Skocz do zawartości
Nerwica.com

TheGrengolada

Użytkownik
  • Postów

    535
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez TheGrengolada

  1. Ze mną jest podobnie. Tyle, że ja po okresie izolacji próbowałam odzyskać stare znajomości, ale okazało się, że nie ma czego odzyskiwać. Pamiętam, że miałam okres w życiu, kiedy byłam bardzo nakręcona, lgnęłam do ludzi i lubiłam przebywać z nimi, ale coś się we mnie wypaliło, tak jak to napisałaś, ja też zaczęłam się psuć od środka. Utrzymywałam oczywiście pozory normalności, które były dla mnie mordęgą. Potem nastąpił okres izolacji, ale nagle - coś się stało i poczułam się lepiej. Byłam wtedy w stanie zmierzyć się z przeszłością, a właściwie ratować ją. Ale kiedy okazało się, że tam już nikt na mnie nie czeka, że z powodu mojego dziwnego zachowania jestem postrzegana jako ktoś inny, zaczął się kolejny ciężki okres dla mojej psychiki. Nie wiem, czy da się jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy ludzie lubią ludzi z depresją. Na pewno mądry i wrażliwy człowiek nie będzie brał pod uwagę Twojej przeszłości, będzie Cię cenił za to, jaka teraz jesteś, za siłę, którą masz w sobie i która pomogła Ci wyjść z depresji, na pewno nie nazwie Cię ,,psycholem". O resztę chyba nie warto się martwić, warto otaczać się tylko tymi mądrymi znajomymi. Sama nie jestem gotowa na rozpoczęcie takich poszukiwań, trochę mnie szczerze mówiąc zmartwił Twój post, bo nasunęła mi się myśl, że dla ludzi po depresji nie ma już powrotu do normalności. Ale często słyszę, że życie to ciągłe szukanie, może tak jest i w Twoim przypadku, może nie napotkałaś jeszcze na wartościowych ludzi. Optymistycznej konkluzji wysnuć nie umiem, w każdym razie chciałabym Ci powiedzieć, że nie jesteś sama z takimi emocjami, jak opisałaś powyżej.
  2. wrazliwy, dzięki :) Jest tak, jak zauważyłeś, a cokolwiek w życiu, co osiągnęłam uważam albo za rzecz, którą tak naprawdę nie warto się chwalić (bo ktoś i tak mnie ze swoimi osiągnięcami przebije), albo za rzecz, przez którą zostanę odrzucona (bo ktoś mi będzie zazdrościł), albo za rzecz, nad którą nie warto się zbyt skupiać, bo przypisuję jej zbyt wielkie znaczenie. Twój podpis dobrze pasuje do mojej osobowości. Już to sobie obiecałam, kiedyś pozbieram się do kupy i będę normalnie żyć, ale martwi mnie myśl, że i tak już tyle czasu zmarnowałam na stanie w miejscu, bycie nikim.
  3. Kurczę, dziś rocznica wybuchu Powstania a mi tak bardzo wstyd, że nie mogę podziękować Powstańcom za im odwagę i poświęcenie dla mnie w jakiś sposób, na przykład dobrym i dającym przykład życiem. Jestem półczłowiekiem, nie nadaję się chwilowo do niczego.
  4. Rok temu postawiłam sobie cel: w wakacje 2010 pojadę z przyjaciółmi na Przystanek Woodstock. Nie ma Przystanku, nie ma przyjaciół, mam za to moje małe prywatne piekiełko.
