-
Postów
1 417 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez maiev
-
Justynko - dzięki. Stokrotka z mojego ogrodu. Rośnie za oknem Nie byłam u dentysty - idę jutro. Piotrek - miłego pobytu. Odpocznij sobie troszkę. Mam nadzieję że będzie fajnie. i nie lataj za tą kawiarenką, co będziesz się "kisił" w budynkach jak pogoda będzie piękna. Oby taka była. My tu sobie grzecznie poczekamy na Ciebie, żebyś opowiadał jakie wrażenia. A ja mam dzisiaj nawet fajny dzień - nie jakoś szczególnie ale trzeba się cieszyć chociaż z tego. To się cieszę , chociaż jak zwykle czuję że mam zęby hehe. Ale humor mi sie pewnie zepsuje bo musze zmusć brata żeby mi uruchomił mojego komputra - to straszne Wam też życzę dużo uśmiechów!!!
-
Nerwica a odżywianie, dieta, tycie, odchudzanie itp
maiev odpowiedział(a) na ania76 temat w Nerwica lękowa
Ja też jestem za chuda- od zawsze. W szkole to mi chcieli jedzenie wciskać prawie na siłę na stołówce że niby to ja w domu nic nie jem. Moja mama to mówi że ja tak chudnę przez te zgryzoty i zmartwienia. I może coś w tym jest. Co dołek, co jakieś "stadko" problemów to ja tracę na wadze. I to jest widoczne. Ale ogólnie to ja dużo jem. Ale jakoś nie widać. -
hihi tak sobie powtarzam - ale i tak się boję. Jakby wyeliminowali te dźwięki to od razu byłoby lepiej Dzięki ale pewnie będzie bolało - wiem z doświadczenia. Ale własnie się dowiedziałam że moja koleżanka ma jutro o tej samej godzinie operację (taką małą) i tak sobie myslę że co ja marudzę. Już wolę tego dentystę. Piotruś - mam nadzieję że z tą furą zadań z fizyki (bleeee!!!) poradziłeś sobie sprawnie.
-
nie myśl o tym bo to zawsze pogarsza sprawę (przynajmniej u mnie). W zasadzie co ja ci będę gadać jak moje przemyślenia są ostatnio takie same. Niestety. trzymaj się! I głowa do góry. Wiaterku - odstawiam bo muszę- bo nie mam swoich pieniążków a nie chcę żeby ktoś mi za nie płacił czyli mąż. Tabletki mi nie pomogą jak będę się ciągle dołować tym że ktoś mi je musi kupić. A to mnie strasznie mierzi. Może wreszcie pójde do jakiejś pracy i wtedy pomyślę. Zresztą jakbym musiała brać od nowa to koniecznie muszę znaleźć bliżej lekarza, bo tak to nie ma sensu. A co do dawki, to masz rację. Trzeba zmniejszać - zmniejszałam tylko szybko i nie było tak źle, ale opakowanie mi sie kończy i już nie będę kupować nowego. Chyba Właśnie wróciłam z miasta. "Szalałam" po sklepie ogrodniczym w poszukiwaniu czegoś ciekawego czego moja mama nie ma w ogródku i co by nie kosztowało majątku. Żadnego ciekawego obiektu nie zauważyłam. Lecę zaraz do ogrodu, bo pogoda piękna i trzeba korzystać, szczególnie że jutro od rana dzień niewesoły - znowu dentysta. O matko - ja to się nigdy bać nie przestanę. Może jednak będę miała komputer - mój dysk jest podobno sprawny. Ale uwierzę jak zobaczę.
-
No wreszcie troszkę słońca. Heloł Lusi!! Wreszcie dałaś znak. Różo - mam nadzieję że ze zdrówkiem już ok - nie tak jak u mnie :) JA to tylko na chwilkę. Ciężko uznać ten dzień za udany ale się staram. Kolejna próba odstawienia leków (całkowicie) skończyła się tak jak ostatnio. Mam bóle wszystkiego i to tak na zmianę. Raz zęby, raz żołądek, raz głowa itd. Ale jakoś to zniosę i tym razem postaram się to rzucić i już. I tak nie mam wyjśćia. hmm Ciekawe coś dziś mnie będzie bolało?? Moja rodzinka jest uprzedzona, że będę znowu wredna, marudna, drażliwa i czepialska. Ale to tylko jakiś czas więc powinni przeżyc. Zresztą złażę im z drogi. Grunt że to słońce wreszcie wyszło, bo ta ciemnośc za oknem mnie już powoli dobijała. Ogólnie to jak się nie doczekam własnego komputera to rzadko tu będę. Nawet nie zdążę nigdy poczytać co tu słychać. Pozdrawiam wszystkich!!
