Skocz do zawartości
Nerwica.com

uht

Użytkownik
  • Postów

    298
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez uht

  1. PIGS, zazywam go dopiero 1,5 tygodnia, wiec ciezko mowic o jakichs wielkich zmianach. Jest jedna rzecz, ktora odczuwam bardzo wyraznie i nie jest to nic dobrego, a mianowicie totalne zmeczenie. Zazywam pierwsza dawke (100 mg) ok. godziny 9 i juz o 13 potrafie byc tak wyczerpany, ze slow brakuje. Oczy mi sie kleja, spac mi sie chce niemilosiernie. To jest rodzaj takiego zmeczenia jak przy wysokiej goraczce, ze co by czlowiek nie zrobil, to i tak go to wciaga glebiej. Przez pierwsze dni zazywania leku sie czulem troche lepiej, ale mam taka teorie, ze to bylo dlatego, ze wreszcie dostalem ten upragniony Solian, wiec sobie wkrecilem lepszy stan. Ja waze 71 kg przy 181 cm, ale mam tzw. brzuszek, ktory probuje zwalczyc juz od dlugiego czasu (choc nie do konca aktywnie). Czy Solian moze spowodowac tycie? I jeszcze jedno pytanie, Czy Solian mozna laczyc z fluanaksolem?
  2. Nazywa sie Natanek. Ksiadz Natanek. Sorry, ale nie moglem sie powstrzymac.
  3. Jasne, ze napisze. Poki co nic, a slyszalem, ze niektorym juz po jednej tabletce 50 mg bylo lepiej. Oczywiscie ja nawet takiego efektu sie nie spodziewalem, wiec na razie czekam cierpliwie. Zdziwilem sie, ze dostalem w aptece Solian za darmo. Przynajmniej bede sobie mogl odliczyc koszt lekarstwa miesiecznie. A jak u Ciebie sie objawia 'robotowosc'? A propos robotow, to niedawno ogladalem po raz pierwszy "Odyseje Kosmiczna 2001." Wszystkim, ktorzy nie widzieli, a maja nadmiar czasu (czyli wiekszosc tutaj) polecam. Jakos mnie poruszyl ten film. Jest po prostu genialny formalnie. Chociaz moge troche przesadzac, bo ogladalem go o 3 w nocy sam i byl niezly klimat.
  4. Ano po to leki, ze nie mam nic do stracenia. Wszedzie jest napisane, ze leczenie farmakologiczne nie odnioslo skutkow, a nigdzie nie ma powiedziane, jakimi lekami ich faszerowano. Jesli walili w nich SSRI, to nie ma sie co dziwic, ze to nic nie dalo. Oczywiscie nie podwazam autorytetow lekarzy, tylko po prostu sa leki, ktorych nie bylo, gdy przeprowadzano te badania. Moja nadzieje wiaze tez z tym, ze psychopatia w duzym stopniu przypomina schizofrenie z objawami negatywnymi, tylko maska zdrowego człowieka w przypadku tego pierwszego jest zbudowana z dużo większą precyzją. Solian to lek m.in. na objawy osiowe. Mysle, ze gdyby lek pozwolil mi na przezywanie swiata bardziej uczuciowo, to mialbym szanse z tego wyjsc. Bo w obecnym stanie wszelkie proby zamykaja tylko bledne kolo. Jest jedna rzecz, ktora mnie nie przekonuje co do mojej samodiagnozy. Ty, Aoi. To jak piszesz o tym i sie tym napawasz, ze jestes taki a nie inny. Ja od wielu lat probuje sie zmienic, chociaz zdaje sobie sprawe, ze to moze byc defekt calkowicie niezalezny ode mnie. W ogole nie rozumiem, dlaczego ktos mialby chiec zyc w takim stanie. Zwlaszcza, ze pisales, ze jeszcze pare lat temu byle zupelnie innym czlowiekiem, wiec masz porownanie. Jak ja patrze na swoje zycie teraz, w tej totalnej beznadziei, pustce, to nie do pomyslenia jest, ze tego mozna chciec. Ale rozumiem, ze moze podobac Ci sie to, ze masz wladze. Niektorzy sie moga smiac, ale to jest faktycznie stan, w ktorym niewiele rzeczy Cie ogranicza, mozesz zrobic wszystko, co Ci sie tylko spodoba. Mozesz nawet zabic, bo nie boisz sie konsekwencji, jak zwykly czlowiek. Wystarczyloby wszystko dokladnie zaplanowac, prawda? Ale jaki to ma sens? Rownie dobrze moglbys byc jakas paprotka u kogos w domu.
