Skocz do zawartości
Nerwica.com

New-Tenuis

Użytkownik
  • Postów

    2 295
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez New-Tenuis

  1. Mam takie przemyślenia: Psychiatra zdiagnozował u mnie osobowość chwiejną emocjonalnie. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę, że być może uskuteczniam po kolei mechanizmy obronne... myśląc, że już sobie z tym poradziłam, a potem zazwyczaj wpadam w dół (choć mam nadzieję, że tym razem tak się nie stanie). Psychoterapii boję się dlatego, że czuję, że przez tematykę poruszaną na sesjach grozi mi dezintegracja osobowości... że się rozsypię i już nie wstanę. A psychoterapia to dla mnie ryzyko, bo przecież nie ma 100% pewności, że mi pomoże... a może zaszkodzić. Czuję się, jakbym z góry była skazana na porażkę, przegraną z ZO.
  2. Brrr... czyli unikać "chłopów z jajami"...
  3. Marek1991, chodzi mi o to, że wiedząc, że z Tobą nie będzie, zrobiła Ci nadzieję, rozkochała w sobie... Tak wnioskuję z tego, co napisałeś, ale oczywiście, mogła to zrobić nieświadomie, może po prostu nie układa jej się z mężem i instynktownie rozgląda się na boki.
  4. Marek1991, kręciła Tobą, jednym słowem, bawiła się.
  5. Nie spodobał mi się, po prostu o nim myślę... jakoś jego zachowanie na mnie zadziałało.
  6. Marek1991, witaj w klubie, też mam tak jak Ty. A człowiek, o którym sporo myślę ma gromadkę dzieci, żonę, jest ode mnie kilkanaście lat starszy i na koniec... wcale nie jest atrakcyjny. Wszystko dlatego, że wykonywał w moją stronę pewne gesty, że poczułam... że mu się podobam.
  7. Marzenie o bezpieczeństwie i spokoju...
  8. friv, przejdź się jednak do tej szkolnej pani pedagog. Ja mam 23 lata, więc jak ona ma 25 to jestem z nią niemal rówieśnicą. Uważam, że właśnie przydałaby Ci się rozmowa z kimś młodym, kto jeszcze pamięta szkołę - ja na przykład miałam okropną fobię szkolną w liceum. Myślę, że wtedy pomogłaby mi właśnie rozmowa z kimś młodym, jeszcze na tyle młodym, by pamiętał szkolne lata. Aha, i pamiętaj, że takich osób jak Ty jest dużo. Fobia szkolna to dość powszechna sprawa. Nie wstydź się tego.
  9. malibu, jak psychiatra może odmówić leczenia Jak jest psychiatrą, to jest psychiatrą i musi leczyć
  10. oskarek19832, myślę, że naturalne jest to, że bardzo przeżyłeś samobójstwo ojca. Jednak tak jak napisała Monika, aby sobie pomóc, powinieneś udać się zdecydowanie na terapię. To jest temat do przepracowania z dobrym psychologiem, leki mogą działać jedynie osłonowo. Co do ludzi z pracy, hm, może nie jest tak źle jak myślisz? Może po prostu z tytułu swojego bólu psychicznego zamykasz się na nich i błędnie odbierasz ich zachowanie przeciwko sobie? A może to Ciebie oni irytują i to Ty ich odpychasz?
  11. czarna roza, ja myślę, że trafiłaś na niekompetentnego psychologa. Szukaj dalej. Ja znalazłam właściwego po wielu nieudanych próbach. Obejrzałam "Salę Samobójców". Faktycznie wciska w fotel, ale nie uważacie, że film jest przesadzony? A może taki ma być? Jako apel do społeczeństwa? Całe lato czuję się bezpiecznie i dobrze (z kilkoma dniami gorszego samopoczucia). Cieszę się!
  12. Bardzo bym chciała, aby to była prawda. Mózg to piekielna i skomplikowana machina...
  13. Czarna Róża, ja myślę, że jak najprędzej powinnaś umówić się na wizytę u psychiatry i powiedzieć, że Fluoksetyna na Ciebie nie działa. On zmieni Ci lek na inny po rozpoznaniu charakteru Twojej depresji. Ja tak miałam, że na mnie Paroksetyna nie działała, męczyłam się, a w końcu psychiatra zmienił mi lek wiodący na Wenlafaksynę. Teraz czuję się znacznie lepiej. Ponadto, zgadzam się z tym, co napisała Monika. Znajdź psychologa, którego polubisz, który będzie Ci odpowiadał i udaj się niezwłocznie na terapię. Nie czekaj z tym, nie zwlekaj. A wygląd: widziałam Twoje zdjęcie na forum, ładnie wyglądasz, sympatycznie.
