Skocz do zawartości
Nerwica.com

Korat

Użytkownik
  • Postów

    986
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Korat

  1. Zdrowi nie rozumieją chorych, chorzy na co innego nie rozumieją innych chorych, Nawet chorzy na to samo często nie potrafią się zrozumieć. Nadszedł czas gdy terapeutka zaczyna się frustrować tym , że nie ma u mnie żadnych postępów. Ona chciałaby osiągnąć sukces by podreperować swoje ego, ale życie pokazuje co innego i mimo że wkładam wszystko co potrafię w wyzdrowienie to nic mi się nie poprawia. Terapeutka próbuje obarczać mnie winą za mój stan, mówiąc raz że za dużo od siebie wymagam (zaiste mieć pragnienie być w stanie uczęszczać na 14h zajęć w tygodniu, nie leżeć w łóżku po 16 godzin i zacząć czytać notatki to rekord świata), raz że się nakręcam (ale do głowy jej nie przyjdzie, że po to u niej jestem żeby mówić o problemach, a na co dzień to staram się jak tylko potrafię stawić czoła codzienności i nie narzekam jak stara babcia), a innym razem że inni też tak mają (w takim razie proponuję popełnić zbiorowe samobójstwo, na pewno nie będzie żadnego sprzeciwu). Jak mnie to żenuje , że ja mówię jak jest źle , a ona non stop gada: "ale właśnie pan pokazał przychodząc tutaj , że ma pan siłę", itp. Normalnie ręce opadają i zastanawiam się w takich momentach czy w ogóle warto jeszcze po cokolwiek otwierać gębę. Ciągle mnie w jakieś schematy stara umieszczać. A to , że mam niską samoocenę (w ogóle się nie oceniam i nie czuję się gorszy od innych , ale dobra), to że mam jakieś myśli automatyczne (no mam , jak każdy zresztą, ale nie one są problemem). Uparłem się, że dotrwam do końca na tej terapii, choćby po to żeby mi potem lekarze nie chrzanili , że nie chcę wyzdrowieć bo przerywam terapie. Mimo to że po 4 miesiącach terapii terapeutka jeszcze nie jarzy co jest moim problemem, a czasem mam wrażenie że jej się wydaje że ja w ogóle nie mam problemu. No ale czas pokaże, mimo wszystko dalej uważam że psychoterapia jest najodpowiedniejsza dla mnie.
  2. Topie-lica, obecnie jestem na solianie i sulpirydzie, nie mam żadnych efektów ubocznych ale także w żaden sposób nie działają te leki na mnie pozytywnie, a jestem na nich od lipca. Brałem w swoim życiu kilkanaście różnych leków i przy żadnym z nich nie zanotowałem jakiejkolwiek pozytywnej poprawy zdrowia, jedynie multum efektów ubocznych. Brak mi jednak pomysłów na to jak sobie pomóc, więc godzę się na różne terapie lekami. Myślę, że kluczem jest psychoterapia mimo że ta obecna też mi nic nie pomaga, choć staram się pracować nad sobą jak tylko potrafię. Szukam od lat rozwiązania i ani o krztynę nie przybliżyłem się do odzyskania zdrowia, jedyny sukces notuję wtedy gdy pojawia się depresja, bo za każdym epizodem coraz sprawniej idzie mi uporanie się z nią. Poza tym jest tak jak było 8 lat temu , a w niektórych sferach nawet jest gorzej, zwłaszcza zmęczenie psychiczne i wypalenie towarzyszące temu przewlekłemu stanowi coraz bardziej na mnie ciąży.
  3. Neuroleptyki, w tym solian daje się również na stępienie uczuć, apatię , anhedonię , izolację społeczną i inne. Nie trzeba mieć schizofrenii by brać te leki, ja jestem tego przykładem.
  4. detektywmonk, nic ci nie doradzę , bo dla mnie brak seksu nie jest problemem, może lepiej pomyśleć o zaakceptowaniu siebie takiego jakim się jest niż staraniu sprostać presji społecznej?
  5. harpagan83, zgadzam się z tobą. Gdyby te 85% ludzkości było homoseksualistami to w końcu na świecie nie byłoby komu się rozmnażać, nie byłoby rąk do pracy, rozwój ludzkości zostałby zahamowany i zaczęlibyśmy się cofać. Stałoby się to przyczyną wielu frustracji gorszego funkcjonowania całych społeczeństw, w efekcie rozpropagowanie genów homoseksualizmu doprowadziłoby do śmierci naszego gatunku co za zdrowe uznać nie można. Homoseksualni ludzie mogliby na siłę próbować współżyć z osobami przeciwnej płci dla ratowania naszego gatunku ,ale to nie byłoby dla tych ludzi czymś pozytywnym. W końcu sami doszliby