Skocz do zawartości
Nerwica.com

New-Tenuis

Użytkownik
  • Postów

    2 295
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez New-Tenuis

  1. Ja powiem tak: Obecnie jestem w bardzo dobrym nastroju, czuję, że w moim życiu panuje porządek i ład. Czuję się bezpieczna. Mogłabym napisać o tym, jak radzę sobie ze złymi stanami, ale to nie do końca możliwe, bo one jak się pojawiają, wciąż są silniejsze ode mnie. Na szczęście, stają się coraz słabsze, jakby ich mniej... ale nie wiem, kiedy nagle mogą nadejść. Miałam chwile zwątpienia, gdy wkręcałam sobie CHAD, ale dowiedziałam się, że zaburzenie osobowości typu borderline też może dawać takie objawy, że raz się człowiek czuje bardzo dobrze, a potem nagle bardzo źle... stąd nazwa "chwiejna emocjonalnie". Poza tym, naprawdę mam wrażenie, że jestem na dobrej drodze życiowej i nie jest to nastrój typu "ale jestem za...bista, życie jest wspaniałe, sprzedam dom i wyjadę na Antypody". Moje rady dla tych, których "napadają" myśli samobójcze, nerwica, czarne myśli... to, co mnie pomaga, to totalne zaniechanie walki z życiem, robienie wszystkiego od niechcenia, pozwolenie sobie na zły stan i przyjęcie go "z otwartymi ramionami"... upadek mniej boli, gdy nie ma się ponapinanych mięśni.
  2. angelikaf, a mnie na Twoim miejscu byłoby przykro z tego powodu, że Twój chłopak ogląda w ogóle takie filmy. Czułabym, że jego... wrażliwość nie jest taka jak moja i że ma przedmiotowe podejście do mnie... bo chyba najważniejszy jest związek dwójki ludzi... a nie seks? Seks to sposób okazywania miłości, a nie czysta fizjologia jak sranie na kiblu. Seks jest jak przytulenie kogoś, pogłaskanie, chyba w dobrym związku powinien być ujściem dla uczuć do drugiej (jednej, konkretnej, tej właśnie) osoby, a nie ujściem potrzeb fizjologicznych jak przy sikaniu? Tak to chyba gwałciciele myślą - muszę ją zgwałcić, bo mam parcie na seks...? Boże, to jest straszne, co tu przeczytałam... Aż mi się smutno zrobiło... Ja bym chciała być z kimś, kto będzie MNIE KOCHAŁ i z tej MIŁOŚCI będzie ze mną sypiał, a nie z innych pobudek. Bo nie zamierzam być narzędziem do zaspokajania potrzeb... STRASZNE...
  3. Błagam Cię, jak można się obawiać intelektualnie... Poza tym popatrz na to zdanie... naprawdę myślisz jak nastoletnia dziewczynka, a nie jak trzydziestoletnia kobieta. Jestem młodsza od Ciebie o osiem lat, a już dawno wyrosłam z tak górnolotnego myślenia o sobie. Może to jest właśnie Twój problem? Nie możesz czasem się z siebie pośmiać? Depresja to jest choroba, czasem trudna w leczeniu, ale można się wysilić i starać się z niej wyjść. Ty tylko siebie pogrążasz takim myśleniem... podoba Ci się ono? Dlaczego się tak zapętlasz? Dlaczego to sobie robisz?