  5. Heloł! Wpadam tylko na chwile, bo mnie tak korcilo, zeby napisac. Bylem dzisiaj u psychiatry, co wymagalo ode mnie duzego wysilku, bo po powrocie z Norwegii znowu opadlem z sil i nawet do lekarza nie mialem motywacji sie umowic. Ale moze dobrze, ze sie tak stalo, bo udalo mi sie wreszcie namowic psychiatre na Solian. Od jutra bede bral po 100mg przez pare dni, a pozniej 200mg. Zobaczymy, co z tego bedzie. Wiem, ze kilku z was probowalo i nic z tego nie bylo, ale tez chce miec swoja szanse.
  6. uht

    czego aktualnie słuchasz?

    [videoyoutube=izKpyILIpEQ][/videoyoutube]
  7. Jak to? Nie mozesz tak mowic w takiej chwili. Z tego co wiem, to siedzisz calymi dniami w domu, wychodzisz tylko na psychoterapie czasami. Czy dalej chcesz tkwic w takim stanie? Pomysl, ze wszystko moze sie zmienic na plus po tym pobycie w szpitalu. Ja trzymam za Ciebie kciuki i codziennie mysle o Tobie.
  8. Ale to zupelnie inne przypadki. Ja nie twierdze, ze inni maja lepiej, ale mimo wszystko chcialbym sie z nimi zamienic miejscem, chociaz na jeden dzien, zeby przypomniec sobie jak wygladalo normalne zycie. Ty, Agnieszko, np. pisalas, ze sie stresujesz egzaminami, czy cos w tym stylu. Chcialbym poczuc taki stres, wiem, ze byloby ciezko, ale to jest potrzebne, bo inaczej nie byloby motywacji, tak jak u mnie. Dzien egzaminu jest dla mnie takim samym dniem, jak kazdy inny, odwalam go jak najszybciej, zeby wrocic do domu i miec spokoj. Jak bym mial sie odniesc do tematu drazonego przez brak uczuc, czyli intelektualnego odczuwania, to powiem, ze z mojej strony to wyglada tak, ze 'intelektualne odczuwanie', to jest cos do czego sie musze zmusic. Kiedy pojawia sie jakas sytuacja, ktora normalnie budzi w czlowieku okreslone emocje, we mnie jest pustka. Ale wiem, co powinienem czuc, wiec niejako staram sie rozbudzic to uczucie na sile. Wiec mysle o tym, ale bez jakiegos glebokiego wewnetrznego przezywania. Ja ostatnio potrafie sie tylko wzruszyc na filmach. Wiem, ze to zalosne, ale prawdziwe zycie do mnie nie dociera. Ale jak ogladam np. film, ktory gra mocno na wzruszeniu czy cos, to czasem poleca mi lzy. Pojawia sie wtedy taka nieokreslona tesknota, gdy widze to niedostepne dla mnie piekno czlowieczenstwa. A co do tematu ojca - moj mnie zostawil jak mialem roczek, wiec nie znam go za dobrze. Wyjechal wtedy do Stanow do pracy i jakos tak sie dziwnie zlozylo, ze juz nigdy nie wrocil. Widzialem sie z nim moze z 3 razy na zywo. Pamietam, ze jak pierwszy raz przyjechal odwiedzic nas na wakacjach (bo mial jakies wazne sprawy biznesowe w Polsce), to caly sie trzeslem ze strachu przed spotkaniem. Nie chcialem w ogole sie z nim zobaczyc, bo dla mnie byl obca osoba. Caly dzien spedzilem bawiac sie z kolegami, zeby tylko nie musiec sie z nim spotykac. W koncu jednak mama mnie zlapala i zaciagnela do niego. Siedzialem cicho, glownie ona gadala z nim, no ale o czym moze rozmawiac 9-latek z doroslym gosciem? Cos tam mnie wypytywal jak u mnie itp. i nawet go polubilem. Ale nie traktowalem go jak swojego ojca, chociaz bylo we mnie troche jakiejs... fascynacji? Wczesniej znalem go tylko z jakichs krotkich wzmianek i z tego, ze przysylal mi co jakis