Skocz do zawartości
Nerwica.com

Badziak

Użytkownik
  • Postów

    1 414
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Badziak

  1. Badziak

    Lot nad k. gniazdem

    Odczuwanie lęku czy myślenie depresyjne raczej nie są cechami osobowościowymi. Chociaż kiedyś były rozważania czy nie uznać czegoś takiego jak depresyjne zaburzenie osobowości. http://en.wikipedia.org/wiki/Depressive_personality_disorder
  2. Czy ktoś jeszcze (oprócz Michuja) może potwierdzić prospołeczne działanie Sulpirydu?
  3. Może uznał, że skoro się okaleczasz to również nadużywasz alkoholu albo narkotyków i stąd te napady. Masz potwierdzoną epilepsję badaniem EEG?
  4. Badziak

    test SCL-90

    Somatyzacje Twój wynik - 0.8. Jest to wynik przeciętny. Natręctwa Twój wynik - 1.7. Jest to wynik wysoki. Nadwrażliwość interpersonalna Twój wynik - 2.3. Jest to wynik bardzo wysoki. Depresja Twój wynik - 1.3. Jest to wynik wysoki. Lęk Twój wynik - 0.9. Jest to wynik przeciętny. Wrogość Twój wynik - 0. Jest to wynik niski. Fobie Twój wynik - 0.7. Jest to wynik przeciętny. Myślenie paranoidalne Twój wynik - 1.7. Jest to wynik wysoki. Psychotyczność Twój wynik - 0.4. Jest to wynik niski.
  5. Hahaha To faktycznie muszą być efektywne, a nawet efektowne
  6. Badziak

    czy da sie uratowac?

    linka, przeczytałaś w ogóle mój post? Bo mam wrażenie, że nie. Był o tym czy się przyznawać do zdrady, a nie czy ją potępiać lub wybaczać. -- 13 wrz 2011, 12:13 -- Potwierdzam! Byłam zdradzona dwa razy i w kolejnym związku, zamiast zaufać partnerowi, zaczęłam go inwigilować. Regularnie przeszukiwałam komórkę, instalowałam keyloggery na komputerze. Może nie będę się wdawać w szczegóły mojego paranoicznego zachowania, ale myślę, że jeśli autorka nie chce krzywdzić swojego męża to nie powie mu o akcie zdrady i będzie żyła ze świadomością tego występku. Tyle ode mnie.
  7. Badziak

    czy da sie uratowac?