  5. Głowa mnie często boli i nie wiem, dlaczego. Przestawiłam godziny snu, moze dlatego...?
  6. Hmmm... miałam taką sytuację w zeszłym roku, pojechałam, miałam w ciągu 5 dni tylko jeden poważniejszy atak (w dodatku sprowokowany bardzo dużym zmęczeniem, pewnie alkohol mu też pomógł), w każdym razie wyjazd ów miał katastrofalny wpływ na moje stosunki z towarzystwem z tej podróży (wyszłam na dziwaka, bo potrzebowałam samotności, a nie cały czas czyjegoś trajkotania nad uchem - także mam fobię społeczną). Jeżeli Twoi koledzy wiedzą o Twojej sytuacji, myślę, że mogą wykazać się większą wyrozumiałością. Ja bym radziła Ci jechać, zawsze morze to zmiana klimaty, jod itp.
  7. RafQ, podzielisz się choćby cytatami? Czy lepiej ich nie przytaczać w celu ochrony zdrowia publicznego?
  8. Trochę lepiej... Ale chciałabym, żeby ktoś mnie czymś ciężkim w plecy rąbnął, nie wiem dlaczego, mam taką wizję przed oczami i wyobrażanie sobie tego bólu sprawia mi przyjemność :|
  9. Dziwnie się czuję, niby jest pozytywnie, ale mam jakąś wielką ochotę zrobić sobie małą krzywdę = pociąć się... Cóż, narzędzi niestety brak, ostatnio ledwo sobie rozbabrałam rankę na ręku nożyczkami do paznokci, bo nic ostrzejszego w domu nie miałam. Może i lepiej. Pójdę na rower, wyładuję złe emocje z mojego traumatycznego poranka i może będzie lepiej.
  10. Brokuł, ja to byłam wręcz przeszczęśliwa, kiedy dostałam receptę na leki i usłyszałam diagnozę :) Czułam, że to początek powrotu do żywych, chociaż jak się potem okazało droga powrotna łatwa nie jest. Jacyś ludzie chodzą po mojej ulicy i głośno rozmawiają, najwyraźniej są w stanie bardzo nietrzeźwym... zawsze mam lęki w takiej sytuacji :/
  11. Po tym artykule poczułam się, jakbym robiła coś niemoralnego a wszelkie moje zwierzenia przy znajomych o mojej nerwicy itd. były robieniem czegoś dla szpanu
  12. galazka_jabloni, dobrze jest zająć czymś myśli, jakąś banalną sprawą, np. oglądaniem telewizji... w moim przypadku to skutkowało, zajęłam się czymś, czym w sumie byłam w stanie się zająć, bo to nie kosztowało zbyt dużo wysiłku intelektualnego, a odwracało uwagę od tego ciągłego bólu... i trochę lepiej jest, kiedy uprawia się sport
  13. Często mam tak samo, niestety No to nieźle... na jawie mi zaczyna odpuszczać, a bierze się za sen. Dziwny to był stan, zaczynam sie zastanawiać, czym to może być spowodowane... dwa stany, w których nie jest się do końca świadomym nałożyły się na siebie: sen + derealka, dziwne :|
  14. Dziwnego stanu doświadczyłam dziś: miałam sen, w którym dostałam ataku derealizacji (w ogóle pierwszy raz w życiu mi się moja nerwica śni). Zaczęłam się bać, jak to przy moim ataku bywa. Okropne to było, nie można odpocząć od derealki nawet we śnie :/
  15. Monika1974, wierzę, że terapia pomoże mi trochę sobie w głowie ,,posprzątać" :)
  16. To ja Wam powiem taką rzecz: spotkał mnie miły dzień (w sumie nic się nie wydarzyło, co by miało mnie wprawić w lepszy nastrój), ale cieszę się, że dziś nie wyję z bólu, nie zużyłam żadnej chusteczki, nie myślę o przyszłości w kategoriach ,,nie uda mi się" (bo jakoś w ogóle o niej dziś nie myślę, upajam się wietrzykiem na dworzu), no i jest generalnie miło. Po kilku dniach totalnego rozbicia wracam do jakiegoś przyzwoitego stanu. Właśnie dla takich przebłysków normalności warto próbować się wziąć za siebie, wierzyć, że będzie ok. Kiedyś te przebłyski zmienią się w trwały stan szczęścia, w to wierzę.