  4. Ja w ogóle pierwszy raz w życiu od Ciebie, Asiu, dowiedziałam się o istnieniu takiej choroby jak fibromialgia. Przeczytałam o niej na Wikipedii, tak, żeby się jeszcze bardziej wdrożyć w to, o czym piszesz i nie rozumiem... tam jest napisane, że chorzy cierpią na bóle całego ciała......a w leczeniu zaleca się psychoterapię. Jak niby psychoterapia ma zniwelować bóle? A pytam z czystej ciekawości. Wiecie co, i tak się trochę zastanawiam, czytając ostatnie posty, czy nie za dużo rozmawiacie o tych chorobach... że u Asi została stwierdzona przez lekarzy borelioza, to oczywiście rozumiem, też bym się tym na jej miejscu martwiła, ale jak brak uczuć wyskoczyła z HIV, to zaczęłam odnosić wrażenie, że zaczyna popadać w.... hipochondrię... a z nerwicy hipochondrycznej też niełatwo jest potem wyjść. Mnie się wydaje, że najważniejsze są uczucia, smutek i że te sprawy powinno się leczyć farmakologicznie antydepresantami, gdy psychoterapia nie pomaga... bo można wpaść w błędne koło, zapętlając się w rozmyślaniu o swoich ewentualnych chorobach. Poza tym, to jest jak przerzucanie "winy" za zły stan psychiczny na choroby zakaźne, żeby nie okazało się, że po prostu pewnych przeżyć nie mogliśmy wytrzymać psychicznie i załamaliśmy się.... i że nasza choroba jest psychiczna w większej mierze niż fizyczna... choć w sumie organizm ludzki to jedna całość. Ja jak zaczynam się łapać na tym, że ciągle się zastanawiam nad tym, co mi dolega, staram się spuścić z tonu, przerwać to błędne koło, póki jeszcze mogę. U mnie, jak byłam młodsza, 4 lata temu doszło do tego, że po jednym nieudanym wyjeździe zastanawiałam się, czy ktoś mi nie dosypał narkotyku do napoju, który piłam... bo nie umiałam pogodzić się z tym, że tak gwałtownie zareagowałam na wydarzenia, które miały miejsce na tym wyjeździe... i sama przed sobą musiałam się jakoś tłumaczyć. Teraz wiem, że nie byłam naćpana i że na tym wyjeździe obudziła się po prostu uśpiona do tej pory część mnie, a ja się tej części przestraszyłam i wyparłam ją.
  5. brak uczuć, ja bardzo dobrze się dogaduję ze swoją mamą i nie mam do niej jakichś "głębokich" żali, a teraz już się pogodziłyśmy. Także jest ok.
  6. Właśnie dostałam "ataku" i po raz pierwszy od dłuższego czasu starłam się z mamą. Bo ja czasem mam wrażenie, że ona mówi np. że nie ma do mnie żalu, a jednak ma się tak jakby obraża, jak ja odchodzę do swojego pokoju, to zdarza się (nie lubię tego), że nagle wchodzi i mówi, że się nie spodziewała po mnie czegoś, że coś nie tak, itp. A pięć minut wcześniej, jak chciałam się dogadać, powiedzieć, jak to wygląda z mojej strony, to mnie prosiła, żebym wyszła. Obie mamy problemy z nerwami, ale nie lubię, jak ktoś mi nie daje jasnych komunikatów...
  7. malibu, hm... czyli to po prostu mózg mu szwankuje. A może jest coś, o czym Ci nie powiedział? W sensie, że zdarzyło się coś bolesnego, ale to przed Tobą zataił i tak popada w siebie przed internetem? A on zawsze taki był, czy od jakiegoś czasu?
  8. malibu, a czy Twój syn miał kiedykolwiek kolegów, koleżanki? Czy jest myślisz jakiś konkretny powód, dla którego został odrzucony przez środowisko rówieśnicze? Np. zachowuje się w sposób oryginalny i nieakceptowany przez młodych ludzi (np. jest agresywny), za bardzo się poci, ma jakieś tiki, jest słaby fizycznie... albo jest paraliżująco nieśmiały? Bo wiesz, wydaje mi się, że depresja u chłopaka w wieku 17-stu lat może się wiązać ściśle z brakiem kolegów, z tym, że nie podoba się dziewczynom, itp. I może on sobie rekompensuje takie bolesne przeżycia poprzez właśnie drogie wyjazdy i Waszą 24h opiekę, uwagę? A potem, kiedy już z Wami jest, czuje, że to jednak nie to, że chciałby ten czas spędzić nie z rodzicami, a z kumplami? To są trudne sprawy, zwłaszcza dla chłopaków, których środowisko odrzuci prawie zawsze, gdy nie są sprawni fizycznie, wygadani itp... Przynajmniej ja mam takie obserwacje.
