-
Postów
775 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez soulfly89
-
takajakaś18 my teraz mamy łatwiej niż np. nasi rodzice, bo możemy swobodnie rzucac studia, zaczynać od nowa, zmieniać po roku albo nawet po 1 semestrze - żadna decyzja nie jest ostateczna i zawsze można potem zmienić na coś co będzie Ci bardziej odpowiadało. wiem, że trudno wybrać, ale na początek można wybrać cokolwiek z rzeczy które Cię interesują. u mnie na studiach w grupie 20 osób są aż 4 dla których to są drugie studia - drugie z kolei albo drugi kierunek ja też jeszcze nie wiem co powinnam dalej robić ze swoim życiem, ale daję sobie czas do licencjatu, żeby zadecydować, a nawet może do mgr, wybór studiów nie zamyka dalszych możliwości, a jeśli, to tylko w naszych głowach, w których mamy jakieś głupie blokady i schematy, że matura, studia, mgr, praca, mąż, dzieci itd. wcale tak nie musi być! :) Babyblue, ja zrobiłam tak samo jak Ty, ale z pracą było ciężko. Po maturze jesteś za mądra żeby rozdawać ulotki albo myć gary i nie masz papierów żeby robić coś lepszego - przynajmniej u mnie w mieście tak było... Dlatego teraz wytrwale się kształcę
-
Chol*era, ten kawałek tekstu chodził mi po głwowie od długiego czasu i do tej pory nie wiedziałam skąd on jest :) Ha, dzięki! :) Naprwdę śliczne. I zastanawiam się czy to MUSI być aż tak beznadziejnie SMUTNE żeby było śliczne A ja słucham:
-
Omega-3, witaminy, minerały
soulfly89 odpowiedział(a) na fantomek temat w Medycyna niekonwencjonalna
Jak ktoś dobrze rozumie po angielsku to znalazłam fajne filmiki o odżywianiu na youtubie: Podobno żeby mieć więcej serotoniny trzeba jeść dużo bananów :) I w ogóle cukrów, bo ułatwiają jej wytwarzanie/wchłanianie. -
Jak trafnie to ujęłaś - brak mi słów :) Ja zawsze jak mam gorszy dzień albo w ogóle gorszy miesiąc czy okres w życiu - wątpię. Kiedy jest mi lepiej, zaczynam wierzyć znów mocniej. Tak jakby moja wiara była wprost proporcjonalna do miłości i zaufania dla całego świata. Tak jak napisałaś, chyba kluczem do wszystkiego jest miłość i zaufanie. Podobno Bóg jest Miłością. Dla mnie - to prawda :)
-
Czy to jest moja wina? proszę o radę.
soulfly89 odpowiedział(a) na misiaaaa temat w Nerwica natręctw
Jeśli jesteś osobą wierzącą, możesz pomyśleć o uczestnictwie we Mszy z formułą egzorcyzmu. Sama nigdy nie byłam na takiej mszy, ale czytałam o tym ostatnio w Newsweeku i podobno wielu osobom to pomaga i dodaje sił. Chyba nie zaszkodzi spróbować, jeśli nie czujesz poprawy przy klasycznych metodach leczenia. Długo już się leczysz? Pomaga? Napisz coś :) Pozdrawiam. -
Chyba mnie nie rozumiesz, więc już nie będę się tłumaczyć, tylko odpowiem krótko. - Tam gdzie nie odpowiedziałam na twoje argumenty to znaczy że się z Tobą zgadzam albo prawie zgadzam, więc po co miałabym coś pisać? - Chodziło mi, że nie możesz wiedzieć na pewno czy "Ci, co nie potrzebują, po prostu nie zaglądają tutaj." bo nie możesz wejść do głowy innych ludzi - zacytowałam Twoje zdanie i wydawało mi się że to będzie jasne. Ja w moich postach zawsze piszę, że "wydaje mi się" "chyba" albo "moim zdaniem" bo nie uważam się za żadną wyrocznię :) Za każdym razem staram się zaznaczać, że to jest moja osobista ocena. - Komu niby postawiłam diagnozę ofiary? Gdzie w moim poście wyczytałeś coś takiego? Ostatnio czytałam artykuł na temat życiowych postaw i to była ogólna konkluzja, nie dotyczyła nikogo konkretnego. - Nie wiem gdzie w moim poście znalazłeś agresję. Całe porównanie z telewizorem mnie lekko rozbawiło. Ale nie lubię jak ktoś pisze o tym co ja robię w danej sytuacji kiedy tego nie wie. Asertywność to nie agresja. Nie dałam żadnych wykrzykników ani wkurzonych emotek, a kiedy jestem zła, wierz mi - robię to. - Wydawało mi się po prostu lekką przesadą od razu polecanie terapii komuś kto jeszcze mało wie o sposobach leczenia, jest przestraszony swoim stanem, nie wiem co się z nim dzieje. Ja początkowo tego wszystkiego się bałam i trochę się martwiłam, że jestem w ogóle do niczego i na pewno terapeuta mnie wyśle do szpitala - to nie jest wydumany problem, tylko mój :) - Jasne, że lepiej pójść na terapię niż zachorować ciężej i np. zrobić sobie krzywdę. - Nie jestem przeciwniczką terapii - już to napisałam wcześniej. - Mimo wszystko, uważam że są sytuacje w których terapię można odłożyć albo z nią poczekać, np. kiedy uczysz się do matury. To by było na tyle ode mnie w tym temacie.
