-
Postów
12 850 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Korba
-
to mogę dodać, że się jeszcze papierosem poprzypalałam...?
-
Też o tym myślałam... Masz rację. Ale co robić... Pisać na blogu? Też przecież ktoś go czyta. Pisać w zeszycie.... hmmmm. My chcemy być czytani, cholera...., nie jest tak?
-
Vi., szczerze Ci tego nie życzę, abyś był do nas podobny....
-
Shadowmere, tym razem już nie poszło na udach. tylko na ramieniu i przedramieniu. wzdłuż, wszerz, jak popadlo. na szczęście płytko, chiałam tylko krwi i bólu. ale wygląda brzydko. teraz długi rękaw bardzo drażni. jak się zapomnę, to do podwijam. ale mam to gdzieś.
-
Darku, postaram się... Wczoraj zrobiłam sobie próbę przed premierą, xanax, wino, wanna z ciepłą wodą, odpowiednia muzyka i żyletka. Naprawdę było mi dobrze. Gorzej było dziś rano, zostałam zbudzona o 8.30, że o 9.00 mam gdzieś być na spotkaniu..... dotarłam o 11.00 bo się potwornie pogubiłam. Zostałam zawalona sprawami na wczoraj. Rzyg.
-
chojrakowa, także utulam....
-
[videoyoutube=mzddyw7-bxc][/videoyoutube] [videoyoutube=2G-igHz_8RM]8mm: Forever and Ever Amen[/videoyoutube] genialne: [videoyoutube=6viPoN816hA&feature=related][/videoyoutube]
-
u mnie poleciała krew dziś w wannie. ból? o to chodzi. ciepła woda szczypała, mimo to nieomal zasnęlam w wannie. było mi błogo. na skutek braku wody utlenionej, którą zawsze leje bez umiaru, bo pięknie się pieni i szypie - użyłam perfumów. woda utleniona przy tym to pikuś.
-
do you really wanna know?
-
moja siostra wie już, że mam za sobą próby samobójcze i że aktualnie mam silne myśli samobójcze. piątek-sobota-niedziela. coś pięknego zaplanować to na piątek. jest tylko kot, który nie wezwie pogotowia. nie zadzwoniła nawet. mogłabym już teraz być trupem. dziękuję za ułatwienie strategii. [Dodane po edycji:] dziękuję za uwagę, naprawdę mi lepiej
-
nie chcę już udawać, że potrafię żyć normalnie. nie umiem udawać, że jest ok. nie chcę grać i bawić się w teatrzyk normalności. chcę palić, pić, wrzucać tabsy, słuchać muzyki i marzyć przy niej o kochaniu i przy niej umrzeć.
-
do pracy. i przeprowadzić rzeczową trudną rozmowę.... bez emocji, hehe....
-
wybrałam się na nocną przechadzkę, kaptur na głowę i łzy w oczach. nieliczni przechodnie się przyglądali, czułam się jak najsmutniejsza dziewczyna na świecie. ale wcale nie chcę wracać do jutrzejszej rzeczywistości.
-
bluesky, witaj na forum. zapraszamy do przeglądania wątków i włączania się do dyskusji. no i powodzenia w walce z tym świństwem!
-
wszyscy mają bordera, świat ma bordera nie umiem się powstrzymać przed zrobieniem czegoś głupiego
-
chyba chodziło mu o Pstrykę..?
-
ja tak mam prawie codziennie przed pracą. lęk, który powoduje, że czasem przez godzinę nie jestem w stanie wyjść z łóżka. potem jest mi słabo, niedobrze, serce telepie, poty mnie oblewają.... w takich okolicznościach szykuję się do pracy....
-
byłam zadowolona, dopóki choroba nie odebrała mi ostatniej rzeczy, która sprawiała przyjemność i dawała satysfakcję. i pozwalała mi myśleć - jednak nie mogę iść jeszcze na śmietnik. teraz.... cóż. opuściłam się w pracy, nie czuję ekscytacji, adrenaliny jak kiedyś... muszę pracować, żeby żyć. pozostaje pytanie.....
-
Na pewno masz na myślą TĄ Korbę Wiem, jestem niesamowicie pier dol nię ta
-
Shadowmere, Hania, jestem niesamowita - ja wytrwałam 2 lata w terapii tyle że manipulowałam i nie ufałam terapeutce, nie mówiłam całej prawdy, więc to się chyba nie liczy jako terapia
-
zawód wyuczony - politolog (odrzuciłam propozycję prowadzenia wojewódzkiego sztabu wyborczego pewnego kandydata na prezydenta wiele lat temu - wtedy postanowiłam nie pracować w zawodzie i chwała Bogu) zawód wykonywany - kierownik ds projektów (infrastrukturalnych) - po specjalizacji zarządzanie projektami zajęcie dorywcze - felietonista, reporter, krytyk (to już niestety przeszłość, but who knows...) EDIT: skoro wracamy również wstecz to byłam sprzedawcą przestrzeni reklamowej, w czym byłam szczytem beznadziejności, a do działu kreacji mnie nie chcieli, bo tam człowiek dociera i utrzymuje się PO TRUPACH. gdy wyniosłam się z agencji reklamowej, znalazłam się w obecnej firmie, gdzie byłam kolejno: pracownikiem sekretariatu, sekretarką, asystentką zarządu, asystentką prezesa zarządu, asystentką ds zarządzania projektami, aż dostałam wreszcie wymarzone nieasystujące nikomu stanowisko. także nic do człowieka w życiu zawodowym samo nie przychodzi. no chyba, że ma się plecy.
-
spacerowałam po zmroku po cmentarzach... czułam się tam lepiej niż wśród tłumu żywych, głośnych ludzi. o ile nie umiem się modlić, coś w ten deseń tam robiłam, ale bardziej do uwolnionych dusz niż do Boga. potem coś przykrego wynikło i poryczałam się w drodze do domu. jestem głupiutka i nigdy nie zmądrzeje. muszę się przygotować na ważną rozmowę w pracy jutro, a jestem kompletnie rozbita..... zresztą...... mam to już naprawdę, napraaaawdę gdzieś. gdyby nie Wojtek, złożyłabym chyba wypowiedzenie, sprzedała wszystko, co mam i kupiła bilet w jedną stronę... [Dodane po edycji:] yyyy.... rozwiń wypowiedź pewnie chodziło o to, że po 10 miesiącach terapeutka jest w stanie stwierdzić, że Vi. nie ma bordera...
-
coma, ja też tak mam. skrajne persony w sobie.
-
Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F
Korba odpowiedział(a) na mała defetystka temat w Psychiatria
to już pozostanie swoją słodką tajemnicą