
yans
Użytkownik-
Postów
454 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez yans
-
Tak. Odpowiadam z nutką niepewności, bo zdarza mi od czasu do czasu wątpić. Nikiedy nawet ta moja "pasja" daje nieźle w kość. Ale generalnie - zarabiam pieniążki robiąc coś, co kocham i czym interesuję się od lat. Teraz tylko muszę zacząć zarabiać trochę więcej Jakiej katastrofy naturalnej (tsunami? wulkan? huragan?) boisz się najbardziej?
-
Skoro jesteś pewna swoich uczuć to w pierwszej kolejności błędem było dawać facetowi i Waszemu związkowi szansę - trzeba mieć odwagę powiedzieć w takiej chwili prawdę - że próbowanie nie ma sensu, bo już się podjęło decyzję. Im dłużej kogoś łudzimy nadzieją, tym większą krzywdę mu wyrządzamy, czyż nie? Ponadto, z każdym kolejnym razem odwagi coraz więcej potrzeba i coraz trudniej stawić czoła konsekwencjom. Musisz mieć świadomość że żadna z decyzji nie jest lepsza od drugiej, obie w mniejszym lub większym stopniu są "niewiadomymi", trzeba zdawać sobie sprawę że większość decyzji człowiek tak naprawdę musi podjąć na ślepo, nie znając rezultatu, jaki przyniosą. Mądrość nie polega na umiejętności przewidywania tych rezultatów, ale na odpowiedzialności, radzeniu sobie z konsekwencjami swoich decyzji i braniu z nich nauki na przyszłość. Być może są osoby przeciwne takiej postawie - ale ja uważam że w życiu trzeba się kierować przede wszystkim własnym szczęściem. Każdy powinien zaczynać od siebie - co się ostatecznie odbija z korzyścią dla innych. Do szczęścia zaś niezbędna jest wolność - bez niej nikt nie potrafi czuć się naprawdę dobrze (dlatego np. ludzie uzależnieni mają w życiu przesrane). Ja na Twoim miejscu nie miałbym więc wątpliwości - skoro czujesz się zamknięta w pudełku, spętana, ograniczona opiniami innych ludzi - to nie czujesz się wolna. I nigdy zapewne w takich warunkach nie poczujesz. Dlatego masz prawo poszukiwać szczęścia gdzie indziej - nawet jeśli nie masz gwarancji że je znajdziesz. Nie jesteś związana przysięgą (bo to już inna historia - jak się podjęło decyzję że coś komuś obiecujemy, to albo dotrzymujemy słowa albo jesteśmy szują) ani z obecnym chłopakiem, ani ze swoją rodziną - więc skąd wyrzuty sumienia? Mnie zawsze takie sytuacje trochę dziwią - nawet jak z kimś mieszkam razem, to samym tym faktem nie składam żadnej obietnicy, że tak będzie zawsze. Jak ktoś chce mieć pewność - powinien domagać się ślubu (wielu pewnie żałuje, że ślub to obietnica obustronna, prawda?). Tylko wówczas można mieć uzasadnione pretensje do kogoś, że nagle zmienił zdanie. A jak ktoś żyje w zwiazku nieformalnym, to powinien mieć świadomość że dziś jesteśmy razem, jutro nie. Po to chyba - tak naprawdę - wymyślono instytucję małżeństwa. Piszę o tym dlatego, że nie przeczę - Twój obecny mężczyzna będzie zapewnie cierpiał po stracie. Ale nie jest to Twoja wina i wszelkie pretensje jego lub Twojej rodziny - do Ciebie - nie powinny mieć miejsca. Może się nie znam - ale litość, współczucie względem drugiego człowieka - to może i altruistyczne uczcucia, ale nie są równoważne z miłością - więc nie mogą jej zastąpić przy budowie zwiazku kobiety z mężczyzną.
-
jasne, załatwiłem parę istotnych spraw i jestem w domu - godzina 5-ta cały wieczór mam dla siebie pracujesz w piątek czy masz wolne (innymi słowy czy masz dłuuugi weekend)?
