Skocz do zawartości
Nerwica.com

Martusia

Użytkownik
  • Postów

    354
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Martusia

  1. A ja myślę, że to normalne i każdy kto przeżywał depresję wie o tym. Także spokojnie. Lecząc depresję też mialam takie wahania ale zauważylam, że jak coś szybko przychodzi to także szybko mija. Dopiero kiedy zaczęłam sama o tym czytać, uczyć się, poszłam na terapię, małymi kroczkami zaczęłam wychodzić na prostą i puki co ne ma spadku i nie zamierzam dopuścić by był. Wszystko zależy od nas. W nas się zaczęło i w nas się musi skończyć. Im szybciej to zrozumiemy i zaakceptujemy tym szybciej nam się uda. Serio:)
  2. Po pierwsze, powiedzialabym o wszystkim lekarzowi. Jak ma Ci pomoc nie znając calej prawdy? Po drugie, nie wiem czy to skuteczne w Twoim przypadku ale zawsze gdy nachodziły mnie natrętne, okropne myśli dawalam im swobodnie przejść. Nie zagłębialam się w to co czuję i co mi to daje, tylko czekałam aż popłyną dalej. Za ktorymś razem nie wróciły:)
  3. Nie wyłamię się, także i ja doradzam lekarza a najlepiej super sychoterapeutę. Też mam problem z wyladowaniem emocji i widzę jak na mnie oddziałowują ale z tego co opisujesz to na prawdę już nie są żarty. Jak dla mnie. Poszukaj pomocy, na pewno się uda. Szkoda czasu i życia, bo ono na prawdę może cieszyć. Pozdrawiam.
  4. Martusia