  14. czarna roza, jesteś zbyt wartościową osobą, żeby opuścić ten świat. Jakie leki zażywasz?
  15. milano3, rozumiem... tylko ja z autopsji wynoszę, że atak lęku przeważnie poprzedza jakieś przykre wydarzenie, z którym nie możemy się uporać... przynajmniej ja tak zawsze mam...
  16. milano3, a co spowodowało, że się pociąłeś?
  17. Kai, jak dokonałeś tych wszystkich zmian? Widziałam, że masz dziewczynę?
  18. dominika92, przesyłam dobre wibracje... Spróbuj zasnąć... -- 16 sie 2011, 21:48 -- Korba, nie masz mnie przepraszać... chciałam Ci uzmysłowić, że Cię lubię. Jak zapewne wiele osób z forum i z realu.
  19. ja też nieee... nie znam Was w rzeczywistości, ale po wypowiedziach na forum Was lubię. I będzie mi bardzo przykro jak sobie coś zrobicie.
  20. brak uczuć, dalej tak dobrze? Niech nasz temat nie obumiera... piszmy tu coś.
  21. Margolka, podoba mi się, że każde zdanie zaczynasz anaforą. Dramatyczne i piękne. :-)
  22. Ludzie słabi i znerwicowani nie umieją powiedzieć "przepraszam". Mój tato nigdy nie powiedział...
  23. Siana5502, ja też kiedyś miałam nerwicę natręctw, że jak nie pstryknę palcami, to wszyscy mnie opuszczą, wyśmieją. Ściągałam nawet rękawiczki w zimie, żeby pstryknąć. W sumie, samo mi przeszło, kiedy przekonałam się, że pstrykanie palcami wcale nie uchroniło mnie przed konfliktem z kilkoma znajomymi.
  24. soniks, dwieście lat To piękny wiek, jeszcze wiele cudów może się zdarzyć w Twoim życiu Im_Back, czy Ty kiedyś byłeś "Litrem Maślanki"
  25. Mogę wypisać w punktach, co sama staram się robić, by nie dopuszczać do obniżek nastroju: 1. Utrzymywać miejsce, gdzie śpię, czytam, spędzam czas w ładzie i porządku (przyjemniej mi, kiedy patrzę na swój pokój, który jest czysty, a rzeczy w nim ładnie poukładane). 2. Wyrobiłam sobie rutynę dnia: budzę się o określonej godzinie, jem posiłki o określonej godzinie, obowiązkowo ćwiczę mięśnie brzucha około 19, a o 20 idę pod prysznic. Bezpieczniej się czuję, kiedy stworzę sobie takie ramy czasowe. 3. Staram się nie siedzieć przed ekranem komputera zbyt długo. 4. Staram się w miarę możliwości dbać o kontakty międzyludzkie, spotykać się ze znajomymi. 5. Czytam książkę (czytanie ostatnio zaniedbałam). 6. Kiedy najdzie mnie zły nastrój, podchodzę do niego pragmatycznie (zadaję sobie pytanie, co musi się zmienić i jak ja mogę wprowadzić te zmiany, aby się tak nie czuć). 7. Zdaję sobie sprawę, że mózg to też organ, usiłuję mieć wgląd we własne uczucia, pragnienia, tęsknoty, dojść do tego, skąd się wzięły i jak mogłabym je zaspokoić. 8. Kiedy mam atak lęku, derealizację, depersonalizację, nie daję się ponieść emocjom i nie działam pod ich wpływem, mówię sobie: teraz nic nie robię (np. nie wysyłam rozpaczliwych sms-ów, nie dzwonię do nikogo, nie piszę), dopóki się nie uspokoję i nie znajdę racjonalnego rozwiązania. 9. Nie pozwalam sobie na picie alkoholu i zażywanie środków uspokajających, chyba że czuję, że jest to absolutnie niezbędne (a niezbędne by to było, gdyby zaatakowały mnie myśli samobójcze - na szczęście, od dawna się to nie zdarzyło). 10. Utrzymuję kontakt ze swoim psychiatrą, kiedy czuję, że coś się złego dzieje z moim samopoczuciem, dzwonię do niego i mówię jak jest (dzięki temu, on prowadzi moją dokumentację, a równocześnie mam poczucie, że nie jestem z tym sama). To są działania, które mi pomagają, w każdym bądź razie umożliwiają w miarę "zdrowe" funkcjonowanie.
×