Skocz do zawartości
Nerwica.com

New-Tenuis

Użytkownik
  • Postów

    2 286
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez New-Tenuis

  1. New-Tenuis

    Zlot w górach

    O, i widzisz, klex, można z nieboszczykiem na Skrzyczne wejść. Ja bym na Skrzyczne weszła. :)
  2. New-Tenuis

    Zlot w górach

    Bycie zlotowiczem i miłośnikiem gór nie wyklucza się. :)
  3. New-Tenuis

    Zlot w górach

    Niby zlot w Poznaniu ma być 25-27 maja, ale nie wiem, czy jest a końcu aktualny, czy nie.
  4. New-Tenuis

    Zlot w górach

    Jestem za.
  5. barbieturan, może spróbuj porozmawiać z chłopakiem swoim o tym, jak się czujesz. O ile dobrze wiem, są takie grupy wsparcia dla osób w żałobie, gdzie za godzinę płaci się 10 zł. Znalazłam taką fundację, nie byłam tam i nie znam tych ludzi, ale wydaje się, że to coś, co może być pomocne: http://naglesami.org.pl/grupy-wsparcia.html . U mnie chyba trochę lepiej, ale miewam chwile bardzo nieprzyjemnego "ściskania w dołku", stresu społecznego, poczucia pustki.
  6. Wiem, tak sobie marudzę, bo chwilami bywa masakrycznie. Dałam sobie rok już na początku.
  7. Czemu to musi być takie ciężkie do dźwigania, te emocje, ta pustka...
  8. I taka ładna pogoda, aż chce się wyjść z domu. U Ciebie też tak ładnie jak we Wro?
  9. 2 miesiące to optymistyczna wizja. Ja sobie daję pół roku.
  10. Dziękuję Ci, że napisałaś. Na co dzień się trzymam ciepło i zaskakująco mocno (nie wiemy, jaką mamy siłę, dopóki nie spotka nas coś, co tego dowiedzie). Co jakiś czas mam przebłyski naszych rozmów, spacerów, brzmienia głosu, niepowtarzalnego poczucia humoru. Wczoraj miałam regres i płakałam, że chcę bardzo dużo przyjaciół, którzy by cały czas byli przy mnie... potem mi to przeszło, ale nie da się do końca (i chyba nie należy) uciec przed tą pustką. Choćbym nie wiem ilu ludzi spotkała, ta pustka i tak jest i czasem bardziej doskwiera, a czasem (tak jak dziś) staje się czymś melancholijno-refleksyjnym...
  11. Coś w tym jest. Ale jest jeszcze lęk, jak będzie wyglądało dalej moje życie bez tej osoby, jak ułożą się inne relacje.
  12. Mnie się dzisiaj udało trochę popracować, jestem z siebie dumna. Zgadzam się, "Treny" Kochanowskiego doskonale odzwierciedlają ten stan zagubienia i przerażenia po odejściu bliskiej osoby.
  13. Udało mi się wczoraj zrobić pranie, ale nie czuję się sobą.
  14. Właśnie próbuję puścić pranie. Jak małpa w kąpieli. Ciekawe, czy mi się uda. Czuję się, jakby mnie przeniosło do innego wymiaru i swoich ubrań dotykam jak przez jakąś niewidzialną zasłonę. Napiszę, jak odniosę sukces co do prania.
  15. Mam wsparcie specjalistów, tzn. jestem na lekach. Pomagają. Tylko poranki są koszmarne. Ale dziś nawet wyszłam z domu ze śmieciami i do sklepu, co biorąc pod uwagę mój stan i to wydarzenie, było wyczynem, dałam radę, nawet chciałam wyjść. I w żaden sposób nie chciałabym Duszy zatrzymywać przy sobie. On jest teraz szczęśliwy i zdrowy, wiem to. To mi wystarcza. A pokój i tak mam cały w Nim - jakieś rysunki, zdjęcia, nawet mój nowy komputer to Jego zasługa, bo poświęcił cały dzień na złożenie go z części, które sam wcześniej wyszukał.
  16. Jeśli nie wstrzeliłam w dział lub zdublowałam temat, przepraszam. Wczoraj zmarła bardzo bliska mi osoba. Dowiedziałam się o tym nie będąc w domu. Drogi do domu prawie nie pamiętam, cała twarz mnie potem piekła. Czuję się, jakby umarła część mnie. Mam pytanie do Wszystkich, którzy przechodzą lub przechodzili żałobę: Jak sobie z nią radzicie lub poradziliście? Do tych, co ją przeszli - ile u Was trwało poczucie, że dotykacie Piekła?