    Czy mówić o zdradzie? Niech za mój post odpowie tekst najsłynniejszego polskiego blogera Kominka, którego pogląd w tej sprawie podzielam: Prawdziwa miłość wszystko wybacza. To jeden z koronnych argumentów zwolenników mówienia o zdradzie. Ale nie jedyny. Zwolennicy wyznawania prawdy tłumaczą, że w związku powinna panować szczerość, zaufanie i nie można budować uczucia na zdradzie, a co za tym idzie - zakłamaniu i braku szacunku do partnera. Głoszą hasła o krzywdzie, jaką zadajemy kochanej osobie nie mówiąc jej o zdradzie, o ryzyku, jakie podejmujemy ufając, że nie dowie się od kogoś innego. I wreszcie - zadają proste pytanie: a czy ty chciałbyś, aby twój partner wyznał ci prawdę? Nie chciałbyś wiedzieć, że zostałeś zdradzony? Większość zgodnie odpowiedziałaby - chciałbym wiedzieć. Poza tym, aż ciarki przechodzą po plecach na myśl, że moglibyśmy posuwać kobietę, z której jeszcze nie wyciekła sperma po kochanku. Te i jeszcze wiele innych argumentów za mówieniem o zdradzie wielokrotnie wystarczało wam, byście przyznawali się do niej. I robiliście to. I właśnie dlatego, w oczach Kominka, jesteście skończonymi skurwielami. Zanim jednak wyjaśnię, dlaczego jesteście gówno wartymi ludźmi, zastanówcie się, skąd bierze się potrzeba powiedzenia o zdradzie? Odpowiedź na to pytanie jest zawsze taka sama. Bierze się z tego samego, z czego wzięła się zdrada - z egoizmu. Z potrzeby zaspokojenia własnych egoistycznych potrzeb. Wcześniej chodziło o zaspokojenie seksualne, teraz pozostaje jeszcze oczyścić sumienie. Proste, co? Czy zastanawialiście się, że zdrada nie zaczyna się w momencie faktycznego dokonywania jej aktu? Nie zaczyna się w chwili, gdy oddajemy swoje ciało komuś innemu. Ona tak naprawdę zaczyna się w chwili, gdy dowiaduje się o niej osoba, z którą jesteśmy w związku. Targani negatywnymi emocjami, przepełnieni potrzebą pokuty, świadomie i pod przykrywką "szczerości" wyznajemy prawdę o swoim występku. Czasami nawet tłumaczymy przyczyny zdrady, błagamy "daj mi jeszcze jedną szansę", ale nawet, gdy tej szansy nie dostajemy, to i tak możemy po trochu odetchnąć z ulgą. Odetchnąć i pomyśleć: wyrzuciłem to z siebie. Nareszcie! Jak niewielu z tych, którzy przyznali się do zdrady, zdawało sobie sprawę, że krzywdziło partnera bardziej niż zrobiłby to zachowując swój sekret w tajemnicy? Gówno warte są slogany, że każdy z nas chciałby znać prawdę czy został zdradzony. Ludzie, którzy tak mówią, dają zwyczajnie do zrozumienia, że nie chcieliby być okłamywani. To nie tyle wiedzy o zdradzie pragną, ile przekonania, że ich partner jest dupkiem. Tak naprawdę to nikt nie chciałby o tym wiedzieć, a tylko nieliczni zdają sobie z tego sprawę. Bo "trauma" po czymś takim zostaje na całe życie. Pamięć o zdradzie odciska się piętnem - większym lub mniejszym - na wszystkich następnych związkach zdradzonej osoby. Sytuacje, które będą przypominać okoliczności zdrady, dziwne zachowania partnerów - będą tylko wzbudzały, być może niepotrzebną, podejrzliwość i niepokój. Nie skrzywdziłeś, bo zdradziłeś - skrzywdziłeś, bo powiedziałeś o tym. Pamiętajcie, jeśli zdradziliście, to żyjcie sami z tą świadomością. Jeśli mieliście wystarczająco dużo odwagi i siły by zdradzić, miejcie wystarczająco dużo odwagi i siły, by z tym żyć. Nie obarczajcie partnerów swoimi wyrzutami sumienia. Oni tego na pewno nie potrzebują do szczęścia, bo tak jak zdrada nigdy nie jest dowodem miłości, tak przyznanie się do niej - jest dowodem całkowitego braku miłości. Bo jakże można mówić o kimś, że kocha, gdy ten ktoś kosztem partnera czyści swoje sumienie? Kochać to pragnąć szczęścia tej drugiej osoby. Nie pragnie szczęścia ten, który najpierw daje upust swoim potrzebom i zdradza, a później p o n o w n i e daje upust swoim potrzebom i przyznaje się do tego. Nie pragnie szczęścia ten, który myśli, że przyznanie się jest jedynym sposobem na uratownie związku. To wielka bzdura, bo zdrada najczęściej na zawsze niszczy zaufanie. Skurwielem jest ten, kto nie zdaje sobie z tego sprawy i w fałszywy sposób pojmuje szczerość i prawdomówność w związku. Jeśli byłeś chujem i zdradziłeś, nie wmówisz nikomu, że było to uczciwe wobec partnera, więc nie próbuj wmawiać, że przyznając się do zdrady, nagle zaczęło zależeć ci na uczciwości. To czysta hipokryzja. Stąd, zbliżając się do końca moich wypocin, mam gorące podziękowania i zarazem przeprosiny do wszystkich moich byłych partnerek, które regularnie czytają bloga Kominka. Nie dziękuję wam za to, że żadna z was mnie nie zdradziła, dziękuję za to, że nigdy mi o tym nie powiedziałyście i jednocześnie przepraszam, że byłem chujem, bo ja was zdradzałem regularnie.
  8. A gdzie tam! Rozejrzyj się ilu jest ludzi, którzy z powodu swoich kompleksów gardzą innymi, wywyższają się, uważają się za lepszych. To pewnie swoisty mechanizm obronny, żeby ego za bardzo nie ucierpiało.
  9. Może chodzi o to, że dzięki psychoterapii tworzą się nowe połączenia między neuronami (i to jest udowodnione!), a to w pewnym sensie naprawa tego wadliwie działającego mózgu.
  10. Głos_w_głowie, a to psycholog czy psychoterapeuta? To różnica.
  11. Amon_Rah, muszę Ci powiedzieć, że wraz z nastrojem zmienia się klimat Twoich postów. Zniknęła agresja, drażliwość. Widać spokój i wyważenie. Życzę Ci tego stanu jak najdłużej
  12. zujzuj, nie jestem psychologiem, ale to wszystko co opisujesz jest tak dziwne, że aż ciężko to oceniać. Jakieś zalewające fale, wyparcia wspomnień... Chyba jest już zbyt późna godzina, żeby to analizować.
  13. Vian, temu forum bliżej do psychiatrycznego niż do psychologicznego.
  14. adamo_, ostatnio uprawiam dużo sportów i jest lepiej.
  15. Na czym miałby polegać? Jakiego typu urojenia? Na jakiej podstawie to stwierdził?
  16. adamo_, całą paczkę za jednym razem? -- 05 wrz 2011, 00:55 -- adamo_, całą paczkę za jednym razem?
  17. Badziak

    Napoje typu cola

    Ja mam tak samo, ale po Tigerach. Wyczytałam, że odpowiedzialny jest za to składnik: inozytol. Bardzo wpływa na poprawę samopoczucia. Może do Coca-coli też go dodają?
  18. To ten brat, o którego się tak martwisz, że ciągle pije? Masz jakieś rodzeństwo oprócz niego?
  19. zaqzax, a co się stało? Wróciłeś do nałogu?
×