-
Dawać z siebie za dużo
soulfly89 odpowiedział(a) na soulfly89 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Dziękuję Wam :) Wydaje mi się, że moi przyjaciele naprawdę nie są źli (ja wiem, że to wspaniali ludzie), tylko żyją na jakimś innym poziomie - jak to nazwać - przeżywania uczuć? Tak sobie to tłumaczę za każdym razem kiedy ktoś na kim mi zależy mnie ignoruje, zapomina. Boję się, że któregoś dnia, kiedy będę znowu sama, nie wytrzymam i znowu wyjadę, zacznę robić głupoty. Ale jednak chyba z każdym dniem mam coraz więcej siły. Jutro wreszcie idę po skierowanie do psychologa i może tam się dowiem jak sobie radzić z poczuciem odrzucenia, żeby nie wyć w poduszkę. No właśnie God's Top 10, zdaję sobie z tego sprawę i staram się pilnować żeby nie przesadzać. Inaczej mój młodszy brat chyba by się do mnie już dawno przestał odzywać -
Nie możesz tego wiedzieć miki i nie rozumiem dlaczego wypowiadasz się jakbyś na pewno miał rację i był w tych sprawach autorytetem. W dziale "witam" albo "problemy w związkach" jest sporo pytań od ludzi, którzy nie wydają się być chorzy/zaburzeni psychicznie ale na przykład samotni, bez wsparcia rodziny, tacy, którzy nie wiedzą kogo zapytać, więc pytają internet. Moim zdaniem, nie każdy na tym forum potrzebuje psychoterapii. Konsultacji z psychologiem - czemu nie? Ale niekoniecznie terapii. I to jest tylko moje zdanie. Nie widzę zagrożenia w terapii, nigdzie tego nie napisałam, uważam tylko że nie każdemu jest potrzebna do szczęścia. A ja uważam że to smutne kiedy ktoś boi się stawić czoła problemom samodzielnie i że życiowa postawa ofiary może być szkodliwa dla bliskich tej osoby i dla niej samej. Poczucie wartości, ważne dla szczęścia, płynie z podejmowania samodzielnych decyzji i poczucia że mamy chociaż mała kontrolę nad naszym życiem. Tak jest przynajmniej ze mną. Nie wmawiaj mi co ja robię z moim telewizorem albo z moim mózgiem bo nic nie wiesz na ten temat. Miki, odpowiedziałam na Twojego posta tylko dlatego, że nazwałeś moje przekonania szkodliwymi. Zrobiło mi się przykro z tego powodu, bo uważam, że nie masz prawa tego oceniać. Dla jednej osoby może być szkodliwe to, że nie pójdzie na terapię, a dla innej to, że ktoś jej będzie wmawiał że jest chora i terapii potrzebuje, kiedy tak naprawdę jest zdrowa i straci dużo czasu na zamartwianie się. Tyle. Jeśli masz ochotę dalej dyskutować, a nie udowadniać mi że jestem tutaj szkodliwa i jakiś zły anioł mną kieruje , to napisz pw, bo chyba i tak już za duży offtop tutaj zrobiliśmy. Pozdrawiam.
-
heh amenXD Wiesz, ja akurat uczę się podstaw elektroniki. Chodzi o to, że są takie okresy w życiu kiedy nie ma czasu lub możliwości pójść do specjalisty i tak jak obsługi telewizora trzeba się nauczyć obsługi samego siebie. Specjalista to chyba nie jest remedium na wszelkie problemy. Ja wierzę że nawet ludzie chorzy na łagodniejsze formy depresji mogą sobie w jakimś stopniu pomóc sami. Chyba od tego trzeba zacząć, a jak się nie poprawia, to do lekarza/psychologa. A dlaczego to (=radzenie sporej ilości osób od razu terapeuty, specjalisty itd) mnie przeraża? Bo wydaje mi się trochę straszna wizja społeczeństwa, które nie potrafi funkcjonować bez terapeutów. A Tobie nie, miki74?
