Polegał na tym, że nie zasypiałam, a czułam się jak znarkotyzowana, śmiałam się sama do siebie, w pierwszej fazie działania zolpiedem wprowadzał mnie w stan euforii, potem uspokajał, dawał poczucie wielkiego luzu, bezpieczeństwa. Nic nie miało znaczenia, zapominałam o chorobie i stwierdzałam, że przecież mogę wszystko, świat stoi przede mną otworem...