy, ktorzy zaprzeczali temu. W schizofrenii prostej nie ma chyba takiej meczarni, po prostu sie jest. A Ty szarpiesz sie z wlasnymi myslami, moze nawet emocjami. To nie pasuje. Zostaw ta schizofrenie prosta w spokoju.
  2. Jezu, czego Ty nie przezylas w takim razie, braku uczuc? Postrzal? Jakim cudem? Przeciez nie mieszkamy w Stanach!
  3. Tak, chce sie dostac, ale bede chodzil dopiero po wakacjach, bo planuje pracowac w Norwegii. No ja bylem wlasnie kolo 12:30 chyba. Taki blondyn w rozowej koszulce, jasnych materialowych spodniach, w okularach i w rozowych butach.
  4. Nie no, serio, ja nie czuje zadnej ekscytacji. Nawet mysle, ze zle bym sie czul, ze kogos zabilem. Mam wrazenie, ze czulbym dziwny lek, jak bym cos takiego zrobil. Pewnie to byloby cos w stylu Raskolnikowa ze Zbrodni i Kary. Ale zmusilas mnie do myslenia o tym i teraz tak dochodze do wniosku, ze fajnie by bylo strzelic do kogos, ale majac swiadomosc, ze nic mu sie nie stanie. Albo zostac postrzelonym.
  5. Hmm, to ciekawe. A jesli mozesz powiedziec, to jakie? A co do przyszlosci - to czy widzisz siebie w jakims miejscu za 3 lata np.? Sorry za taki wywiad, ale szukam analogii.
  6. Nie, po co mialbym to robic? Mysle, ze nawet osoby z osobowoscia dyssocjalna (wiekszosc) nie maja takich marzen. Byl taki pseudotescik na osobowosc dyssocjalna. Dokladnie nie pamietam, ale byly dwa etapy tego testu. Sytuacja ktora mili rozwiazac ludzie wygladala tak - stoisz na moscie z grubym, brzydkim, niewartosciowym spoleczenie czlowiekiem. na dole sa tory. Jesli pociagniesz dzwignie to zmienisz zwrotnice pociagu i uratujesz czlowieka lezacego na torach, ktory zostalby zabity, ale zginie grubas. Wiekszosc ludzi nie pociagnelaby dzwigni, bo mimo wszystko byloby to morderstwo. Czlowiek na torach zginie, ale my nie splamimy sobie rak cudza krwia. Natomiast druga sytuacja byla analogiczna - wyglada niemal identycznie, z tym ze tym razem na torach lezy 5 osob. 'Zdrowi' ludzie mimo wszystko nie pociagneliby dzwigni, bo konsekwencje morderstwa bylyby dla nich zbyt ciezkie, ale ludzie, ktorzy przejawiali najmocniejsze zachowania psychopatyczne prawie wszyscy wybierali pociagniecie dzwigni. Psychopaci sa kalkulatywni, przy wybieraniu decyzji kieruja sie tylko rozumem. Ja stwierdzilem, ze tez nie pociagnalbym dzwigni, ale wydaje mi sie, ze to przez to, ze chcialem przechytrzyc test i wyjsc na tego dobrego. Gdybym znalazl sie w takim polozeniu prawdopodobnie uratowalbym tych ludzi.
  7. uht

    czego aktualnie słuchasz?

