Skocz do zawartości
Nerwica.com

TheGrengolada

Użytkownik
  • Postów

    535
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez TheGrengolada

  1. Mi się wydaje, że miałam podobnie, ale po jakimś czasie brania leków to ustąpiło... ja bym to nazwała po prostu pewnym rodzajem ataków paniki. A czy wszystko ok u Ciebie z ciśnieniem?
  2. Przyszła mi do głowy miła myśl, że jednak to, co robię ma jakiś sens i do czegoś miłego mnie w życiu doprowadzi.
  3. Mnie to osobiście denerwuje, że najlepsze lata życia spędzam użalając się nad moim ,,ciężkim losem" i nie mogąc korzystać z życia, bo przyszła taka jedna o imieniu na D i mi wszystko zepsuła. Nie wiem, czy to ma coś do czynienia z cierpliwością lub jej brakiem.
  4. Mi też się wczoraj właśnie kręciło - coś wyjątkowego, bo dawno tak nie miałam. Pogoda, czy co? :|
  5. Pragnienie śmierci jest po prostu objawem przebywania w dziwnym stanie, w którym nic nie wydaje się takim, jakim jest naprawdę: problemy są za duże, nadziei brak, dobija samotność itp. W takim stanie nie ma pojęcia ,,odwaga" / ,,tchórzostwo" - po prostu jest dylemat, czy można nadal żyć z tym bólem.
  6. Trochę mnie zaskakują odpowiedzi, że czujecie żal do siebie. Chyba nie spodziewałam się akurat tego, kiedy zadawałam pytanie, chociaż wiem, że objawem depresji jest poczucie winy itp. itd. co w pewnym sensie łączy się z żalem do samego siebie. Ale czy tak naprawdę żal wobec siebie jest uzasadniony? Czy można tak naprawdę być świadomym swojego pogrążania się w złych emocjach i obwiniać siebie samego za to, że postąpiło się źle, albo nie zrobiło się czegoś na czas? Mi się wydaje, że zadanie opiekowania się nami należy jednak do ludzi będących wokół nas. Oczywiście nie chodzi mi o bierne zdawanie się na innych, ale o to, że nigdy nie jest się samym, że po prostu należy czasem się przejrzeć w opiniach innych i ich ,,używać", gdy dzieje się nam krzywda.
  7. Ja miałam podobie jak Agnieszka_1988. Właściwie na początku terapia to było rozmawianie o poważnych rzeczach bez jakiegoś głębszego emocjonalnego wstrząsu dla mnie, dopiero po pewnym czasie zaczęło bardzo boleć. Wtedy naprawdę nie ma się ochoty na kolejne sesje terapeutyczne. W tym momencie jestem właściwie rozbita na kawałki, ale przynajmniej bardziej świadoma mojej sytuacji. Fajne jest w terapii uczucie, kiedy orientuję się, co jest nie tak w moim życiu. Mimo, że to niepozytywne, to jest to jakby małe ''odkrycie", które sprawia satysfakcję. No i wierzę, że kiedyś będę normalna, cokolwiek to znaczy
  8. Brid, żebym to ja wiedziała...? Wg mojego psychiatry teraz dopiero zaczynają działać moje leki, może to dlatego. No i mam ferie, więc czas na "wywietrzenie" złych rzeczy z głowy. dominika92, chcieć wyzdrowieć to już duży krok w kierunku sukcesu :)
  9. Nie chcę ogłaszać po raz kolejny mojego cudownego ozdrowienia, ale czuję jakiś postęp: 1. niezły nastrój; 2. chęć przerwania mojej auto-alienacji; 3. wróciła ciekawość świata.
  10. Łatwiej będzie zapytać ,,których nie macie?" Nigdy nie miałam następujących rzeczy: Dobry opis, nigdy nie umiałam lepiej powiedzieć lekarzowi co mi jest, kiedy chodziło mi o derealizację.
  11. TheGrengolada

    WF na studiach?

