Skocz do zawartości
Nerwica.com

uht

Użytkownik
  • Postów

    298
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez uht

  1. Borsuk, ale powiedz mi, nic Cie totalnie nie ruszalo? Nie masz nawet jakiejs zlosci, nienawisci do innych? Czy jak dostales pierwsza jedynke w szkole, to bylo to dla Ciebie przykre? Czy przestraszyles sie reakcji rodzicow? Cokolwiek? Nie byles nigdy zauroczony jakas dziewczyna? Nawet dawno temu? Bo ja np. przypominam sobie, ze mialem taki okres, ze sie 'zakochalem' w podstawowce i puszczalem sobie 'Elektryczne Gitary' myslac o tej dziewczynie. Hmmm... Nie miales nigdy tak, ze jak koledzy woleli z kims innym cos robic, to ze czules sie wyrolowany i zawiedziony? Nie czules zlosci, kiedy ktos Cie nieslusznie upominal np.? Na temat samobojstwa mam podobne zdanie. Jak dojde do takiego punktu, ze juz uznam to za koniecznosc, to wtedy sie nie bede wahal. Ale trzeba probowac do tego momentu. Ja mowilem psychiatrze o tym, ze mialem przez pewien czas intensywne mysli samobojcze, wlacznie z czytaniem jakichs stron z najlepszymi sposobami (chociaz tego nie powiedzialem) i jakos to nie wywolalo w niej ozywionej reakcji. Ale to dobrze, bo jak by mi zaczela pierdzielic o powodach, dla ktorych warto zyc, to bym chyba wyszedl stamtad. Taka nasza natura, ze kierujemy sie wylacznie mozgiem i powinni to rozumiec. Nawet czlowiek z emocjami jest w stanie przez nie przejrzec i zobaczyc, co sie kryje za tymi rozowymi okularami. No naiwne to bardzo z ich strony, ale moze wyczytuja z Twojej postawy, mimiki itd. czy mowisz prawde. Chociaz u mnie prawdopodobnie nawet wykrywacz klamstw by nie pokazal, kiedy klamie. Klamaniu nie towarzysza zadne emocje, wiec wykrywacz moglby mnie pocalowac w dupsko co najwyzej. Dzisiaj moja dziewczyna mnie opieprzyla, ze mi sie wydaje, ze tylko ja mam beznadziejne zycie. Ona twierdzi, ze wiekszosc ludzi po prostu zyje z dnia na dzien bez zadnego celu. Ale u mnie to jednak jest troche inaczej. I tak w ogole to bylem u bioenergoterapeuty dzisiaj (mozecie sie smiac teraz). Pomoc mi nie pomogl, ale nie wiem czy uleglem jakiejs sugestii czy cos, ale faktycznie czulem jakby muskal moja aure, czy cos w tym stylu. Takie gilgotanie poza cialem. Hehe. Wybiore sie jeszcze do niego zobaczymy, co z tego bedzie. Tonacy brzytwy sie chwyta. A przynajmniej nie bylo to takie drogie, wiec nie zaluje. Korat, jak zareagowali Twoi bliscy? Dzieki, natretek. Szkoda, ze takie godziny, bo jednak mam zajecia. A powiedz, czemu uwazasz, ze na Lenartowicza bylo zle? Cos konkretnego, czy ogolna atmosfera?