czas zabawki ze Stanow, wiec byla we mnie tez ekscytacja, ze wreszcie poznam tego tajemniczego faceta. Pozniej jak sie z nim widzialem jeszcze dwa razy, to bylo podobnie, troche strachu, troche podniecenia, a teraz jest mi obojetny. Zreszta chyba ja jemu tez. Podejrzewam, ze wtedy byl taki mily i w ogole, bo bylem tylko dzieckiem, a teraz kiedy jestem juz dorosly, to boi sie konfrontacji ze mna, boi sie rozmawiajac ze mna wyrzutow sumienia. Minelo 21 lat, a on tak naprawde nic o mnie nie wie. Zadzwonil na 18-ste urodziny, bo tak mu wypadalo, ale juz o 20-stych nie pomyslal. Ostatnio w ogole coraz bardziej sie odcial od tej czesci swojego zycia, bo nie widzialem alimentow juz od 0,5 roku, a wczesniej tez sie spoznial bardzo. Trzeba dopiero zadzwonic do niego i sie przypomniec, zeby laskawie wyslal pieniadze chociaz za miesiac.
  9. Mowilem Ci, ze biore guaranax, ale jestem PRZEKONANY, ze to nie jego zasluga. Ja po prostu mam duzo sil fizycznych, a dodatkowo nie uzalam sie nad soba, jak normalny czlowiek w takiej sytuacji. Nie zwracam uwagi na bol i zmeczenie tak jak oni, bo bodzce zewnetrzne nie sa dla mnie tak dotkliwe. Polowa bolu, a moze i wiecej, to tylko emocje, bunt organizmu wobec niesprawiedliwosci i takie tam. Ja tego nie czuje i juz. To jest przepis na dobrego robota. :) Myslisz, ze czemu ludzie w lagrach i obozach koncentracyjnych mogli tak zapierdalac? Tylko dlatego, ze po jakims czasie sie odcinali od tego, jak schizofrenicy.
  10. Ja sie chce pochwalic, ze juz trzeci dzien pracuje u ojca przy wykopywaniu fundamentu pod schody i dzwigam ciezke glazy calymi dniami. Kondycha jest, tylko szkoda, ze jestem taki odciety od tego wszystkiego.
  11. Czytac to ja juz tez nie moge, ale to raczej z tego powodu, ze nie mam zadnej ksiazki, ktora by mnie zainteresowala, zreszta watpie, ze jakas bylaby w stanie to zrobic. Natomiast filmy moglbym ogladac caly dzien. To bardzo fajna sprawa, bo wylacza mnie troche, odcina od rzeczywistosci, a z drugiej strony nie mam poczucia, ze marnuje czas. Ostatnio ogladalem bardzo fajny film, ktory polecam innym, chyba zdobyl jakies nagrody w Cannes 2009 - Dogtooth albo inaczej Kieł, jakiegos greckiego rezysera. Bliski chyba wielu z wam, bo tematem jest rodzina. Wlasciwie film jest o niczym, mozna powiedziec, ze to taki pseudodokument, bo nie ma wyraznej linii fabularnej, ale jest o tyle ciekawy, ze zmusza do myslenia. Maz z zona wychowuja trojke dzieci w swojej posiadlosci, duzym domu otoczonym wysokim murem. Dzieci nigdy nie byly poza granica dzialki... No, wiecej nie bede opowiadal, zeby nie psuc filmu, ale ciekawy. Naranja, nie chce wyjsc na takiego wielkiego pana czepialskiego, ale odnaleźć się piszę, a nie odnaleść. Zwracam Ci uwage tylko z tego powodu, ze Cie szanuje. Twoje posty sa takie fajne i lubie je czytac, ale jak widze takiego bubla, to psuje nastroj madrosci. Kiedy dokladnie wybierasz sie do Kobierzyna?
  12. Idz, idz do tego szpitala, Olu. Ja tez mam guaranax, kupilem sobie po Twoich namowach zawilinski. Na Ciebie chyba wszystkie lekartstwa dzialaja szybko i mocno, bo ja nie odczulem zadnych efektow. Dzien jak codzien, nie bylem jakos specjalnie pobudzony dzisiaj.
