Skocz do zawartości
Nerwica.com

_asia_

Użytkownik
  • Postów

    2 857
  • Dołączył

Treść opublikowana przez _asia_

  1. kasiątko, echhh, przykro mi... prawie wszyscy się kurcze shitowo czują jak widzę...
  2. O , to ja dokładnie tak się czuję w relacji z terapeutką. Totalna huśtawka – przytuli mnie, jest ciepła, przyciąga do siebie, a potem coś się dzieje i jest zimna, sroga, bardzo zdystansowana, a ja czuję się odepchnięta, niezrozumiana. Nienawidzę tego, nienawidzę tych ciągłych zmian, nieprzewidywalności. Nienawidzę przyciągania a potem odpychania.
  3. No jeśli chodzi o to - dam sobie rękę uciąć, że tego nie zrobi, możesz być spokojna. -- 06 kwi 2011, 11:45 -- ...
  4. Haniu, miałam dokładnie takie same obawy. A im dłużej z tym zwlekałam, tym bardziej mnie to męczyło, dusiło. Moje obawy okazały się bezpodstawne – ona ani nie przekazała mnie komuś innemu (a tego najbardziej się bałam), ani nie dała powodu do wstydu. Myślę, że bycie w pełni szczerą ma sens, jest jak najbardziej wskazane – w tym terapeutycznie. Moim zdaniem to dobra decyzja. Ona poza sesją też jest zdystansowana. A na sesji również siedzimy w odpowiedniej odległości od siebie. Ale czasem w wyjątkowo trudnych chwilach przytula mnie po ciężkiej sesji, jakby czytała w moich myślach i wyczuwała, że tego właśnie potrzebuję. Czasem jest jednak sroga, surowa. Haniu, ja bym powiedziała na Twoim miejscu. Ty zrobisz oczywiście jak uważasz...
  5. Tak!!! Haniu, ja tak strasznie cierpię przez to, bo u mnie to jest też cielesne, dawniej było czysto platoniczne, czyste jak łza, a teraz... Nawet mi się zdarzają sny erotyczne z nią... A czasem (bardzo rzadko, ale jednak zdarza się, przeważnie wtedy, gdy udało mi się trochę odsłonić, być prawdziwą), gdy mnie przytuli to dosłownie jakby mi ktoś wstrzyknął jakąś super potężną dawkę endorfin i potem przez kilka dni cały czas czuję jakby mnie przytulała. Ona wie o moim uczuciu, nawet się przyznałam kiedyś do snu erotycznego z nią w roli głównej . Ale nie wiem też co z tym zrobić. A jak jest w Twoim przypadku - odsłoniłaś się trochę, czy ta osoba wie, co czujesz czy nadal nie?
  6. Haniu, ja sobie o kimś pomyślałam, no ale od razu odrzuciłam tę myśl, bo przecież... no... - to podobna sytuacja jak moja (i mojej terapeutki). Ale czy jednak chodzi o tego kogoś, z kim się widzisz 2 razy w tygodniu?
  7. Basiu, masz prawo być wściekła na ojca... Zamierzasz z nim o tym porozmawiać? totalna zamiana ról Twojego taty i brata... Jak Twój brat daje sobie z tym wszystkim radę mieszkając z nim?
  8. Kasiu, i tak jesteś świetną chrzestną, naprawdę. Moi chrzestni nie pamiętali co roku o moich urodzinach, nawet życzeń nie usłyszałam - ani w terminie, ani z opóźnieniem. Dopiero ostatnio moja chrzestna zaczęła sobie przypominać o moich urodzinach. Każdemu się zdarza zapomnieć, nawet Tobie. Kolejny beznadziejny dzień. Szczęki, mięśnie głowy mnie napiep*ają po wczorajszym nadwyrężeniu ich u dentysty, oczy spuchnięte od płaczu, ciężko otworzyć buzię, żeby coś przełknąć, pięknie po prostu... A dziś i jutro korki.
  9. Wiolu, dziękuję za te słowa, chyba powinnam je sobie wydrukować i czytać jak mnie złapie dół... :* Kasiu, wspaniale, że dałaś radę, cieszę się!!! a zapomnieć o urodzinach... naprawdę się zdarza, jesteśmy "tylko" ludźmi, Twój Chrześniak na pewno zrozumiał i nie ma do Ciebie żalu, tym bardziej, że źle się teraz czujesz, masz na głowie różne badania, wizyty itd. ...
  10. Wiolu, w chwilach takich jak ta nie mam w ogóle już siły psychicznie, nie mówiąc o fizycznej. Jestem chyba jedną wielką chodzącą niewiadomą, od wczesnego dzieciństwa narastające tajemnicze problemy ze zdrowiem, niestety nikt mi nie wierzył. A ja się nie mogę teraz z tego wygrzebać, choć tak się staram. Jak na złość zebrało się kilka rzeczy (borelia, 10 amalgamatów-obciążenie rtęcią, grzyb, dwukrotna anoreksja, mycoplasma i nie wiem jeszcze jakie bakterie, bo lekarz zlecił badania na inne choroby odkleszczowe, ale one kosztują prawie 600 zł, więc sobie dałam na spokój). Wydaje mi się, że ja się z tego nie wygrzebię. Może to kolejny kryzys... Dentystka powiedziała mi dziś, że jestem bardzo wytrzymała jak na moją sytuację. A prawda jest taka, że ja się już ledwo trzymam, bo zwyczajnie nie mam siły. Mam wrażenie, że wystarczy teraz małe załamanie i nie wytrzymam już tego wszystkiego. Głupie myśli, myśli s.
  11. Basiu, Thazek, dziękuję za kciuki... Byłam, przeżyłam i nie mam już ani jednej amalgamatowej plomby. Ale zamiast się tym cieszyć to się dołuję i martwię. Dentystka powiedziała, że z moimi stawami jest bardzo źle, skierowała mnie na konsultację do jakiejś dobrej pani profesor (300 zł za wizytę ), mam się też pojawić u chirurga szczękowego w sprawie mojego guzka na podniebieniu... Przerasta mnie to wszystko, dlaczego mam wciąż pod górkę? -- 05 kwi 2011, 18:51 -- Też się zastanawiam jak tam poszło Kasi...
  12. Thazek, moja też ma męża, i małe dziecko. Ale świetna z niej kobietka... Moja jak tylko wchodzi to od razu pyta co u mnie, jak się czuję... Jak miałam ten paraliż to nawet potem do mnie sama dzwoniła zapytać jak się czuję, jak wyniki rezonansu itd. To było bardzo miłe. No, to zmykam powoli się szykować, i o kciuki proszę. Mam nadzieję, że jak wrócę to napiszę, że już nie mam żadnego amalgamatu.
  13. Thazek, no dokładnie, moja też trochę o mnie wie, w ogóle ją bardzo lubię (nawet mi się podoba ), gdyby nie ona to bym chyba w życiu nie pozbyła się tych amalgamatów.
  14. Thazek, dzięki, to też dużo. Dobrze, że chociaż mam blisko do kliniki, jedna stacja metrem, a klinika tuż przy stacji.
  15. _asia_

