Skocz do zawartości
Nerwica.com

uspiony

Użytkownik
  • Postów

    232
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez uspiony

  1. Szkopuł w tym jest taki, że kiedy "ten ktoś" nas zostawi to się nie pozbieramy - bo żyliśmy, robiliśmy wszystko dla niego. Jeżeli uświadomisz sobie, że większość podstawowych w życiu rzeczy, robisz dla siebie to już masz mocny fundament pod swoje życie. Na którym możesz zbudować np. miłość. Wydaję się to sensowne - choć sam w to jeszcze nie uwierzyłem ;].
  2. Pewnie, że tak, ale mi już się nie chce tego wszystkiego dźwigać, jeżeli nie mam do kogo z tym przyjść. W tym momencie traktuję życie jako poczekalnię przed śmiercią. Nie wiem czemu ludzie tak się cieszą, są szczęśliwi, przecież to wszystko kiedyś ich opuści lub minie. Już nawet nie chce poznawać ludzi, bo to nie ma sensu. Wszystko w tej kwesti to jedna wielka kopia tego co było wcześniej. Najpierw będzie miło, a póżniej przyjdzie cierpienie. Nie bawi mnie to. Położyłbym się teraz na śniegu i tak leżał, leżał i leżał.....
  3. Nie zależy mi na niczym, bo wiem, że nic i tak nie zmienię. Człowiek nie jest w stanie zmienić swojego przeznaczenia, jeżeli już je zna i tak jest w moim przypadku. Mam to gdzieś czy skończę studia czy nie, jak nie wyjdzie tu, ani tam to zawsze jest wyjście od tych cierpień. Już mi wszystko jedno czy cierpię czy nie, mogę cierpieć jeszcze bardziej jeżeli już tylko to mi pozostaję. Niech wszystko zejdzie na mnie. Brak mi motywacji na dłuższą chwilę .
  4. uspiony

    Cześć wszystkim. :)

    Zacytuję (a możę sparafrazuję): "Oboje trzymali się w milczeniu, jakby mieli co najmniej jedno życie w zanadrzu.". Nie czekaj - działaj, chwila nigdy nie będzie idealna...
  5. uspiony

    Cześć wszystkim. :)

    Sytuacja u Ciebie ciężka. Mogę Cię pocieszyć tym, że nie jesteś sama w swoim problemie. Ja też nie widzę sensu tego wszystkiego.
  6. uspiony

    Co mam zrobić ?

    Ja już tak myślę ciągle o tym samym od dłuższego czasu. I ciągle dochodzę do tego samego. "Rachunek sumienia" robiłem już wiele razy. Starałem się, ale życie mnie nie zaskoczyło.
  7. uspiony

    Co mam zrobić ?

    Rozmyślanie prowadzi do obłędu, jak dobrze to wiem. Jak mam zapchany tydzień nauką to jest dobrze, bo myślę tylko o tym, a tak to dolina. Życie jest bez sensu.
  8. uspiony

    czego aktualnie słuchasz?

