Skocz do zawartości
Nerwica.com

New-Tenuis

Użytkownik
  • Postów

    2 295
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez New-Tenuis

  1. To jest obrzydliwy szantaż emocjonalny. Mój tato też tak robił, ale na szczęście, na wstrętnych groźbach się skończyło. Nie rozumiem, jak można tak dręczyć własne dziecko.
  2. Haniu, a wiesz, że jakbyś się napiła "Kreta" umierałabyś bardzo powoli i strasznie byś cierpiała?
  3. Tnie się i jest cała taka "rozedrgana", więc pewnie tak... Film jest specyficzny, ale mnie się podobał... Niestety, odpowiadał mojej ukrytej osobowości i moim głęboko schowanym potrzebom. Nie mówię, oczywiście, że chciałabym, aby ktoś mnie bił do siniaków, ale rozumiałam i czułam to, co się dzieje między dwójką głównych bohaterów. Nie gorszyło mnie to. Haniu, on nie mógł nie dać Ci kosza. Jest Twoim terapeutą, ma zakaz intymnych kontaktów z pacjentami.
  4. Ja nie lubię współczesnych galerii handlowych... I sklepów z ubraniami, w których wali na całego jakaś dupna muzyka... zawsze czuję tam, że nie pasuję, że wszyscy na mnie się gapią jak na jakąś pomyloną... unikam chodzenia do takich galerii, co prawda, jakoś co tydzień spotykam się z przyjacielem w jednej niedaleko mojego domu, ale od razu idziemy do knajpy utartą ścieżką, poza tym, z nim nie czuję się tak nieswojo. Btw. widziałyście film "Sekretarka"? Właśnie obejrzałam, jest wg mnie genialny, o takiej napiętej relacji pomiędzy kobietą z borderem a z deka walniętym mężczyzną.
  5. Złapało mnie takie nieprzyjemne uczucie, że nigdy nie będę miała partnera... Nagłe uczucie, że jestem inna od wszystkich dziewczyn, że nie umiem być prawdziwą kobietą, z makijażem i ładnymi ciuchami. Mam wrażenie, że nikt mi nigdy nie odwzajemni uczucia...
  6. Piegi to normalna rzecz, reakcja pigmentów skórnych na promienie słoneczne. Czemu się, Kasiątko, tak zezłościłaś na Hanię?
  7. Shadowmere, gwiazdo naszego tematu! To Twoje zdjęcie na tym avatarze? Jeśli tak, to bardzo ładne.
  8. kasiątko, wyjdź do ludzi... Bo przykro mi patrzeć jak tak cierpisz... -- 08 kwi 2011, 17:57 -- Jak chcesz, możemy się kiedyś spotkać i pogadać :)
  9. Nie ma Ci być głupio, masz się wściec. Nie daj się. Jesteś młodą, atrakcyjną kobietą. Nie daj się zdeptać.
  10. Mój tato leży sobie podchmielony na łóżku i rozmyśla o życiu. Utrzymuje go jego kolega, bo pieniądze, które pożyczył od mojej mamy się skończyły. Nie będzie szedł do lekarza (ma postępujący paraliż nóg), bo "lekarze są głupi". Nie szuka pracy, bo "jest inwalidą" i najwyżej "umrze z głodu". Na to, że powiedziałam, że muszę kończyć rozmowę telefoniczną zareagował: No to trzymaj się. Zero pytania co u mnie, zero zainteresowania moją osobą.
  11. lukasz1, dlaczego Ci nie pozwolił wrócić na terapię? -- 08 kwi 2011, 15:46 -- gorączkowe wysiłki uniknięcia rzeczywistego lub wyimaginowanego odrzucenia, nawracające zachowania, gesty lub groźby samobójcze albo działania o charakterze samookaleczającym, niestabilność emocjonalna spowodowana wyraźnymi wahaniami nastroju (np. poważnym epizodycznym głębokim obniżeniem nastroju (dysphoria), drażliwością lub lękiem trwającymi zazwyczaj kilka godzin, rzadko dłużej niż kilka dni), przelotne, związane ze stresem myśli paranoiczne (ang. paranoid ideation) lub poważne symptomy rozpadu osobowości (ang. dissociative symptoms). -> to moje cechy z naciskiem na ostatnią. Myślę, że mogę mieć borderline, bo nie mam tendencji do kłótni i bójek (jak impulsywny typ). -- 08 kwi 2011, 15:47 -- Jak jestem osłabiona, to często mam poczucie, że ludzie się ze mnie śmieją... I patrzę na nich wtedy nieufnie.
