Czytam sobie od dłuższego czasu posty na tym forum no i w końcu przyszedł czas, żeby i coś od siebie napisać :) Szczerze mówiąc (albo szczerze pisząc) to dobrze wiedzieć, że nie jestem jedynym człowiekiem w kosmosie, który ma takie, a nie inne problemy - a przede wszystkim dobrze wiedzieć, że można się ich jakoś pozbyć albo zminimalizować.
Coś więcej o mnie... na imię mi Nerwica, na nazwisko Depresja Myślę, że mam pewne koneksje także z Fobią Społeczną, chociaż to wymagałoby dalszej diagnostyki.
Poważniej mówiąc to moja nerwica objawia się przede wszystkim derealizacją. Zanim trafiłam do psychiatry tułałam się po różnych lekarzach i dopiero niedawno jednego oświeciło, że jeżeli jest coś ze mną źle, to dotyczy to nie mojego ciała, a mojego sposobu myślenia. W sumie dobrze przejść taką ścieżkę zdrowia, bo się wie, że z innymi narządami jest ok, ale teraz czasem myślę, że sporo czasu straciłam na szukanie czegoś, co NA PEWNO będzie przyczyną mojego złego samopoczucia. W gorszych momentach miałam poza tą derealizacją duszności, zawroty głowy, przyspieszone bicie serce, uczucie dławienia się, bezsenność (specjalnie używam słowa ,,miałam", bo nie mam zamiaru do tego powrócić, a to dzięki lekom, które od kilku dni sobie aplikuję). Co do depresji to okresy życia pod tytułem ,,nic mi się nie chce / nic nie ma sensu / po co mam wstać z łóżka" miewałam wielokrotnie, ale po pewnym czasie przechodziło... no ale od kilku miesięcy przejść nie chce... Gorzej, że zbliża się moja sesja, a ja nie mam siły na dłużej przysiąść do książek. Wiem, że jak ją zawalę moja depresja tylko się pogłębi (poza tym mam bardzo niskie poczucie własnej wartości plus cechuje mnie perfekcjonizm do bólu, więc wiecie, ze to może grozić niefajnym stanem). Chciałabym jednak dodać, że jestem typem, który zawsze z dość ciężkim sercem się poddaje, więc i nie mam zamiaru tego rrobić tym razem, choiaż muszę sobie trochę pomarudzić najpierw Pozdrawiam