do wniosku, że dla dobra gatunku trzeba się pozbyć homoseksualizmu , bo staniemy się nieszczęśliwi jako gatunek. Inną kwestią jest czy przetrwanie gatunku ma być aż takim priorytetem dla każdego, jeśli założyć że nie ma nic negatywnego w nierozmnażaniu się to homoseksualizm z tego punktu widzenia jest niczym innym jak przejawem różnorodności w sferze seksualnej i nie da się go oceniać. Być może takie rozważania w ogóle nie mają sensu, bo w mechanizm natury wpisana jest statystyczny odsetek homoseksualistów , który się nie zmienia i w naszej sytuacji wręcz pomaga regulować ilość poczęć by nie była za duża na świecie. Gdyby również udało się w przyszłości zapewnić inny sposób rozmnażania(może już taki jest, nie wiem) , który odbywałby się bez kontaktów seksualnych, to te rozważania o dominacji homoseksualistów na świecie też nie miałyby sensu, bo nie byłoby problemu upadku gatunku i geje oraz lesbijki mogliby być normalnymi szczęśliwymi ludźmi bez żadnych uszczerbków w innych dziedzinach życia.
  6. brak uczuć, jeśli twoim problemem jest między innymi , że jesteś w stanie przeczytać 60 stron tekstu jednego dnia to chyba już nic ci nie pomoże. Mój życiowy rekord chyba nawet tyle nie wynosi, a obecnie jestem skrajnie wyczerpany po dwunastu stronach nie za trudnych tekstów.
  7. brak uczuć, tak jak przeczytałem twojego ostatniego posta to naszło mnie jedno przemyślenie. Wydaje mi się, że im bardziej "porypany" jest jakiś przypadek, tym łatwiej go wyleczyć. Tak jak twoja koleżanka na przykład zachowywała się totalnie nieracjonalnie i szkodziła jawnie sobie i innym , to takie coś w miarę łatwo da się naprostować. Ale co poradzić z "nic nie czuciem"? To nie wynika ani z głupoty, ani z błędów w myśleniu itd. to się po prostu dzieje i nie widać w tym przynajmniej na pierwszy rzut oka jakichś świadomych a nawet nieświadomych konfliktów z samym sobą i prób tłumienia naturalnych zdrowych doświadczeń. Takich mało spektakularnych objawów nie da się moim zdaniem tak łatwo wyeliminować i mogą przez to być bardziej przewlekłe niż te fajerwerki. Tak samo jak można neuroleptykami stosunkowo łatwo wyeliminować głosy itd. ale objawy negatywne mogą utrwalić się na stałe i być mało wrażliwe na leczenie i choć nie są one efektowne, to znacznie bardziej unieszczęśliwiają człowieka i czynią marniejszym jego bytowanie.
  8. "Życie jest piękne, wystarczy tylko dobrać odpowiednie leki psychotropowe."
  9. Nie potrafię wytłumaczyć swoich nielogicznych zachowań dokonywanych pomimo świadomości ich bezsensowności. Oczywistym faktem jest, że gdy dba się o siebie, swoje zdrowie, wykształcenie, zarobki itd. to życie staje się łatwiejsze i nawet przyjemniejsze, bo daje więcej możliwości. A mimo to coś szwankuje w mojej głowie i ogarnia mnie brak woli i motywacji, do tego dochodzi brak sił by działać i skutkuje to obniżaniem sprawności bytowania jako samodzielny człowiek. Gdybym miał teraz zamieszkać sam , to po miesiącu zapewne stoczyłbym się tak , że stałbym się bezdomnym kloszardem. Nie wiem czy to moje zobojętnienie jest tego przyczyną, czy autentyczny brak sił do działania. Gdybym normalnie działał i pracował to miałbym o wiele mniej problemów w życiu , a tak to robię sobie w życiu pod górę, wiem o tym ,a mimo to nie potrafię tego zmienić. Takie coś podwójnie frustruje i stanowi wielki znak zapytania jeśli chodzi o moją sprawność psychiczną. Nie może być tak , że pomimo brania leków aktywizujących człowiek jest się w stanie ledwo co wygramolić z łóżka. Straszliwie to prognozuje na przyszłość, aż nie chcę o tym myśleć.
  10. Najpewniej z przyczyn historycznych takie nazwy pozostały. Uważa się, że te osobowości leżą na szeroko pojmowanym spektrum schizofrenii i że jakiś związek z tą chorobą a tymi zaburzeniami może być. Zresztą jakby nie patrzeć wiele objawów osobowości schizoidalnej czy schizotypowej przypomina objawy schizofrenii.
  11. Od kiedy wątek o schizofrenii prostej jest w dziale zaburzeń osobowosci? O_o
  12. Korat

