-
Postów
790 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Lusi
-
Powrot do normalnego zycia po stracie bliskiej osoby
Lusi odpowiedział(a) na annass temat w Depresja i CHAD
Witaj. Przeczytałam to co napisałeś ze łzami w oczach. Przeżyliście z żoną dwie wielkie tragedie. Bardzo, naprawdę bardzo współczuję. Wydaje mi się, że powinieneś poszukać jakiegoś dobrego specjalisty. Tutaj nie obędzie się bez terapii. Może w szpitalu w którym była Twoja żona mają specjalistę zajmującego się takimi przypadkami? A jesli nie to może skierują do kogoś. Podziwiam Cię za to, że jednak jakoś niesiesz ten swój ciężar. Ja bym nie dała rady. Pozdrawiam. -
Gusia tylko proszę nie kichaj na monitor bo nie chcemy się zarazić ;-) Kecaj, no co Ty. Będę w sobotę, bo mam dyżur.
-
jestem odpowiedzialna jestem punktualna można na mnie polegać, nigdy nie zostawie przyjaciela w potrzebie potrafię wysłuchać potrafię przyznać się do błędu potrafię przeprosić To chyba te największe. Nie, jeszcze jedna: robię zajebiste torty.
-
Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Gdybym wiedziała, że tak będzie wyglądała moja praca, to nigdy bym się nie zgodziła tu pracować. Ale nie wiedziałam i teraz muszę tu siedzieć. A urlopik będę miała w piątek. Robię sobie wolne bo muszę iść z małą do lekarza. I ani myślę pojawiać się w pracy. Tylko szkoda, że tutaj też się nie pojawię. No cóż.
-
No nie! Śpicie jeszcze? Czy znudziło się Wam pisanie o swoim samopoczuciu? Moja córcia dzisiaj poszła do przedszkola uśmiechnięta, ale na wszelki wypadek wzięła moje zdjęcie. Ja się czuję w miarę dobrze, tylko moje serce od czasu do czasu podskakuje i fika koziołki. Staram się to olewać, ale sami wiecie jak trudno jest przekonać samego siebie, że wszystko jest w porządku. Ale i tak się nie dam.
-
No chyba wytrzymamy. Ale nie wiem jak długo jeszcze dam radę tak się potwornie nudzić. To chyba najgorsza praca jaką kiedykolwiek miałam. LUDZIE! SZUKA KTOŚ DOBREGO PRACOWNIKA?!
-
Hej! Żyjecie jeszcze? Bo ja ledwo. Nuda mnie zabija. Jak nie znajdę innej pracy to zginę marnie. Najchętniej bym zamknęła to cholerne biuro i poszła do domu. Ale nie mogę bo jestem durnym, lojalnym pracownikiem firmy. Do dupy z tym.
-
O! To tak samo jak u mnie. Też zimno i mgła, a do tego jeszcze wiatr. Okropna pogoda. Co tam u Was dzisiaj słychać? U mnie po staremu. 20 minut musiałam prosić moją córkę aby raczyła wstać. W końcu nie wytrzymałam i szlag mnie trafił. Podziałało. Jakoś zdążyłyśmy do przedszkola. Rzucałam gromami przez całą drogę. A w przedszkolu kazałam jej przestać się mazać, oddałam ją pani, zamknęłam drzwi i poszłam. I jak się teraz czuję? Nadzwyczaj dobrze. Ciągle muszę udawać, że jestem miła i spokojna a w środku mi się gotuje. Dzisiaj wszystko wykipiało i poczułam ulgę. Nie wiem co będzie jutro, ale myślę, że dam radę.
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Lusi odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Mnie skierowała moja lekarka ogólna. Jest super lekarzem, więc jej ufam. -
No to witaj.
-
Z dziećmi to jest dziwna sprawa. Jak są maleńkie, to są takie słodkie, że by się chciało je zjeść. A kiedy trochę podrosną, to się żałuje, że się ich nie zeżarło. To żart oczywiście, ale trochę w tym prawdy jest. Kasiu, na pewno dałabyś radę. Na forum jest dużo "nerwuskowych" mam i jakoś sobie dają radę (na przykład ja). Są lepsze chwile i gorsze ale nic nie zastąpi tego przytulania, całowania, tych malutkich, cieplutkich rączek. Aż nie mogę się doczekać kiedy wrócę do domu do mojej córuchny kochanej.