-
Zawsze angażuję się bardzo mocno w przyjaźnie i związki. Jestem gotowa zrobić prawie wszystko dla ludzi na których mi zależy, wysłuchać wszystkiego, pocieszyć, pobyć, zrobić pranie i nakarmić, a na koniec pocałować w czółko na drogę. Tylko potem zawsze przychodzi taka chwila że jestem zupełnie sama i wydaje mi się, że moje działania są zupełnie bez sensu, że niepotrzebnie się staram. Że to tylko dla mnie relacje są takie ważne, a z drugiej strony to wygląda zupełnie inaczej. W takich chwilach czuję się fatalnie. Może nie powinnam się aż tak bardzo we wszystko angażować, ale raz - nie potrafię inaczej - a dwa - uważam, że postępuję słusznie i że tak jest dobrze. Macie pomysł jak mam sobie radzić z takim podejściem? Ja już nie mam pomysłów. Może się zwyczajnie mylę w moich przekonaniach? Nie znalazłam w tematach nic podobnego, więc zakładam nowy, chociaż pewnie wątek się już przewijał tam i tu. Jeśli uznacie że można to gdzieś wkleić, to wklejcie.
-
Powodów może być tysiąc, ale skoro czytasz forum to wiesz, że wkręcanie sobie chorób i przesadne dbanie o czystość, czy że przeszkadza jakaś jedna plama na wersalce to mogą być objawy nerwicy. Ale może po prostu ma problemy w pracy? Nie wiem czy ktoś Ci tu naprawdę pomoże, bo Ty sama znasz najlepiej swojego męża. Powodzenia :)
-
eee, ja jakoś nie ogarniam gg. łatwiej mi na forum. a teraz.... tadam! przyszywam guzik :) i zaraz będę się uczyć do przedmiotu który jest mega nudny. i odliczać godziny do przerwy świątecznej.
-
Typowa reakcja, niestety. Z moją matką było na początku tak samo. Teraz trochę więcej rozumie. A na razie nie mam możliwości żeby się wyprowadzić, bo mam zbyt trudny rok na studiach żeby zarabiać. No chyba, że w wakacje... Problem nigdy nie leży tylko po jednej stronie, jeśli coś nie działa dobrze w relacjach w rodzinie, to odbija się na wszystkich i wszyscy z tym mają problem. Wow. Gratuluję determinacji i odwagi! :) Z takim podejściem - na pewno sobie poradzisz :) To forum od tego jest!!! Ale ja na Twoim miejscu nie szukałabym wsparcia na uczelni, tylko poza nią. Nie wiem czy dobrze bym się czuła gdyby mój wykładowca wiedział jakie mam problemy... Do Amon Rah - nie nazwałabym szukania akceptacji u rodziny idiotycznym konwenansem. Jeśli kogoś kochasz to chyba chcesz żeby Cię zrozumiał i wspierał, a rodziców, nawet najgorszych, trudno nie kochać w jakiś sposób.
-
Dziewczyny, najwyższy czas się dowiedzieć. Ja jutro idę się już wreszcie zapisać do psychologa i nie powiem, wiążę z tym spore nadzieje na lepsze zrozumienie siebie. Jestem ciekawa czy jest na forum jakiś facet który ma z tym problem? To tylko my tak bardzo lubimy niszczyć swój wygląd? takajakaś18 ej, chyba trochę przesadzasz, na pewno nie wyglądasz aż tak tragicznie :) ja od czasu do czasu lubię się obcinać na krótko, nie wiem czy przedłużanie włosów to dobry pomysł? może jakieś tabletki ze skrzypem, lakier do paznokci żeby nie gryźć, no i - może psycholog?