  2. No wlasnie, ja tez nie jestem na tyle samowystarczalny niestety. Chcialbym wziac jakis urlop zdrowotny na studiach, czy cos takiego, ale wypadaloby w tym czasie popracowac, bo nie chce, zeby rodzice za wszystko bolili. Tylko jak sie zaczalem zastanawiac nad tym, co napisze w CV, to sie zalamalem. - bez energii do zycia - bez motywacji - nietowarzyski - niezaradny Nie potrafilbym napisac, ze jest inaczej, bo i tak by to zaraz wyszlo w pracy. Ja nie chce happy endu, tylko jakikolwiek end. Zamierzam sie szarpac nawet do smierci z tym, bo akceptacja faktu, ze jestem chory nic mi nie da i nie ulatwi. Zaakceptowanie tego, ze sie ma za duzy nos, owszem, to nie jest problem. Ale ze ma sie byc emocjonalnym warzywem do konca zycia? Nie ma mowy. Tu nie chodzi o jakas blahostke, tylko cale zycie, jedyne ktore mamy. Jakby ludzie z rakiem akceptowali, ze umra, to bysmy pewnie mieli spoleczenstwo szczuplejsze o jakis procent. Umowilem sie do psychiatry na wtorek. Bede ja prosil o Solian, z "P". I zobaczymy jak to bedzie dzialac. Wiaze z tym duze nadzieje. Chociaz zaczynam sie coraz bardziej przekonywac, ze u mnie to jednak problem psychologiczny, a nie zle dzialanie mozgu. Tylko ze oczywiscie jedno wplywa na drugie. Borsuk, czytalem te badania. Ja tez tak mam, bol (kara) nie jest dla mnie przestroga. Psychopaci sie uczyli wolniej, bo po prostu mieli w dupie czy ich porazi czy nie. Oni nie odczuwaja leku, a doznania zmyslowe maja mocno splycone. Na dobra sprawe tak jak wiekszosc z nas tutaj. Mysle, ze gdybysmy tego testu podjeli sie ja, Ty, magic, Korat, to pewnie nasze wyniki pokrywalyby sie z tymi psychopatow. Ale kiedys kara na mnie dzialala. Mialem wyrzuty sumienia i chec poprawy. A Ty twierdzisz, ze nigdy tego nie odczuwales? Skad to mozesz wiedziec? A moglbys cos wiecej natretku o tej swojej terapii napisac? To cos kosztuje? Sa jakies testy? itp.
  3. No to fakt, ze musi Ci byc ciezko. Ja spie, ale tak jak mowilem, to jest sen, ktory w ogole nie regeneruje. Regeneruje cialo, a nie umysl. Moja glowa jest caly czas ociezala. Nie wiem, czy to nie jest natrectwo z tymi moimi myslami. Ja chcialbym czuc pustke w glowie, chociaz przez chwile, a w kolko muisze o czyms myslec. Jak nie mysle, to sie zaczynam dziwnie czuc, jak bez reki. Wiec zaraz wracaja do mnie mysli. Ty sie natretek na tym znas, wiec moze cos powiesz na ten temat. Czy natrectwo moze tez tak wygladac? Ja chce zrobic taki maly eksperyment, zeby nie uzywac komputera w ogole przez jakis czas, np. w wakacje. Wytrzymac bez niego chociaz miesiac. Bo mam poczucie, ze to jest taka ucieczka. Moze to cos da, moze nie? Zobaczymy.
  4. No to ja nie wiem, ja juz wolalbym nie myslec o niczym chyba. Miec pusta glowe, nie czuc jakiegos takiego napiecia wiecznie. Ja mam tak, jak to podobno jest w dystymii. Jak cos robie, to mnie to zupelnie nie interesuje i czuje, ze trace czas i moglbym robic cos lepszego, natomiast nic nie robiac zle sie czuje, ze marnuje czas. Tak zle, tak niedobrze. Dlatego tez moze znajdujde sobie jakies zajecia, zeby nie miec poczucia zmarnowanego czasu. Jest roznica Borsuk, bo ksiazka telefoniczna nie wymaga ode mnie zaangazowania psychicznego. Czytajac ja nie scigam sie z czasem, nie ma zadnego wyzwania intelektualnego. Na dodatek czytanie ksiazki telefonicznej nie ma zadnego celu. W literakach chodzi o wygrana, jest jakas celowosc tego dzialania, natomiast w tym drugim wypadku to tylko czytanie niepowiazanych z soba nazwisk i numerow telefonow. Ja sie dzisiaj obudzilem w chujowym stanie. Poplakalem sie w poduszke. To dzieje sie, gdy mysle o tym jak bylo kiedys i jak jest teraz. Pomyslalem, ze ja sie juz totalnie nie poznaje, totalnie. W mojej glowie dalej jestem dobrym czlowiekiem, pokornego serca. Psychicznie sie zatrzymalem na starych czasach. A rzeczywistosc, terazniejszosc jest taka, ze jestem pustym czlowiekiem, bez marzen, nadziei. Probowalem sobie wymyslic chociaz jeden powod, dla ktorego wstaje kazdego dnia i nic sie w mojej glowie nie pojawilo. Ja tak naprawde w glebii duszy nie chce zmieniac swojego stanu, tylko umrzec. Tylko racjonalnie uwazam, ze musze walczyc, wyzdrowiec, bo tak trzeba. Ale nie robie tego dla siebie. Gdybym mial wybierac dla siebie, to po prostu bym umarl, i tyle. Dlatego nie potrafie sie niczym przejac. Nawet rozrywki traktuje jak obowiazki. To juz po prostu nie jest moj swiat, tylko wiezienie, w ktorym musze siedziec.