-
Problem sam się rozwiązał, bo przespałam godzinę o której miałam brać antybiotyk i ...już. I tyle. W poniedziałek spytam lekarza co dalej. Zeżarłam tylko 1 tabletkę z trzech. Zobacze co powie. Ja to się strasznie boję leków wszelkich. Ale mnie wkurzył komputer - a raczej monitor. Zepsuł sie akurat jak usiadłam na 5 minut. Dlaczego mnie się musi zawsze coś takiego przytrafić. Dobrze że się dało naprawić bo ....znowu miałabym przerąbane. Heh i oczywiście nie posprzątałam. Nic już lepiej nie piszę, bo zaczynam być śpiąca -- dopiero!!! i -- zaczynam bredzić. hihi Miłej niedzieli wszystkim!
-
hmm - lepiej mi ale mysle czy wziąć następną dawkę czy nie. Jak wezme to może być różnie - jak nie wezmę to będę chorować dalej. Tak źle i tak niedobrze. Dziwne to jest to, że ogólnie zawsze dobrze reagowałam na wszelkie leki, ale ...kiedys musi być ten pierwszy raz. No ale koniec marudzenia. Idę sprzątać. Mój mąż ogląda skoki zawzięcie - to ja sobie trochę poudaję że pracuję. Ale idę najpierw kota poszukać bo gdzieś czmychnął .
-
Moze nie ucieknie.
-
Makcia - heh dobrze że Pani sprzedawczyni miała dobrą pamięć. Smacznego! Też tak chcę. Muszę nad tym popracować. heh
-
Już próbowałam różnych rzeczy. Nic nie skutkuje. moze z wiosną inaczej spojrzą na świat i przestaną tkwic w tym dole. Taka mam nadzieję. Wiecie co? Miał mi pomóc ten antybiotyk i co? I już czwartą godzinę męczę się ze strasznym bólem brzucha. Czy ze skutkiem ubocznym leku mam lecieć do lekarza Bo już się zastanawiam - jak mi nie przejdzie to nie wiem jak ja noc przeżyję. Cholerka - trzeba było tego nie brać. Nigdy nie ufałam lekom. Wybaczcie że ja tu ciągle o tej chorobie ale normalnie ostatnio to u mnie codzienność, a teraz nie wiem co robić.
-
nooo- tylko że jak na razie to mi zaszkodził. Czuję się fatalnie. piotruś - ja znam to wszystko o czym napisałeś z autopsji. ale patrzę na to tak - skoro ja się jakoś wygrzebałam to i one mogą. Powoli. Ale trzeba tego chcieć. no pewnie że ciężko. Ale mnie już ciężko tego słuchać. Szczególnie że wszelkie moje rady (i to nie jakiś durne - w końcu sama przez to przeszłam i wiem jak jest) są odrzucane. Zapraszałam nawet jedną z drugą tu na forum. Przecież to że nie mają stwierdzonej nerwicy czy depresji czy coś nie stoi chyba na przeszkodzie. Ale nie...nie przyjdą. Juz mi głupio nawet o tym mówić. Staram się słuchac co mają do powiedzenia (słuchac umiem) ale cięzko jest tylko sluchać. A mówić już nie mam co, bo wszystko powiedziałam. I wiem co to dół i poczucie że najlepszym wyjściem jest...wiecie co. Ale wiem też że jest inne wyjście - nie najprostsze ale jest. idę nie wiem gdzie- chyba po ścianach zacznę chodzić tak mnie żołądek boli po tym cholerstwie....
