Skocz do zawartości
Nerwica.com

New-Tenuis

Użytkownik
  • Postów

    2 295
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez New-Tenuis

  1. Ja nienawidzę paniki i utraty kontroli nad sobą. To jest najgorsze, co może się stać. Ale ktoś mi kiedyś powiedział, że żeby pokonać lęk, trzeba się z nim "zaprzyjaźnić". Coś w tym jest. Ja ze swoim lękiem jak na razie nie za bardzo się dogadujemy, bo on mi nie ułatwia.
  2. Czy nie przemawia przez Ciebie masochizm? Ja osobiście nie przepadam za cierpieniem. Wolę błogostan, bo jest rzadszy.
  3. Ja próbowałam to pokonać "domowymi" metodami. Zastanawiałam się, czego podczas takich spotkań się boję i starałam się sobie wytłumaczyć, że nic się nie stanie, jeśli będę smutna, spięta.
  4. JAK się jest... Myślisz, że ludzie udzielają się na depresyjnym forum, bo są zadowoleni? Ja jestem przez większość czasu. Co jakiś czas mam przez kilka tygodni ostrą depresję, jak coś się dzieje, co mnie emocjonalnie dotyka. Potem się podnoszę i idę dalej. Poza tym, wielu terapeutów chciało rozwalić mój dobry kontakt z mamą, a ja nie pozwolę na to! Tak robiła moja ciocia, cały czas mi ględziła, że to jest niedobrze, że źle wyglądam i nie wyjdę za mąż. Mam ludziom płacić za to, by mnie ranili? Never! Nienawidzę psychoterapii!!!!!! Aaaaaaaaaaaa!!!!! Szlag mnie trafia. Nienawidzę próby zmienienia mnie. Jestem ok, jaka jestem, nie będzie mi jakaś dziunia, która nie zna życia i w dodatku płacę jej za to, że mnie wysłucha, mnie zmieniać. Nie życzę sobie tego i nie życzę sobie, by wszyscy mi pierdolili, że jestem chwiejna emocjonalnie, a jak mam depresję, to tryumfowali. Nie umiem się obronić, kiedy mam depresję. Czy to znaczy, że od razu trzeba mi dokładać? Terapeuci są w większości sztywni i nie mają poczucia humoru, są sflaczali, a ja nie pozwolę się przerabiać na modłę większości społeczeństwa. Opisałam bardzo chaotycznie bardzo głębokie uczucia, które we mnie siedzą. W realu najpierw coś takiego mówię, a potem chowam się w kiblu i ryczę, a potem mam ochotę się pociąć, i boję się wyjść i spojrzeć w twarz tym, przy których się wykrzyczałam. Nienawidzę, szlag mnie trafia... Czuję, że nikt mnie nie zrozumie, żaden psycholog i dlatego panicznie się boję tego niezrozumienia. (sorry, jestem poirytowana od paru dni.)
  5. Wydaje mi się, że lepiej, byś wybiegła z sali niż była ogłupiona uspokajaczami. Po człowieku, który zażył uspokajacze widać, że nie za bardzo kontaktuje. Tak przynajmniej powiedzieli mi moi znajomi, bo przeżyłam w listopadzie miesiąc uzależnienia od alprazolamu.
  6. Sądzę, że taki typ terapii jest skuteczniejszy. Nienawidzę, jak ktoś obcy mi węszy w moim kontakcie z rodzicami i nie znoszę rozmawiać o swoim dzieciństwie z ludźmi, którzy mnie nie rozumieją i przeinaczają moje słowa, starając się wcisnąć mój przypadek w podręcznikowy schemat.
  7. Zgadzam się i dlatego kompletnie do mnie nie przemawia sens psychoterapii. Jak się jest zadowolonym, to po cholerę się bez przerwy rozkwaszać na wspomnieniach z jakiejś odległej przeszłości? Czuję w sobie agresję jak ktoś mnie chce zmusić do psychoterapii.
  8. [videoyoutube=RZlD9mBel8U][/videoyoutube]
  9. Ja dzisiaj stwierdziłam, że jestem... narowista. Nie śmiać się! Nie umiem wysiedzieć bez dyskusji na wykładzie... Nie umiem trzymać emocji na wodzy... Dzisiaj czuję taką irytację, że hamowałam się, żeby jednej dziewczyny nie uderzyć, choć nic mi nie zrobiła... Po prostu, strasznie mi działała na nerwy jej sztuczność. Zaczynam się zastanawiać, czy nie mam osobowości chwiejnej emocjonalnie typu impulsywnego. Nie mam... ale mam, bo borderline też do mnie nie pasuje... Nic do mnie nie pasuje, nawet etykietki sobie nie mogę do czoła przylepić.
  10. Źle. Jestem wykończona i czuję się jak wyciśnięta ścierka. Kręgosłup mnie boli, czuję wszystkie kości i mam doła... jestem wypruta...
  11. _asia_, może dlatego, że tylko to uczucie naprawdę znasz, a innych nie jesteś pewna i wolisz cierpieć, bo tak jest bezpieczniej? Z Twoich wypowiedzi, które zawsze czytam, nie wnioskuję jednak, żebyś była jakąś masochistką. Często piszesz o drobnych rzeczach, które sprawiają Ci radość (np. o chmurach, o cieście), wstawiasz takie " " emotki i masz bardzo głęboki poziom autorefleksji. Powiem Ci, że według mnie swoimi wypowiedziami przyciągasz, a nie odstraszasz innych. A wiesz, co jest takiego przyciągającego w tych Twoich wypowiedziach? Że sprawiasz wrażenie osoby, która nie zrani, delikatnej... i w jakiś sposób bezpiecznej. Ze swoim charakterem powinnaś mieć multum przyjaciół. Powinnaś zdać sobie z tego sprawę, że naprawdę wartościowa z Ciebie osoba.
