
buu
Użytkownik-
Postów
624 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez buu
-
no to nie pozostaje nic innego jak pozbyć się w końcu tej paskudnej nerwicy, to wszystko jej wina
-
mając szybką przemianę materii objadanie się czy zwiększenie ilości jedzenia nic nie da niestety.. chyba trzeba się poradzić lekarza..
-
Dysforia, Ja też palę, nie dużo, zdarzają się dni kiedy nie palę w ogóle. Ale jak nie paliłam też w tych momentach chudłam.. Próbowałam jakichś diet bogatych w białka, ćwiczeń na masę mięśniową, ale na dłuższą mete to mało dało bo gdy przychodził ciężki moment znów spadałam leki biorę doraźnie i nie zamierzam tego zmieniać, teraz biorę hormony, więc może po nich coś mnie przybędzie
-
ja też bym chciała przytyć ostatnio troszkę mi się udało, ale jednak to ciągle nie jest moja stała waga.. wystarczy dłuższy okres nerwów i chudnę momentalnie
-
w tygodniu dla mnie byłoby lepiej :)
-
może lepiej udać się do psychoterapeuty, psychiatrzy z reguły przepisują leki, nie wszyscy z nich są psychoterapeutami
-
u mnie nie najgorzej, oczywiście są jakieś momenty rozdrażnienia czy nerwów, ale ogólnie nie ma na co narzekać mam nadzieję, że pogoda się utrzyma, bo jakoś to słońce mnie trochę ożywiło anika2506, alma1973, witajcie ciężko mi się wypowiadać co do waszej sytuacji bo nie mam jeszcze własnej rodziny, ale wiem, że każdemu bywa trudno i wiem tez jakie to potrafi być uciążliwe. Korzystacie z jakiejś pomocy/terapi?
-
Tak. Jakby nic nie było.. Wszystko uciekło Ale za jakiś czas boli jeszcze bardziej
-
Na bank seks .. żeby tylko się dało za każdym razem trzymam się dzielnie.
-
otóż to..
-
kiedyś też mnie interesowała ta tematyka,najbardziej w czasie, gdy nie wiedziałam co robić, chciałam się dowiedzieć czegoś więcej, sądziłam, że to mi jakoś pomoże zrozumieć, ale nie tak to działa stety czy niestety. ze strony czysto naukowej niektóre artykuły czy ksiązki bywają ciekawe, choć osobiście wole nauki ścisłe, biologiczne
-
ja jestem zupełnie inna niż mama, w ogóle mam z nią dość słaby kontakt
-
również tak uważam, ja też niestety sporo zwlekałam. monia18 cieszę się, że się odważyłaś i jak widać było warto u mnie ze snem ostatnio też nieciekawie, ale jakoś sobie radzę
-
Też miałam podobne dylematy. Dosyć długo trwały. Lepiej powiedzieć mimo, że to trudne. Zrywając ot tak znajomość może się okazać, że stracisz kogoś ważnego. Póki nie spytasz nie dowiesz się jaki jest/będzie jego stosunek.
-
mam ochotę uciec gdzieś daleko, zaszyć się w jakimś neutralnym miejscu, odciąć wszystko nie spałam praktycznie całą noc, zdrzemnęłam się gdzieś po 4, ale to nie był sen, przed 6 włączyłam jakiś głupi film bo nie miałam co ze sobą zrobić. zdumiewające, że nie spałam w ogóle, a nie czuje żadnej senności czy zmęczenia. jednak nastrój jakiejś pustki i bezradności wciąż się utrzymuje. co do partnerów mój chce żebym mówiła wszystko, ja doskonale wiem, że tak się nie da. jakbym mówiła o swoich wątpliwościach i chęci rzucenia wszystkiego w cholerę w takich momentach byłoby to nie do wytrzymania i tak zwykle się na mnie złości, gdy mówię coś przykrego. szczerze mówiąc gubię się w tym bo z jednej strony mówi, że chce znać prawdę, a z drugiej widzę, że najchętniej by tego nie słuchał. wiem, że to boli. ale prawda nie zawsze jest kolorowa i dobra
-
witaj, mam nadzieje, że Twoje oczekiwania się spełnią czytając Twoją wypowiedź poczułam chęć napisania, może to dlatego, że przypominasz mi siebie
-
znowu nie wytrzymałam
-
Monika1974, ma rację. I niestety takich stereotypów mamy pełno Mi wpajali większość z nich moi bliscy, musiałam być naj we wszystkim, bo wszystko inne, odrębne czy osiągnięte w inny sposób było gorsze. Ciężko się tego pozbyć bo jest to ugruntowane gdzieś w naszej świadomości, jednak trzeba z tym walczyć, coś robić. Trzeba sobie uświadomić, że czasem takie stereotypowe przekonania są błędne, nieprawdziwe, blokują nas i nie pozwalają działać, ruszyć do przodu.
