Skocz do zawartości
Nerwica.com

_asia_

Użytkownik
  • Postów

    2 857
  • Dołączył

Treść opublikowana przez _asia_

  1. Kasiu... Przed rozpoczęciem terapii byłam pewna, że nikt i nic nie jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi, a teraz... Szkoda gadać. Najgorsze jest to, że ona mnie prowokuje, a ja się daję na to złapać, to mnie doprowadza do szewskiej pasji po prostu!!!!!
  2. he heh, to ja nie powinnam była wybrać kobiety
  3. hmmm... jeśli dobrze pamiętam Kasiu, to Rachel kiedyś próbowała uwieść swojego terapeutę, chyba miała też sny erotyczne z nim, jakieś fantazje sexualne. terapeutka, owszem, pociąga mnie, emocjonalnie i fizycznie. kocham ją (i nienawidzę)... Rachel też kochała swojego terapeutę, całą sobą. w przerwach w nienawiści. już sama nie wiem, mam 1000 wątpliwości co do dalszej terapii, a dalej ją ciągnę, bo coś mi jakby podpowiada, że tak ma być. w każdym razie na pewno muszę porozmawiać w piątek o wczorajszym zajściu i w ogóle o mojej terapii. pytanie tylko czy będę potrafić. Haniu, a to coś nowego.
  4. Agnieszko, u mnie to się zmienia jak w kalejdoskopie. nawet sama za sobą nie nadążam. wiem, że jeśli się w piątek nie dowiem porządnie o co w tym wszystkim chodzi to zwariuję.
  5. Przecież wiesz dobrze, że na pewno ktoś Cię jeszcze zrani. Takie życie. I na pewno takie sytuacje będą się powtarzać... nie poradziłaś sobie jeszcze z tym problemem, z cięciem się. Jestem pewna, że sobie poradzisz. To jednak jest długa droga, a z tego, co czytam, Twoja terapeutka z Tobą nad tym nie pracuje, tylko jątrzy ranę. Agnieszko, no właśnie już nic nie wiem. dlatego przyszła pora na bardzo poważną rozmowę z terapeutką, którą zamierzam odbyć w piątek. muszę tylko pomyśleć jak to wszystko rozegrać. z drugiej strony moja współlokatorka, która zna mnie dość (a raczej bardzo) dobrze, wie o mnie dużo i której dałam do przeczytania "Uratuj mnie" mówi, że moja terapeutka zachowuje się bardzo podobnie do psychiatry z powieści. I że widzi dużo analogii między moim postępowaniem a zachowaniem głównej bohaterki oraz metodami pracy mojej terapeutki i tamtego psychiatry. może to jednak tak powinno być? cholera, coraz mniej wiem i niczego nie jestem pewna. to mnie straszliwie męczy, wyczerpuje.
  6. _asia_

    Wkurza mnie:

    moje dzisiejsze denne i shitowe całościowe samopoczucie
  7. Kasiu, nie masz nic do stracenia skoro teraz jest źle, od dawna. a możesz coś zyskać. a nawet kogoś - siebie. czasem warto zaryzykować. po dzisiejszym zdarzeniu znów nie wiem co dalej z moją terapią. na tą chwilę to chciałabym się od niej uwolnić tylko nie potrafię. to wszystko mnie już wyczerpuje, mam tego serdecznie dosyć.
  8. Kasiu, dlaczego nie wiesz czy pójdziesz na 7f?! To jest Twoja szansa, zobacz, już 2 etapy przeszłaś!!! chcesz ją tak po prostu zaprzepaścić? nie... !!! jak sama nie pójdziesz to ja przyjadę i Cię tam zaprowadzę. Długo by o tym pisać Kasiu, moja rozmowa z terapeutką trwała niecałe 4 minuty, a w czasie tych 4 minut czułam jakby mnie ktoś pociął na 1000 kawałków i po kolei wrzucał te kawałki do kosza. ja cała poczułam się wyrzucona do kosza. wiem, że już nigdy do niej nie zadzwonię, bo nie chcę się czuć tak jak teraz. w ogóle od dziś koniec ze zbliżaniem się, witaj bezpieczny dystansie i chłodzie. ja się już nie dam tak traktować. nie potrzebuję niczyjej łaski i jakoś sobie poradzę. -- 12 kwi 2011, 21:18 -- Amelko, dziękuję, też tulę..
  9. Kasiu, wiem, ale pomyśl, że to stan przejściowy, minie, zobaczysz, ja w to wierzę!!! Wierzę, że na 7f Ci pomogą i trochę inaczej spojrzysz na świat... No czytałam, że W. 2 maile napisał. Korki poszły dobrze, ale w tej chwili to nic mnie nie cieszy, zadzwoniłam wieczorem do terapeutki, bo byłam w kiepskim stanie po wczorajszej sesji i siedziałam z nożem, chciałam nie dopuścić do pocięcia się, odwrócić swoją uwagę. w wyniku rozmowy poczułam się niechciana, nieważna, nie pasująca, jak piąte koło u wozu, ciężar, zajmująca tylko niepotrzebnie czas, zbyteczna. rozłączyłam się więc, rozryczałam i pocięłam. to już mogłam nie dzwonić tylko się od razu pociąć. nikt mnie już nigdy nie zrani, NIKT. nikt się do mnie nie zbliży. obejdzie się bez bliskości. przynajmniej będę bezpieczna.
  10. _asia_

    czego aktualnie słuchasz?