  12. brak uczuć, przesyłam Ci internetowy mocny uścisk! Wiem, jakie to nieprzyjemne...
  13. Ja do Hani nic nie mam, uważam po prostu, że nie umie się jeszcze powstrzymać przed pewnymi zachowaniami charakterystycznymi dla jej zaburzenia osobowości. Wszystko przyjdzie z czasem, ważne, żeby Hania zdała sobie sprawę z błędów myślowych, które popełnia. Zero agresji z mojej strony, jakby co, bo już się boję.
  14. Korba, bo wiesz... skoro napisałaś, że ktoś Ci zrobił przykrość, chciałam coś doradzić, pocieszyć Cię. Ale zrobiła się taka atmosfera, że odebrałam to tak, że mam po prostu się nie wcinać, skoro są wokół całej sprawy jakieś tajemnice, a winowajcą jest ktoś z forum.
  15. Starlet, przez nikogo poza forum (a mam życie normalne, z ludźmi, których widuję na żywo) się dawno nie czułam tak atakowana jak przez Ciebie teraz. Odnoszę wrażenie, że mimo całego swojego cierpienia czujesz się w pewien sposób lepsza od innych i też mam prawo to napisać. Oczywiście, nie mam nic przeciwko Tobie, bo co niby miałabym mieć? Jednak nie uważam, żeby moja prośba o nie robienie podgrupek i nie dzielenie ludzi na lepszych i gorszych była "ucieszna". I skończ już proszę ten temat, bo powoli zaczyna mi to działać na nerwy. Nie jesteśmy tu po to, aby Cię podziwiać i domyślać się o co Ci chodzi, żeby potem dowiedzieć się, że informacja jest przeznaczona dla grupki seksownych wtajemniczonych.
  16. Poza tym, wnioskując z tego, że się, Kasiu i Haniu nie znacie z poza forum, pewnie to zrobiła jakaś osoba stąd, chciałam wiedzieć, kto jest taki wredny...
  17. Ja też nie widzę sensu i też odpadam. Niechętnie się kłócę.
  18. Dlaczego piszesz do mnie per "Wy"? Jestem jakimś kolektywem czy co? -- 15 maja 2011, 17:02 -- Nie wywyższaj się, bo nie masz do tego żadnych podstaw.
  19. Ja też i dalej nie jestem wtajemniczona. Nikomu nie rozkazuję, ale mi się nieprzyjemnie zrobiło.
  20. Zabrzmiało to dosyć niepokojąco jak dla mnie. Haniu, ja chyba należę do grupy osób "totalnie zahamowanych seksualne", jak to określiłaś. Nigdy w życiu nie starałam się nikogo uwieść, jestem nieśmiała, zamknięta i wystraszona. Oczywiście, podnoszę głowę do góry, żartuję, udaję wyluzowaną... ale tylko udaję. Wiem, że jestem ładna, a mimo to mam poczucie, że żaden facet mnie nigdy nie zechce. Więc nawet nie próbuję... i moja teoria się potwierdza.
  21. Haniu, zostałaś obdarzona urodą i się ciesz. Ja zresztą też. Ale to ma mało wspólnego z zaburzeniem osobowości. Mnie chodziło o to, że spotkałam się z teorią, że osoby z borderline często mają bardzo rozwinięte życie seksualne... a ja jestem zablokowana na tę sferę, boję się mężczyzn.
  22. Korba, Kasiu, podoba mi się, że prowadzicie takie szczere rozmowy o uczuciach, bo nie każdy to potrafi. Wiecie, co? Mnie irytuje sztampowe spojrzenie na kobietę z osobowością borderline: Że ma być nad wyraz seksowna (w sensie w skąpych, najlepiej czarnych ciuszkach z mocnym makijażem), zmieniać partnerów jak rękawiczki, ciągle wprowadzać się w stan otępienia za pomocą używek, bez przerwy się ciąć na przegubie ręki, ale poziomo, więc tak, by się nie zabić, mieć za sobą dzieciństwo w rodzinie alkoholowej z niedorozwiniętymi emocjonalnie rodzicami, często być uzależniona od seksu i okrutna wobec ludzi, którzy chcą się do niej zbliżyć. Ja mam osobowość chwiejną emocjonalnie, bez sprecyzowania typu... Impulsywna na pewno nie jestem, bo nie mam tendencji do nagłych wybuchów złości i kłótliwości. Wręcz przeciwnie, jestem dla wszystkich miła prawie na siłę, żeby mnie nie zostawili, a na obelgi najczęściej reaguję milczeniem. Więc mam mieć borderline? Nie noszę skąpych czarnych łaszków, wcale się nie maluję, nigdy nie miałam chłopaka, nie tnę się, mam wspaniałą matkę, nigdy nie jestem okrutna wobec innych (wręcz przeciwnie, staram się budować trwałe relacje) i nigdy nikogo nie odrzuciłam. Dlatego tak mnie denerwuje pointa francuskiego filmu Lyne Charlebois "Borderline" (z 2008 roku). Nie umiem się pod nim podpisać, utożsamić się z jego bohaterką.
×