-
O tym samym pomyślałem - jeśli faktycznie masz poczucie winy i wyrzuty sumienia po masturbacji, to kalendarzyki, metoda kija i marchewki itp są jedynie metodą na chuśtawkę nastrojów i pogłębiającą się nerwicę (będziesz odczczuwać dyskomfort narzucając sobie taką wewnętrzną dyscyplinę i niepotrzebną gorycz porażki za każdym razem gdy nie opanujesz swoich przyzwyczajeń). Problemem jest chyba właśnie to poczucie winy - i z tym już raczej psycholog nie będzie polemizował. Nie jest bowiem tak, że istnieje określona norma której nie można przekraczać w masturbacji - można dostrzec pewne minusy gdy staje się ona regularnym sposobem na odstresowanie, ale nawet wówczas nie ma powodów do wyrzutów sumienia. Każda ilość (czy to raz na rok, czy 2 razy na dzień) będzie normą, jeśli nie będzie to miało na Ciebie negatywnego wpływu - czyli nie będziesz miał o sobie złego zdania, nie będziesz sobie tego wyrzucał i będziesz sie dobrze z tym czuł. I jest to Twoja intymna sprawa - więc nie musisz porównywać się z innymi. Myślę też, że należy zawsze usuwać przyczynę, nie skutek - zatem jeśli ktoś w swoim mniemaniu nadmiernie się onanizuje w celu zaspokojenia popędu - powinien pomyśleć o partnerze. Jeśli w celu uspokojenia stresów - powinien zastanowić się nad ich źródłem i spróbować je zlikwidować. A jeśli nawet tylko dlatego, że to lubi - to cóż - znam dużo gorsze uzależnienia - gorsze dla zdrowia i otoczenia.
-
Hmm... kto tu jest demagogiem... Proponuję nie szukać demagogów na forum, 460-ciu obraduje codziennie w Warszawie, na Wiejskiej
-
A ja polecam wszystkim którzy jeszcze nie widzieli film "Triangle". Jest to film z pogranicza horroru i trillera - ukazuje historię pewnej kobiety, samotnej matki wychowującej autystycznego chłopca, która wybiera się z przyjaciółmi w weekendowy rejs jachtem. Podczas rejsu trafiają oni w niespodziewany sztorm, podczas którego ich łódź ulega zniszczeniu - następnego zaś dnia, kiedy dryfują przez morze na odwróconym kadłubie jachtu - dostrzegają na horyzoncie wielki parowy liniowiec. Co dzieje się później - nie napiszę. Ale fabuła zaskakuje świeżością i brakiem oklepanych zagrań, całość jest przyzwoicie nakręcona i zmontowana, a główna bohaterka przez cały film paraduje w krótkich szortach eksponując wyjątkowo zgrabne nogi
-
W odpowiedzi na wasze opinie/konrargumenty: Hitler miał lewicowy pogląd na gospodarkę - ograniczał swobodę ekonomiczną, byłem zwolennikiem centralnego sterowania gospodarką. Był za nacjonalizacją przemysłu i kontrolą aparatu rządzącego nad społeczeństwem - kontrolą w dużym zakresie spraw - wlącznie z ideologią, wiarą itp. Był też fanem Europy zjednczonej w jedność i wspólnej dla Europy waluty - prawdziwy euroentuzjasta! W tych aspektach jego poglądy są bliskie lewicy, która - zważywszy na złą sławę pana Adolfa - stara się wszelkimi możliwymi siłami owe podobieństwa zatuszować, by nikt nie próbował nawet stawiać znaku równości pomiędzy nimi. Jeśli zaś chodzi o totalitaryzm to był w historii zawsze następstwem "rewolucji" która miała przynieść ludziom nowy, sprawiedliwy porządek, rodził się w krajach wpierw ogarniętych szaleństwem socjalizmu, brutalność zaś tych ustrojów była zawsze skierowana przede wszystkim w zwolenników wolności tak osobistej jak i ekonomicznej - czyli właśnie obrońców starego porzadku. Tak Goldie - uważam socjalizm za ustrój nikczemny, krzywdzący ludzką naturę w wielu aspektach, zbudowany przede wszystkim