-
Postów
2 295 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez New-Tenuis
-
A ktoś ma z nią kontakt telefonicznie? Może trzeba do niej zadzwonić, upewnić się, czy wszystko ok? (chodzi o Chojrakową)
-
Cześć! Wiem, że istnieje temat "Filmy", ale chciałabym tutaj stworzyć jeszcze inny temat o filmach. Mam na myśli filmy stricte o zaburzeniach, z którymi musimy się borykać. Filmy, które ja Wam polecam: "Prozac Nation" "Sekretarka" "Zagubione" "Fucking Amal" "Nasza Klasa" "Pusinky"
-
Asiu, a co się wydarzyło na Twojej wczorajszej rozmowie z terapeutką Dlaczego napisałaś, że powinnaś sobie "palnąć w łeb" Zmartwiłam się o Ciebie... Monika, uważam, że masz bardzo wysoki poziom inteligencji emocjonalnej i bardzo wnikliwe obserwacje. Przyjemnie się czyta to, co piszesz. Może Cię zdziwię, ale Twoje posty "tchną" spokojem i doświadczeniem osoby bardzo mądrej. Kasiu, skoro kochasz W., nie uważam, że powinnaś na siłę szukać kogoś innego... Pozwól sobie na to uczucie, choć ono boli. Nie da się oszukać własnych uczuć... Ja dzisiaj czuję się bardzo zadowolona, spokojna. Już od dawna, to znaczy od jakichś trzech, może czterech miesięcy, nie mam stanów depresyjnych. To pewnie zasługa leków: Velaxin 150, Ketrel (1 tabletka na noc)... Mam nadzieję, że kiedyś, za jakiś czas uda mi się osiągnąć spokój bez leków przeciwdepresyjnych. Odnoszę wrażenie, że od przeprowadzki, od kiedy przestałam mieszkać z tatą i mieszkamy z mamą we dwie, jakby nadrabiam "zaległości", uspokajam się... i staję się dojrzalsza.
-
Kai, gratuluję, że poszedłeś do szkoły. Wielkie rzeczy zaczyna się od małych kroków. Ja też po przeprowadzce czułam się nieswojo. To powinno minąć po kilku miesiącach, zobaczysz, że będziesz się czuł znacznie lepiej niż w starym mieszkaniu, a może odmieni to Twoje życie na lepsze? W moim przypadku tak się właśnie stało. _asia_, zawsze jak wracasz po ważniejszych rozmowach z terapeutką, jesteś zła lub smutna. Może warto się zastanowić nad zmianą obiektu uczuć? paradoksy, co się dzieje? Monika1974, też się czasem wyżywam na ludziach, którzy nie zawinili w moim życiu, których wcale nie znam. Dzisiaj krew mnie zalewała, jak jechałam tramwajem i chciałam się uczyć, a nade mną stała dziewczyna z chłopakiem i strasznie głośno ze sobą tak "cool" rozmawiali, a ona bez przerwy mlaskała, jeszcze drażnił mnie ich zapach... Przeczekałam to... ale potem rozbolała mnie głowa z nerwów i irytacji.
-
Czy chodzi o tę laleczkę, którą miałaś się opiekować?
-
A kto to był? A ja jestem uczciwa i piszę prawdę i chcę, żebyście to wiedziały/li.
-
miś wesołek, Krzysiek1234, a ja Was, chłopaki, pierwszy raz widzę w tym temacie. Skąd się wzięliście?
-
Asiu, lecz się z boreliozy, może to ona jest winna tym zaburzeniom? Po części?
-
Ale powiedzcie mi... po co?? !! Żeby jeszcze bardziej sobie do***ebać? Po co to robicie?!
-
Co wywołało to napięcie? Haniu, nie grzeb sobie nożem w skórze brzucha!
-
Wyjaśnij, proszę.
-
Ja też, Kasiu!
-
A czego konkretnie się boisz?
-
Kasiu, pytanie, czy chodzi o strach, czy o lęk. Przez lęk się nie da trzeźwo myśleć. Myślę, że bardzo dobrze, że idziesz tam, do Krakowa. Wygląda na to, że nareszcie Cię ktoś porządnie otoczy troską, a przecież potrzebujesz tego bardzo.