    czego aktualnie słuchasz?

    [videoyoutube=99NELQgopIs&feature=related][/videoyoutube]
  16. Thazek, echhh..., no cóż, to muszę sama dać radę, innego wyjścia nie widzę.
  17. Thazek, jak zdążysz dojechać do Wawy przez godzinę (helikopter? ) to chętnie Cię zabiorę jako towarzysza.
  18. Thazek, no z dusznościami niefajnie... Mi się z kolei zaciskają wszystkie mięśnie, w tym żuchwy i jeszcze bardziej nie mogę buzi otworzyć. Może jakoś to będzie, muszę dać radę, bo jak stchórzę to potem będę żałować i znowu się bać jak nadejdzie kolejny termin. Za tydzień mam kolejną wizytę, ale już nie wymiana amalgamatu tylko normalne plombowanie to się nie boję. Boję się, bo po ostatnim amalgamacie miałam kilkudniowy paraliż twarzy włącznie z okiem.
  19. Thazek, dziękuję za wsparcie, bo nie mam w tej chwili nawet z kim o tym pogadać, nie będę przecież dzwonić do terapeutki, że się boję usiąść na fotelu. Kurcze, to strasznie nieprzyjemne uczucie jak wywiercają amalgamat, czuję się wtedy tak jakby mi się ktoś w głowę wwiercał. Samego plombowania to się nie boję tylko pozbywania się tego amalgamatu, bo to się kuje jak skałę. Masakra. Ale to już ostatni...
  20. Thazek, dzięki, no właśnie też tak myślę, mam nadzieję, że nie stchórzę... Tylko tak mi strasznie niedobrze.
  21. rrrrannnyyy, nie pamiętam kiedy tak się bałam przed wizytą u mojej dentystki. żołądek mi się cały skurczył, mdłości... kurcze, za 2 godziny będę już u niej na fotelu. boję się usuwania i wymiany ostatniego amaglamatu, bo to siódemka, a ja przez moją żuchwę nie mogę prawie otwierać buzi, staw mam spuchnięty, no i zawsze po wyrzuceniu amalgamatu dziwne rzeczy się ze mną dzieją (a po plombowaniu nie). aż się zastanawiam czy nie stchórzyć i nie przełożyć wizyty, tak mnie ten żołądek napieprza i niedobrze, jeszcze ta pogoda, głowę mi znów rozsadza. a wczoraj było tak fajnie, taka stabilna pogoda... chyba usiądę na fotelu w okularach przeciwsłonecznych, bo moje oczy nie zdzierżą dziś światła z lamp.
×