    [videoyoutube=ntVV3dTo-qw&NR=1]Metronomy - She Wants[/videoyoutube]
  8. No wiesz, nie poznasz mnie przez to forum tak naprawde, wiec ciezko Ci to stwierdzic czy mozna to do mnie odniesc czy nie. Mi wszystkie objawy pasuja poza dzialanoscia przestepcza, no ale skoro tyle wiesz na ten temat, to wiesz tez, ze niekoniecznie trzeba spelniac ten warunek. Raczej wiekszosc psychopatow siedzi w ukryciu i moze wlasnie wykonuja nawet takie zawody o jakich wspomniales. Moze jest tak, ze tylko chce wierzyc w to, ze sie zmienie, ale ta wiara mi chyba nie szkodzi? Nie jest to oszukiwanie sie, bo do czegos motywuje. Poza tym, to co sam napisales - moze za pare, parenascie, a moze paredziesiat lat wymysla jakis sposob, tak jak wymyslili sposob na raka i inne choroby jeszcze stosunkowo niedawno nieuleczalne. Ale ja Twoje posty odczytuje tak, ze nawet nie warto probowac, bo to i tak nic nie da. Autorka watku jest krewna osoby, o ktora sie rozchodzi. Mam sie cieszyc, ze jestem podobny do Leppera i Rydzyka? No dziekuje bardzo. ;P Czyli powinienem sie wziac za polityke, tak? Podobno kupe politykow to psychopaci, zreszta duzo ludzi z naszego otoczenia tez. To chyba najczestsze zaburzenie, chociaz rzadko diagnozowane, bo malo ktos sie z tym zglasza albo nawet nie uswiadamia sobie problemu. Ja juz myslalem nad taka praca, no i owszem, pasowalbym, bo leku nie czuje zadnego, co najwyzej fizyczny. Ale co by mi to dalo? Tylko bym sie zaglebial w to, bo nie powiesz mi, ze taka praca moze w czyms pomoc poza zarobieniem pieniedzy. Ja chce byc szczesliwy, a nie miec prace, do ktorej sie nadaje. Jak bym szukal pracy, to bym pisal na forum urzedu pracy, a nie dla zaburzonych oszolomow. :) Co mi da praca, jak dalej bede odczuwal ta sama nude, apatie, anhedonie i wypalenie.
  9. Ja jestem tym wszystkim zainteresowany. :) Bylem dzisiaj na Dunajewskiego dowiedziec sie co nieco, jak zalatwic, zeby sie tam dostac na oddzial dzienny. Czy to nie Ciebie widzialem przypadkiem, natretek? Ja mam sobie zawsze w taich sytuacjach wkrecam, ze na pewno spotkam te osobe, ktora chce spotkac. :)
  10. Jeszcze pare miesiecy temu bym sie zgodzil z Toba zujuzuj, bo sam podejrzewalem (podejrzewam) u siebie osobowosc dyssocjalna. No ale jak tak powiesz czlowiekowi, ze nic sie z tym nie zrobi, to na pewno go nie zmotywujesz do niczego. I tyle w tym temacie. Mozesz miec racje, mozesz jej nie miec, ale zaakceptowaniem faktu, ze ma sie cos nieuleczalnego (co innego takie stwardnienie rozsiane np., uprzedzam od razu porownania) nic sie nie zmieni. Mowimy tu o psychologii czlowieka, wbrew pozorom dosyc elastycznym, mimo wszystko, tworze. Ja zamierzam dalej probowac i nie bede przjmowal do wiadomosci, ze nie da sie zmienic, bo rownie dobrze moglbym isc i sie zabic w tej chwili. Ano wlasnie, chyba rozrnia sie tez typy takiej osobowosci: psychopatia, socjopatia. Socjopaci to ludzie, ktorzy w wyniku ksztaltowania maja zaburzenia, a psychopaci to tacy, co cos w mozgu im szwankuje. Chyba rokowanie jest lepsze w wypadku tych pierwszych.
  11. A jak jest u Ciebie z planowaniem przyszlosci? Czy sprawia Ci to duzo problemow? Czy widzisz wyraznie jak bedzie wygladac ta przyszlosc? Masz jakies cele wazne, marzenia?