-
Zapytałam o Wasz kontakt z Hanią, Kasiu, bo wścibska jestem, przepraszam. Bo pisałaś, że Hani uratowałaś życie, dlatego tak myślałam, że się znacie na żywo. Asiu, ja tam się nie znam na metodach terapeutycznych i nie chcę się na ich temat wypowiadać... Może terapeutka robi dobrze... Ale dlaczego nie czujesz się chociaż trochę lepiej od rozpoczęcia terapii?
-
Kasiu, Wy się z Hanią znacie z poza forum?
-
Przecież wiesz dobrze, że na pewno ktoś Cię jeszcze zrani. Takie życie. I na pewno takie sytuacje będą się powtarzać... nie poradziłaś sobie jeszcze z tym problemem, z cięciem się. Jestem pewna, że sobie poradzisz. To jednak jest długa droga, a z tego, co czytam, Twoja terapeutka z Tobą nad tym nie pracuje, tylko jątrzy ranę.
-
Korba, a jak ja mam się czuć? Całe życie pragnęłam być prezydentem! Tak w ogóle, to tulę Cię mocno !
-
To jest prawda, że jak ktoś się leczył psychiatrycznie, ma potem "nababrane w papierach" i ciężej znaleźć jest pracę? Boże, pracodawcy w ogóle patrzą na takie rzeczy? Z góry muszą wiedzieć, że się leczyłam na depresję? Ja nie chcę...
-
A dobre chociaż było? A Ty, Hania, co się złościsz o śmietnik? Kasiu, teraz nie wyobrażasz sobie, że może pojawić się inny facet, ale on naprawdę się może pojawić. Nie założysz z góry jak będzie wyglądać dalej Twoje życie.
-
A czemu nie? Przykro mi, że Wam tu smutno... Wiesz co, Kasiu, życie nas czasem zaskakuje. Może Twój facet to nie będzie W., tylko ktoś kogo np. poznasz w 7F? Czasem się zdarza, że jak już wszystko nam się sypie, nagle z zupełnie nieoczekiwanej strony nadchodzi pomoc. Wiem, bo tego doświadczyłam. Myślę, że wszyscy ludzie tego doświadczyli...
-
Ja jak miałam psychozę w 2007 roku, to chodziłam po ścianach z bólu, a nie rozmyślałam. Także Twoja psychoza musi być diametralnie inna od tej, której doświadczyłam ja.
-
I że będziesz się czuł gorzej z niemytymi zębami niż z świeżo umytymi miętową pastą.
-
Jak się zmotywować gdy umycie zębów to spory wyczyn? Idź do lekarza i poproś o receptę na lek przeciwdepresyjny, jeśli do tego stopnia źle się czujesz. Psychoterapia też może pomóc w takich stanach, ale oczywiście, jeśli trafi się na dobrego psychologa. Jeśli pójdziesz do psychiatry i psychologa, to już będzie pierwszy krok do lepszego samopoczucia.
-
specjal, z tym, że jak się źle czujemy, powinniśmy wziąć to, co lubimy, masz rację. Czasami pomaga alkohol, pamiętaj jednak, że w rozsądnych ilościach. Ludzie z problemami psychicznymi mają tendencję do uzależniania się od substancji, które przynoszą natychmiastową ulgę, więc z alkoholem najlepiej uważać, to znaczy można pić, ale nie wtedy, kiedy tracimy nad sobą kontrolę i sięgamy po alkohol w każdej stresowej sytuacji. Tak samo jak Ty uważam też, że siedzenie i utwierdzanie się w przekonaniu, że jest się innym od reszty świata sprawia, że czujemy się jeszcze gorzej. Lepiej rzeczywiście zmotywować się i zastanowić, jak można choćby minimalnie poprawić sobie nastrój. Ja sobie "relikwię, która uratowała mi życie" zrobiłam z alprazolamu. W pewnym momencie bardzo się tym sparzyłam i uważam od tej pory, żeby nie sięgać po "łatwe" środki. Specjal, czy Ty bierzesz jakieś leki antydepresyjne, stabilizujące nastrój lub przeciwpsychotyczne o długotrwałym działaniu? Chodzisz do psychiatry i psychologa? To by mogło sprawić, że alkohol przestałby być Twoją "relikwią", a mógłby się stać po prostu niegroźną substancją spożywaną z umiarem w towarzystwie kumpli/kumpelek.