    [videoyoutube=JugGmkvhsKQ&feature=autoplay&list=MLGxdCwVVULXehEXCYQ6r1ZdWda9VyAcld&index=4&playnext=2][/videoyoutube]
  11. a ja to od dziś chyba żyję tylko dla siebie. nie ma innego wyjścia.
  12. Kasiu, wiem, że było Ci bardzo ciężko w pracy. Ale dałaś radę mimo lęku, jestem z Ciebie dumna.
  13. nie wytrzymałam. pocięłam się po rozmowie telefonicznej z terapeutką. najpierw rozryczałam, a potem pocięłam. ktoś tu dziś na forum napisał, chyba Hania, o niepotrzebowaniu nikogo. podpisuję się pod tym całą sobą.
  14. _asia_

    czego aktualnie słuchasz?

    [videoyoutube=zSeTB-c2jPY&feature=bf_next&list=MLGxdCwVVULXehEXCYQ6r1ZdWda9VyAcld&index=24][/videoyoutube]
  15. kurcze, aż bym sobie teraz normalnie pograła.
  16. alienor, jesteś uczniem czy nauczycielem gry na skrzypcach? bo jakoś nie do końca jest to dla mnie jasne z Twojej wypowiedzi. jeśli uczniem to dobrze Cię rozumiem, ja zawsze panikowałam przed lekcją z moim nauczycielem, gdy nie mogłam dobrze opanować jakiegoś utworu, problemem były zwłaszcza etiudy, wiadomo - technika przy nich jest bardzo ważna, a więc niezbędne rozluźnione sprawne palce. moje były zawsze sztywne z nerwów i ze strachu. korzystałeś w tej sprawie z pomocy psychologa/psychoterapeuty?
  17. nie jestem muzykiem, ale skończyłam szkołę muzyczną, grałam na skrzypcach i fortepianie (już nie gram z powodu boreliozowych problemów z mięśniami i stawami). zaburzenia lękowe mam w gratisie do borderline. pamiętam, że przed egzaminami, koncertami, występami, przeglądami zawsze baaaardzo się stresowałam, bałam się, że się pomylę, że zazgrzytam na skrzypcach, przeżywałam wszystkie występy straszliwie (koszmar). tak naprawdę to lubiłam grać tylko dla siebie, gdy nikt nie słuchał. i wtedy najlepiej mi wychodziło.
  18. Amelko, dziękuję za odpowiedź, tak - z niemieckiego Już jedne korki za mną, za 2 h następne... Jest mi tak niedobrze od tej migreny, że masakra. linka, to dobrze, będę mogła swobodnie się komunikować. Wiesz, dużo zależy od nauczyciela i nastawienia, bo ja np. uczyłam się niemieckiego od podstaw trzy lata prywatnie godzinę w tygodniu (nie miałam go nigdy w szkole) i dostałam się na studia. ale miałam przeeeeeecudowną nauczycielkę/korepetytorkę. i to z miłości do niej wybrałam niemiecki jako mój kierunek studiów.
  19. _asia_

    Wkurza mnie:

    no tak to chodzę tylko prowadząc korepetycje trochę głupio siedzieć w okularach przeciwsłonecznych. chyba będę mieć zasłonięte zasłonki i przy lampce, ech.
  20. _asia_

    Wkurza mnie:

    z chęcią przestanę się wkurzać, jak ktoś zgasi dziś słońce.
  21. Wszystko ma jakiś cel, Kasiu, tak mi się wydaje. Dasz radę. :*
  22. To dobrze, Kasiu, bardzo dobrze - bo im dłużej się zwleka, ucieka od czegoś, tym problem staje się większy, coraz trudniej wyjść... Zobaczysz, będziesz mieć wyjście po dłuższej przerwie za sobą i poczujesz się lepiej, wdrożysz się w rytm, zapomnisz trochę o problemach, zajmiesz się czymś... Będę mocno trzymać kciuki. Dasz radę. U mnie źle. Słońce wywołuje we mnie jakąś agresję, niepokój. Razi mnie jakby mi ktoś świecił latarką w oczy. Od razu nastrój siada i wszystko jest do d... . Ale muszę się trzymać, zwłaszcza dziś, bo o 10tej i po południu mam korki.
  23. _asia_

    Wkurza mnie:

    cholerne słońce!!!! już mi przez nie głowa pęka. modlę się o deszcz, bo mam dziś 2 korki w ciągu dnia, a przy słońcu zapominam jak się nazywam. źle spałam. zły humor. a wczoraj było tak fajnie.
  24. jak najmniej myśleć Kasiu (wiem, że to trudne, ale jest to możliwe), włączyć sobie na full jakąś fajną muzę, umyć się, ubrać, zjeść śniadanie/wypić kawę i w drogę - do lekarki po zwolnienie albo do pracy... im wcześniej wyjdziesz z domu, tym lepiej... jak się dziś czujesz? dasz radę iść do pracy czy pójdziesz do lekarza?
×