-
Nerwica a drżenie mięśni,trzęsienie kończyn,tiki,perestezje.
Lusi odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Ja mam takie dreszcze po ostrym ataku. Kiedy się uspokoję (oczywiście przy pomocy tabletki) to jest mi cholernie zimno. Trzęsę się cała, szczękam zębami do tego stopnia, że nie jestem w stanie mówić. Owijam się wtedy w koc (lub nawet kilka) i kładę sie do łóżka. A jak nie mam możliwości położenia się to piję bardzo gorącą herbatę (trzeba uważać żeby się nie oblać) -
Kasiu może masz rację, że problemy z córeczką znikną, bo ona bardzo tęskni, jest bardzo mocno związana z tatusiem. A jeśli nie znikną, to na pewno będzie lepiej.
-
Czarownica, jeśli masz możliwość, to się wyprowadź. Ja też miałam podobną sytuację w domu. Mogłabym dużo napisać na ten temat. Ale odkąd brat poszedł na swoje, a rodzice wybudowali dom i przeprowadzili się (tak, tak przegoniłam wszystkich) jest lepiej. Zaczęłam patrzeć na wszystko z dystansem. Teraz potrafię szczerze pogadać z mamą i rozumiemy się. Dopiero teraz tak naprawdę poznałam moich rodziców i dowiedziałam się, dlaczego kiedyś mieliśmy tak wielkie problemy z porozumiewaniem się. Poprostu nie potrafiliśmy wyrażać swoich uczuć. Moi rodzice nie potrafili więc ja też się tego nie nauczyłam. Ale teraz jest już dobrze, nikt nikomu się w życie nie *******. Nie ukrywam, że mi pomogła terapia. Jestem bardziej asertywna. Jestem pewna, że Ty tez znajdziesz jakieś dobra rozwiązanie. Pozdrawiam.
-
Co do leżenia w łóżku, to ja uwielbiam poleżeć sobie aż mnie boki rozbolą. Ale niestety nie mogę. Codziennie o 6.15 baczność! A w weekend budzi mnie moja córeczka. Więc nie jest dane mi wyspać się do oporu. Dzisiaj to nawet zaspałam. Wyłączyłam budzik i jeszcze na malutką chwileczkę zamknęłam oczy. Jak je spowrotem otworzyłam to była już 6.45. Ale jakoś udało mi się zdążyć. A za dwa tygodnie też będę sie budzić przy moim mężczyźnie. WRACA DO DOMU!
-
HALO! HALO! Czy ktoś mnie szukał? U mnie dzisiaj od rana normalka: ryk w przedszkolu. Naprawdę nie wiem, co mam robić. Chyba pójdę z córką do psychologa, bo sama sobie z tym nie poradzę. Ja się czuję w miare dobrze. Trochę jestem przybita całą tą sytuacją przedszkolną, ale tylko trochę. Muszę Wam napisać jaką miałam w piątek jazdę.Przez cały dzień czułam się co nieco dziwnie, nie żle, ale dziwnie. Starałam się o tym nie myśleć. Po pracy pojechałam z córką do banku. Wysiadam z autobusu a tu raptem ŁUP! W głowie mi się zakręciło, nogi mi się ugięły, świat się rozmył. Znacie zapewne to okropne uczucie. Jakoś doszłam do banku. W środku pełno ludzi. Usiadłam i czekam na swoją kolej. Serce zaczęło mi napierniczać, w głowie chuczy i oczywiście LĘK. Wiedziałam, że nic mi się nie stanie, ale ten lęk jest silniejszy i czasem nie mogę nad nim zapanować. Siedziałam sobie na krzesełku w banku i byłam przerażona. Przyszła pora na Ostatnią Deskę Ratunku. Wyjęłam z torebki Propranolol, odgryzłam pół tabletki (na oczach ludzi!) i połknęłam bez popijania. Zanim przyszła moja kolej już było w porządku. Jak wróciłyśmy do domu to byłam wypompowana, jakbym całą drogę biegła. Ale całe szczęście wszystko dobrze sie skończyło. I to by było na tyle.