  12. Ja nie pisze, bo nie mam o czym. Tez nie mam checi, nie wiem czemu, ale po prostu nagle przestalem jakos odczuwac potrzebe pisania. Niestety nie w sensie pozytwnym - odciecia sie od forum, zeby prowadzic normalne zycie, lecz raczej negatywnym - ani tu, ani w prawdziwym swiecie nic mi nie pomaga, a nie mam juz sily ciagle pisac, tego samego, jak chujowo sie czuje itp. Taka zmiana nastawienia nalozyla sie ewidentnie u mnie z wyjazdem do rodziny w ostatnim tygodniu. W Norwegii moj plan dnia wygladal zupelnie inaczej niz tutaj. Wypadlem z tego schematu - uczelnia, silownia, norweski i nie jestem w stanie do niego wrocic. Odkad przyjechalem z powrotem odczuwam ciagla frustracje, nic mi sie nie chce, nie chce umierac, ale nie chce tez zyc. Dynamiczne dostosowywanie sie do sytuacji mnie przeroslo, nie umiem juz zrobic nic spontanicznie, a jak jestem do tego zmuszony, to czuje sie zmeczony i wycofuje sie. Streszczajac - do dupy totalnie i nie chce mi sie nawet kontynuowac takiej walki o siebie jak wczesniej. Przed wyjazdem myslalem o roznych badaniach itp., teraz - nie chce mi sie, nie mam sily na to zeby to planowac. Podobna sprawa tyczy sie jedzenia. Wczesniej zjadalem sobie kanapeczke, jogurt i jakis filet z kurczaka przez caly dzien i bylem bardzo najedzony, a teraz obzeram sie slodyczami i wszystkim co jest. Ale powoli sie konczy, a nie chce mi sie nawet isc do sklepu. Aha, i zamiast np. pojsc poskakac na skakance jak mi sie nudzi (co robilem wczesniej, w ramach ruchu codziennego), to wychodze zapalic papierosa, ktorych wczesniej z kolei nigdy nie palilem. Na pewno nalog sie z tego nie zacznie, znam siebie na tyle. Ale i tak nie rokuje to dobrze. Ogolnie to czuje, ze staczam sie coraz bardziej w jakas niemoc, wszystko stracilo dla mnie na wadze. Trzymalem sie tego racjonalnie, ale tak sie nie da na dluzsza mete. Ile razy mozna sobie mowic, ze trzeba zrobic to i to, wykonywac to, a przy tym nic nie czuc, zadnej satysfakcji, zadnej radosci, nadziei, Nie widziec, ze posuwa sie w dobry kierunku.
  13. Chec prowadzenia normalnego zycia prawdopodobnie. Zycie tymi iluzjami. Tak jak u mnie, Lhotse tez napisal, ze dopiero niedawno uswiadomil sobie, ze ma problem, wiec dla niego takie zycie po prostu bylo i prawodpodbnie sie nad tym nie zastanawial nawet.
  14. No to jest rozsadny pomysl, zeby najpierw przebadac sprawe. Nie mysl w ogole o mamie. Kurde, ja juz nie mam sily tego tlumaczyc, chociaz rozumiem Cie, bo tego sie nie da pojac rozumem, ale - nie mozesz byc tak uzalezniona od zdania mamy. :
  15. To specjalista osadzi czy sobie wymyslasz, czy nie. Oni sie na tym nie znaja. Jesli musisz to wymysl cos, ale na pewno skorzystaj z porady profesjonalisty.
  16. Ale COS Ci przeszkadza, skoro tutaj piszesz. Cos albo ktos Cie do tego zmusil, wiec w jakims sensie musi to byc problematyczne dla Ciebie. Tez tak mialem (dalej mam). Dlatego uprzedze Cie, zebys mowil wszystko, a moze nawet pokazal lekarzowi, co tu napisales, bo ja osobiscie na poczatku nie mialem pojecia, co mowic i wpedzilem troche lekarzy w zamet. Mysleli, ze mam depresje, podczas gdy sytuacja jest duzo bardziej skomplikowana.
  17. Co do L4, to nie mam pojecia. Ale doradzam Ci jechac do Poznania. Skoro tam przynajmniej nie stronia od roznych metod. Bedziesz miala poczucie, ze sprobowalas wszystkiego przynajmniej. A magic mowil, ze cos tam ruszylo w nim. Warto sprobowac. Przeciez nie jest powiedziane, ze dostaniesz elektrowstrzasy. A nawet jak tak, to ten zabieg jest duzo bezpieczniejszy niz kiedys. Pamiec mozna tracic, ale tylko czasowo, na pewno osobowosci Ci nie wymaze.