na fałyszywych i niesprawiedliwych założeniach. Nie uważam że owa nikczemność charakteryzuje większość ludzi o lewicowych poglądach - jedynie ubolewam nad faktem, że socjalizm tak "pierze" ludziom umysły, że zdrowy rozsądek, doświadczenie pokoleń, empiryczna wiedza i naoczne dowody nie są w stanie ludzi wychowanych w socjalizmie przekonać. Literalnie pozbawia wyobraźni, jak to czasem widać w tym temacie. Piszesz Goldie, że moje porównania Cię zniesmaczyły... czemu nie zniesmaczyło Cię, gdy Natascha w sposób ewidentny dokonała - obraźliwej dla pana Janusza i jego zwolenników - manipulacji, próbując ukazać go jako człowieka niespełna rozumu i pozbawionego zasad moralnych? Natascha czyni to dalej - tym razem bawiąc się w niegodziwą zabawę kolejnym zwrotem. Odpowiadając na ten zarzut przy okazji: tak droga Natascho, państwo odbiera rodzicom dzieci, tym uczciwym, kochającym. Tym normalnym, którzy stanowią zdecydowaną większość społeczeństwa. Rodzic we współczesnej Polsce ma coraz mniej do powiedzenia w sprawie własnych dzieci. Ujednolicony system edukacjyny nie daje żadnego wyboru co do szkoły i materiału, jaki w szkole jest wykładany - nie mogę zaprotestować, by moje dziecko np. nie uczyło się o tym, jakim cudownym człowiekiem był Piłsudzki (a nie był! ) Decydują kiedy moje dziecko MUSZĘ posłać do szkoły, właśnie uznali że chcą je wcześniej URABIAĆ w swoich państwowych urzędach wpajania propagandy i MUSZĘ dziecko posłac tam już w wieku 6ciu lat. Nie mam wyboru. Jak powiedzą za 5 lat, że jeszcze wcześniej - też nie będę mieć wyboru. Każdy kto ma dziecko i angażuje się w jego wychowanie, przyzna mi rację - dziecko kilku letnie (3-6 latek) jest często zbyt głupiutkie by móc zrozumieć argumentację rodzica w pewnych sprawach, jednocześnie jest zbyt uparte, by posłuchać w ciemno. W takich spopradycznych sytuacjach, klaps w pupę żadnej krzydwy dziecku nie robi, a często doskonale wychowuje. (Dawno temu mojej dziś nieżyjącej sąsiadki dziecko zmarło, bo połkneło tabletki schowane w szafie. Miało kilka latek. Gdyby - miast pouczeń w podobnej sytuacji - dostało klapsika na 4 literki - psychiki by mu nic nie zniszczyło. Ale pamięc klapsa odwiodła by chłopca od chęci wspinania się na meble i szukania w szafach "rodziców"). Ale dziś już nie można dać nawet klapsa, bo państwo propaguje jedyny słuszny wzorzec wychowania - wychowanie bezstresowe. I rodzice nie mają prawa dyskusji. Dochodzi do absurdu, w którym rodzic nie może ani dać klapsa (bo katuje!) ani pogłaskać (bo pedofil!) - zaskarżyć może Cię każdy - nawet własne dziecko (odpowiednio wcześnie idzie do szkoły gdzie go już "urzędnicy państwowi" nauczą co ma robić z "niegrzecznymi" rodzicami). Sytuacja jest chora, nienaturalna i z nia chce walczyć JKM, nie zaś pozwolić na brutalne pobicia! Takim oskarżeniem (również w stosunku do mnie - mam chyba prawo poczuć że Natascha uważa że i ja jestem za katowaniem dzieci) czuję się stokroć bardziej zniesmaczony - mój siostrzeniec dostał już raz małego klapsika ode mnie jak był niegrzeczny na spacerze, ale właśnie - chodzę z nim na spacery, buduję domek pod stołem, wspólnie rysujemy, uczę go różnych rzeczy i jak razem zasypiamy przed popołudniową drzemką - chłopczyk mówi mi patrząc w oczy że mnie kocha. Ale jak rozumiem Natascho - według Ciebie będę gasił pety na swoich dzieciach, tak? No i przydałby się urzędnik nad głową, albo chociaż jakaś kamera, gdy będę zasypiał ze swoimi dziećmi - bo kto wie, może jestem pedofilem a państwo powinno chronić dzieci przed zboczeńcami. Tyleż ojców miewa takie ciągoty - pora WSZYSTKICH profilatycznie nadzorować! Kasa się na program znajdzie - u podatnika Twoje postępowanie jest typowy zagraniem lewicy - pozbawiona rozsądnych argumentów, "kąsa" za pomocą oszczerstw, manipulacji wypowiedziami adwersarzy i gra na uczuciach tych, którzy nie zastanawiają się nad sensem danych wypowiedzi a dają się ponieść emocjom. Natomiast co do Twojej wypowiedzi Rid. Zgodzę się z Tobą że socjalizm jest wynikiem dobrobytu - tzn. pojawił się nie bez powodu w XIX wieku - kiedy rewolucja przemysłowa wywołała ogromny wzrost majętności wszystkich warstw społecznych - od samego dołu do samej góry. Świetny materiał dla badaczy historiozofii, którzy pewnie snują teorie i "wzory" na rozwój społeczeństw od nadmiaru dóbr wywołanego ekonomiczną wolnością do socjalistycznej pułapki marnotrawstwa tych dóbr. Tylko w dostatecznie zamożnym i spokojnym społeczeństwie możliwe jest dojście do głosu poglądów socjalistycznych, które zaś raz doporowadzone do władzy - nie sposób skutecznie przepędzić i prędzej czy później doprowadzą owe społeczeństwo do upadku. Kto wie, może to nawet jakieś nieznane dotąt prawo sprzężenia zwrotnego, zabezpieczające cywilizację przed "utopią" która zatrzymałaby jego rozwój Ale schodząc na ziemię - nigdy nie twierdziłem, nie twierdzi tego JKM i nie twierdzą inni jego zwlennicy, że proces pworotu do normalności można przeprowadzić w 1 tydzień. Twoje rozumowanie jest błędne, ponieważ bierzesz mój pogląd na pomoc najuboższym - i wstawiasz go w nasze realia - ogromnych obciążeń podatkowych i czołgajacej się gospodarki. To i nie dziwi, że pomysł wydaje się absurdalny. Spodziewając się takiej reakcji pisałem nawet, że nie należy poziomu pomocy współczesnych organizacji i Koscioła oceniać, bo działają one w głębokim socjalizmie - więc są ograniczone. Należy sobie uświadomić ich ogromną zdolność niesienia pomocy jaką wykazywały przed socjalizmem i jaką wykazałyby dziś, gdybyśmy zapoczątkowali proces zmiany ustroju w Polsce. Byłby to proces stopniowy, bo prawo nie może działać wstecz (wymysł mądrych Rzymian!). Na przykład - osobom, którym się obiecało prywatną edukację - należy ją zapewnić. Ale z każdym rokiem ciąć coraz bardziej budżet może każdy (tylko nie rząd Tuska ) Należy więc stopniowo obniżać podatki, oddajac w sektor prywatny coraz większą część państwowego mienia (za pomocą licytacji gwarantujących najlepszy zysk!), czemu towarzyszyć będzie stopniowy wzrost dochodów, pobudzenie gospodarcze, spadające bezrobocie, które pozwala na kolejne kroki ograniczajace władzę rządu. Niby dlaczego taki proces jest niemożliwy? (Pomijając oczywiście Brukselę, która by nam na to nie pozwoliła, bo nie jesteśmy już państwem suwerennym a jedynie "republiką" związku europejskiego i rządzi nami kto inny). Jakiż to proces fizycznie nie pozwala przeprowadzić takich reform? Doskonałym przykładem mogą być tutaj Chiny i Hong-Kong. Hong-Kong był po wojnie pod panowaniem brytyjskim. Jednakowoż posiadał autonomię, zatem bez problemów udało się tam mądrym ludziom zapewnić ogromne swobody gospodarcze. Tylko tyle. I aż tyle. W ciagu 50 lat "brytyjskiego" panowania, a tak naprawdę panowania wolności - średnie płace wzrosły tam ponad 4-krotnie! (uwaga - z UWZGLĘDNIENIEM INFLACJI - prawdziwy fenomen!). Tak dobry wynik był możliwy, mimo ogromnej ilości