  5. No ja to zle ujalem. Bo ja sie wlasnie nie nudze, co najlepsze. Nie zabijam nudy grajac w literaki, tylko nie chce ciagle myslec, o tym nieczuciu. Bo glownie to pochlania moje mysli. I to nie jest dla mnie nudne, ale meczace. Czasami mam dosc, wiec uciekam w taki swiat, w ktorym musze myslec intensywnie o innych rzeczach. Np. ulozenie nowego slowka w literakach. Chociaz to i tak nie wylacza mnie calkowicie. A jaki byl przebieg u CIebie Korat? Gwaltwony czy raczej dlugotrwaly poczatek 'choroby'? Chyba w tej ksiazce Cleckleya wlasnie byla roznica miedzy psychopata a chlopakiem z os. schizotypowa albo schizoidalna. Bylo tam napsiane, ze ten drugi interesowal sie astronomia, pisywal jakies dzienniki, czy opowiadania. Nie lubil towarzystwa innych ludzi, zdecydowanie wolal byc sam, ale byl dosyc lubiany w klasie, chociaz zawsze trzymal sie na uboczu. W tych swoich notatkach czesto wspominal o bezsensie swiata, wszystkich tych procesow, ktore kieruja ludzmi, generalnie pisal, to co my tutaj przez te ostatnie 150 stron. Ale taka osobowosc sie ksztaltuje na przestrzeni lat, czy rodzisz sie skazany na nia?
  6. Nie rozumiem troche Twojego pytania. Czy czytanie ksiazki telefonicznej mialoby pokonac nude? Ja bym wolal nic nie robic niz czytac ksiazke telefoniczna. Nic nie robienie jest dla mnie calkiem ciekawym zajeciem, wiec nie ma o czym gadac. To jak wyglada Twoja sytuacja Borsuk? Nie masz zadnej diagnozy, nie chodzisz do psychologa, a matka pozwala Ci siedziec caly dzien w domu i nic nie robic? Wnioskuje z Twojej wypowiedzi, ze wie w jakim jestes stanie, ale nigdy nie miala zadnych sprzeciwow, nie kazala CI zrobic czegos ze soba, brac leki?
  7. To brzmi calkiem normalnie, i nawet podobnie do mnie. Tez sie nauczylem angielskiego z CN i rajcowaly mnie takie techniczne rzeczy. Ale na jakiej podstawie wnioskujesz, ze nie miales normalnych uczuc nigdy? Mozliwe w takim ukladzie, ze ja tez nie mialem, tylko sobie to wmawiam. Ale zapachy byly wyrazniejsze, miejsca, rzeczy mialy znaczenie. Hmm... To by mi wystarczylo. Duzo jest ludzi, ktorzy sa chlodni i jakos zyja normalnie. Ale ja po prostu egzystuje. Mowisz tak jakby Cie jednak cos interesowalo. W ogole wydajesz sie bardzo inteligentny i wyglada na to, ze masz duza wiedze. Ja np. im dluzej zyje, tym gorzej z moja wiedza. Nie dosc, ze nic nowego sie nie ucze, to jeszcze to, co umialem kiedys, zanika. Nie mam jakiejs takiej ciekawosci poznawania mechanizmow rzeczy. Po prostu swiat jest dla mnie taki jest, wiec nie ma potrzeby go poznawac. Mniej wiecej.
  8. No ja pasjonatem slowek nie bylem nigdy, to wam moge powiedziec. Chociaz uwielbialem na polskim gramatyke i ortografie, no ale kiedy to bylo. To jest zwykly sposob na nude, wypelnianie jakos czasu. Chcialbym powiedziec, ze rozwijajace, ale mam przez to metlik wiekszy w glowie. I tak mistrzami, ani ja ani magic, nie bedziemy, bo wlasnie trzeba miec pasje, ktorej my nie posiadamy. Chociaz w szachach to wbrew pozorom mi sie wydaje, ze trzeba miec wiecej uczucia do gry. Bo mi sie np. zwyczajnie nie chce grac w szachy, bo za duzo myslenia. Wiec jakis naped jest potrzebny. Wy mieliscie wszyscy jakies traumy, czy raczej stopniowo to nastepowalo? A moze obudziliscie sie pewnego dnia i nic nie czuliscie?
  9. Super, fajnie ze cos sie u Ciebie konkretnego dzieje, magic. Bede pozytywnej mysli! Ja wlasnie wychodze na silownie. Nie chce mi sie, ale lepiej to niz w domu siedziec caly czas i grac w literaki. Juz zaczynam w glowie slowa ukladac i myslec za ile punktow beda.