    Uważajcie Dziewczyny!

    Wierzcie lub nie, ale gdy byłem kiedyś na innym forum to spotkałem się z kilkoma przypadkami gdzie użytkownik najpierw zbałamucił dziewczynę a potem ją nękał. Na takich forach psychopaci tylko szukają słabych nie mogących się bronić dziewczyn.
  13. Zacznij od nie siedzenia cały dzień na forum i napędzania się.
  14. sfera seksu nie istnieje- schizoidalny.
  15. Czyli samospełniające się proroctwo.
  16. W sumie to jaka różnica czy się jest superbohaterem czy zwarzywniałym zombie skoro doświadcza się tej rzeczywistości niczym jakiś trup? Jeśli mógłbym być szczęśliwym zombie to na pewno byłaby to kusząca perspektywa. Wtedy nie miałoby znaczenia kim jestem i co robię, bo szczęście to równocześnie spełnienie. Tylko znajdując się w takim porypanym stanie jak teraz szuka się warunków , które gdyby być może zostały spełnione to dałyby to spełnienie jakimiś innymi torami. Jak dla mnie, to w chwili obecnej mógłbym uratować cały świat, a i tak byłbym trupem i nawet bym nie przejawił ani krztyny entuzjazmu z tego faktu. Po prostu rzecz leży gdzie indziej aniżeli w tym co robię, problem leży w tym co doświadczam.
  17. niemądry, powiem tak. Głupi ludzie są tak głupi , że nawet nie wiedzą , że są głupi :)
  18. Żałuj niemądry, że nie chodzisz do takiej terapeutki co ja. Może i mi nic nie pomaga, ale się stara i parę mądrych rzeczy powiedziała. Pewnie otworzyłaby ci oczy na twoje samoponiżanie się i bezcelowość robienia tego. Całkiem możliwe, że to ciebie blokuje, że myślenie blokuje u ciebie przejście do działania i stąd pojawia się frustracja tym stanem. Polecam terapię poznawczo behawioralną, najlepsza na jakiej do tej pory byłem mimo, że nic mi nie pomaga, ale są z niej pozytywy i dobre prognozy na kolejne wizyty.
  19. Coś wam powiem. Znajduję się w stanie jakbym widział już wszystko co świat ma do zaoferowania, a jeśli czegoś nie widziałem to i tak łatwo to przewidzieć. Wydaje mi się , że już nic nie mam do zrobienia na tym świecie, że czas to zakończyć. Ale miałem sen dzisiaj. W tym śnie byłem żywy i czułem. Był to sen , w którym toczyła się wojna i ja z moim ojcem próbowaliśmy ujść z życiem. Czułem, że jeśli popełnię błąd to wycelują w nas karabinami i zastrzelą, czułem autentyczną troskę o swojego ojca żeby przeżył. Czułem ten koszmar wojny i potrafiłem sobie uzmysłowić jakie to szczęście żyć w pokoju i miłości. Potem się obudziłem. Wróciła derealizacja i zmutowany sposób doświadczania rzeczywistości. Pozostało jednak wrażenie po tym śnie i poczucie winy za to kim ja jestem i jak ja się zachowuję na tym świecie. Jest tyle rzeczy do zrobienia, o tyle spraw trzeba walczyć by nie pojawił się koszmar tej wojny, ten nie ludzki czas w którym na każdym kroku jest śmierć i nędza. Uzmysłowiłem sobie jaki pusty jestem i głupi , że nie walczę o to by było dobrze w mojej rodzinie i na świecie. Przez swoje nic nie robienie dopuszczam do niszczenia tego wszystkiego co piękne. Moi rodzice starają się jak mogą, próbują dać mi szczęście, a ja jestem takim darmozjadem zawieszonym w pustce i nic mnie nie uszczęśliwia i nic nie motywuje. Przez moment po przebudzeniu miałem mobilizację do działania, ale już się gdzieś ulotniła, wspomnienie tego snu i tych przeżyć jakich tam doświadczyłem stało się martwe. Znów jestem martwy i zagubiony. Dryfuję w próżni nie mając się o co zaczepić i czym , by nabrać motywacji do jakiegoś działania. Pozostał tylko ślad informacji o tym , że taki sen był bez żadnych wrażeń z nim związanych. Powróciła szara rzeczywistość, brzydka, pusta , martwa. Zostało to co najgorsze, takie jest moje życie.
  20. Korat