-
Gdzie te rangi?! Od kilku dni nie ma membersów. Czy to coś z moim komputerem, czy coś się "na górze" sypnęło? A może coś mnie ominęło?
-
Monietta, zastanów sie czego tak naprawdę sie boisz. Przecież nie pojedziesz sama, tylko z mamą. Upoważniam Twoją mamę, aby w razie czego w moim imieniu zeskrobała Cię z asfaltu. Ja też miewam momenty, że panikuję. Nie myślałaś chyba, że jest inaczej? Ale nie mogę się poddać. Bo wtedy to tylko leżeć i czekać na marny koniec. Nie o to chodzi. Trzeba walczyć. W każdej walce są ofiary, ale im więcej zdobywamy doświadczenia, tym ofiar mniej.
-
Co Ty bredzisz?! Jak możesz zwariować? Myślisz, że można zwariować zminuty na minutę? A niby dlaczego wogóle miałabyś zwariować? Bo pojedziesz do ciotki? Nie słyszałam, żeby od tego ktos zwariował. Boisz się ,że zemdlejesz? Jak zemdlejesz, to się ockniesz. Wiele osób przy mnie już mdlało i nie zauważyłam, żeby ktoś od tego umarł. Nic poważnego Ci nie grozi. Jedynie może atak paniki, ale to juz znasz. Nie widzę przeciwwskazań, aby pacjentka mogła udać się z mamą do cioci.
-
Jedź! Jedź! I jeszcze raz JEDŹ! Musisz próbować. Nie zamykaj się w skorupie. Nie pojedziesz sama tylko z mamą. Zawsze możesz uczepić się jej rękawa. I nic Ci się na pewno nie stanie.
-
Myślę, że Twoja mama martwi się o Ciebie, ale nie wie jak to wyrazić. Ty z kolei jesteś przewrażliwiona i stąd te spięcia. Zapewne obie jesteście normalne. Może spróbuj porozmawiać z mamą. Wiem, że to trudne, ale czasem warto się przełamać. Przecież to w końcu Twoja mama. Innej nie będziesz miała.
-
Dzieńdoberek wszystkim!!!!!! Znowu do 17 będę udawać, że pracuję. Dzisiaj niby czuję się dobrze, ale z rana moje serce zwariowało. Zaczęło skakać jak głupie we wszystkie strony. Jak ja tego nie lubię. Ale nic to. Dzisiaj piątek. Potem dwa dni lenistwa. Szkoda tylko, że w weekend nie mogę z Wami pogadać.
-
Oj Malcolm. Brak mi słów. Wyciągasz kawałek a reszty nie widzisz. W tym wszystkim nie było zabawne kto, tylko co. To ta część od UBRANI... Ale co to Ciebie tak naprawdę obchodzi, co? Skaczesz po forum i ucinasz łeb każdemu tematowi. Pastwisz się. Sprawia Ci to przyjemność? Czy my jesteśmy winni temu, że nie możesz się odnaleźć w normalnym świecie? Na pewno nie. Więc odpuść sobie.
-
No wiesz Kasiu, jaka samochwała? Nie chcemy słuchać (czytać) samych narzekań. Miło się czyta o tym, że komuś się coś udało. Moje gratulacje. Ja siedzę w pracy prawie bezproduktywnie. Zrobiłam tylko 2 oferty, a resztę czasu spędziłam zwiedzając internet. No i przejżałam oferty pracy, ale nie było nic ciekawego. Pobujam się do 17 i będę musiała Was opuścić. Ale jutro wrócę.
-
Moja ciocia nie posiada takiej lampy, wujek też nie. A ja nie mam funduszy, żeby sobie kupić. Ta lampa jest droga. Nie chcę zabijać tematu, ale niestety tego typu pomysły mnie denerwują. Przepraszam, jeśli kogoś uraziłam.