    wyjazd

    Ale dalaś radę. I to się liczy. Może czasem dobrze, że nie mamy fizycznie dokąd uciec, bo widać wtedy, że to wszytko da się znieść. Pozdrawaim.
  5. Trudno mi powiedzieć, czy od tego można mieć PTSD, bo ono występuje po traumatycznych przeżyciach. Jeśli do takiech zaliczasz palenie i uczucie mu towarzyszące, to kto wie. Dlaczego nie poradzisz się osoby wykwalikowanej? Myślę, że dobry specjalista, pomoże Ci zrozumieć to co się z Tobą dzieje. Po co czekać. Pozdrawiam Serdecznie.
  6. A ja tak sobie myślę, ze macie sporo racji. Jednak doszlam do wniosku, że nie wybacza się krzywd, których nie rozumiemy. A ja jestem w stanie zrozumieć zdradę. Nie godze się na to, nie twierdzę, że to dobre czy że moglabym być z człowiekiem, który mnie zdradza. Jednak moglabym wybaczyć. Pozdrawiam.
  7. Witaj. Czytam i myślę, że masz wszystko czego potrzeba, by z tego koszmaru się obudzić. Świadomość i chęci. Życzę sukcesu i szczerze wierzę, że go osiągniesz:)
  8. Witaj. Bardzo trudne przeżycia masz za sobą, a mimo to jesteś otwarta i świadoma. Myślę, że dzięki swojej wiedzy dasz radę to pokonać. NIgdy nie jest za późno by zacząć na nowo żyć. :) Tak jak mówisz, nie jest to latwe ani przyjemne, sama nie raz ryczałam na terapii, przeżywałam wszystko od początku. Ale wiedzialam, że to jedyna droga. I udało się. :) Trzeba wiedzieć, do czego się dąży i walczyć. Trzeba poznać wroga, by go pokonać. I myślę, że to tyczy się wszystkich zaburzeń. Pozdrawiam i życzę wytrwałości. Jesteś dzielna i silna.
  9. No wlaśnie, ode mnie taka prośba. Gdyby ktoś się zdecydowal to było by fajosko. Dostałam zadanie odszukania chętnej osoby. Myślę, że z charakteryzacją nie ma problemu, poza tym jak czasem oglądam to w ogole człowieka nie widać i głos zmieniają. Także gdyby ktoś mial ochotę to odwagi:) Pozdrawiam.
  10. To samo zauważylam u siebie. Czasem mam wrażenie, że sama podświadomie prowokuję trudne sytuacje. Co prawda ostatnio wcale tak nie chcialam, ale cóż, bez naszej woli tez czasem pojawia się ból.
  11. Witam. Chce tylko powiedzieć, że mialam PTSD. Nadal chyba mam z tym, że mniej nasilone. Odnośnie poprzednich wypowiedzi, oczywiście, ze fleshbecki nie wykluczają PTSD, one często są jego częścią. Jak się ostatnio okazało u mnie nadal są. Bylam w takim ośrodku i tam nawet nie potrafiono postawić odpowiedniej diagnozy. Wymyślano różne rzeczy i nikt nie umiał pomóc. Dopiero gdy na własną rękę podjęlam psychoterapię poznawcz-behawioralną, pojawiły się rezultaty. Nie znaczy to, że ośrodki są beznadziejne, nie wiem tego, po prostu ja na taki trafiłam. Ale nie trzeba być tam, by sobie pomóc. To jest jak najbardziej możliwe i potwierdzone moim przypadkiem.:) Owszemm czasem zdarzy się coś co wywoła "atak" ale to sporadyczne i jestem w stanie to opanowac samodzielnie. Teraz nie biorę żadnych leków, korzystam z wiedzy z psychoterapii. Jestem zadowolona.:) Pozdrawiam.
  12. Zgadzam się z Twoim zdaniem i gratuluje takiej silnej postawy. Nie jest żadnym wyczynem poddaać się i wciąż narzekać. Było ale teraz może być tylko lepiej. Czasem jest ciężko i nikt nam nie broni mieć gorszego dnia, ale ważne by walczyć. Iść dalej. Twój optymizm zaraża i to bardzo pozytywne:)
  13. Witaj klaus, PTSD ma wiele objawow. Możesz o nich przeczytać choćby tu na forum. Moge jedynie powiedzieć, ze świetnie Cię rozumiem i także czuję sie fatalnie po utracie najwazniejszej w życiu osoby. Z tą różnicą, że ja nie jestem pewna czy chcę powrotu ale myślę, że u Ciebie tez nie o to juz chodzi. Jak teraz układają się Twoje relacje z innymi ludzmi, z kobietami. Czy to ma duży wpływ? Terapia pomogła? Jeśli chodzi o specjalistów, to żeczywiście trudno znaleźć odpowiednią osobę. Ale da się i warto szukać. Pozdrawiam i jeśli możesz, proszę, opisz więcej.
  14. Witaj. Właśnie tak to działa, że sama wywołujesz atak myśląc o nim, zakladając, że się pojawi. Pisałam to już kilka razy, ale dziala. W momencie kiedy sie gorzej poczujesz, nie nakręcaj się i nie wyprzedzaj zdarzeń. Stań w roli obserwatora i mów do siebie, np. : ciekawe co się stanie? to bardzo interesujące co się ze mną dzieje. Zapomnij jak to wyglądało ostatnim razem, nie wyprzedzaj, nie przewiduj przebiegu ataku. Idź do przodu.:) Powodzenia.
  15. A ja tak szybciutko od siebie. To chyba nigdy nie mija ale nie można przed tym uciekać. Ostatnio rozmawiałam z kimś i usłyszałam histaorię, że ktoś próbował zgwałcić jego znajomą. Wiele nie pamiętam z tej opowieści, ważne byo dla mnie, że udało jej się obronić. Ale w głowie słyszlam tylko "gwałt, gwałt, gwałt..." I wszystko od początku. Wszystkie wspomnienia, obrazy, smród jego spermy, wszystko ,jestem znowu w tamtym miejscu. I zostałam z tym sama. Nie mialam do kogo uciec ani sie przytulić by poczuć się choć trochę bezpieczniej. Ale udało się uspokoić. To nigdy nie mija. Wiem tyklo, że jest błędem wyrzucanie tego na siłę z pamięci bo się nie uda a potem byle pretekst i wszystko wraca. Lepiej stopniowo się oswajać, nie unikac na silę konfrontacji z tym tematem. Wtedy nawet jeśli przyjdzie strach, łatwiej go będzie opanować. Pozdrawiam Wszystkich. Przyznaję, że nie czytalam wszystkich postów w tym temacie,tylko pierwszy i opisalam swój przypadek. Ostatnio nie mogę o tym wszystkim myśleć. Znów uciekam, aż przyjdzie moment kiedy trzeba będzie stanąć przed tym kolejny raz. I wiecie co myślę, że znowu bedę wtedy sama. Chaotycznie piszę, zbyt silne emocje. Kończe i poczytam Wasze historie kiedy się uspokoję.