    czego aktualnie słuchasz?

    John Lennon ma obchodzi dzisiaj 70-te urodziny!!! Trochę psychodelicznych brzmień z tej okazji: [videoyoutube=7nY0SRsAeaw][/videoyoutube] [videoyoutube=8A4r2RU1u3g][/videoyoutube] [videoyoutube=V8NQRKxs2ko&feature=related][/videoyoutube] [videoyoutube=YCKANiM9tUM&feature=related][/videoyoutube]
  21. Korat

    Znaczenie wyglądu.

    Wszyscy wybitni mężczyźni na których leciały, bądź lecą kobiety, byli brodaci, o: Paul Mccartney: John Lennon:
  22. Nie wiem czy ciepło. Mam często za to coś takiego co można porównać do ciągle napiętych mięśni , tylko że zdaje się jakby to mózg był ciągle napięty. Aż w końcu jest się tym wykończonym , ale nic nie można zrobić bo mózg jest ciągle napięty, okropne uczucie.
  23. celineczka3, oj byś się zdziwiła. Już w swoim życiu miałem zdiagnozowaną nerwicę, schizofrenię, depresję, osobowość schizoidalną, a najnowszy nabytek to zaburzenia schizotypowe. Takich rzeczy się dowiedziałem dzięki temu , że przewinęło się w moim życiu wielu lekarzy. Gdybym trzymał się jednego , to tkwiłbym w błędzie i wzdychał jaki to mądry doktor jest , że wie co mi dolega. Niestety w wielu lekarzy to kretyni bez samokrytyki i wykształcenia, dlatego trzeba szukać odpowiedzi w różnych źródłach. Nie zdziwiłbym się gdyby autor wątku po pójściu do innego lekarza otrzymał inną diagnozę.
  24. Ciekawe jak oni odróżniają na podstawie tych kryteriów, schizofrenię prostą od depresji czy osobowości schizoidalnej.
×