  9. malibu, a w jakim dokładnie wieku jest Wasz syn? -- 16 cze 2011, 14:19 -- Nie myślałaś, że możesz cierpieć na depresję endogenną? http://www.depresja.net.pl/rodzajedepresji.php -> przeczytaj... bo te objawy mi do Ciebie pasują? Może nie masz ZO i jesteś źle leczona? Sama nie wiem...
  10. Zadam głupie pytanie: Mieliście kiedyś lęki, że bliska osoba Was porzuci, nie będzie chciała z Wami utrzymywać kontaktu? Mnie do szczęścia brakuje właśnie wymazania tego lęku, który trwa już ponad rok... Jeśli tak, to jak sobie z takimi przykrymi uczuciami radzicie?
  11. Anoreksja to choroba uczuć i chęć kontroli nad wszystkim, co nas dotyczy... a następuje, gdy w naszym przekonaniu tę kontrolę tracimy. Z Twoich postów wnioskuję, Asiu, że bardzo byś chciała mieć "siebie" pod kontrolą, masz bogate nazewnictwo na objawy, które Ci dolegają... może Twoja psychika zapędza się i postanawia już nawet kontrolować jedzenie, oddychanie, proste czynności życiowe? To by się zgadzało, bo niedawno pisałaś, że nie możesz oddychać, jak równocześnie mówisz... może właśnie z powodu tej kontroli? Bo bez tej kontroli czujesz, że... spadasz w ciemną otchłań? Rozumiem, bo ja też tak mam z tą kontrolą. Ale na szczęście anoreksji nigdy nie miałam... Moja mama teraz ma nastroje depresyjne, zaczynają jej się objawy klimakterium (poty, nieregularne miesiączki itp.), a bardzo się boi brać hormonalną terapię zastępczą, bo jest wtedy ryzyko zachorowania na raka piersi... a jej mama właśnie zmarła na raka piersi... już sama nie wiem, co jej poradzić... jeśli objawy nie ustąpią, zaprowadzę ją do psychiatry, żeby zażywała chociaż jakiś lek przeciwdepresyjny... Zastanawiam się, co mogę dla niej zrobić, żeby się nie męczyła, bo ostatnio często płacze i nie ma na nic siły...
  12. W 100% się zgadzam. Troszkę mnie przeraziło, że ona się przestraszyła Twojego stanu i jak mówiłaś, że pragniesz śmierci, to ją to "zabolało". No przecież, po to się chodzi do psychologa, żeby sobie pomóc w uporaniu się z myślami samobójczymi i innymi ciężkimi stanami. A ona się zachowała, jakby spisała Cię na straty. To nie w porządku z jej strony. Faktycznie, umywa ręce. Niech się wreszcie skończą te wahania ciśnienia, bo mój organizm i psychika się buntują... i ta duchota... człowiek się cały potem oblewa, a równocześnie jest zimno. A w dodatku przeziębienie mnie męczy i kaszel w nocy, a przez deficyt tlenu w powietrzu nie mogę oddychać. No, wygadałam się.
  13. A jak się wabi? Asiu, ja też mam zawsze obawy przed wakacjami... wakacje zawsze pogłębiają moje tendencje do depresji i zachwiań nastroju, bo wtedy właśnie nie czuję tego celu... mam odpoczywać, a się zamartwiam... mam nadzieję, że jednak nadchodzące wakacje dadzą mi dużo radości, spokoju i odpoczynku, bo strasznie się napracowałam przez ten cały rok akademicki. Tak sobie myślę... czasem chemiczne leki naprawdę mogą podnieść nastrój... czasem. Może w lecie zahaczę o Warszawę, bo mam tam kogoś, to możemy się kiedyś umówić na spacer po Łazienkach (nigdy tam nie byłam!).