  16. Potem jeszcze większy ból. Bliscy, nawet jak tego nie widzimy zawsze znajdzie się człowiek, którego tym głęboko OKALECZYMY NA CAŁE JEGO ŻYCIE. Możesz to zrobić, każdy może, ja też. Tylko po co? Poza tym odbierzesz sobie szansę na cokolwiek lepszego co może Cię spotkać jeśli tylko dasz temu szansę. To nie są tylko słowa, a kiedy to zrozumiesz, ból będzie mijał i pojawi się wiele dobrego. Wiem To. Daj sobie szansę.
  17. quentin199, spytaj lekarza wprost. Ale moim zdaniem sam się nakręcasz niepotrzebnie. Myślę, że na Twoim miejscu skorzystalabym z rady szatz. Pozdrawiam Serdecznie i wiecej optymizmu.
  18. Witam Serdecznie. Trudno mi odpowiedzieć konkretnie. Objawy jak na PTSD ale nie mi to stwierdzać, choć wydaje mi się to bardzo prawdopodobne. Spokojnie, trzeba pomyśleć i poszukać rozwiązania. Wtedy w szpitalu odtruli Cię czy coś i tak poprostu poszlaś do domu? Wydaje mi się, że powinnaś szybciutko poradzić się specjalisty. Czy szybko się to leczy? Tym szybciej im szybciej zrozumiesz na czym to polega. Ważne byś się nie nakręcala. Kiedy przychodzi taki stan po chwili spokoju, nie wyprzedzaj w głowi co się stanie za moment. Patrz na to jakby z ciekawością. Wyobrażając sobie co będzie za chwilę, wywołasz to, a tak nie pozwolisz się temu rozwinąć. Przynajmniej jeśli to PTSD, to dla mnie kwestia wprawy i nauczenia się opanowywania takicch stanów. Mam nadzieję, że troszkę Ci to doraźnie pomoże ale na prwdę poradź się kogoś fachowego. Pozdrawiam.
  19. A ja sobie myślę, ze trzeba dobrze poznać swoja wartość. Dawniej patrzyłam na siebie przez pryzmat Ukochanego. Teraz kiedy rozstalismy się widzę, że osobno też calkiem ciekawa ze mnie osoba. Mimo, ze to przykra sytuacja spowodowała, teraz widzę plusy tej rozląki. Żyję sobą dla siebie. Samotność jest potworna. Sczególnie pierwsze dni dawały mi popalić. Któregoś dnie dotarło do mnie, że teraz czuję się tak na prawdę sama. Mam ostatnio coraz więcej znajomych, ludzie są wokół mnie ale nic nie wypełnia pustki. To boli, ale jest do przezycia i widzę, ze z samotności można także czerpać. Jeśłi człowiek czuje się dobrze sam ze sobą, to nie rozpada się kiedy bliska osoba odejdzie, bo największe wyzwania są w nas.
  20. Jełsi już ktoś widzi, że to w nim problem to moim zdaniem połowa sukcesu. Ważne by to widzieć i przyznać się do tego przed sobą. Troszkę, mam klopot, by zrozumieć jak można być toksycznym do tego stopnia, ze inni odchodzą. Dawniej tez tak o sobie myślałam, ale teraz widzę, że to nie do końca tak. Wydaje mi się, ze po prostu trzeba być od początku szczerym z drugą osobą, otwartym. Słuchać naprawdę i racjonalnie oceniać czy to co robimy nam odpowiada, to na co się godzimy i zdobywamy. Nie wiem jak można inaczej pozbyć sie tej cechy niż w praktyce. Słuchać siebie i innych i nie obawiać się być szczerym.
  21. waw1994, jejku to rzeczywiście podła sytuacja i moge sobie tylko wyobrazić jak mama cierpi a Ty przy tym. Może rzeczywiście jak nie pomoże wspieranie i bycie przy niej to trzeba zmienić strategię i spróbować jak radzi dorota574, Sama nie wiem, nie bylam w takiej sytuacji ale kiedy moja siostra była w okropnym stanie, po pewnej tragedii jaką przeszla byłam przy niej i pomagałam w codziennych czynnościach. To trwalo ok pół roku. W końcu otrząsnęła się. Po prostu potrzebowała czasu by przeboleć swoją krzywdę. Każdy musi mieć czas by przetrawić, by potem trzeźwo myśleć. Myślę, że starałabym się działac po części tak, żeby odwrócić uwagę a po częsci po prostu być. Bałabym się tak radykalnie postąpić, że nagle coś niby mi się dzieje, żeby mamy dodatkowo nie załamać, żeby nie stwierdziła, ze nie ma sil na to wszystko. Można odwracać czasem uwagą robiąc coś wspólnie jeśli się da, mówić, że się jej potrzebuje, że Tobie tez jest przykro i ciężko. Potrzeba czasu. Życzę doużo sił.
  22. szatz dziękuję Ci bardzo.To miłe co napisałeś. Pisalam dziś biologię i zobaczymy jak będzie ale super fajne to nie było;) Wiecie co jak przyszłam do domu chwilkę coś tam porobiłam i nawet nie wiem kiedy usnęłam na 3i pół godziny. Aż inaczej się czuję.:) Odreagowałam? :) Pozdrawiam.
  23. Witaj. Tak po prostu z dnia na dzień ktoś zaczął Cie prześladować? Nie domyślasz się w jaki sposób może kontrolowac gdzie przebywasz i co robisz? Myślę, że na Twoim miejscu poszłabym na policję i opowiedziała wszystko i dyskretnie zaprosiła policję do domu. Tylko tak, żeby sąsiadka nie widziala, bo może wtedy nic nie robić. Kurcze aż ciężko mi w to wszystko uwierzyć. Ale cóż, ja bym to zgłosiła. Pozdrawiam.
  24. Martusia

