Skocz do zawartości
Nerwica.com

TheGrengolada

Użytkownik
  • Postów

    535
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez TheGrengolada

  1. Dzięki, że się interesujesz moim jęczeniem :) Tak, myślałam o tym, ale ja jestem z małego miasta i wracam właśnie tam na wakacje. Gdybym została tu, gdzie studiuję to też by było podjerzane dla rodziny. No i tam, skąd jestem nie ma w sumie dobrego psychologa, polecono mi kogoś z sąsiedniego miasta, a dojazd tam trochę by zajmował, więc moja nieobecność w domu byłaby na pewno przez nich zauważona. Wciąż mieszkam z rodzicami i nie pracuję, czyli muszę liczyć na pieniądze od nich. Zawsze mogę myśleć nad wymówkami typu ,,jestem u koleżanki" a co do funduszy to może dałoby się coś znaleźć w jakiejś skarpecie, byle do października wytrzymać, wtedy będę mogła ,,legalnie" chodzić do psychologa
  2. Tak... generalnie wyjdę na seryjnego gwałciciela, jeżeli kochane ciotunie wszystko ,,dobrze" zrozumieją. No i nie można przecież martwić starszych osób moimi problemikami, bo starszych osób z reguły martwić nie można :/
  3. Idź na tę terapię na pewno będzie dobrze :) Ja marzę o terapii, póki co biorę tylko leki... a co dziś usłyszałam od rodziców, kiedy zapytałam się czy mogę się na to zapisać?... ,,Poczekaj do kolejnego roku akademickiego, bo co powiemy rodzinie... że gdzie ty znikasz tak cały czas z domu przez całe wakacje!?". Chrzanię to, jutro się zapiszę na pscyhoterapię... nie wiem, skąd wezmę na nią kasę, jeśli rodzice mi nie będą chcieli dać, ale zobaczymy, nie chce mi się bawić w życie dalej w przeciwnym razie :/
  4. Mnie teraz też dość często boli głowa, ale to być może związane jest nie z lekami, a moim stylem życia ostatnimi czasy, może tak też jest w Twoim przypadku. Ja mam inne pytanie: czy ktoś podczas brania Zoloftu miał nasilenie myśli depresyjnych? Wydaje mi się, że depresja mi sie pogłębia, chociaż po stosowaniu tego leku powinno być na odwrót.
  5. jeśli dobrze sobie przypominam to pierwszy atak miałam jakieś 8 lat temu, ale potem długo spokój, tylko czasemi pojedyncze epizody... ale oczywiście nie miałam wtedy pojęcia, że tak może się objawiać nerwica, więc nie będę się tutaj licytować ile czasu ten mój stan trwa ... Czy Wy też tak mieliście? To znaczy, czy pamiętacie jakiś charakterystyczny moment, od którego to się zaczęło, kiedy pierwszy raz poczuliście takie oderwanie od wszystkiego?
  6. Tak, ja mam coś podobnego, tyle że wtedy mam potrzebę stawiania szerszych kroków, bo to daje mi poczucie stabilności. I często dołącza się do tego uczucie, że podłoże jest jakieś miękkie. Co do drugiej części pytania - tak. Ale w większości przypadków mam przeczucie już wcześniej, że danego dnia będzie niefajnie.
  7. Ja miałam trochę spokoju od derealizacji, kiedy zmieniłam mój jadłospis na mniej kaloryczny, ale głodówek nie stosowałam nigdy. Natomiast derelizacja nasiliła się, kiedy wróciłam do jedzenia tzn. śmieci, czyli tego, co mam pod ręką i jest łatwe do przygotowania. Czasem dość dziwnie się czuję, jeśli zjem za dużo czegoś słodkiego, tak jakbym miała przyspieszone bicie serce, trochę nawet podduszanie się, zwłaszcza przy gwałtownej zmianie pozycji, no i od razu matrix się pogłębia oczywiście.
  8. Czytam sobie od dłuższego czasu posty na tym forum no i w końcu przyszedł czas, żeby i coś od siebie napisać :) Szczerze mówiąc (albo szczerze pisząc) to dobrze wiedzieć, że nie jestem jedynym człowiekiem w kosmosie, który ma takie, a nie inne problemy - a przede wszystkim dobrze wiedzieć, że można się ich jakoś pozbyć albo zminimalizować. Coś więcej o mnie... na imię mi Nerwica, na nazwisko Depresja Myślę, że mam pewne koneksje także z Fobią Społeczną, chociaż to wymagałoby dalszej diagnostyki. Poważniej mówiąc to moja nerwica objawia się przede wszystkim derealizacją. Zanim trafiłam do psychiatry tułałam się po różnych lekarzach i dopiero niedawno jednego oświeciło, że jeżeli jest coś ze mną źle, to dotyczy to nie mojego ciała, a mojego sposobu myślenia. W sumie dobrze przejść taką ścieżkę zdrowia, bo się wie, że z innymi narządami jest ok, ale teraz czasem myślę, że sporo czasu straciłam na szukanie czegoś, co NA PEWNO będzie przyczyną mojego złego samopoczucia. W gorszych momentach miałam poza tą derealizacją duszności, zawroty głowy, przyspieszone bicie serce, uczucie dławienia się, bezsenność (specjalnie używam słowa ,,miałam", bo nie mam zamiaru do tego powrócić, a to dzięki lekom, które od kilku dni sobie aplikuję). Co do depresji to okresy życia pod tytułem ,,nic mi się nie chce / nic nie ma sensu / po co mam wstać z łóżka" miewałam wielokrotnie, ale po pewnym czasie przechodziło... no ale od kilku miesięcy przejść nie chce... Gorzej, że zbliża się moja sesja, a ja nie mam siły na dłużej przysiąść do książek. Wiem, że jak ją zawalę moja depresja tylko się pogłębi (poza tym mam bardzo niskie poczucie własnej wartości plus cechuje mnie perfekcjonizm do bólu, więc wiecie, ze to może grozić niefajnym stanem). Chciałabym jednak dodać, że jestem typem, który zawsze z dość ciężkim sercem się poddaje, więc i nie mam zamiaru tego rrobić tym razem, choiaż muszę sobie trochę pomarudzić najpierw Pozdrawiam
×