  14. Zimne dreszcze mnie przechodzą, jak czytam Wasze posty, Dziewczyny. Mam wrażenie, że u Was wszystkich nastrój się znacznie pogorszył... Teraz się różne dziwne rzeczy dzieją z pogodą, to znaczy jest potwornie duszno i burzowo. Może to też ma na Was jakiś wpływ? Martwię się o Was bardzo, naprawdę... Mnie się wydaje, że teraz macie (Asiu, Kasiu) pogorszenie, ale że może to minie...? Asiu, ja się w Twoim przypadku zastanawiam... na prawdę nie ma żadnych leków przeciwdepresyjnych, które można zażywać przy boreliozie? Mnie leki pomogły, a to faktycznie wygląda tak, że jesteś w kiepskim stanie nerwowym... może sama terapia nie wystarczy? Kasiu, może weź sobie jakieś zwierzątko domowe? Może raźniej Ci będzie wiedzieć, że masz dla kogo żyć i kim się opiekować..? Mnie z wielu życiowych opresji wyciągnął mój kot, np. łasząc się o mnie, siedząc mi na kolanach... Jak miałam taki stupor lękowy, że nie mogłam płakać, jak moja kicia do mnie przychodziła, łasiła się do mnie, to zaczynałam płakać, a płacz mnie oczyszczał. Pomijając fakt, że jak cały czas byłam na Alprazolamie i spałam po nim, to kładła się koło mnie... miło było wiedzieć, że jest ze mną na dobre i na złe i nigdy się ze mną nie pokłóci (no, może czasem ugryzie, jak nie tak ją głaszczę ). Zwierzęta leczą, mówię Ci.
  15. Asiu, a z czego Ty się utrzymujesz, skoro nie pracujesz? Mnie na razie mama utrzymuje jeszcze. Brak uczuć, ktoś usunął link do filmu "Cabaret" online. :-( Co najwyżej mogę Ci wytłumaczyć, jak ściągnąć ten film przez Chomika. :-) Brak uczuć, daj znać, jak lekarz Ci postawi diagnozę, ok?
  16. Zgadzam się z Tobą, Basiu. Brak uczuć, obejrzyj koniecznie "Cabaret", bo to jest naprawdę rewelacyjny film. A scena, z której jest ta piosenka, jest przerażająca, bo ten młody człowiek, który śpiewa opowiada się za nazizmem i wszyscy wpadają w taki jakby trans, że aż główni bohaterowie są zmuszeni do wyjścia, bo zaczyna się robić nieprzyjemnie.
  17. Na szczęście, impreza się już skończyła. Ja w tym czasie zrobiłam porządek w domowej apteczce, to znaczy ułożyłam leki z dobrą datą ważności obok siebie, przetarłam szafkę, a te przeterminowane wyrzuciłam. Mam w szafce jakąś niesamowitą ilość Sulpirydu (to znaczy 6 pełnych opakowań), a już go nie biorę... Ponadto, leży tam też Seroxat, Chlorprotixen, Xetanor i Arketis. Leżał jeszcze Olzapin, ale był już przedatowany, więc go wyrzuciłam... Nie ma to, jak chorować na przewlekłą depresję. 1/3 domowej apteczki zajmują psychotropy...
  18. Jak byście mogli, to mi poradźcie, co mam zrobić... Kiedy zamknę okno do swojego pokoju, jest duszno i boli mnie głowa, natomiast przy otwartym dostaję szału. Na dworze trwa jakaś impreza, nie wiem, czy gdzieś niedaleko pobliskich akademików politechniki czy nad rzeką obok wałów. Na tej imprezie jest animator, który cały czas pokrzykuje: "I dalej!", "Pozdrawiamy pana Lecha!", "Wszyscy razem!" itp. Utwory, które lecą z głośników to "Czarne oczy", "Jesteś szalona"... Muszę dziś napisać jeszcze 3,5 stron referatu o twórczości jednej pisarki, 1,5 strony referatu o twórczości innej pisarki... Nie mam siły, a jeśli tego nie zrobię, wiem, że będę jutro się denerwować. Ponadto, nie mogę psychicznie wytrzymać słuchania tego disco-polo. Moja mama właśnie poszła do sąsiada, który jest w zarządzie wspólnoty mieszkaniowej, żeby zapytać o cesję, którą podpisała, bo nie wszystkie punkty rozumie... żona tego sąsiada niemal ją wyśmiała i zatrzasnęła jej drzwi przed nosem. Moja mama się z tym sąsiadem umawiała na dziś na popołudnie na taką formalną rozmowę o tej cesji. Cała sytuacja bardzo ją zdenerwowała, poszła teraz zadzwonić do przyjaciółki... A mnie się pocą dłonie i stopy, wali mi serce, jestem zmęczona, ale pobudzona i moje samopoczucie jest bardzo hm... średnie. Co byście zrobili, żeby nie mieć spieprzonego sobotniego późnego popołudnia i wieczoru?