napływających emigrantów - również z Chin, gdzie socjalizm (komunizm na poziomie ideologicznym, ale w gospodarce socjalizm) gwarantował im darmowe szkoły, szpitale i "czy się stoi czy się leży 2 tysiace się należy". Ci uciekinierzy to była - tuż po przybyciu do HK - biedota. Ludzie bez grosza przy duszy. Mimo to taki wynik! A czemu Ci ludzie uciekali? Wcale nie przed prześladowaniem, jak próbuje przekonać propaganda. Pragnęli wolności. Możliwości decydowania o sobie. Pracowania i uczciwego zarobku adekwatnego do włożonej pracy. By mogli potem robić z zarobionym pieniądzem co chcą. I należy się ogromny wraz podziwu dla ideologicznie zatwardziałej partii komunistycznej Chin - że dostrzegła na czym polegała potęga Hong-Kongu i gdy po 50ciu latach Hong-Kong wrócił pod władzę Chin, to Chiny brały już w tym czasie naukę od Hong-Kongu - a nie odwrotnie. I ludzie stamtąd nie chcą już uciekać, bo jest im coraz lepiej. A - jak uczył Milton Friedman - najpierw idzie wolność gospodarcza, potem pociąga ona za sobą wolność osobistą. Więc nas czeka coraz większa kontrola i ograniczenie wolności, ich zaś - stopniowe wychodzenie z ideologicznych łańcuchów i ograniczeń.
-
W państwie normalnym (czyli niskich podatków i ogromnych swobód ekonomicznych) - przeciętny, uczciwy człowiek - jeśli nie jest na świecie sam - nie ma szans na "zginięcie". Dlaczego? Tu znowu trzeba trochę uruchomić wyobraźnię i na chwilę wyobrazić sobie świat bez socjalizmu. Tam każdy pracujący człowiek gromadzi dość szybko spore bogactwo a koszt życia jest niezmiernie niski. Jeśli żona, dziecko, nawet przyjaciel - nie mogą podjąć pracy z przyczyn od siebie niezależnych - nie stają się ogromnym obciażeniem dla bliskich. Jedna osoba jest w stanie wyżywić nie tylko siebie, ale całkiem sporą gromadkę osób (w XIX. w Ameryce w rodzinie pracował tylko ojciec, na utrzymaniu była żona, gromadka dzieci i dziadkowie - i dawali radę - mieli konia, wóz, chodzili do teatru i robili wypady za misto w niedzielę!). Na cholerę w takim świecie pomoc państwa? Ta niewielka garstka całkowicie opuszczonych i samotnych - korzysta z pomocy prywatnej, z rąk kościoła i instytucji charytatywnych. Tam przynajmniej - 1 złotówka rzucona do skarbonki jest pomocą dla biednych w wysokości 1zł. Gdy miesza się rząd - to trzeba odliczyć koszt poboru owej złotówki za pomocą aparatu ogólnokrajowego, koszt biurokracji rozdającej te pieniądze, i ryzyko nietrafionego lokowania pieniędzy tam, gdzie nie potrzeba (ale np. ktoś miał znajomości i namówił kolegów). Więc tak spokojnie można liczyć że moze z 50gr trafia na prawdziwą pomoc. No ale co tam, czyż nie pięknie jest, gdy rząd pomaga uciśnionym?
-
Natascho - Hitler i jego partia byli partią socjalistyczną. Miast wielkich elaboratów na ten temat rozszyfruję koleżance skrót NSDAP - Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei (Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników). Nie wiem, może dziś się tego nie pisze w waszych podręcznikach tylko używa innego słowa (zapewne tylko słówka faszyzm, prawda?), żeby się co zdolniejszym ludziom nie zaczęła przypadkiem w głowie rodzić myśl, że skoro tu socjalizm, i tu socjalizm to... o cholera, mamo, tato ratunku! Ale niestety - demokracja i socjalizm idą w parze, obie zaś trzymają pod rękę totalitaryzm. A historia lubi powtarzać się jako farsa (jak mawiał Ludwik Feuerbach) - więc nas czeka to samo, tylko jeszcze bardziej groteskowe niż kiedyś.