  17. Mnie uspokaja świeże powietrze i herbata (zwykła herbata, bez ,,prądu" i innych wspomagaczy) :)
  18. suicidesilence, też mam 20 lat, boję się trochę tego, że wszystko będę musiała robić sama i na siebie uważać, ale cóż... taka jest cena za zmiany, które - jak wierzę - mogą być tylko na lepsze. Ja już mam dość życia, tak jak żyję... żyję - to nawet brzmi śmiesznie, ja po prostu wegetuję, mam wrażenie, że żyję tutaj sobie ,,na brudno"... chcę zacząć od nowa, ale przyciąganie ziemskie jest tutaj zbyt silne. Ale może w przyszłości będzie inaczej... Przynajmniej wierzę, że jakaś pozytywna przyszłość mnie czeka, taki plus tego wszystkiego.
  19. Ja niestety nie polecę Ci nikogo (Łódź to nie moje rewiry ), ale jeżeli możesz pozwolić sobie na wizytę prywatnie, to poprzeglądaj strony ośrodków zajmujących się terapią, wybierz kogoś, kto wzbudza zaufanie i wydaje się być kompetentną osobą. Zazwyczaj takie ośrodki zapewniają dość gruntowną informację o swoich pracownikach. Zawsze możesz spytać się o poradę lekarza pierwszego kontaktu albo jakiegoś innego, zwłaszcza znajomego, czy zaufanego lekarza, na pewno będzie w stanie polecić kogoś.
  20. suicidesilence, rozumiem Cię, u mnie podobnie. Mam nadzieję na wyprowadzkę niedługo, a jak stanę na nogi (mam na myśli: wtedy, kiedy dzięki psychoterapii będę z powrotem człowiekiem), spróbuję jakoś moje relacje z rodziną poprawić. Myślę, że wyprowadzka i wzajemny od siebie odpoczynek już trochę poprawią sprawę.
  21. Heh, ja to już przestałam próbować cokolwiek tłumaczyć rodzinie, nie ma sensu, zawsze i wszędzie to wina jest moja :/ Tak się zastanawiam, czy tylko ja mam tak przerażająco wielką potrzebę bliskości i ciepła rodzinnego...?
  22. Dziwnie u mnie... niby nastrój dobry, ale czuję się tak bardzo poza społeczeństwem, taka wyobcowana, jakby normalne sprawy mnie nie dotyczyły.
  23. To jest cel, trzymam kciuki! Też mam zamiar wstać jednego dnia z łóżka, powiedzieć sobie, że właśnie dziś narodziłam się na nowo i tym samym zerwać z przeszłością. Mam nadzieję, że przyszłe lato będzie bardziej optymistyczne.
  24. Obiecałam sobie więcej nie pisać w tym dziale :/ Jakiś marazm w tej chwili w mojej głowie panuje, brak zdolności do czegokolwiek, wszystko mnie nudzi. No ale przynajmniej jest fajna pogoda, a ja nie obgryzam już tak intensywnie paznokci
  25. Ja miałam dopiero trzy spotkania, póki co to nie jest jeszcze terapia, a te spotkania polegały raczej na oswajaniu się z sytuacją, pogadankach, poznaniu mnie przez terapeutę. Wydaje mi się, że sporo już na tym skorzystałam, bo zaczęłam zauważać pewne mechanizmy moich zachowań, oczywiście wiem, że to dopiero początek, ale przynajmniej zaczęłam już porządkować sobie różne sprawy w głowie. Ja bez leków narazie bym chyba nie dała rady, ale oczywiście nie mam zamiaru ich brać całe życie i chcę skończyć z nimi najszybciej jak będę mogła. Staram się za to unikać tych leków, które mam brać doraźnie w razie ataku, zamiast nich próbuję się wtedy uspokoić powtarzając sobie, że jest dobrze i nic mi się nie stanie.
×