  19. Korba, powodzenia, tylko nie bądź dla siebie zbyt surowa i nie ignoruj ostrzegawczych sygnałów ze strony swojego organizmu...
  20. brak uczuć, a mnie się wydaje, że Ty masz gdzieś pod spodem nieuświadomioną agresję, której nie umiesz wyładować... i która blokuje wszystkie inne uczucia, a pojawia się pod postacią lęku. Pytanie tylko, do kogo? Pisałaś, że poprawiło Ci się, jak poszłaś na spacer z kolegą z Krakowa... czyli jednak potrzebujesz bliskości drugiej osoby. Korba, jesteś w trudnej sytuacji. A powiedz mi, masz w miarę dobre układy z ludźmi ze swojej pracy? Wydaje mi się, że ciągnięcie zwolnienia i pójście w tym czasie na 7F nie jest nieuczciwe. Przecież naprawdę chorujesz. Na depresję, a to nie jest byle jaka choroba, choć często bagatelizowana, bo jest chorobą mózgu, a nie wiedzieć czemu, część ludzi nie uważa mózgu za organ, część ciała... chyba powinni podciągnąć się z biologii. Co z tego, że niezbadany? To jest taki sam organ jak nerki i wątroba, tyle że bardziej skomplikowany. Twój mózg jest chory. Musisz się leczyć. Jakbyś miała zapalenie płuc, wystawiałabyś się bez przerwy na przeciąg, byle by się "przełamać"?
  21. Kurde, tak mi się nagle zaczęły trząść ręce, że wywaliłam kanapkę na klawiaturę i nagle odczułam taką falę gorąca. Do tego, bardzo mocno mnie bolała głowa (ale APAP mi pomógł)... od czego to może być? Myślicie, że to jakiś nerwicowy objaw? Bo bardzo się stresuję sesją na studiach...
  22. brak uczuć, to znaczy, że teraźniejsza terapia na Ciebie nie działa. Masz psychiatrę, który prowadzi Twoje leczenie? Nie myślałaś o tym, żeby go zmienić? Wydaje mi się, że powinny jednak istnieć leki, które choć trochę Ci pomogą. Korba, ponoć przy leczeniu Zolpidemem może wystąpić tak zwana "amnezja następcza", która polega na utracie zdolności zapamiętywania nowych informacji. Być może dlatego nie pamiętasz pewnych faktów? Ponadto przeczytałam, że przy leczeniu Fluanxolem mogą wystąpić zaburzenia koncentracji. Może z tego powodu masz te "dziury w mózgu"? Poza tym, sama na własnej skórze się przekonałam, że benzodiazepiny powodują zaburzenia pamięci. Jak często je bierzesz? Benzodiazepiny działają silnie przeciwlękowo, ponieważ hamują aktywność ciała migdałowatego w mózgu, odpowiedzialnego za uczucie lęku. Niestety, oddziałują też negatywnie na receptory pamięci, osłabiają je. Na szczęście, najczęściej nie powodują trwałych zmian w mózgu.
  23. brak uczuć, a mnie się wydaje, że Ty piszesz czasem niezrozumiale, w sensie, że nie tych słów, których powinnaś, używasz do opisu swojego stanu. I w mojej opinii za często się w Twoich postach powtarza wyraz "cierpienie", a przez to stają się trochę groteskowe... Wierzę Ci, że jest Ci źle, wiem, co możesz teraz przeżywać, ale opisujesz to wszystko jakbyś miała trzynaście lat... i według mnie, to dowodzi, że bardzo byś chciała być jeszcze dzieckiem, którym ktoś się zajmie. Być może w tym właśnie tkwi Twój problem? Wybacz szczerość, ale tak pomyślałam, a sądzę, że to, co napisałam nie jest obraźliwe.
×