-
Co powinien umieć typowy 20stoparolatek?
yans odpowiedział(a) na LifeRecover temat w Pozostałe zaburzenia
Święte słowa Magdo, a co do 'cipki' - to ojciec wojskowy paradkosalnie swoim podejściem zrobi z niego jeszcze większą 'cipkę' niż by był bez takiego wychowania. I nie zgadzam się z poglądem, że osoby które wyręczano są leniwe i mają dwie lewe ręce. Mnie wyręczano więc przywykłem do wygody - owszem, jak ktoś coś za mnie robi to chętnie i bez skrupułów korzystam - ale jak nie - to niemal równie chętnie robię to sam. Chyba - że uznam, że wcale tego zrobić nie trzeba (np. zmywać 5 razy dziennie - ja wolę raz wieczorem, a moja mama zawsze musiała i do dziś musi myć co tylko wyląduje w zlewie). I chociaż wychowywałem się bez ojca, to wiele rzeczy się nauczyłem robić sam - jakieś tam wiecie wymiany kontaktów, pstryczków i inne prace elektryczne w domu, małe naprawy czy np. zrobiłem hehe stolik własnoręcznie na ogródek No a co do listy... hmm... jest jedna rzecz moim zdaniem obowiązkowa u 20-tolatka. Być gentelmanem. Mieć nienaganne maniery, umieć się zachować odpowiednio wśród ludzi (nie wszystkich traktować jak kumpli z podwórka), wiedzieć kiedy wstać, komu podać rękę, że się kobiecie nie całuje dłoni jeśli nam jej odpowiednio nie poda (wkurza mnie to - ileż facetów bierze rękę sami do gęby - a to kobieta decyduje czy chce uścisk czy pocałunek! wrrrrr! ale i tak polew mam jak mi baba podaje rękę do uścisku i patrzy się zdziwiona, że nie "cmokam" haha ), wiedzieć do czego służą sztućce na stole, jak się wręcza kwiaty, jak słada kondolencje i przede wszystkim - umieć tak się zachować by nikomu nie być przeszkodą a wręcz przeciwnie - być pomocnym i wprawiać tym innych w dobry nastrój - czyli właśnie kwintesencja gentelmana. Ale podejrzewam że mało kto podziela mój pogląd... dziś dla większości ludzi takie rzeczy się nie liczą -
Otwierasz okno, bierzesz wiatrówkę, wyczajasz sąsiadów z psami no i.... Miałaś/eś w dzieciństwie jakieś hobby, którego się dziś wstydzisz albo śmiejesz się z siebie że Cię to wciągało?
-
Od tego miejsca: twoja wypowiedź jest wierutnym kłamstwem. Janusz Korwin-Mikke jest katolikiem - w żadnym wypadku nie uważa, że ludzie słabsi powinni wyginąć. Poglądy o eliminacji "słabszych" przyświecały w historii raczej socjalistom - patrz narodowy socjalizm III Rzeszy i jego masakra innych ras czy szkoły hitler jugend (skąd inąd - czyż to nie ironia, że Hitler doszedł do władzy dzięki demokracji? hehe, ależ przecież to demokracja jest najlepszym ustrojem, czyż nie? ) Natomiast - jak wszyscy ludzie umiejący liczyć JKM wie, że pomoc państwowa jest marna, kosztowna i przyczynia się do poszerzenia grupy osób ubogich. Zamiast "walczyć z biedą" jak robią to socjaliści (którzy do tej walki potrzebują ogromnej biedy - im większej, tym lepiej - bo wówczas mogą dzelnie z nią walczyć! ) chce powszechnego dobrobytu - tak, by stała się bieda doświadczeniem znikomego ułamka społczeństwa. Jest zwolennikiem - jedynej uczciwej, szczerej, dobrowolnej pomocy osobom nieszczęśliwym - pomocy która jest efektem działalności prywatnych ośrodków. O tak, już widzę te miny skażonych myślą socjalistyczną - nie, nie można oceniać działalności tego typu organizacji dziś - choć wykonują ogromną pracę i są i tak kilkakrotnie bardziej efektywne niż Opieka Społeczna i inne szajsy tego typu. Zainteresowanych odsyłam do podręczników historii - do XIXw. Ameryki, do oświeceniowej Europy i dalej wstecz - do czasów renesansu i śrdeniowiecza. Gdy nie było (tfu!) rządów babrajacych się w pomocy (czyt. pogłębianiu biedy) - a Kościoły, filantropi, instytucje prywatne żywiły, karmiły, edukowały i... WYCIĄGAŁY Z BIEDY całe pokolenia. A potem przyszedł pan Marks i wszystko wzięło w łeb w ciągu niespełna 200lat
-
Proste pytanie - Indiana Jones! tatarata! tatataaaa! tatarata! tatara - ta ta! Ulubiony reżyser - dlaczego?