    1. Nie. U mnie jest podobnie - w godzinach szczytu jedzie się tam nawet 1,5 godz. z miejsca, gdzie są w większości zajęcia. 2. Nie. 3. WTF?!? Z drugiej strony lepszy egzamin teoretyczny niż zrób fikołka w tył i przód a potem przebiegnij 100 m w 10 sek. Pytanie dodatkowe: nie! Dla mnie WF na studiach jest czymś totalnie od czapy, ale nie słyszałam, żeby u mnie były jakieś większe problemy ze zwolnieniem (poza tym, że musisz mieć zwolnienie od lekarza określonej specjalizacji - jeśli pójdziesz z kartką od audiologa, który mi kiedyś dawał zwolnienia to sory, ale trzeba jeszcze iść do lekarza studenckiego, który przejrzy historię choroby). Z tego co wiem, to zajęcia WFu są z reguły bezstresowe, chociaż w dużej częsci zależy to od nauczyciela. I jestem na uczelni państwowej, ale chyba też czują misję zrobienia z nas sportowców
  12. http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53664,9012696,Badz_taka_jak_ja__tylko_lepsza.html?as=1&startsz=x Artykuł z ostatnich ,,Wysokich obcasów". Myślę, że dość ciekawy i może pozwoli komuś z czytających poznać lepiej swoje wnętrze. Ja odnalazłam w nim opis siebie. Bardzo chętnie przeczytam Wasze opinie na temat tego artykułu.
  13. Czy myśleliście kiedykolwiek ,,co by było gdyby...?"... tzn. na przykład ,,jak dobre wyniki bym miała, gdyby nie depresja", ,,jak dobrze bym się wykuła, gdyby nie depresja"?
  14. Boże... ja zaraz zwariuję... iść na izbę przyjęć, czy wziąć proszki na sen i próbować zasnać...
  15. Kuuuuuuuu*wwwwwwwwaaaa ;( Znowu to poczucie bycia nikim, chęć pochlastania się... i nie wiem, czego jeszcze...
  16. To nawet nie chodzi o sens czy jego brak w uczeniu się... ale ja po prostu nie wiem, czy jest jakikolwiek powód, żeby mnie kochać i interesować się mną poza tym, że się dobrze uczę...
  17. Moim rodzicom wydaje się, że jestem nieśmiertelna i mogę się uczyć, uczyć, uczyć... A ja nocami szukam informacji o psychiatrykach w okolicy :|
  18. To może faktycznie to 225 mg by coś rozwiązało, ewentualnie coś tylko przeciwlękowego? Czekaj w każdym razie na to, co powie lekarz. Ja w każdym razie stałam kiedyś przed podobnym wyborem: większa dawka, czy inny lek... no i tak się stało, że padło na to drugie, czyli Velaxin, chociaż sceptycznie byłam wcześniej nastawiona do zmieniania czegokolwiek, skoro czuję się przyzwoicie i mogę jakoś żyć. Ale teraz widzę, że na Velaxinie jest o wiele lepiej i gdybym wtedy tego leku nie zmieniła to raczej ciężko by mi było jakoś efektownie ciągnąć dalej.
  19. Hmmm, może przydałaby Ci się zmiana leku? Bo skoro 150 mg nie pomaga to chyba nie ma sensu się truć dalej? Oczywiście psychiatra będzie wiedzieć lepiej i w sumie dobrze, że idziesz do nowego, to zawsze jakieś nowe spojrzenie i nowe pomysły na wyleczenie. Nie jestem pewna, ale Velaxin chyba jest też bardziej przeciwdepresyjny, a nie przeciwlękowy...?
  20. Co sądzicie o działaniu wenlafaksyny na fobię społeczną? Myślę, że porównując pod tym kątem Zoloft i Velaxin to ten pierwszy zdecydowanie zwycięża, przynajmniej w moim przypadku.
  21. Wpienił mnie mój wykładowca, który zaczął się na mnie wydzierać, że źle napisałam egzamin To chyba moja sprawa, jak to napisałam, ważne, że zaliczone... zresztą to taki przedmiot, który mogę sobie serdecznie wsadzić głęboko wiadomo gdzie no i zmusić się do nauki w depresji z derealką to też jest pewien sukces, ale on nie musi o tym wiedzieć
  22. Boję się i chyba powędruję do mojej szafeczki z Xanaxem. W dodatku martwi mnie mój znajomy, ktory ma problemy w pracy, a ja go nie umiem pocieszyć... nie wiem, co można powiedzieć pocieszającego drugiemu człowiekowi, bo mnie chyba nic nie pocieszy... :/
×