-
Ha ha nie wiem czy zęby też rosną na wiosnę, ale u mnie tak samo, trzecia ósemka mi się obudziła i coraz więcej jej widać, na szczęście aż tak bardzo nie boli tylko coś jakby trochę boli a trochę mnie dziąsło swędzi - pozytywy - nie mogę jeść Isabella, jeśli dostaniesz silnego bólu i gorączki to może potrzebujesz zastrzyku z antybiotyku - mój stryj miał takie przejścia z rosnącym zębem. Ale jeśli gorączki nie ma to nie ma co się martwić. Każdy kto nie dał sobie ósemek wyciąć przez nadgorliwego ortodontę przez to przechodzi
-
Nie znam osoby która akceptuje siebie w pełni. Zawsze jest jakieś małe coś, inaczej nie chcielibyśmy być coraz lepsi, sprawni, ładni itd. (chyba) Ja niby lubię siebie, ale czasem też ciężko mi się powstrzymać przed drapaniem, wyrywaniem itd. Szczególnie wieczorem, jakbym musiała sobie odreagować dzień. Nawet jak się czuję dobrze, nawet jak w ten dzień biegałam i jestem fizycznie "odstresowana" to i tak we mnie jakieś małe wredne wystraszone zwierzę coś by popsuło. Ciężko to wyjaśnić. Chyba zwyczajne życie kosztuje mnie więcej niż przeciętnego człowieka, w sensie emocjonalnym. Ale powstrzymuje mnie myśl, że przecież NIE CHCĘ SOBIE ROBIĆ KRZYWDY I CHCĘ ŁADNIE WYGLĄDAĆ! A, jeszcze mi coś przyszło do głowy - może tu chodzi o jakieś ukryte poczucie winy, podświadomą chęć żeby siebie ukarać?
-
ho ho. poetka? :) bardzo mi się spodobało Twoje porównanie :)
-
Koniec liceum to niekoniecznie musi być koniec znajomości. Ja z niektórymi ludźmi z liceum dopiero po rozpoczęciu studiów zaczęłam się kontaktować częściej - jest facebook, gadu, spotkania klasowe, mnóstwo możliwości kontaktu. I czasem jak się spotykamy to aż nam się śmiać chce - jak to możliwe że w liceum tak mało się znaliśmy skoro mijaliśmy się na korytarzach prawie codziennie? I myślę, że o pewnych osobach można pamiętać przez całe życie nawet jeśli słowa z nimi nie zamienimy.
-
Jak szybko poprawić sobie nastrój?
soulfly89 odpowiedział(a) na Olimp Bathory temat w Kroki do wolności
Kiedy mnie nachodzą takie myśli, że "co ja się będę zmuszać" to myślę sobie tak: zmuszam się do wyjścia bo to mój obowiązek dla zdrowia, tak samo jak pranie skarpetek i mycie zębów, muszę dbać o swoją psychikę. Może nawet ona jest ważniejsza niż mycie zębów . Zmuszanie się chyba na początku wychodzenia z gorszego czasu jest konieczne :) Takie myśli to najlepszy objaw zdrowego myślenia. Ja wokoło widzę ludzi którzy kombinują, cwaniakują i nawet przez sekundę o tym nie pomyślą, że można inaczej, wcale im to nie przeszkadza i się tym chwalą. U Ciebie pewnie miało to związek z psychiką. Trzymaj się ciepło :) -
Ale jeśli ufasz to ekhm, po prostu chrzanisz ten brak pewności! Bo wierzysz, że będzie dobrze!
-
Mam nadzieję, że po połowie - połowę z rodziną, a drugą połowę z przyjaciółmi :) Czy jak się będę bardzo dużo smarować balsamem do ciała z alkoholem to w końcu się upiję?
-
Wiesz, ja raczej nie należę do osób śmiałych. Ale tak sobie myślę, że jednak coś takiego jak przeznaczenie istnieje, nie wszystko dzieje się przypadkowo i podobne charaktery się przyciągają... Jedyne co musimy robić to być sobą, żeby ten ktoś mógł rozpoznać, że jesteśmy tacy sami :) - zresztą ktoś na forum miał w opisie podobne zdanie - być sobą to jedyne co możesz zrobić :) Więc, idąc tym trybem myślenia, jeśli masz go lepiej poznać, to prędzej czy później - to się stanie.
-
Dokładnie ze mną było tak samo... Poszłam z nastawieniem "dajcie mi cokolwiek, byle pomogło" Ale na szczęście - było minęło i mam nadzieję, że nie wróci!
-
Motywy chorób psychicznych w kinie
soulfly89 odpowiedział(a) na Majster temat w Zaburzenia osobowości
Nie wiem czy ktoś już o tym pisał, ale jak dla mnie "Plac Zbawiciela" to najlepsze, najmocniejsze, najbardziej prawdziwe studium depresji jakie w życiu widziałam w szeroko pojętej sztuce. Widział ktoś? Ja płakałam przez połowę tego filmu. Co mnie najbardziej uderzyło, to jak otoczenie potrafi olewać cierpiącego człowieka. wouldntitbegood, dzięki za namiary - o płakaniu to coś jakby dla mnie