-
Zgadza się - tylko holter, czasami zakładają nawet na 48h! Arytmię mogą wywoływać zmiany w "elektryce" serca, gdy powstają nowe źródła impulsów elektycznych lub rozchodzą się one nieprawidłowo po mięśniach sercowych. I może też nadmiar adrenaliny wywołany stresem, lękiem. U młodych osób (nastoletnich) występuje też często arytmia młodzieńcza, związana z oddechem. Serce bije szybciej na wydechu niż wdechu (albo odwrotnie) - jest 100% zdrowym objawem. Analiza ekg takich zaburzeń pozwala kardiologowi poznać ich naturę - dlatego trzeba je "złapać" na gorącym uczynku. Gdy u kogoś arytmia pojawia się sporadycznie, szanse na złapanie jej podczas kilkuminutowego badania ekg spadają do zera! Istnieją nawet drogie typy holterów które tych "czujniczków" mają 2x więcej niż zwykłe - nosiłem i taki - jeśli lekarz widzi w jaki sposób przebiega w sercu arytmia potrafi określić jej przyczynę - i gdy widzi że tło jest nerwowe - gdzie kieruje? do psychoterapeuty! Tam się leczy arytmię serca na tle nerwowym.
-
Mam chyba najdziwniejsze objawy na świecie
yans odpowiedział(a) na dziwna1234 temat w Nerwica lękowa
Witaj "dziwaku" Odpowiem krótko - bo na dłuższą wypowiedź nie mam czasu - po pierwsze na forum bywają osoby które posłały nerwicę do piachu - takie jak ja. Po drugie - faktycznie miewasz objawy dość rzadko spotykane. Tym bardziej Tobie współczuję. Po trzecie zaś - przypuszczam że zerwanie z chłopakiem powinno być w Twoim przypadku związane również z pracą nad zmianą własnego charakteru. Zmianom na zewnątrz powinny towarzyszyć zmiany wewnątrz. Czy coś takiego zaobserwowałaś u siebie, czy wręcz przeciwnie? Jeśli bowiem przez 2,5 roku byłaś w związku, który w jakiś sposób był dla Ciebie szkodliwy, to można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że Twoim problemem w relacjach z ludźmi jest brak silnej woli, umiejętności walki o siebie, o zaspokajanie własnych potrzeb. Którym zaprzeczasz, stawiając na 1szym miejscu drugą osobę, np. chłopaka. Być może - mimo że zerwałaś z chłopakiem - nadal z kimś utrzymujesz podobne relacje (np. z rodzicami) i nadal swojemu "ja" wyrządzasz krzywdę, więc się owe "ja" boi i lęka, wywołując nerwicę lękową. Co o tym myślisz? -
"Doskonały Świat" Eastwood'a. Oczywiście było to dawno temu, no ale jako facet ronię łzy na filmach wyjątkowo rzadko. Masz jakiś ulubiony film komediowy, który ciągle Cię śmieszy, mimo że znasz go już na pamięć? Jeśli tak, to jaki?