  10. Tak, tak. Ja zaczalem brac lexapro 2,5 miesiaca temu chyba.
  11. No tak, mowila kolezanka o tym, ze trzeba odstawic leki i ze trudno sie dostac. Ona jest DDA, wiec moze nie bylo jej tak ciezko, bo mowila, ze ona nie miala jakichs wiekszych problemow. Nie zaszkodzi sprobowac. Za pare dni i tka skonczy mi sie lexapro, wiec moze sie wybiore zrobic te wszystkie testy i inne duperele. A na jaka terapie teraz chodzisz i gdzie natrętku? Bo ja nie chce siedziec caly dzien w domu, potrzebuje jakiejs organizacji. Dla mnie najlepiej by bylo jakbym mial caly tydzien rozpisany, co do minuty. :) Przykro mi, ze u Ciebie sie to skonczylo hospitalizacja, ale nasze problemy sie roznia. Ty twierdzisz, ze jestes bardzo neurotyczny, ja nie mam lęków. Grozi mi najwyzej zmarnowany czas, ale tego mam pod dostatkiem. Zawilinski, Twoja opinie na temat terapii juz znamy. Opowiedz lepiej o poczatkach swojje choroby i jej przebiegu. Nie mialem uczuc, to sie juz dawno, dawno temu zaczelo. Tylko dopiero niedawno uznalem, ze to problem psychologiczny i ze potrzebuje leczenia. Ja juz po prostu zdazylem sie przyzwyczaic do takiego zycia, dlatego nie szukalem pomocy. Ale mialem ostatnio jakis ciezszy okres, praktycznie ostatni rok spedzilem w domu, grajac na kompie albo nic nie robiac. Tylko na uczelnie szedlem, zeby zalatwic, co trzeba i tyle. No i w koncu cos we mnie peklo i mialem napad paniki, jak czytalem ksiazke Cleckleya o psychopatach.
  12. No wlasnie, napisz cos wiecej o sobie. Kiedy sie to zaczelo, jak sie zaczelo, nie wiem. Mnie tez totalnie nic nie interesuje i maam podobnie jak Borsuk. Cierpienia mi to nie sprawia, ale jak sie rzuca wszystko po 20 minutach, bo nie jestes w stanie sie w nic wciagnac, to sie robi na tyle upierdliwe, ze szlag trafia czlowieka. Ja moge robic duzo rzeczy. Dzisiaj znowu bylem na silowni. 45 minut biegu i co? I nic, gowno. Nie mam zadnej motywacji, zeby znowu sie tam wybrac albo nie mam jakiegos parcia, zeby sobie stawiac poprzeczki - ze jutro przebiegne 50 minut, o! Nic takiego. Jedyne, co sprawia, ze tam ide, to to, ze MOGE (nie, nie chce) miec zdrowe cialo przynajmniej. Zaczynam znowu myslec, ze jestem socjopata. Bo ja zyje tylko terazniejszoscia. Przeszlosc przypominam sobie wyrywkowo bardzo i nie odtwarzam uczuc, ktore mi wtedy towarzyszly, a z kolei o przyszlosci w ogole nie mysle. Nawet o 2 dniach do przodu. W ogole ostatnio czuje, ze prawdziwy ja juz dawno umarl. Teraz nie wiem kim jestem, ale na pewno nie soba. Wszystkie moje idealy, uczucia, ktore zywilem do ludzi, miejsc, ciekawosc swiata zniknely gdzies i pewnie juz nigdy ich nie odnajde. Czasem mam takie przeblyski, ze lubilem swoje stare mieszkanie. Wszystko mnie w nim cieszylo, kazdy zakamarek, meble chociaz stare, to ten zapach drewna. Takie szczegoly, na ktore wtedy nie zwracalem uwagi. Teraz siedze w pustym, duzym mieszkaniu i nic mnie w nim interesuje. Nic mnie w niczym interesuje. Czy pomaga mi rozmowa z psychoterapeuta? Nie mam pojecia, moze tak, moze nie. Lepiej COS robic, niz nie robic niczego. Pewnie w wiekszosci gosc zajmuje sie przypadkami depresji albo jakichs rozhisteryzowanych nastolatkow, co w szkole sobie nie radza, no ale cos tam gadamy. Ja nic nie czuje, slowa zreszta nie maja dla mnie zadnej wagi. Moglbym mu opisac nawet jak sram bez mrugniecia powieka, wiec moze to dobrze. Przynajmniej nie musze pokonywac jakichs tam barier psychicznych. No ale z drugiej strony do pschoterapeuty chodzisz, zeby o uczuciach z nim rozmawiac. On tak wlasnie kazda sytuacje stara sie analizowac przez pryzmat emocji. Dla mnie one nie istnieja. Wybory podejmuje uzywajac tylko rozumu. Pyta sie mnie np. jak mi minal czas pomiedzy wizytami. No i wynajduje jakies rozne sytuacje, ktore sa warte wspomnienia, ale de facto nie maja zadnych barw. Bylem u rodzicow za granica. No i jak sie pan czul. No, spoko. I tak wyglada dialog. Ale mimo wszystko licze na to, ze do czegos dojdziemy. Poza tym kolezanka mi ostatnio powiedziala o jakiejs fajnej terapii grupowej na Lenartowicza w Krakowie, wiec chyba sprobuje, bo nie mam nic do stracenia. Kurde, Forza, wez cos napisz, bo Tobie bylo najblizej do mnie, jestem strasznie ciekaw, co sie u Ciebie pozmienialo. Jak w ogole do tego doszlo?
