Skocz do zawartości
Nerwica.com

New-Tenuis

Użytkownik
  • Postów

    2 295
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez New-Tenuis

  1. Kasiu, a jakie konkretnie leki w obecnej chwili zażywasz?
  2. naranja, z tego, co czytam, jesteś bardzo inteligentną kobietą. Jaka to szkoda, że przez depresję nie możesz wykorzystać swojego potencjału... A może właśnie dlatego, że jesteś taka wrażliwa, że wiesz, co to cierpienie, MOŻESZ BYĆ KIMŚ WIELKIM? Ja uważam, że człowiek uczy się całe życie... a może staniesz się wielką poetką, dziennikarką? Ja wierzę. Według mnie, jesteś naprawdę nietuzinkową osobą. Wiesz, nietuzinkowe osoby mają często pod górkę w życiu. Uwierz mi, to, że w ogóle żyjesz i że piszesz choćby tu, na forum, to naprawdę bardzo ważne. Zdaj sobie sprawę z tego, że jesteś niezwykle zdolna, pisz opowiadania, nawet jak się źle czujesz. Jak chcesz, ja mogę Ci wysłać to, co napisałam podczas swojej pierwszej depresji w liceum. Uwierz mi, nie czułam się wtedy dobrze. A studia skończysz, myślę, że nawet profesorem zostaniesz. Co z tego, że trochę później? Świat byłby uboższy bez Ciebie, naprawdę jesteś wybitnie zdolna. A ja... jutro mam dwa zaliczenia na studiach ciężkie... i tak się boję, że najpierw wypiłam trzy szklanki czerwonego wina, a potem wypiłam (żeby wytrzeźwieć) mocną herbatę "Tylos" z dwóch torebek, parzoną ok. 15 minut. I teraz nie mogę zasnąć. A zamiast się uczyć, oglądałam dziś dramat amerykański, bo nie mogłam się skoncentrować z nerwów. Jutro wstaję o 8:00 (i tak dwa zajęcia opuszczam, bo mam na 8:00, a pójdę na 11:30) i kuję. Boję się... a sobie myślę, że to, jak wykorzystam jutrzejszy dzień tylko ode mnie zależy... I że naprawdę mogę go jeszcze wykorzystać dobrze.
  3. Brrr... może jednak zmieńmy temat, bo się zrobiła atmosfera jak w filmie grozy, co? Ja w każdym razie nie polecam, a wręcz odradzam benzodiazepiny. To naprawdę silne dragi! Asiu, to znaczy, że masz w sobie dużo lęku i on Ci przeszkadza w wypłakaniu się, bo cały czas jesteś napięta i w gotowości do walki.
  4. Dla mnie to było straszne, widzieć obrazy i słyszeć dźwięki, których nie ma, kiedy już siedziałam przy śniadaniu, a nie spałam. I nigdy wcześniej mi się coś takiego nie przydarzyło.
  5. naranja, wydawało mi się, że widzę taki most, a po nim jechało złotowłose dziewczę na koniu, włosy się mieniły w słońcu i wydawały taki metaliczny dźwięk. To mi się wtedy przyśniło, a jak się obudziłam w kółko miałam tę scenę ze snu przed oczami i słyszałam ten dźwięk. Miałam wszystkie mięśnie napięte, bolało mnie całe ciało, cała się pociłam i trzęsłam. I cały czas płakałam. Minęło po jakichś trzech dniach, ale to było okropne, jedne z najgorszych dni w moim życiu, więc nikomu tego nie życzę i chcę Was tylko ostrzec: te leki można od biedy krótkotrwale zażywać do 3 razy na tydzień, ale nie codziennie i nie dłużej, bo strasznie uzależniają i... robią z człowieka warzywo po prostu.