  13. Ja nie wiem, jak to jest u zawilinskiego, ale wedlug mnie emocja to cos, co wykracza niejako poza Twoja kontrole, pojawia sie niezaleznie od Ciebie w reakcji na dana sytuacje. Przezywasz to glebiej. Co to znaczy glebiej? Nie wiem, nie jestem w stanie Ci powiedziec. Chyba nie roztrzasasz tego logicznie, tylko akceptujesz takie jakie jest. Emocje wywoluja reakcje fizyczne, np. szybsze bicie serca, pot, ale tez psychiczne - mysli na jakis temat. Nie pamietam tego zbyt dokladnie, teraz niczego nie czuje, tak jak to wyzej opisalem. Cos jest i po prostu jest. Reaguje na swiat zewnetrzny tak jak mi sie wydaje, ze powinienem reagowac, a nie spontanicznie. Zalozmy, ze ktos mowi mi, ze czuje sie tak i tak. Co robi normalny czlowiek? Wspolodczuwa, tzn. w jego glowie momentalnie pojawiaja sie mysli, ktore wprowadzaja w stan bliski rozmowcy. Co robie ja? Zastanawiam sie, co powinienem powiedziec. Wlasnie wydaje mi sie, ze brak spontanicznosci w mysleniu, przezywaniu to u mnie jeden z najdotkliwszych problemow. Pozdrawiam was wszystkich z Oslo. Przyjechalem tu dzisiaj po 2-dniowej podrozy autem. Mam jeszcze duzo sily mimo takiego dllugiego prowadzenia auta, wiec u mnie problemem nie jest na pewno witalnosc, kondycja, jak u zawilinskiego chociazby. Tego mam pod dostatkiem. Ale zainteresowanie swiatem? Zerowe.
  14. Skad ja to znam, eh... Caly czas 'gdzies tam.'
  15. Ja nie czuje nic pozytywnego, zupelnie, nawet przez chwile. Ale juz jakos tyle czasu z tym zyje, ze sie przyzwyczailem i tyle. Czasem sa momenty, ze jem cos dobrego i wiem, ze to jest dobre, smakuje mi, chcialbym wiecej, ale to jest zupelnie inne niz to co bylo wczesniej. Kurde, naprawde ciezko to opisac. Po prostu jedzenie jest dla mnie jedzeniem i niczym wiecej. Kiedys kryla sie za tym jakas tajemnica, cos takiego. Zapach powodowal jakies przyjemne odczucia. Mialem jakies preferencje jedzeniowe, a teraz to raczej robie rozne rzeczy, zeby sobie urozmaicic jadlospis, a nie dlatego, ze lubie, zalozmy, fasolke, wiec chce zjesc cos z fasolka. Totalne wycofanie. Ja nie wiem w ogole, po co wy dyskutujecie na temat zycia po smierci i Boga. Rozumiem, ze dla niektorych moze to byc wazne, ale i tak mozemy sobie tylko gdybac, ateisci, wierzacy. Dla mnie to nie ma zadnego sensu. Czlowiek jest taka glupia istota, ktora zawsze szuka sensu, poczatku lancucha przyczynowo skutkowego. Przede wszystkim tym wszystkim rozmyslaniom towarzyszy juz od samego poczatku zalozenie - ze wszystko ma poczatek i koniec. Smierc to koniec. Smierc to tylko koniec naszego 'ja', naszej swiadomosci. Tak jak powiedzial zawilinski. Gasnie zarowa swiadomosci. To tak naprawde wolnosc, wolnosc od samego siebie, wolnosc od swojego ego. Oczywiscie mi tez wydaje sie przerazajace, ze znikne ja jako JA. Ta unikatowa osoba, ktora pisze te slowa. Ale zycie wciaz sie bedzie toczylo beze mnie. No i do czego zmierzam. Ze zycie tak naprawde nie ma sensu jako takiego. My cierpimy, zeby inni mieli lepiej? Pfff, lepiej bo co? Bo maja lepszy samochod np.? I jaki w tym sens? Zaden. Zycie samo w sobie jest jedynym slusznym sensem.