-
Cześć wszystkim. Co tu dużo będę pisać. Szaro buro i ponuro i do tego jestem przygnębiona. I dla odmiany ni jest to sprawka mojej rodzinki. Miło tu wejść na forum i popatrzeć jak ludzie walczą i starają się wyjść na prostą. Miła odmiana w porównaniu do słuchania o poszukiwaniu dobrego sposobu na ...koniec albo że nic już się w zyciu nie zmieni i zawsze będzie źle. Ja zmieniłam punkt widzenia troszkę (nie było to łatwe) ale dało się i teraz nie rozumiem dlaczego niektórzy ludzie nie chcą sobie pomóc tylko się dołują i dołują i dołują. Po co im to i do czego to ich zaprowadzi? No ae i tak nic nie zrobię , bo co powiem to źle. Wkurza mnie taka bierność. Zapomniał wół jak cielęciem był heh. Ale strasznie smutno patrzeć na osobę która się męczy i nie da sobie pomóc i czeka aż wszelkie problemy same znikną. Tez powinnam się załamać - mam taką sytuację jaką mam i nie wiem czy jeszcze może być lepiej. I tak zero perspektyw ale cóż - może się oszukuję ale przynajmniej staram się w coś wierzyć i coś robić. Nie przejmujcie się tym co piszę, ale czasem mam dość zamartwiania się o jedną czy drugą. Ehh Pokręciłam trochę ale co tam. Idę dalej się leczyć. Żrem antybiotyk - moze to coś da.
-
ja też jakoś tak sił nie mam. Noo, to już wiem dokąd poszło. Bo u mnie było ale...znikło. I teraz jest szaro buro i ponuro
-
Oho, widzę że ojej skąd ja to znam. Czasem to taka "paląca potrzeba". Mam nadzieję że już smutki poszły precz. Wiaterek skutecznie je przegonił?? Justynka - hehe - to widac mamy coś wspólnego. Grunt to rodzinka. Wróciłam od lekarza. Było znośnie - muszę częściej wychodzić do ludzi, bo jednak nie jest ze mna tak źle jak mi się wydaje. Aczkolwiek, pewne sprawy (że tak to nazwę) wymagają dopracowania. Ale co tam. Wymigałam się od jazdy autobusem. wrobiłam siostrę żeby mnie zawiozła - i to mnie martwi bo zaczynam zachowywać się jak ona (niedobrze ). Ale pocieszam się że z nią tak trzeba, bo inaczej źle na tym wyjdę. Skoro ona mnie moze wykorzystywać nic w zamian nie dając (z własnej nieprzymuszonej woli) to ja też tak mogę robić w stosunku do niej. Mój braciszek oczywiście obrażony na cały świat , bo ktoś śmiał mu się sprzeciwić. A w nosie go mam. Pomyśli troszkę, może zrozumie. Niech dla odmiany on ma troszkę poczucia winy. No, to wyrzuciłam co miałam wyrzucić i zmykam. Idę dziergać motyle na stroik wielkanocny. Zostałam podstępnie wrobiona. trzymajta się!! [ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:04 pm ] ty się tak szybko nie załamuj. I nastaw się pozytywnie. Może akurat człowiek będzie do rzeczy. Powodzenia!! Właśnie miałam się pytać gdzie się podziewasz, a tu wyskoczył Twój post.
-
nie mów tak - prosze Cię. Może to tylko chwilowy dołek. Pozbierasz się i spojrzysz na świat inaczej. Też brałam tabletki i zdarzały się gorsze dni, a potem wszystko wracało do normy. To przedwiośnie tez na nas źle działa. trzymaj się. Pozdrawiam!
-
koopa napisał: boje sie że moje szczęście zniknie, rozwieje sie.......... cholerka --ja też. Teraz, dzisiaj, wczoraj. Boję sie że jak zaczynam powoli wychodzić na prostą to akurat....brr. Nie napiszę tego. I tak wiecie o co chodzi
-
hack już biegnę ..ale kto mnie będzie ratować jak spadnę z tej deski , przecie ja pływać nie umiem.