  12. On mi powiedział: "Jeśli miałbym to tak sprecyzować, posiada pani cechy osobowości chwiejnej emocjonalnie. Tylko proszę pamiętać, że na to się składa zespół czynników i że każdy przypadek jest inny." -- 08 kwi 2011, 14:46 -- Ja też. Bez terapeuty lżej na serduszku.
  13. _asia_, ja mam też osobowość chwiejną emocjonalnie, jak sama pewnie dostrzegłaś, co jakiś czas zakochuję się w swoich wykładowcach... Przed obecnym panem, to była PANI... przeszło. Tak czasem myślę, czy jestem border czy impulsywna... Już sama nie wiem. A psychiatra nie chce powiedzieć, dziadu (choć młody) jeden!
  14. Właśnie, właśnie o tym myślałam. Z pozycji władzy może zrobić pacjentowi wodę z mózgu... -- 08 kwi 2011, 14:18 -- Tia... masz 100% rację. Mnie w ten sposób wkurwia mój psychiatra, bo cały czas węszy kłótnie pomiędzy mną i mamą... a raz to w ogóle mi powiedział, że moja mama już nie ma szans wyjść ze swych problemów z nerwami, tylko ja mam. Z drugiej strony, zawdzięczam mu uratowanie życia przed zaćpaniem się Xanaxem... choć to jego ratowanie bolało. Ale widzicie, był okrutny, ale pomógł mi. W mojej opinii terapeuci powinni stanowczo dać Wam kosza, bo dla mnie Wasze zakochanie to uzależnienie... tak samo jak kiedyś moje od Alprazolamu.
  15. Mnie przedwczoraj chodziło o zakochanie w terapeucie/tce... Wydaje mi się, że to terapeuta kreuje kontakt między sobą a pacjentem, a nie odwrotnie. Jak czytam to, co o swoich terapeutach piszecie, Asiu i Haniu, o tym jak się oni do Was zwracają, że nawet zdarza im się przytulać, nie podoba mi się to. Nie chcę, aby wyszło na to, że mam spiskową teorię, ale przecież to jest ich praca... powinni naprawdę zachować należyty dystans, w razie czego mocno wyprowadzić z błędu zadurzoną w nich osobę, dla jej własnego dobra. Uzależnianie od siebie bezbronnego człowieka, który przyszedł po pomoc jest w mojej opinii nieludzkie. Po pierwsze, dlatego, że oni czerpią materialne korzyści z rozmowy z pacjentami i uzależniając od siebie ludzi wiedzą, że nawet jeśli ci ludzie są ubodzy, będą im płacić i płacić za kolejne sesje, bo nie mają siły aby rozstać się ze swoją "drugą połową pomarańczy". To, co opisujecie moim zdaniem jest okropnie toksyczne... A odnośnie wczorajszej rozmowy o piosenkach, jak miałam szesnaście lat bardzo pokochałam tę: Moje uczucia do niej się nie zmieniły.
  16. Boże mój, nie wiem, co napisać. Choć mam pewne zdanie na temat, o którym się tu rozprawia... Mogę coś napisać na ten temat? Zaręczam, że napisałabym to tylko z najlepszej woli i też z tego względu, że mimo to, że nie znam Was osobiście, to w jakiś sposób się z Wami związałam... Czasem jadę sobie przez miasto, rozmawiam z kimś... a potem zaczynam myśleć o tym, co u Was, o tym, co ostatnio przeczytałam... Ale nie wiem, czy chcecie znać moje zdanie i to, jak ja całą tę sytuację widzę... Nie wiem, czy się na mnie za to nie obrazicie...