  16. Hehe, dokladnie. :) Ladnie to ujales.
  17. Przeciez to bardzo proste. Jest sobie male dziecko, ktore niczego nie wie o swiecie. Czysta karta, tabula rasa. I to mama zapisuje pierwsze wiersze w tej ksiazce. To ona determinuje, jak dalej bedzie wygladala fabula, historia. Musimy podjac watek, ktory ona zaczela. W pewnym momencie sami zaczynamy podejmowac decyzje. Ale czy naprawde sami? Ciagle w podswiadomosci mamy wyryte te rzeczy, ktore kiedys 'spisala' matka. A wymyslajac porownanie bardziej na czasie, to jestesmy jak komputer, robot, ktory zostal zaprogramowany przez matke (w pewnym stopniu). I chodzi o to, zeby te informacje, ktore ona nam zapisala na dysku ignorowac, gdy pojawiaja sie nowe obliczenia.
  18. Filozofia, tutaj oznaczala punkt widzenia. I ja nic nie pisalem, ze nie twierdze, ze miedzy zaburzeniami a kreatywnoscia nie ma relacji. Wrecz przeciwnie. Ale Twoj post brzmial dla mnie tak, jak bys sam chcial cos wielkiego osiagnac pomimo swoich zaburzen i cos w ten sposob udowodnic. A ja na to, ze co z tego, ze sie cos osiaga, jak dalej jest sie tym samym zepsutym wrakiem czlowieka. Niewazne jaki naklad sily na to poszedl.
  19. Ha, no wlasnie. Widze, ze ekspert mnie popiera w tej sprawie, a nawet przytoczyl naukowe dowody. Nie ma co gloryfikowac tych ludzi, bo jak mowie, nie znalismy LUDZI, tylko ich osiagniecia, ktore czesto nijak maja sie do osobowosci autora. Nie, nie biore nic innego. No coz, ja ekspertem nie jestem, sam sobie lekow nie dobieram. To jest decyzja mojej psychiatry, zebym w ten sposob dawkowal ten lek, wiec tak robie. Jak za dwa miesiace nie bedzie poprawy, to bede ja wtedy blagal o Solian.
  20. Ja na razie jade na wenlafaksynie 37,5 od tygodnia i nie czuje nawet malusienkiej poprawy. Ale zaraz wskakuje na 75 i bede dwa miesiace bral, to zobaczymy. J To juz jest Twoja filozofia. Szczerze mowiac watpie, ze Ci ludzie sie tak ciezko starali, zeby cos dac swiatu, raczej robili to z bardzo egoistycznych pobudek. Prawdopodobnie to bylo tak jak w filozofii Schoppenhauera - sztuka (nauka), to jedyna rzecz, ktora choc na chwile pozwala nam sie odciac od woli i przezyc cos wyzszego. Wiec dla mnie Ci goscie byli po prostu banda chorych ludzi, ktorzy walczac ze swoja choroba 'przy okazji' wymyslili cos wartosciowego. Oczywiscie wartosciowego z czysto materialnego punktu widzenia. Bo dla mnie wartosciowe sa inne rzeczy. Mogliby sobie byc najmadrzejszymi ludzmi swiata z ogormnym dorobkiem naukowym, ale co z tego? Wazne jest to, jak sie czuli, kim byli. Wielu wybitnych pisarzy bylo psychopatami i ich dziela sa opiewane jako wybitne, a ludzie maja sklonnosc do identyfikacji dziela z autorem. I tak tez te postacie stawaly sie wybitne. Dlatego wedlug mnie tu stoi niebezpieczna granica w kwestii oceniania takich osiagniec. Na ile wazne jest to co ktos zrobil, a na ile to jaki byl. No ja w to wierze. Co oczywiscie nie znaczy, ze zamierzam czekac na zbawienie, ale po prostu mysle, ze mozg w pewnym momencie przeciaza sie jak system komputerowy i resetuje. Ja wlasnie staram sie doprowadzic do takiego resetu samemu, choc nie wiem czy mozliwe jest sprowokowanie tego. Podoba mi sie to, co napisales o tych zalozeniach. Bo u mnie dokladnie tak jest. Mam pewne zalozenia, ktorych nijak nie umiem zmienic i wiem, ze w duzej mierze