  13. Heh, dobra uwaga, Korat. To Twoj kot? Ja mam identycznego. Rosyjski niebieski. Ja juz nie moge sie doczekac terapii. Nie mam nic konkretnego do opowiadania tak naprawde, ale jakos musze na glos sobie pogadac z kims. Nie o pierdolach, nie o uczelni, tylko o mojej zjebanosci.
  14. Hej, Forza, milo/niemilo Cie znowu widziec. Wlasnie dzisiaj o Tobie myslalem, zastanawialem sie, co sie stalo po tym Twoim napadzie. Jesli mozesz opowiedz cos wiecej. Co sie w ogole dzialo, jak Cie nie bylo. Co Ci powiedzieli lekarze itd. Ja przez przypadek trafilem na pojebane forum dzisiaj i znowu zaczalem sie zastanawiac, jak to jest z tym zyciem. Czemu np. ludzie maja takie parcie na nauke? Czy ucza sie tylko po to, by zarabiac duzo pieniedzy w przyszlosci? Po co nam madrosc? Czy nie wystarczy byc szczesliwym? To ze ktos wiecej wie ode mnie na temat fizyki kwantowej, czyni go lepszym ode mnie? Jakiejkolwiek wiedzy nie posiadziemy, to i tak nie zmienimy swiata. Jedyne co mozemy zrobic, to zaakceptowac to jaki jest. Nie wiem. Nie rozumiem tego. Co daje czlowiekowi wiedza? Duzo tematow do rozmow z innymi? Poczucie wyzszosci? Zdolnosci przetrwania? Czemu ktos kto interesuje sie zbieraniem znaczkow, jest gorszy od kogos, kto interesuje sie kinem. Ehhh... Nie wiem po co o tym mysle, ale to wszystko mnie strasznie zadrecza. Jak mam sie cieszyc zyciem, jak nie chce uczestniczyc w tym smiesznym przedstawieniu, iluzji. Czemu mam akceptowac pewne rzeczy? Gdzie w ludziach jest wolna wola? Czy zeby radowac sie zyciem trzeba zamknac sie w wiezieniu? To moja babcia mnie sklonila do takich przemyslen. Bylem dzisiaj u niej na obiedzie i w zwiazku z rocznica katastrofy smolenskiej w TV lecialy jakies uroczystosci. I ona zaczela gadac, ze to na pewno byl zamach. Typowym moherem bym jej nie nazwal, ale slucha Radia Maryja itp. No i tak sobie myslalem. Co w tym zlego, ze ona sobie mysli, ze tak bylo? Niech w jej swiecie tak bedzie, skoro to wlasnie jej pasuje. Dala sie zmanipulowac jakims idiotycznym plotkom, i co? Niektorzy wysmiewaja takie babcie, podczas gdy sami np. chodza na koncerty Dody i z kolei daja sie manipulowac jej. Za bardzo obserwuje, za malo uczestnicze w zyciu. Chyba boje sie wejsc do tej klatki.