  6. _asia_, mam nadzieję, że ten wieczór jest dla Ciebie lepszy niż poranek, że już nie czujesz rezygnacji. Ja nie mogę się wcześniej wybrać na sesję do pani psycholog, bo mam zbyt dużo obowiązków i zajęć i po prostu nie będę miała sił odbierać sobie czasu, który spędzam, by się choć odrobinę odprężyć. Nie będzie to dla mnie pomocne, będzie to kolejna rzecz, którą muszę wykonać, a to nie tak ma być przecież. Dlatego pójdę, jeśli się nie uspokoi do wakacji, bo wiem, że najgorsze jazdy psychiczne mam, gdy nie mam zajęć na studiach... nie umiem sama zapełnić tak wolnego czasu, by się czuć usatysfakcjonowana. Niby się spotkam z kimś, pogadam, obejrzę jakiś film, nawet gdzieś wyjadę... ale wtedy potrafię czuć pustkę... Dopóki mam zajęcia, nic mi się nie stanie, bo się mobilizuję, a to powoduje wycofanie stanów psychotycznych i nerwicowych. A dziś czuję się lepiej, bo dostałam... "babskie sprawy" i może wszystkie te dołki wczorajsze i przedwczorajsze były związane z PMS...... -- 03 cze 2011, 20:41 -- I bardzo dobrze zrobili, poczytaj sobie to: http://narkotyki.esculap.pl/barbiturany.htm#10 Po miesiącu regularnego zażywania benzodiazepin, miałam straszliwe objawy odstawienne, włącznie z halucynacjami... Także ceń swoich lekarzy za przezorność.
  7. _asia_, a co było powodem Twojej "histerii"? Może się czymś przejęłaś, zdenerwowałaś? -- 02 cze 2011, 14:55 -- wiola173, hm... ale terapeuta powinien dać pacjentowi oparcie i akceptację, ewentualnie pokazać delikatnie, co pacjent robi źle, a nie mówić "jesteś taki a taki", tak uważam. -- 02 cze 2011, 15:41 -- Sypnęłam się... mam poczucie, że znowu siedzę i siedzę i nie czuję ulgi... Tak bardzo chciałabym się poczuć... spokojna. Jak na razie, czuję, jak jakieś niewidzialne coś wwierca się w mój splot słoneczny i powoduje taki straszny zamęt w głowie. A najgorsze jest... że się boję... Że czuję, że spadam jakoś. Czuję się bezsilna, jak zwykle... Mam nadzieję, że to tylko cykl miesięczny i hormony, jak w zeszłym miesiącu, a nie to, że nastrój depresyjny. A najbardziej boję się ludzi, których znam... że są wobec mnie nieszczerzy, że mnie obgadują i się wyśmiewają. Nie mogę przestać się bać tego, że podczas, gdy ja uważam kogoś za bliską osobę, ten ktoś jest fałszywy... nie mogę...
  8. Czuję się niespokojna i zdołowana, zmęczona. Planuję po egzaminach (jeśli dalej się tak będę czuła, tfu, mam nadzieję, że nie) wybrać się do mojej psycholog.
  9. Bardzo źle się dziś czuję. Mój dzień zaczął się od tego, że usypiając na pierwszych zajęciach usłyszałam z tyłu: "Ale Aga ma śmieszne majtki". To znaczy, wydaje mi się, że usłyszałam, bo to było cicho i mogło mi się zdawać. Później, chciałam opuścić jedne zajęcia (wykład) i pójść z koleżankami się pouczyć do poprawy kolokwium na inne piętro, ale zaczęłam mieć bardzo silne poczucie, że naruszam im w jakiś sposób prywatność i że się przyczepiłam (mimo że żadna z nich nie dawała mi tego jakoś dobitnie odczuć). Poszłam jednak na ten wykład i z tyłu równocześnie notując, przyuczałam się do poprawy. Facet, który prowadzi wykład, stwierdził nagle, że każdy powinien wiedzieć, kto był jego przodkiem, powinien wiedzieć, jak jego przodkowie wyglądali. A ja sobie pod nosem mruknęłam: "Ale mój dziadek był adoptowany..." On na to: "Proszę?" Ja powtórzyłam to głośniej. Wcale nie chciałam z nim rozmawiać, mruknęłam to sama do siebie i w ogóle, dziwię się, że mnie usłyszał. Potem była poprawa tego kolokwium, udawałam przesadnie wesołkowatą, dziarską. Napisałam chyba nie najgorzej. Usiadłam sobie na piętrze i próbowałam się z komórki połączyć z internetem. Poczułam, że mam straszne wzdęcie i że cos przelewa mi się w brzuchu... Nie udało mi się połączyć z internetem. Później znów spotkałam te koleżanki, z którymi miałam się niby uczyć, zaczęłam sobie z nimi żartować. Tak weszłam na następne zajęcia, znowu z tym facetem od przodków. I on wyleciał z tekstem, że podczas gdy inne państwa w IX wieku były rozwinięte, w Polsce nic nie było poza szlakiem bursztynowym. Ja na to, że króla Popiela myszy zjadły. Moja koleżanka zaczęła się śmiać. A ten koleś: "Proszę?" Powtórzyłam. On coś zaczął gadać o królu Popielu, a moja koleżanka się uśmiechała. On do niej: "A z czego pani się tak śmieje?" Jedna z tych koleżanek, z którymi miałam się uczyć (nie ta, co się śmiała): "A ty lubisz żartować, nie?" Może jestem paranoiczką, ale jakoś miałam wrażenie, że nigdzie dziś nie pasuję i wszystkim jestem wbrew... Jak to napisałam, to wygląda to jak jeden wielki bełkot. Brzuch mnie bolał, denerwowałam się, a i tak małpowałam, starałam się być na siłę wesoła, i co mi z tego przyszło? Zły dzień.