-
Ja to mogłabym co najwyżej ulepić jakiegoś błotnego bałwana . Błota ci u nas dostatek. Wpadłam sobie na chwilkę tutaj, bo mogę się wyrwać z łóżka na moment. - heh jak mój mąż nie widzi. Każe mi leżeć bo jestem chora, tylko biedak nie może zrozumieć że ja od tego leżenia to ani zdrowsza fizycznie nie jestem, a do tego psychika mi "siada". A na to pozwolić nie mogę. Mówię Wam, jakie mi już myśli po głowie chodzą. A co mam sobie myśleć - kurde!! zamiast wyzdrowieć to mi coraz gorzej . No ale nic. Bez wizyty u doktora się nie obejdzie. Jutro mam iść (jechać autobusem - nie cierpię ich!!) i już od wczoraj knuję jak się od tego wymigać. Normalnie jakbym miała 5 lat i miała iść na zastrzyk. Ogólnie to pożarłam się z moim bratem, a niech sobie nie myśli że mu wszystko wolno. Jednoczesnie oczywiście już siebie nie znoszę i mam poczucie winy że żyję. Mój brat ma ogromną zdolność do wpędzania ludzi w poczucie winy - a sam to chyba nie ma pojęcia co to jest. Żeby pojąć o co chodzi w tej mojej rodzinie to chyba naprawdę psychoterapii trzeba Chyba mnie naprawdę w kapuście znaleźli bo jakoś wcale do nich nie pasuję. Witaj wiaterku znowu!!! Piotrek Mam nadzieję że już wszystko ok Nie wiem za bardzo o co chodziła bo nie mam czasu tu siedzieć i czytać , ale tak jak napisała Różyczka jesteśmy z Tobą. Ja też
-
Aniu - Wszystkiego najlepszego, dużo uśmiechu na twarzy, radości, słoneczka...oczywiście zdrówka i spełnienia marzeń - tych malutkich i tych ogromnych. Duuużo szczęścia
-
No i wybuchla wojna - szukam aliantow no i rusza dziennik
maiev odpowiedział(a) na hackthebrain temat w Nerwica natręctw
No do boju Hack Dzielnie odpieraj ataki!! -
Witaj Decha. Też strasznie się boję wiatru i ...sama nie wiem co z tym zrobić. Ja to się boję i w domu i na zewnątrz. Tylko w domu gorzej słychać. Jak mocno wieje to nie zasnę choćbym nie wiem jak zmęczona była. Zawsze mam wrażenie że jakieś drzewo mi spadnie na chałupę i...... Chyba za duzo filmów katastroficznych widziałam. Brrr. Wielu ludzi się boi wiatru. Moja mama to panicznie. Ogólnie jak jest bardzo wietrznie to ludzie chodza podenerwowani, źli, smętni. Tyle przynajmniej wynika z moich obserwacji. Pozdrawiam!
-
Witaj Pando
-
AGORAFOBIA - lęk przed opuszczaniem "czterech ścian".
maiev odpowiedział(a) na Picasso temat w Nerwica lękowa
To się nasza Gusia rozszalała. i tak trzymać. No to idziemy. -
A to to u mnie też normalka. Najgorzej jak spojrzy jakaś wypindrzona małolata. Czasem to tak spojrzą, że brrrr. No i żeby tak było. Dzięki za wsparcie hehe gotuje znośnie. Ale własnie nie chciałam iść bo....za dużo ludzi tam było. Jakoś nie mam chęci na zgromadzenia. Na razie zmykam - nawet jakies przebłyski słoneczka widać. Marne bo marne ale zawsze to coś. Może przegonią troszkę moje kiepskie samopoczucie. jesli te w avatarze to twoje oczy to on ma 100% racji. Ale zanim pójdę gdziekolwiek, to muszę sobie zrobic herbatki - bo mój ukochany mąż mi zrobił...słodzoną. Ohyda i bleee. Nie przełknę herbaty nawet jak jest pół łyżeczki cukru. Fe No to idę.
-
Akurat siebie obecnie nie lubię. wszelkie powody dla których się lubiłam gdzieś wyparowały, znikły i nie ma! Ludzie też mnie nie lubią (jestem przyzwyczajona ) więc przynajmniej raz mam taki sam pogląd na tę samą sprawę jak oni. I już