  15. Wlasnie, Borsuku. Ja sie masturbowalem, ale ciezko powiedziec, czy kompulsywnie. Czasem mialem takie silne parcie, ze juz sie nie moglem doczekac, kiedy to zrobie. Bo faktycznie, schodza nerwy, lekki relaks chociaz przez chwile jest pozniej. Ale wlasnie po to jest masturbacja, zeby rozladowywac takie napiecia. Kurde, zepsul mi sie dzisiaj samochod, a to byla rzecz, ktora sprawiala, ze mialem sile sie ruszac z domu. Nie wytrzymuje w MPK, strasznie mnie to meczy. W ogole lubie (intelektualnie) jezdzic samochodem. Nie wiem, co mi sie w tym podoba, ale chyba ma to podobne dzialanie, co np. gra komputerowa. Ze moge sie wylaczyc chociaz na chwile, wejsc w ten swiat ruchu drogowego.
  16. Fajnie, ze ktos o nas mysli i pyta sie swoich psychiatrow o nasze przypadki. :) Ja na pewno schizofrenii prostej nie mam, choc kiedys ja podejrzewalem. Ale cos jest ze mna nie tak. Tu nie chodzi o umiar Korat, tylko zwykly realizm. Nie moze byc tak dobrze, zebysmy byli zdrowi. Jak z Twoim dobrym smaopoczuciem Korat? Utrzymuje sie jako tako?
  17. Shadowmere, nie chce robic tutaj piaskownicy i spierac sie o to, kto ma gorzej. Bo tak naprawde, to nie ma sensu. Kazdemu sie wydaje, ze ma najgorzej. Kazdemu zawsze brakuje tego, czego najbardziej potrzebuje. To jest stara jak swiat zasada. Ja chcialem tylko powiedziec, ze pamietam jeszcze, jak przez mgle, ze kiedy mialem jakies tam uczucia, to bylo po prostu fajnie. Chcialo sie zyc, chcialo sie wstawac. Sen byl irytujacy. Teraz na noc czekam jak na zbawienie. Zeby sie wreszcie polozyc i zasnac i chociaz na te pare chwil (bo tak krotki wydaje sie czas, gdy spimy) zniknac gdzies, gdzie nic mnie nie dosiega. Powiedzcie mi, bo zauwazylem taka zaleznosc. Czy wszyscy tutaj byliscie wrazliwymi ludzmi? Bo zdawalo mi sie, ze zawilinski np. pisal, ze on za duzo czul, ale same negatywy. Ja nie chce przesadzac, ale tez tak mialem, ze mialem duzo stresu w nawet najprostszych sytuacjach, strach, wstyd, brak pewnosci siebie, balem sie ludzi, Balem sie porazek, osmieszenia. Bylem raczej typem samotnika. Nigdy nie ufalem obcym ludziom. Zreszta dalej tak mam, ze mi sie wydaje, ze wszyscy o mnie gadaja na ulicy. Jak sie ktos smieje to ze mnie itd. Topielico, smierc z rozsadku. To jest wlasnie mega zalosne. My nawet nie cierpimy w takim ludzkim wymiarze. Nie rozrywa nas rozpacz. To jest po prostu smierc z rozsadku. Bo tak jest najmadrzej. Jak bylem maly, to nie bylem W STANIE POJAC, jak ktos moglby w ogole chciec sie zabic. Bylo mi strasznie zal takich ludzi, a teraz sam jestem jednym z nich.
  18. Uwazam, ale nikt nie chce mi tego przyznac. Bo ja na zewnatrz tworze calkiem dobry obraz siebie i wszyscy sie na to nabieraja. A ja nie potrafie np. lezec w lozku caly dzien i powiedziec, ze nie mam do niczego motywacji, z niczego satysfakcji, nie czuje sensu zycia, bo bym mial, nazwijmy to wyrzutami sumienia. Bo wiem, ze jestem na tyle sprawny, zeby robic niektore rzeczy, dzialac. Tylko ze psychicznie jestem wypalonym warzywem, robotem, ktory wykonuje polecenia. I robie to wszystko, bo nikt by mi nie pozwolil z mojego otoczenia na to, zebym nie robil. Bo wygladam na zdrowego. A ja sam nie wiem, po co utrzymuje ten swoj imidz caly czas, trzymam sie go tak kurczowo. Nie mam zielonego pojecia. Ale nie chce stracic tego, co zbudowalem, nawet jesli zbudowalem to na klamstwach. Chetnie zagram.