  10. W jaki sposób pracuje superwizor? Terapeuta mu przekazuje, co było na sesji czy sesje są nagrywane? Ja jak czytam o tym 7F, mam takie wrażenie, że to jest taka fabryka "przystosowanych" ludzi. Przychodzi "wadliwy model", wychodzi "produkt nadający się". Poza tym, kojarzy mi się to z jakimś więzieniem lub wojskiem. Że pięć osób na jednej sali śpi, że każdy ma jakieś obowiązki, że wszystko na daną godzinę. Przecież tego nawet w pełni zdrowa psychicznie osoba by nie wytrzymała...
  11. Korba, to nie jest nic nienormalnego. Też świruję jak nie mam chwili samotności i nie wiąże się to z moim zaburzeniem, tylko z moim charakterem.
  12. _asia_, czuję się dobrze, spałam od 22 do 12:30, czyli 14,5 godziny. Musiałam sobie odbić ostatnie wczesne wstawanie, mój organizm w ogóle ma to do siebie, że jak prześpię twardo 8 godzin, jestem niewyspana. Od 10 w górę dobrze się czuję dopiero. A mówi się, że dorosłemu człowiekowi wystarczy 7 godzin snu na dobę. Dla mnie sen jest jedną z najważniejszych rzeczy w życiu, zaraz po jedzeniu... Asiu, na razie się ciesz tym, że wczorajsza terapia była owocna, nie martw się na zapas tym, co może się ewentualnie schrzanić.
  13. _asia_, świetnie, że udało Wam się szczerze porozmawiać o Waszej relacji. :-)
  14. Nie, nie, ale ostatnio jestem ciągle zmęczona i chyba trochę za mało śpię (muszę bardzo wcześnie wstawać)... Może to przez osłabienie...?
  15. _asia_, nie, no, cytat z tej rozmowy się nadaje do czarnej komedii... Ja się czuję osłabiona, dzisiaj jak wstawałam na zajęcia o 6:30, krew mi poszła z nosa, a rzadko mi się to zdarza. Wczoraj miałam atak lękowy w sklepie obok naszego domu i musiałam wyjść na powietrze. Zauważyłam u siebie wielką potrzebę kontaktu z osobami z pokolenia moich rodziców. Z rówieśnikami już się uleżało, już się tak nie spinam... najgorzej reaguję na sygnały odrzucenia ze strony dużo starszych osób. To dziwne, mam wtedy poczucie, że nie zasługuję na uwagę, że jestem irytująca. Takie schizy pojawiły mi się dopiero w tym roku i są bardzo przykre. Mam wrażenie, że to może mieć związek z moim ojcem, z tym, że potrzebuję więcej osób ustatkowanych i bardzo dorosłych, więcej rodziny... Sama nie wiem.
  16. antracytowa, nie chodziło mi o niepisanie o Wierze, tylko o niepisanie o polskim kościele katolickim, który oscyluje w niebezpiecznym kierunku. Ja osobiście jestem wierząca, ale niepraktykująca.
  17. O, nie. Dość gadania o kościele. Nie jestem katoliczką, nie wciskaj mi tu takich rzeczy i nie próbuj mnie nawracać, bo się we mnie krew gotuje. Jestem za: aborcją, eutanazją, in vitro, homoseksualizmem. Przeciwko: ciemnocie, zabobonom (gadanie o piekle jest jednym z nich) i nietolerancji.