  18. Uprzedze wszystkich i powiem Ci to, co uslyszysz od innych - trzeba sie wybrac do psychiatry. Opowiedziec mu dokladnie wszystko itd. Przez internet, mimo nawet najbardziej szczegolowego opisu, nie jest czlowiek w stanie poprawnie ocenic danego przypadku. Ja mam podobne odczucia co Twoj kolega, ale najlepiej pogadac o tym ze specjalista i niczego sobie nie wkrecac wczesniej. Nie sadze, zeby pustka, czy brak wspolczucia byly skladowymi charakteru. Mam to samo i to jest cos, z czym sie czlowiek meczy potwornie. Jak sie meczysz sam ze soba, to chyba cos jest nie tak.
  19. No to sama sobie odpowiedzialas. Pierwszy byl zanik uczuc, wiec to nie ripsolet go wywolal, tylko co najwyzej poglebil. A jak pojedziesz do Poznania, to ile bedzie Cie kosztowac ta przyjemnosc?
  20. NO wlasnie. Nasza forumowiczka nr 1!
  21. Czyli terapeutka nie zauwazyla (zreszta uwazam, ze nie ma jej co winic), ze caly czas jeden z Twoich problemow sie poglebial coraz bardziej przy niej. Coraz wieksze uzaleznienie. Tak samo jak z tym forum, o czym pisalem wczesniej. Bo ja tez tak mam. Teraz kiedy na chwile wyjechalem uswiadomilem sobie, ze zylem paroma rzeczami - psychoterapia, silownia, forum. I kiedy te rzeczy zniknely na chwile, nie jestem w stanie sie odnalezc, nie wiem co mam robic. Poraz kolejny nieswiadomie oddalem sie we wladze jakiegos schematu, zamiast samemu kierowac swoim zyciem.
  22. Ja mam bardzo podobne odczucia w stosunku do terapii co Asia. Ale postanowilem, ze po powrocie z Norwegii zapisuje sie na terapie grupowa. Rozmawialem juz o tym z moim psychoterapeuta i powiedzial, ze to moze byc dobra sprawa dla mnie. Pytal mnie dlaczego taka decyzja itp. W sumie powiedzialem mu prawde - chce sprobowac wielu rzeczy i samemu stwierdzic, co bedzie dla mnie najlepsze. Na grupowej jest tez indywidualna, wiec bede mial jakies porownanie. Bo nie chce sie wlasnie tak zapedziec w kozi rog, jak to naranja przedstawila. Trwac w przyzwyczajeniu, zwlaszcza ze teraz nie czuje, zebym byl na dobrej drodze.
  23. Ekstra. Jeden z niewielu typow wierszy, ktory mi sie podoba. Poezja nie wydaje mi sie jakos szczegolnie atrakcyjna, ale takie konstrukcje cos we mnie ruszaja. Jakies w nich szalenstwo, zal, a moze przekora? Odwracanie uwagi czytelnika od tego, co wazne? Bol palcow wydaje sie byc motywem wiodacym, podczas gdy prawdziwe znaczenie wiersza ukrywa sie w innych linijkach. Podoba mi sie.
  24. uht

    Ech, mam tego dosyć.

    Dokladnie. Traktujac to nawet jako prosty rachunek i nic wiecej, tak jest lepiej. Zabij sie i strac wszystko albo sprobuj, i a nuz w przyszlosci ciesz sie zyciem. Moze byc ciezko, moze byc wrecz beznadziejnie, ale zawsze bedzie jakies pozniej, w ktorym moze byc lepiej. Jesli sie zabijesz, nie bedzie nic. Ja tak do tego podchodze i na razie opuscily mnie te mysli samobojcze. Nie powiem, zebym byl zadowolony, ba, czuje sie potwornie. Ale wiem, ze mam szanse to zmienic. Choc teraz, po napisaniu posta, uswiadomilem sobie, ze ja bedac (prawdopodobnie) w Twoim stanie i tak nie sluchalem takich rzeczy. Do tego trzeba po prostu dojsc samemu, bo inaczej wydaje sie stekiem bzdur.
×