    [videoyoutube=FNZq0uMvNXo]'The Irrepressibles' - 'In This Shirt'[/videoyoutube]
  9. Zacznij od bycia asertywną :).
  10. Mam k.... to samo co Ty :/. Z tego, że mój dzień jest w ogóle ubogi w kontakt z ludźmi. Po prostu nikt do mnie prawie nie zagaduje - no chyba, że coś chce.
  11. Coś w tym steoretypie chyba jest, choć bywają też pewnie wyjątki. Też się ostatnio myślę po co nam to wszystko? Staram się, uczę się, a będę "gnił" samotnie na emeryturze. Nie wiem czemu, ale kiedy zastanawiam się jak może wyglądać moja przyszłość to widzę właśnie taki, jak napisałem wcześniej, obraz - choć nie chcę. Już teraz chciałbym się komuś wyżalić, pochwalić, ale kurcze nie mam komu. No chyba, że mówimy o osobach, którym przeleciałoby to tylko przez ucho.
  12. Ja też... Co robiłeś, że zdobyłeś dziewczynę? Może być przypomnieć to sobie - to może być dla Ciebie kluczowe? Jak od tamtego czasu się zmieniłeś?
  13. Do mnie nikt odezwać (tj odpisać) się nie chce to może ja się odezwę. Problem mamy poniekąd zbieżny, Twój zawiera się w moich. Wiesz ja tam za dużo kumpli też nie mam (o kumpelach nie wspominając), ale za to z tymi kumplami mogę pomilczeć. Teraz już się tak z nimi często nie widzę, ale kiedy widziałem ich często to też bywało tak, że nie wiedziałem o czym rozmawiać i nawet sam nie zaczynałem. Oni albo sami zaczynali jakiś temat, albo też nic nie mówili. Nie czułem przy tym żadnego problemu z tej ciszy. Przy prawdziwych przyjacielach, bardzo dobrych kumplach na pewno nie musisz się wysilać co do rozmowy. Na pewno się nie pogniewają, ani nie pomyślą, że coś z Tobą nie tak. Wiem to z doświadczenia. Więcej w stanie powiedzieć nie jestem, bo nie jestem aż tak obeznany w tej materii.
  14. Zaraziłem się, a było już dobrze. Pocieszyłem kogoś, a sam posmutniałem. Czy jest tu ktoś kto nie widzi swojej przyszłości? Bo ja tak mam i nie wiem czy to kwestia braku wyobrażni czy po prostu głowa się nade mną znęca.
  15. Czuję się podobnie jak Ty, przez co nie bardzo potrafię Cię "nawracać". Jednak znam cytat pasujący do tej części Waszej dyskusji... "Gdy cię mają wieszać, poproś o szklankę wody. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy, zanim przyniosą." A. Sapkowski. :)
  16. Dziwna ta psychoterapia, skoro psychoterapeuta niejako mówi Ci czego chcesz, kim jesteś. Z tego co widzę, to przejęłaś się tym co Ci powiedziała, czyli jednak chcesz z kimś się bliżej związać ;-). Pozdrawiam.
  17. Najgorsze jest to, że jeżeli masz już kogoś do porozmawiania i próbujesz poruszać jakieś nietuzinkowe tematy, to zadajesz sobie pytanie...czy nie wyjdę na pomyleńca, dziwaka? Ten świat jest tak mało wrażliwy (lub w ogóle), że te pytanie ma sens.
  18. Jest na to sposób, przynajmniej tak mi się wydaje. Rozwiązaniem jest pies. Kup sobie psa, rasowego, z tych przyjaznych człowiekowi, spokojnych. Najlepiej szczeniaka. Po za tym na te agresywne psy zawsze możesz nosić w kieszeni gaz łzawiący jak już napisano.
  19. Z autopsji mogę powiedzieć, że dieta raczej nie wpływa na nerwicę. Prędzej sposób w jaki jemy i czas, tak czas.
  20. Hmmm...ciekawy post. Mówisz, żebym obserwował, ale jak to się robi? Człowiek nie jest wstanie sam siebie oglądać bez wysuwania uwag, wniosków. Tak się po prostu nie da. Mówisz, żebym zajął się najpierw swoimi emocjami. Robiłem to już wielokrotnie. Wychodziłem pełen optymizmu na imprezy itp., ale nic to nie dało. Czułem się rozluźniony, ale nic to nie dało. Nikt nie chciał podejmować ze mną dłużej rozmowy, jeżeli już zdobywałem się na odwagę to sam próbowałem podtrzymywać rozmowę głupimi tekstami. Człowiek się nie zmienia, widocznie przybrałem taką rolę w tej wielkiej maskaradzie i genialnie ją odgrywam. Jedni się bawią, żyją szczęśliwie, a drudzy w tym ja zastanawiają się nad czymś co kompletnie nie ma większego znaczenia. Sam już zaczynam się z siebie śmiać. Mam pełno w życiu sytuacji typu, że idąc do sklepu już zastanawiam się co powiedzieć do sprzedawcy. Gdy coś potoczy się inaczej, zawsze jest plama. Inną śmieszną rzeczą jest, że mam na gg tylko 3 osoby, który do mnie piszą. Nawet nie dostaje od starych znajomych wiadomość w stylu 'co tam'. Nawet takie coś by mnie ucieszyło, każda próba kontaktu. Moje życie to jedna wielka rutyna, dzień jak co dzień. Wstaję, biorę prysznic, śniadanie, szkoła, obiad, ew. zajęcia dodatkowe, ew. jakiś film., sen. Takie życie jest śmieszne. Staram się ale nikt tego nie docenia. Na więcej nie mam siły.
  21. Ja mogę tak pisać i pisać i nic to nie da. Przerabiam już to nie raz. Miałem wiele razy dobre myśli, wydawało mi się, że wyluzowałem i nic. Nad wszystkim co robię zastanawiam się jakby od tego miało zależeć moje życie. Chce wysłać komuś wiadomość, piszę, usuwam, piszę, usuwam...i tak to wygląda. Jak jeszcze przed atakiem nerwicy można powiedzieć, że zagadywałem do pewnej dziewczyny to przy wysyłaniu sms mogłem sobie tento zmierzyć na nodze bo tak mi żyłki skakały. Jak dzwoniłem aby się umówić to słyszałem swoje serce lepiej niż głos z słuchawki, a ona tak mnie olała. Miała oddzwonić i nie zrobiła tego. I to cała historia mojego zagadywania . Takie byle co. Śmieszne jest też to, że mam telefon na który prawie nikt nie dzwoni oprócz moich 3 kumpli. Zawsze sprawdzam go z nadzieją, że może ktoś coś napisał. Chętnie podjąłbym z kimś dyskusję. Nie wiem czy to wszystko boli mnie bo tak mało przeżyłem czy na prawdę to miało na mnie jakiś wpływ? Oh...nie, znowu się rozpisuję.
  22. uspiony

    Skojarzenia

    dobranoc - przebudzenie
  23. Ty nie masz nerwicy itp.? W takim razie musisz być naprawdę wyjątkowa. W moim przekonaniu życie to biznes, "jak się nie sprzedasz, to cie nikt nie kupi". Dziewczyny wyczuwają, że coś ze mną nie tak i omijają mnie z daleka.
×