  19. Ja myslalem, ze to tylko jakies mega powazne przypadki dostaja elektrowstrzasy. Ja bym sprobowal, do stracenia nie mam zupelnie nic, wiec dla mnie to zaden problem. Ale chyba przesadzilas braku uczuc z ta pamiecia. To jest chyba tak, ze przez jakis czas mozna zapominac rozne rzeczy, troche jak w Alzheimerze. A nawet jak by sie to mialo skonczyc na calkowitej utracie pamieci, to co z tego? Lepiej nie wiedziec jakim sie smieciem bylo i zyc sobie jako takie warzywo niz meczyc sie z tym do konca zycia. Tak jak w Shutter Island z Di Caprio. :) To mi sie podobalo. Moze ktos chce zagrac w literaki na kurniku czasem? Aaa, wlasnie. Piszesz o tym zmeczeniu, braku uczuc. No ja wlasnie tak zaczalem swoja przygode z leczeniem, mozna by rzec. Bo bedac w liceum zauwazylem, ze nie wysypiam sie totalnie. Zawsze sie budzilem zmeczony. To znaczy, wiesz jak to jest. Organizm fizycznie byl wypoczety, zakwasy schodzily itd., ale ja bylem taki otepiony wiecznie. I co ciekawe (dalej tak mam), kiedy sie budze to od razu mam mozg na pelnych obrotach. Wiem, ze ludzie maja problemy, zeby sie zwlec z lozka, ze jeszcze sobie dosypiaja. Ja tak nie mam. Budze sie i wstaje momentalnie. Od razu mysli, mysli, mysli. Nie pamietam, kiedy ostatnio bylem zrelaksowany, mimo ze nie robie NIC, co mogloby mnie jakos meczyc specjalnie. Ale nigdy nie mam takiego spokoju ducha. A jak staram sie wylaczyc ta mozgownice, to cos jest nie tak, zaczynam sie zle czuc i znowu myslenie i myslenie. Powinienem byc geniuszem z takimi obrotami mozgu, a jestem skretynialym pajacem, ktory juz nie potrafi sie nawet nauczyc paru slowek z jezyka obcego. Szkoda gadac... :/ Ide na silownie, moja dziewczyna mnie zmusza, zebym to robil codziennie i ma racje. Musze sie zwlec sprzed komputera, bo nim zagluszam tylko mysli, ale nic nie zmieniam. Silownia przynajmniej pozwoli mi utrzymac cialo w jakims tam porzadku. Chociaz o higiene juz dawno przestalem dbac.
  20. Dokladnie. Dziecko do pewnego etapu, czasem nawet bardzo poznego, to tylko DZIECKO. Czesto to wina lezy po stronie rodzicow albo srodowiska. Ale wielu chce traktowac dzieciaki jak doroslych, tylko ze one wtedy zbieraja baty za nieswoje winy. Ja na ten moment nie chcialbym miec dziecka, bo to ogromna odpowiedzialnosc, a nie zabawka. Sam bedac takim wrakiem nie mialbym prawa w ogole myslec o dziecku. Ale przegiecie, shinobi, z tym Twoim ojcem. Co za chory czlowiek. Nie wyobrazam sobie czegos takiego szczerze mowiac. Ostatnio ojciec kolezanki mojej dziewczyny wlasnie robi takie odpaly, ze przecina im kabel od internetu, wyzywa ich. Jak tak w ogole mozna? Ja jestem totalnie wypalony, bez uczuc, ale nie moglbym czegos takiego zrobic, zwlaszcza swoim dzieciom.
  21. Ja biore jedynie lexapro, a problem sie juz bardzo dlugo utrzymuje. I juz sam nie wiem, co o tym myslec. Jestem strasznie zagubiony, bo jest tyle mozliwosci, co moglo u mnie pojsc nie tak. Z jednej strony prowadze normalne zycie, a z drugiej jestem od niego jakos totalnie odciety, tak jak bym sie dawal prowadzic jakiejs obcej sile, a sam siedzial sobie w swojej glowie. I nie umiem z niej wyjsc. Moze sie boje? Nie wiem, juz dawno zapomnialem, co to jest strach. W moim slowniku takie slowo nie istnieje. Ale moze cos jednak czuje, tylko nie umiem tego nazywac? Bo kiedy przychodze do psycholoterapeuty to zawsze zaczynam plakac, mimo ze nie ma zadnych konkretnych powodow. Po prostu lzy mi zaczynaja leciec. Zreszta teraz tez tak mam. Pisze tego posta, lzy leca na klawiature, boli mnie serce, a ja sie czuje jak by to nie mnie dotyczylo. Chcialbym byc taki pewny jak wy ze swoja diagnoza i moc cos zaczac robic konkretnego.