  18. Samobójcy wcale nie idą do piekła... Błagam, nie pisz tu takich rzeczy, bo mnie nosić zaczęło.
  19. brak uczuć, według mnie, takich substancji nie można brać codziennie, mój psychiatra mi powiedział, że co najwyżej trzy razy na tydzień.
  20. Dokładnie to chciałam napisać, ale mnie ubiegłaś. brak uczuć, proszę, nie zażywaj Clonozepamu... To jest równia pochyła. Wiesz, że ten lek znajduje się w spisie narkotyków? Wiem, jakie to straszne tarzać się po ziemi z rozpaczy. Też tak robiłam. Tyle że ja to robiłam właśnie będąc pod wpływem alprazolamu, czyli substancji pokrewnej clonozepamowi, też benzodiazepinie. Kiedy odstawiłam ten lek, minęły mi takie zachowania. Usiądź na krześle i siedź dopóki nie poczujesz, że trochę Ci mija. To mój sposób na myśli samobójcze... A może już Ci przeszło? Jestem z Tobą.
  21. brak uczuć, mózgu Ci leki raczej na pewno nie uszkodziły mechanicznie, ale ja na Twoim miejscu bym się wybrała na EEG i zadała to pytanie psychiatrze. _asia_, pamiętaj, że jesteś osobą, którą warto kochać, lubić... postaraj się jednak spotkać z kimś, jakimś nawet dalszym znajomym, pójść z nim/nią na spacer po parku, nawet na pół godzinki, gadać o byle czym, może być o pogodzie. Jak się nie przełamie takiej bariery pomiędzy sobą i światem, to ona niestety się pogłębia. Pogłębia się uczucie odmienności, wyobcowania... Przełam się i zadzwoń do kogoś... a może weź na spacer swoją współlokatorkę? To może być na początku nieprzyjemne, trudne tak się do kogoś niezbyt bliskiego zwrócić. Ale wiesz, co? Ja dwa lata tamu miałam epizod depresyjny związany z tym, że z pewnych powodów rozpadła i skłóciła się grupa moich przyjaciół, że rozeszli się na różne strony, a w dodatku jeden chłopak z tej grupy mi się podobał, ale nie zwracał na mnie uwagi. Czułam się samotna, myślałam, że w wakacje będę się spotykać z nimi, a oni się skwasili. Pojechałam na bardzo nieudany wyjazd z koleżanką z tej grupy, ona mnie wystawiła, po dwóch dniach celowo (!) przewróciłam się na posadzkę przy obcych ludziach i kazałam wezwać do siebie pogotowie (chyba żeby padł na mnie odrobinę reflektor, nie wiem). A potem dostałam w nocy takich potów z lęku, bezsenności, nie mogłam nawet przejść do wc, bo się bałam wyjść na korytarz.... no i musiałam przerwać wyjazd i wrócić do domu. Wyobraź sobie, że napisałam na gadu do takiego chłopaka, którego widziałam tylko raz w życiu i raz z nim gadałam w tramwaju (a tak się złożyło, że miałam jego gadu), czy by się ze mną nie spotkał. Spotkaliśmy się raz. Potem drugi... i trzeci... i tak się spotykamy od półtora roku, średnio raz na tydzień. To jest mój najlepszy przyjaciel. Warto wyciągnąć rękę nawet do obcej osoby... kto wie, ile ona będzie dla Ciebie znaczyła za jakiś czas? Dla mnie on był wtedy tylko wypełnieniem pustki... teraz jest najważniejszą osobą. A gdybym nie miała wtedy kryzysu, na pewno by mi nie przyszło do głowy do niego napisać.
  22. shinobi, ja mam znajomości z ludźmi dzięki studiom. Trzeba zrobić krok pierwszy, następne w sumie stawiają się same.
  23. W ogóle, przeczytałam wypowiedzi jednego użytkownika (majesticfucker), który został zablokowany i mi się poprawiło, bo uznałam, że są gorsze przypadki niż ja.
  24. arla, no myślę, że wyciszacze to zła droga... to znaczy wiem z autopsji.
  25. Muszę się Wam z czegoś zwierzyć. Koleżanki zaprosiły mnie na imprezę (domówkę) u siebie, idę na nią, ale strasznie się boję... Czekam na godzinę swojego wyjścia jak na jakiś wyrok. Macie pomysł jak się odstresować? Strasznie boję się imprez, zwłaszcza, że tam będą też ludzie, których nie znam, będzie ich dużo...
×