one sa przyczyna mojego stanu. Dlatego widze tutaj dla siebie szanse w psychoterapii. Tobie sie udalo bez, mozg sam jakos zwalczyl tego raka. Sprobuj z tym Solianem. Jak bedzie akatyzja, o wtedy bedziesz sie martwic, co robic. Bo ja juz nie moge patrzec, jak Ty sie szamotasz. Az mnie od tego glowa boli czasami, a jak Ciebie to dopiero musi bolec. Ja tez jestem na takim etapie, ze moge powiedziec z czystym sercm, ze moge sie szprycowac lekami do konca zycia, nawet jak mialoby ono jeszcze 10 lat potrwac, byleby miec chociaz te 10 lat normalnego zycia. I od razu pokazuje fucka wszystkim, ktorzy sie stukaja po glowce czytajac to, bo widocznie malo jeszcze w zyciu przezyli. Jak czlowiek jest na dnie, to prawie wszystko wyda mu sie rozsadne. brak uczuc, ja takie wizje mialem juz pare lat temu. Jak przeczytalem w jakiejs ksiazce, ze koniec swiata ma byc w 2012 roku, to sie straszine przerazilem (bylem mlody i glupi), ale z drugiej strony poczulem jakas ulge. Wyobrazalem sobie, jak swiat zalewa wielka fala i gina wszyscy i wreszcie jest swiety spokoj.
  21. No tak, ale ja Cie nigdy nie probowalem przekonywac do pozytynwego nastawienia, bo wiem, ze sie nie da. Ale o wyjsciu z przekletego kregu, jak to Marek napisal. Kurde, nie wkurzaj mnie nawet. Chcesz byc zdrowa czy nie? Ostatnio ogladalem program o dziewczynie, ktora jadla tylko chipsy, bo bala sie innego jedzenia. Ty tez tak bedziesz robic? Dokonywac powolnego samomordu, bo sie boisz leku, ktory zostal sprawdzony przez tysiace osob na calym swiecie, a wczesniej jeszcze przeszedl tysiace badan? Come on... Dla mnie Ty, zawilinski, jestes zagadka. Jak podejmujesz decyzje jak nie masz emocji? Czy masz z nich pozniej satysfakcje? Co z tego, ze masz ten naped, jak dalej nie plyniesz w zadnym kierunku. Ja np. potrafie wykrzesac z siebie motywacje, ale co z tego, ze cos zrobie, jak to mi nic nie daje? Wlasnie od tego sa emocje, zeby nami kierowac i glaskac nas jak nam cos wychodzi albo dawac kopa w dupe, jak idzie zle. A Ty twierdzisz, ze wszystko jest ok, bo Ci sie chce skosic trawnik. Ale co Ci daje to koszenie trawnika? Jesli nic, to jestes dalej na tym samym etapie, jak dla mnie.
  22. Wlasnie. Dlatego pisze w cudzyslowie. Pytam sie czy to jest jedyny problem, ktory zauwazyla u siebie. Czy poza tym nie ma czegos, co by ja rownie mocno martwilo i przeszkadzalo w funkcjonowaniu.
  23. No wlasnie. Ty w ogole zawilinski wydajesz sie byc wulkanem emocji. Chociaz niestety w wiekszosci negatywnych. :)
  24. No wlasnie o to mi chodzilo. Przegrales Borsuk! ]:-> Lady_B, wczesniej bylas Lady Beznadzieja? Myslalem, ze jestescie dwoma roznymi osobami, bo patrzylem zawsze na ilosc Twoich postow, a teraz dopiero spojrzalem, kiedy sie zarejestrowalas. Napisalas 2700 postow prawie i w zadnym nie opisalas dokladnie co Ci jest? O matko... Ja Cie jednak naklaniam do pisania, bo wydaje mi sie, ze Twoj problem jest bardziej namacalny niz np. moj, A jak widzisz ja sobie tutaj pisze. A w jaki sposob sie leczysz w ogole? Bo z Twoich wypowiedzi wnioskuje, ze nie chodzisz na psychoterapie, ale chyba zazywasz jakies leki, tak?
  25. A ja sie spytam, czy to Twoj jedyny problem? Jesli nie to czy jest najwazniejszy wedlug Ciebie? Bo ja tez tak mam, ale za tym sie kryje duzo innych rzeczy. Czy poza tym jestes 'normalna'?
×