  17. Bo nie zetknęli się z nią tak jak my. Nie mają tego doświadczenia, więc nie rozumieją. Z drugiej strony właśnie mi zmarł ktoś bardzo bliski. Wczoraj się o tym dowiedziałam. Moich uczuć z najgorszej depresji nie można do tego porównać. Nie twierdzę, że teraz jest gorzej, bo chyba nie jest. Ale nie da się porównać depresji do żałoby. To dwie różne sprawy, ludzie, którzy twierdzą "nie jest ci źle, bo nikt ci nie umarł" nie wiedzą, co mówią. To jest innego rodzaju cierpienie. Poza tym każdemu ktoś kiedyś umarł lub umrze.
  18. To nie jest uzależnienie. Nie zamykaj się w sobie przez złe doświadczenia. Wiem, że odruchowo ucieka się od tego, co boli, co wydaje się nieskuteczne, itp. Może zastanów się, co może te kobiety zrażać, że tak reagują. Może za szybko chcesz mieć za duży kontakt (za gęsty) i to je odstrasza?
  19. Wydaje mi się, że żeby poradzić sobie z takimi problemami, nie powinno się od nich uciekać. Zaczynam myśleć, że lepiej się z nimi zmierzyć. Powiedzieć sobie "tak, znam to uczucie, jest nieprzyjemne, ale wcale nie chcę, żeby minęło, nie muszę się już teraz dobrze czuć, chcę poznać sama siebie". Bo to tak naprawdę chyba jest część nas.
  20. Mam 29 lat, a te stany akurat towarzyszyły mi od zawsze. Ogólnie, nie układa mi się w tych sprawach. Jestem trochę niedojrzała emocjonalnie, ale nadrabiam zaległości. Znam z autopsji to, co opisałaś i wiem, że może doprowadzić do cierpienia, ja już z tego powodu nadużywałam leków uspokajających i alkoholu. To osiągało taki poziom, że marzyłam tylko o braku czucia, o spokoju, o braku tej osoby w mojej głowie. A tak naprawdę wcale nie chciałam jej poznać, tylko chciałam, żeby mi coś dała. Potwierdzenie, że nie jestem niewidzialna. Z drugiej strony, gdy naprawdę komuś na mnie zależało w "ten" sposób, ja za każdym razem miałam tę osobę gdzieś. Może u Ciebie podobnie jest to sposób na uniknięcie bliskości, lęk przed zaufaniem komuś do "tego" stopnia? Teraz osiągnęłam stan względnego spokoju psychicznego, który utrzymuje się jak na mnie bardzo długo. Wiem, że to nie koniec mojego problemu, ale wiem też, że powoli uczę się go oswajać. Psychoterapia może nie jest jakimś cudem, ale pomogło mi to, że otworzyłam się przed terapeutką (i nie, nie miałam faz na jej temat). Że otworzyłam się przed kimś obcym, zaufałam, że mnie nie zrani. Pomagają też, niestety, leki stabilizujące nastrój. Piszesz, że coś takiego Ci się wcześniej nie zdarzyło. Co wobec tego wyzwoliło tę emocję?
  21. Ja to znam z autopsji. Osiągało u mnie wręcz rozmiary paranoidalne. Co ciekawe, nie miałam braku miłości w dzieciństwie. To dziwne, ale wydaje mi się, że ta tendencja przechodzi mi z wiekiem. Stałam się bardziej sceptyczna względem potencjalnych, jak to nazwałaś, "motyli w brzuchu" i tym samym mniej idealizuję, a bardziej otwieram się na innych ludzi.
  22. http://www.bleachernation.com/wp-content/uploads/2011/06/seriously.jpg
  23. We Wrocławiu rzadko odbywają się spotkania ludzi z tego forum, zazwyczaj są to spotkania dwóch osób. Jeśli podacie mi na PW swoje namiary na Facebooku, mogę Was dodać do spotkaniowej konferencji ludzi z innego forum - o nieśmiałości i o fobii społecznej. Oni się często spotykają. :)
×