  22. Ja mam czasami scisk w sercu albo wlasnie te trzesace sie rece, wiec moze cos w tym jest. Ale jestem odciety od tego. Tzn. nie powiedzialbym, ze to jest strach, a to zlosc np. W ogole nie czulem nic, co mozna by tak konkretnie nazwac od bardzo dlugiego czasu. Ale uderzylo mnie to o tej hiperlogicznosci itd., bo dokladnie tak jest w moim przypadku. Trudno mi sie zdecydowac czy 16 bedzie lepsza czy 18. Wszystkie decyzje, nawet najprostsze (np. wybranie czegos z menu w restauracji) mnie przerastaja, bo nie mam zadnych preferencji, wszystko wybieram logicznie, racjonalnie. Moze to faktycznie o mnie. Moja mama byla troche nadopiekuncza, wiec mozna isc tym tropem. -- 08 kwi 2011, 18:20 -- braku uczuc, sorry, ze pisze tutaj, ale cos sie spieprzylo z PW. Na mailu mi pisze, ze odpisalas na moja wiadomosc, a jak sie loguje na forum do w Skrzynce Odbiorczej niczego nie ma. Moglabys jeszcze raz mi ja wyslac?
  23. Ja bylem dzisiaj na silowni. 40 minut biegania bez przerwy. Pozniej poczulem sie calkiem dobrze, ale fizycznie. Psychicznie dalej tak samo obojetny i pusty. Nawet bardziej sie tylko wkurzylem na siebie, ze moj organizm sie dobrze czuje, a ja dalej zamkniety w tej puszce, ktora sam sobie stworzylem. Kiedy to sie skonczy do cholery? Uswiadomilem sobie tez dzisiaj cos, o czym juz zdazylem 'zapomniec' majac do czynienia z problemem na codzien. Rece mi sie trzesa. Zwlaszcza jak trzymam male rzeczy. Lyzeczke z cukrem, z zupa, jakis element modelu np., czy igle. Jak kiedys bylem po trawie u babci z kuzynami na obiedzie, to rece mi sie tak trzesly podczas jedzenia zupy, ze musialem odlozyc lyzke i przeczekac. Wiem, ze to moja hipochondryczna natura sie odzywa, ale szukam wszedzie. W ogole to musze sobie zrobic nastepujace badania: - na pasozyty - jakies neurologiczne - paciorkowiec i inne bakterie - tarczyca Zeby wykluczyc chociaz czesc czynnikow biologicznych. Przypomnialo mi sie zawilinski, jak mowiles o tym stolcu i spermie. Magic Cie wysmial, ale ja nie widze w tym nic glupiego. Cos w tym jest. Wiec moze badania nasienia tez? Nie wiem... Nie sadze po prostu, ze moj problem jest tylko psychiczny. Tak w ogole, to kto mi wytlumaczy, jaka jest zaleznosc miedzy procesami myslowymi, a tym jak sie czujemy? Dlaczego niektorzy myslac o czyms smutnym, po chwili sa juz w dobrych humorach, a inni wpadaja w depresje? Tak naprawde wszystkie nasze stany zaleza od pracy mozgu, wiec jaki wplyw ma np. wygadanie sie psychologowi?
  24. No niestety paradoksalnie rodzice to najlepsza rzecz w zyciu dziecka i zarazem najgorsza. Oni tak samo jak my czesto byli zagubionymi ludzmi i dziecko bylo efektem takich czynnikow jak wymieniles, shinobi. To jest bardzo banalne, kazdy o tym wie, ze w duzej mierze jest odbiciem swojego rodzica, ale ktos kto przejrzy te mechanizmy, dopiero wyraznie widzi jak bardzo jest podobny w niektorych rzeczach. A Teraz po psychoterapii zaczalem dostrzegac, jak duza role w naszym zyciu graja rodzice. I to czasami male, pozornie nic nieznaczace zdania, moga na nas mocno wplynac. Na pewno kazdy z was ma pare takich wydarzen, ktore mu siedza w glowie.
  25. Ehhh. Ja tez tylko za tym potrafie tesknic. Myslalem, ze cos sie u mnie polepsza, ale zaczalem olewac coraz wiecej rzeczy tak naprawde. Nie mam juz sily na nic, zeby cokolwiek doprowadzic do konca. I zaczyna mnie przytlaczac moja samotnosc. Tak naprawde jedyne o czym marze, to zeby zniknac z tego swiata. Nie zabic sie, tylko po prostu zniknac, nigdy sie nie urodzic. Sorry, ze wpieprzam sie wam do tematu.
×