-
haha, dobre Alter Ego! Od dziś będę tak mówił o swoich sąsiadach (no, nie wszystkich ) Raczej nie mam wyrobionego podniebienia - od małego dziecka ślina mi cieknie na talerz pełen frytek, sałatkę z porów i dużą pierś z kurczaka, najlepiej devolay Lubisz góry? Jaki najwyższy szczyt udało Ci się zdobyć? // nic, weekend leci - spadam z forum na dwa dni jak zawsze - życząc wszystkim udanego weekendu i słoneczniej pogody :)
-
Zawody/zajecia dla osób z nerwica/ fobia spoleczna
yans odpowiedział(a) na Alma temat w Nerwica lękowa
Ja wyznaję taką świętą zasadę - że za pracę należy się ustalone z góry wynagrodzenie. Dlatego nigdy nie podjąłem się pracy dla kogoś jeśli nie miałem obiecanej konkretnej zapłaty. Dlatego też wszystkie firmy, które obiecują pieniądz dopiero jak są efekty pracy, czy wymagające wykonania jakichś zadań wpierw za darmochę - wrzucam do jedngo wora - "oszuści i naciągacze". Ryzyko - czy dana praca przyniesie zysk - powinno obarczać jedynie pracodawcę - nie zaś pracownika. Ludzie, którzy tego nie rozumieją, kapitalizmu uczyli się chyba w Kirgistanie Zasmuca przy tym fakt, że wielu ludzi dziś nie ma wyjścia i muszą iść na warunku dyktowane przez takich "gnojków"... -
Znaleźć chwilę na pracę nad swoją własną stroną, na zabawę z siostrzeńcem, spotkać się z przyjaciółką której dawno nie widziałem, a z którą przez natłok pracy nie mogłem spotkać się w środę . Pondato w coś pograć wieczorem, bo od tygodnia mi dwia szpile stygną na kompie! Lubisz swoich sąsiadów czy jest wśród nich ktoś, kogo masz czasem ochotę udusić gołymi rękoma?
-
Przygwożdżony siłą Twojej logicznej argumentacji i przekonywujących dowodów na słuszność systemu instancyjnego, muszę przyznać że powalił mnie rozmiar Twojej wiedzy dotyczącej tego zagadnienia, historii prawa i sądownictwa, zawstydził kunszt z jakim zbijasz moje liche, pozbawione rozsądku kontrargumenty i swoboda z jaką przedstawiasz mnie oraz reszcie forum wspaniałą wizję polskiego sądownictwa - takiego jakim jest w tej chwili. Pod naporem Twojego jakże arcylogicznego wywodu, w obliczu ogromnej klęski mojej własnej retoryki - pokornie chylę czoła przed Tobą i.... ...smieję się do rozpuku
-
Kolega strzelił do mnie z łuku i strzała wbiła się w ucho - może być? Jaki najbardziej bolensy zabieg medyczny przeszłaś/edłeś w życiu?
-
Uhm, no tak, to rzuca zupełnie inne światło na Twoją sprawę - wybacz, nikt - względnie nowy - nie może przeczytać wszystkich postów i znać dokładnie problemy innych forumowiczów (akurat o Twoich problam już nieco wiem, ale o terapii mało mi wpadło). Stąd moje błędne wnioski. Dzięki za wytłumaczenie. Hmm, jeśli zaś chodzi o sprawę ślubu (wiadomo że to tylko takie tam rozważania, rozumiem że póki co to tylko sfera odległych planów i marzeń) to myślę że skoro tak układają się wasze relacje, to nie byłoby to wielklim nietaktem z Twojej strony. Zresztą uważam, że nawet jeśli obawiamy się gafy, odpowiedni dobór słów może złagodzić potknięcie. Bo myślę tak - skoro tyle mu zawdzięczasz (a po wyjściu na prostą jeszcze więcej) to nawet wypadałoby zaprosić na ślub. Uszanować ewentualną odmowę, nie naciskać, ale zachęcić słowami typu: że skoro szczęście zawdzięczasz jemu, to chcesz w takim dniu podzielić się tym szczęściem z nim (czy jakoś tak :)). Z propozycją zostania świadkiem to poważniejsza sprawa, ale wierciłbym mu dziurę w brzuchu dopiero, jak się zgodzi przyjść na ślub. No i podobnie - uszanowałbym odmowę.
-
Poszukam - super pomysł - wstwiasz w antyramkę i masz fajny prezent dla przyjaciół (to świeci! wow! )
-
tak, i to dużo, duuużo. Ale czy jeszcze zdążę je mieć? lubisz zapach małych bobasków?
-
a cóż to za tajemniczy materiał? Fajnie by było sobiee kiedyś coś takiego zrobić (naprawdę świeci?! ) btw - fajna scenka :]