  17. Mój sokoli wzrok pozwolił odczytać ten post. Wpadam do Ciebie, Haniu, na śmietnik.
  18. Tak, jestem zazdrosna. -- 06 kwi 2011, 17:04 --
  19. wiem, ale u mnie antypatia powoduje takie automatyczne "ble". przepraszam za prostacką formę, ale tak jakoś nie chciało się inaczej wyrazić Ja mam chęć zdominowania go. Pokazania mu, że to, że mnie tak zjechał, wcale nie oznacza, że on ma rację. Że nie jestem głupią dziunią, która wymusza i memla o tróję. Że kiedyś zajdę jeszcze wyżej niż on! Na początku (pod koniec stycznia) czułam tylko to. A potem, pewnego dnia, jak minął mnie wielce obrażony, nie odpowiadając na "dzień dobry", jadąc tramwajem do domu zaczęłam sobie wyobrażać jakieś "dziwne rzeczy"... I tak mnie trzasnęło. A... i nie lubię tej głupiej laski, która mu wchodzi w d... Ostatnio nawet odrobinkę ją zjechałam. Czemu jestem taka wredna? ! Nie mogę nad tym zapanować...
  20. No to, Haniu, życzę w takim razie, aby Twoje marzenie mogło się spełnić. I trzymam za nie kciuki. Ja się zastanawiam nad tym, o co mi chodzi. Czemu nie łączę tego z uczuciem (w tej chwili). Są takie momenty w moim życiu, gdy znajduje się ktoś, do kogo nic nie czuję (wręcz go nie lubię), ale mnie pociąga... Czy ze mną coś nie ten-teges jest?
  21. Shadowmere, zwróciłam uwagę, że do swojego psychoterapeuty odczuwasz chyba jeszcze większy pociąg seksualny niż czyste uczucie... Rozumiem Cię. Ja mam tak do swojego (w zasadzie już mnie nie uczy) wykładowcy. Nie lubię go, wbiłabym mu szpilę gdzie tylko mogę, podstawiała nogę na korytarzu... ale pociąga mnie. Strasznie. W ogóle mam poczucie, że coś jakby nade mną czuwa, bo ilekroć mam szansę się z nim minąć na uczelni (tj. kiedy on planowo ma być, bo oczywiście przejrzałam cały jego grafik, żeby móc mu te szpile wbijać ), zawsze albo jego konsultacje/zajęcia są przełożone lub odwołane, albo mi nagle wypadają jakieś zajęcia, które koniecznie musimy odrobić w tym dniu i o tej godzinie. Psioczę na to strasznie, no bo chcę go chociaż zobaczyć. Ale to dobrze dla mnie... W końcu, co z oczu to i z serca... Prędzej mi przejdzie ten pociąg.
  22. "czuję ból istnienia, chyba pójdę do spożywczego"
  23. Patrz, już się tych pozytywnych rzeczy dwóch doliczyłeś. Jakbyś się jeszcze nad tym zastanowił dam głowę, że znalazłoby się więcej spraw, dla których jednak wstajesz rano z łóżka. -- 05 kwi 2011, 20:18 -- ....................................... Basiu, przepraszam! Nie powinnam wspominać o mamie wiedząc, co przeżyłaś...
  24. Ja zawsze lubiłam Święta, choć rzeczywiście, kościelna nie jestem. Wychowałam się w rodzinie, w której nie chodziło się do kościoła i wzrastałam widząc pewne śmiesznostki tego, co się dzieje w tej instytucji. Święta to dla mnie coś zupełnie innego, coś z polskiej tradycji, jakiejś wiary ponad wszelkimi podziałami. Myślę, że takie myślenie zaszczepiła u mnie moja mama, która zawsze bardzo tej tradycji przestrzegała. Zdarzały się sytuacje, że mój tato zamykał się w pokoju obok i mówił, że nie wyjdzie na wieczerzę wigilijną czy śniadanie wielkanocne, a ja i mama musiałyśmy we dwie do niej zasiąść. Nie powiem, żeby w takich przypadkach było mi nadzwyczaj miło. Święta jednak nadal kojarzą mi się z czymś miłym, pewnie dzięki mamie właśnie.
×