    Depresja objawy

    Sama sobie odpowiedziałaś. Masz dla kogo żyć, więc skup się na tym. Żyj. Nie rób sobie krzywdy. Jeśli nie dla siebie to dla córeczki. Nie krzywdź jej. Doskonale znam takie stany i wiem, ze da radę się ich pozbyć. U mnie czasem wracają (ostatnio kiedy mam duuużo stresu), ale to, że są nie oznacza, że trzeba im się poddać. Są i trzeba je zwalczyć. Wiem jak irytują tacy terapeuci, trafiałam na takich. Potem byłam na terapii u gościa ktory zna sie na rzeczy. Ale pamiętaj, że nawet jak w to nie wierzysz i tak wszystko zależy od Ciebie. Szukaj drobnostek, którymi choć na siłę możesz się cieszyć. Wyjdź na spacer z córeczką (która z pewnością potrzebuję Ciebie żywej) i ciesz się, ze jest. Depresja to podła choroba i często odbiera życie nawet kidy serce jeszcze bije. Wiem. Ale kazdy z nas ma w sobie wystarczająco sił by ją pokonać. Ty też masz tę siłę. Wierzę, że jeśli sprobujesz to wygrasz. Walcz.
  25. kiedyś przez moment byłam w takim "związku". Ale to nie było nic trwałego, także można bylo to przerwac bez konsekwencji. Z tym, że to nie bylo na taką skalę. Pobolało i przeastało. Tak sobie myślę, że nie może być sytuacji bez wyjścia i jeśli już coś złego się dzieje to szkoda sobie marnowac życie. Trzeba się odciąć od tego co nas truje i żyć także dla siebie. Życzę siły i lepszych dni. Pozdrawiam.
×