-
z własnego doświadczenia powiem, że pozostanie w domu to błędne koło, które sprawia, że coraz bardziej się nakręcasz. troszeczkę przypominasz mi siebie sprzed kilku lat, chociaż moja historia była trochę inna. pytasz ile lat jeszcze stracisz. to zależy od ciebie. to jest właśnie to błędne koło. chcesz zmian, ale coraz bardziej w tym siedzisz, coraz więcej myślisz, analizujesz a nic nie rusza do przodu. byłaś kiedyś u jakiegoś lekarza, psychologa? rozmawiałaś z kimś o tym?
-
mnie papieros przy dużych nerwach uspakaja. fakt czasem czuje, że serce przyspiesza, ale moje zawsze trochę szybciej bije
-
Z tych bardziej 'bezpiecznych' sposobów to wysiłek fizyczny może być całkiem niezły. Na mnie czasem działał, ale musiałam się strasznie zmęczyć, tak żebym potem nie miała już na nic siły. Ja się chyba łamię, coraz częściej myślę.
-
Tak, wydaję mi się, że większości z nas jest dość łatwo identyfikować z innymi. Ja również odkrywam zalety pisania tutaj. Czasem myślę, że to jedyne co moge w danej chwili zrobić, rozładować to wszystko. Tak to jest paskudne. Wszyscy mówią 'rób, próbuj na siłę, przecież tego chcesz' czy to samo w sobie nie jest absurdalne, sprzeczne? Ale jednak prawdziwe, realne. U mnie jakoś ciężko, opornie, momentami depresyjnie. Męczy mnie już to 'robienie dobrej miny do złej gry' ale inaczej chyba już nie umiem. Radzę sobie jak mogę żeby nic nie było widać. Mam ten głupi uśmiech na twarzy, który wszystko maskuje. Nie wiem czemu wciąż tak robię, przecież to jest takie męczące i wyniszczające od środka
-
na mnie pewnie też ma, miałam okresy kiedy z nerwów nie mogłam nic przełknąć, a byłam głodna jak cholera. tak ocena o 'wymądrzaniu' i ogólnie krytyka jest tu częsta każdy ma swoje zdanie z którym nie każdy się zgadza i tak to się zaczyna też zdarzają mi się te wahania w ciągu dnia, ale bardzo rzadko u mnie występuje to jakby partiami, w moim mniemaniu to uczucie 'jest dobrze' trwa przez jakiś okres czasu, a potem bum i nagły spadek, i chociaż to 'bum' nie trwa aż tak długo to boli jak cholera bo właśnie wtedy pojawia się to sproszkowane uczucie (jak ładnie to nazwałaś )
-
ja często nie zgadzam się z jej zdaniem, a najbardziej denerwuje mnie narzucanie swoich racji i podglądów, kiedyś jak rozmawiałam o zmianie usłyszałam, że chcę zmienić dlatego ponieważ znowu chcę uciec i że zawsze znajde coś co mi będzie nie pasować , za niedługo i tak będę musiała szukać kogoś nowego bo nie będę miała innej możliwości. nikt chyba nie powie ile będzie trwać. Jeśli spotkania co 3 tygodnie Ci nie wystarczają, a kobieta sama lekko sugeruje czy aby na pewno jest sens żeby do niej chodzić to chyba nie ma się nad czym zastanawiać. Nie wiem ile już się z nią spotykasz i ile to przyniosło jednak trzeba uwzględnić to, że pójdziesz do kogoś nowego i tak naprawdę będziesz musiała zaczynać, wałkować wszystko od początku
-
dokładnie, mam podobne odczucia i bardzo mnie to irytuje, nie wiem czemu to tak nagle przychodzi nawet jak jest dobrze i o tym nie myślę, to ja gdzieś chyba w podświadomości mam zakodowane to, że zawsze dobrze być nie może ja też nie wiem gdzie idą ważę o 2 kilo więcej od Ciebie, chciałam podskoczyć na wadze jeszcze z 3 dla lepszego samopoczucia, ale jakoś się nie udaje. w ciężkich momentach chudłam momentalnie, a jadłam chyba więcej niż teraz